Pod koniec ubiegłego roku polscy ekofile wystosowali do Ministra Środowiska tzw. "list otwarty" (Link), w którym domagają się moratorium na budowę małych elektrowni wodnych z unieważnieniem pozwoleń już wydanych włącznie. Akcja zbierania podpisów pod tym "listem", rozpropagowana w różnych środowiskach wykorzystywała brak "zielonego pojęcia" zwykłych ludzi o problemie gospodarowania wodami powierzchniowymi w Polsce z zachowaniem zasad zrównoważonego rozwoju.
Postanowiliśmy więc - zgodnie z daną w podsumowaniu roku 2009 obietnicą - przedstawić społeczeństwu stanowisko naukowych autorytetów - postrzeganych nie tylko przez nas jako rzeczywistych ekologów, a nie ekofilów - wyjaśniające wiele z półprawd, niedomówień a czasem zwykłych kłamstw, jakimi posługują się ci, których w naszym portalu zaczęliśmy nazywać eko-terrorystami lub ekofilami.
Prof. Wojciech Majewski - autor krytycznych uwag to wspomnianego "listu" - wyraził gotowość współpracy z naszym portalem gdy zaproponowałem, że chętnie udostępniłbym Mu nasze łamy. Dzięki temu mógłby się wypowiadać szerzej - bez limitu jaki wyznaczają wydania papierowe publikatorów. Pod koniec ubiegłego roku polscy ekofile wystosowali do Ministra Środowiska tzw. "list otwarty"
(Link), w którym domagają się moratorium na budowę małych elektrowni wodnych z unieważnieniem pozwoleń już wydanych włącznie. Akcja zbierania podpisów pod tym "listem", rozpropagowana w różnych środowiskach wykorzystywała brak "zielonego pojęcia" zwykłych ludzi o problemie gospodarowania wodami powierzchniowymi w Polsce z zachowaniem zasad zrównoważonego rozwoju.
Postanowiliśmy więc - zgodnie z daną w podsumowaniu roku 2009 obietnicą - przedstawić społeczeństwu stanowisko naukowych autorytetów - postrzeganych nie tylko przez nas jako rzeczywistych ekologów, a nie ekofilów - wyjaśniające wiele z półprawd, niedomówień a czasem zwykłych kłamstw, jakimi posługują się ci, których w naszym portalu zaczęliśmy nazywać eko-terrorystami lub ekofilami.
To co się dzieje pod dyktando wszelkiej maści pseudo-ekologów już dawno przekroczyło delikatną granicę równowagi między dbałością o środowisko, a zdrowym rozsądkiem. Staramy się więc propagować opinie przeciwstawne do głoszonych przez nich - zwłaszcza gdy widzimy, iż zasłanianie się protestami "zielonych" maskuje często zwykłe nieróbstwo, brak kompetencji urzędników, "kadencyjność" rozumowania, a nierzadko czyjąś niemałą korzyść finansową (za odstąpienie od protestów?). Straty ponosi gospodarka i podatnicy przez przeciąganie realizacji inwestycji - najlepszym przykładem jest stopień wodny Malczyce na środkowej Odrze
Na początek przedstawimy więc stanowisko Prof. dr hab. inż. Wojciecha Majewskiego -
Wiceprzewodniczącego Komitetu Gospodarki Wodnej Polskiej Akademii Nauk, które jako uwagi na temat wspomnianego wyżej "listu otwartego" opublikowano w wydawnictwie Biznes i Ekologia. Dodam, że Prof. Wojciech Majewski wyraził gotowość współpracy z naszym portalem, co potwierdziła Redaktor Naczelna tego pisma Pani Aleksandra Wójtowicz w odpowiedzi na moją prośbę o zgodę na publikację poniższego tekstu - wywiadu udzielonego Jej wydawnictwu. Zaproponowałem w niej, że chętnie udostępniłbym nasze łamy prof. Majewskiemu, dzięki czemu mógłby się wypowiedzieć szerzej - bez limitu jaki wyznaczają wydania papierowe publikatorów.
------------------
UWAGI dotyczące listu skierowanego do Ministra Środowiska w sprawie Moratorium na budowę małych elektrowni wodnych z unieważnieniem pozwoleń już wydanych włącznie
List jest w zasadzie anonimowy a jedynie sygnowany przez szereg instytucji oraz indywidualnych osób fizycznych. Pierwszą instytucją sygnującą list jest Instytut Ochrony Przyrody PAN z Krakowa. Można domniemywać, że autorem tego listu jest dr Roman Żurek z Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie, gdyż List ten znalazł się jako pozycja w dorobku publikacyjnym dr Żurka na stronie domowej Instytutu. Ponadto ukazały się ostatnio trzy jego publikacje w Gospodarce Wodnej na podobny temat pt. Ryby płaczą w polskich rzekach. W Liście sygnatariuszom chodzi o wydanie zakazu na otwarcie nowych elektrowni wodnych oraz cofnięcie pozwoleń na eksploatację już istniejących, bowiem przynoszą one szkody ekologiczne.
Na wstępie uwaga o charakterze formalnym. Korzystanie z wód dla celów energetycznych jest zgodne z obowiązującym Prawem Wodnym i zmiana tego artykułu wymagać będzie zmiany Ustawy Prawo Wodne, co jest w kompetencji Sejmu a nie Ministra Środowiska. Warto również pamiętać, że osoby fizyczne czy spółki, które już eksploatują Małe Elektrownie Wodne (MEW), zgodnie z uzyskanym pozwoleniem wodnoprawnym, gdy otrzymają zakaz ich dalszej eksploatacji będą domagać się odszkodowania, bo prawo nie może działać wstecz. Kto poniesie koszty odszkodowań?
Jeżeli mówimy o MEW to w warunkach polskich są to elektrownie o mocach kilkuset, kilkudziesięciu a nawet tylko kilkunastu kilowatach. Mówienie, więc o MEW i przytaczanie przykładu Włocławka jest nieporozumieniem i świadectwem braku odpowiedniej wiedzy.
Autorzy listu powołują się na Raport Word Commission on Dams (WCD) z 2000 r., który dotyczy przede wszystkim dużych zapór a nie MEW i przedstawia jedynie zalecenia i propozycje, a nie nakazy, dla planowania projektów gospodarki wodnej i hydroenergetyki.
Szkoda, że sygnatariusze listu nie wzięli pod uwagę dokumentów i zaleceń International Commission of Large Dams (ICOLD), oraz International Hydropower Association (IHA), które zajmują się nie tylko problematyką budowy i eksploatacji zapór oraz elektrowni wodnych, ale również ich oddziaływaniem na środowisko. ICOLD opublikowała ostatnio interesującą książkę Dams and the World's Water dostępną na ich stronie domowej. IHA utworzyła w 2007 r. Hydropower Sustainability Assessment Forum, które w 2009 r. kończy swą pracę i przedstawia specjalny raport. Szkoda, że autorzy listu nie zadali sobie trudu zapoznania się z aktualnym podejściem do budowy zapór, elektrowni wodnych, zasobów wody i ich gospodarowaniem oraz oddziaływaniem budowli hydrotechnicznych na środowisko, a powołują się jedynie na raport WCD, który ma już prawie 10 lat.
Sygnatariusze listu w sposób autorytatywny stwierdzają, że wszelkie budowle hydrotechniczne zlokalizowane na ciekach wodnych powodują stałe i nieodwracalne straty w środowisku wodnym, za co płacić musi społeczeństwo. Jest to niezgodne z prawdą i świadczy o jednostronnym spojrzeniu i braku rozeznania tego problemu.
Jest oczywistym, że każda nowa inwestycja, nie tylko hydrotechniczna, ale też droga, dom, osiedle czy zakład przemysłowy w jakimś stopniu ingerują w nasze środowisko. Jest to nieuniknione i przy planowaniu rozwoju kraju konieczny jest bilans kosztów i korzyści oraz kompromis w wielu aspektach.
Wiadomo, że każdy nowy obiekt musi przejść szczegółową ocenę oddziaływania na środowisko i uzyskać zezwolenie na realizację. Przestrzeganiem tego zajmuje się powołana w ubiegłym roku nowa organizacja rządowa Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska ze swoimi agendami regionalnymi. Nie można sądzić, że w tym kraju podejmowane są bezprawne działania.
Polska jest krajem o bardzo skromnych zasobach wodnych plasujących nas na jednym z ostatnich miejsc w Europie (1600 m3 na mieszkańca rocznie), a co więcej pojemność naszych zbiorników retencyjnych nie przekracza 6% średniego rocznego odpływu z terenu kraju, co również stawia nas na jednym z ostatnich miejsc pod tym względem w Europie. Trzeba sobie zdawać sprawę, że przy małych zasobach wodnych kraju racjonalne gospodarowanie wodą jest nieodzowne, a tego nie da się tego zrealizować bez odpowiedniej pojemności wody w zbiornikach retencyjnych. Nie można zakazać budowy nowych zbiorników zakładając, że przynoszą one tylko szkody ekologiczne w środowisku wodnym a szczególnie utrudniają migrację ryb. Wiadomo, że zbiorniki spełniają wiele bardzo ważnych funkcji gospodarczych i społecznych takich jak zaopatrzenie w wodę, ustabilizowanie poziomu wód gruntowych, żegluga czy rekreacja.
Sygnatariusze Listu pomijają milczeniem problem przewidywanych zmian klimatycznych, które prowadzą do coraz częstszego pojawiania się sytuacji ekstremalnych w postaci susz, powodzi, huraganów czy okresów wysokich bądź niskich temperatur. Złagodzenie skutków susz i powodzi wymaga zwiększenia objętości zmagazynowanej wody w sztucznych zbiornikach. Takie postulaty znalazły się zarówno w projekcie Narodowej Strategii Gospodarowania Wodami, Planach Gospodarowania Wodami na Obszarach Dorzeczy czy nawet w Polityce Ekologicznej Państwa w Latach 2009 – 2012 wydanej przez Ministra Środowiska.
W wielu krajach europejskich podjęto w ostatnich latach szeroki program budowy nie tylko MEW, ale również dużych elektrowni wodnych, o czym pisałem w Gospodarce Wodnej (Nr 1/2009 w odpowiedzi na artykuł R. Żurka, Gospodarka Wodna 11/2008).
Podejście sygnatariuszy Listu stwierdzające, że ważne są tylko ryby i im należy wszystko podporządkować łącznie z likwidacją małych i dużych elektrowni wodnych jak również zbiorników wodnych jest niezgodne z zasadą zrównoważonego rozwoju, w którym mamy zagwarantować wszystkim użytkownikom wody rozwój teraz i w przyszłości.
Byłoby niezwykle cenne, gdyby przyrodnicy i ekolodzy zechcieli włączyć się w proces planowania gospodarki wodnej przedstawiając propozycje zminimalizowania negatywnego wpływu nowych obiektów hydrotechnicznych na środowisko, które są uzasadnione społecznie i gospodarczo, a nie negować w całości tych przedsięwzięć jako szkodliwe.
Ograniczenie objętości artykułu przez Redakcję nie pozwala mi na szczegółowe odniesienie się do wielu postulatów przedstawionych w Liście a jedynie do tych, które uważałem za najważniejsze. Z przykrością muszę stwierdzić, że większość postulatów zawartych w Liście jest niestety niezgodna z prawdą i wprowadza społeczeństwo w błąd.
Prof. dr hab. inż. Wojciech Majewski
Wiceprzewodniczący Komitetu Gospodarki Wodnej PAN
----------
źródło:
wytłuszczenie fragmentu - redakcja "ŻŚWDJ"
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies
Oferty pracy
Zegluga pasazerska Wrocław zatrudni marynarza na statek pasa...
Subkategoria: W kraju
Autor: gość
Zatrudnię załogę Kapitana A i bosmana lub sternika do pracy...
Subkategoria: Za granicą
Autor: gość
Zobacz też: Szukam pracy
oraz: Kupię/sprzedam/usługi
Nasz sondaż