O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.


Inwestycja na Odrze będzie trwała

21.03.2023
Inwestycja na Odrze będzie trwała
Odra, która biegnie wzdłuż części granicy między Polską i Niemcami, coraz częściej jest przedmiotem sporów i postulatów strony niemieckiej, która próbuje narzucić swoją wizję i wolę.

Niestety, działania uderzające w interesy gospodarcze Polski oraz bezpieczeństwo zwykłych obywateli znajdują wsparcie w orzeczeniach polskich sądów. Swojej przychylności wobec niemieckich roszczeń nie kryją również niektóre polskie media.

- Ze względu na koszty i skutki społeczno-prawne, a także środowiskowe, nie można wykonać tak idiotycznych i radykalnych działań - uważa wiceministra infrastruktury Marek Gróbarczyk.

Polityk odniósł się w ten sposób do niedawnej decyzji Naczelnego Sądu Administracyjnego, który podtrzymał orzeczenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z grudnia 2022 r., zgodnie z którym nakazano wstrzymanie prac na Odrze. Sądowy spór jest pokłosiem skarg niemieckich ekologów oraz landu Brandenburgia, które od wielu miesięcy - nie bez wsparcia polityków Platformy Obywatelskiej - dążą do zablokowania jakichkolwiek prac po polskiej stronie Odry.

Istota niemieckiego wniosku zamykała się w dwóch punktach: Odra powinna pozostać rzeką dziką i bez ingerencji człowieka, a Polska nie ma prawa do decydowania o tym, jakie inwestycje mogą być na tej rzece realizowane. Dziwne, zważywszy na fakt, że na 742 kilometry, którymi Odra płynie przez Polskę, tylko 180 km stanowi granicę z Niemcami. Polsko-niemieckie stosunki sąsiedzkie na rzece określa ustawa, ale nie ma w niej ani słowa o tym, że regulacja rzeki musi być omawiana z Niemcami.

- Z dużym zaskoczeniem przyjęłam orzeczenie NSA, ponieważ ono wpisuje się w całą niemiecką narrację - uważa Anna Zalewska, była minister edukacji, a obecnie dolnośląska poseł do Parlamentu Europejskiego. - To jest próba zablokowania gospodarczych decyzji polskiego rządu, a w tle, jak zawsze, pojawiają się NGOs-y (organizacje pozarządowe - przyp. red.), których motywacje i finansowanie nie są do końca transparentne.

Wykonanie orzeczenia NSA oznaczałoby pogrzebanie planów polskiego rządu co do Odry. Te zaś zakładają szereg inwestycji od granicy z Czechami w Chałupkach, przez Kędzierzyn-Koźle i Wrocław, na inwestycjach na Zalewie Szczecińskim kończąc. Z polskiego punktu widzenia ważne jest to, aby Odra była bezpieczna dla kilku milionów mieszkańców obok niej mieszkających, ale stanowiła również potencjał gospodarczy i rozwojowy.

Wiceminister Gróbarczyk podkreśla, że poziom zaawansowania prac na Odrze jest tak duży, że ich przerwanie jest wręcz niemożliwe. I byłoby ze szkodą dla rzeki oraz milionów mieszkańców Polski. Uważa, że rząd nie może sobie pozwolić na to, by decyzja jakiegokolwiek sądu doprowadziła do miliardowych strat w infrastrukturze rzecznej. Ocenił też, że równie dobrze sąd mógłby zadecydować, że „Odra ma zaczął płynąć z północy na południe”.

Niemcy nie pierwszy raz próbują pod pretekstem ekologii zablokować pace na Odrze. W sposób szczególny byli tu aktywni przy okazji ubiegłorocznej katastrofy ekologicznej. Wtedy otrzymali wsparcie polityków PO, którzy w niemieckich mediach również postulowali wstrzymanie prac na rzece. Rzecz w tym, że zarówno wyrok NSA jak też inne działania niemieckich polityków i NGOs-ów postrzegać trzeba szerzej. Za troską o ekologię kryją się interesy gospodarcze Niemiec, gdzie ważną kwestią jest wyeliminowanie polskiej konkurencji. Zwraca na to uwagę wiceminister Gróbarczyk.

- Polskie porty notują rekordowe wartości przeładunków. Inwestycje na Odrze poprawiają konkurencyjność gospodarczą Polski i polskich regionów. W tym upatruję przyczyn zaskarżenia decyzji środowiskowej do polskich sądów przez środowiska niemieckie - podkreśla polityk.

Jeszcze na inną kwestię zwraca uwagę europoseł Anna Zalewska, która uważa, że nad orzeczeniem NSA nie można przejść do porządku dziennego, a tym bardziej wdrożyć go w życie.

- W Polsce dbamy o rzeki i lasy jak mało kto w jakimkolwiek innym kraju, a mimo to próbuje nam się dorobić przysłowiową gębę. Niemcy już dawno uregulowali swoje rzeki i uczynili je żeglownymi, czerpiąc z tego gigantyczne korzyści finansowe, dziwnym trafem próbują odmawiać tego samego Polsce - podkreśla.

Kolejne rządy przed 2015 rokiem nie dostrzegały korzyści, które mogą płynąć z inwestycji w uczynienie polskich rzek żeglownymi. Koncentrowały się na inwestycjach drogowych i kolejowych, co było tym łatwiejsze, że szerokim strumieniem płynęły na nie pieniądze z programów unijnych. Niemieckie głosy stały się donośne po 2017 roku, gdy ministrowie Polski, Czech i Słowacji podpisali porozumienie w sprawie udrożnienia żeglowności i połączenia jednym szlakiem wodnym trzech rzek: Odry, Łaby i Dunaju.
Jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że w planach polskiego rządu jest takie użeglownienie Odry, by mogły nią pływać statki o długości 50 m i zanurzeniu dwa i pół metra, łącząc Dunaj z Bałtykiem przez Zalew Szczeciński, to nikogo nie dziwi, że Niemcy chcą te inwestycje zablokować.

- Rozbudowa Odry musi zostać zatrzymana - mówiła kilkanaście tygodni temu niemiecka minister środowiska Steffi Lemke. To był sygnał dla ekologów i landu Brandenburgia, by podjąć konkretne działania.

Można się spodziewać, że niemieccy politycy oraz ekolodzy nie poprzestaną na polskich sądach, ale zaangażują w obronę swoich interesów instytucje unijne, które będą im przychylne nie mniej niż polskie sądy. Wtedy można się spodziewać wszystkiego, łącznie z nałożeniem kar i naliczaniem ich aż do przerwania prac na Odrze, co byłoby sytuacją tak samo złą i szkodliwą, jak próba zmuszenia Polski do wyłączenia w środku zimy Elektrowni Turów.

- Opieramy się na prawomocnym pozwoleniu na budowę i dalej będziemy działać, zgodnie z prawem - puentuje sprawę wiceminister Gróbarczyk.

Walka o użeglowienie Odry – walka o bałtyckie porty

Odra, co do długości, jest po Wiśle drugą polską rzeką. Ma długość 854 km, z czego 742 km na terenie Polski. Stanowi granicę między Polską i Niemcami przez prawie 162 km swojego biegu od ujścia Nysy Łużyckiej.

Jeszcze na początku lat 90-tych XX wieku widok barek na Odrze nikogo nie dziwił. Towary z Polski płynęły w kierunku Niemiec i Holandii, ale również z południa Polski w kierunku portów morskich w Szczecinie i Świnoujściu. Odra była ważnym szlakiem transportowym od setek lat.

Jak pisze „Portal Morski”: „Choć transformacji ustrojowej roku 1989 zawdzięczamy wiele pozytywnych zmian infrastrukturalnych na obszarze całego kraju, to niestety wyjątkiem jest żegluga śródlądowa, także ta na Odrze.”

W ocenie autorów portalu, potrzeba inwestycji w ten obszar była zaniedbywana przez kolejne rządy, a działania koncentrowano główne na inwestycjach drogowych oraz kolejowych, co stymulowały unijne fundusze. „Niedostrzeganie zalet i potrzeb dróg śródlądowych spowodował, że transport na Odrze dzisiaj praktycznie nie istnieje.”

Jedyna regularna żegluga jaka dzisiaj funkcjonuje na Odrze dotyczy żeglugi z portów w Szczecinie i Policach w kierunku Berlina, co jest możliwe dzięki temu, że obszar północnej Odry skomunikowany jest z siecią niemieckich dróg wodnych. Odrzańska Droga Wodna (ODW) straciła żeglowność, a jeszcze 20-30 lat temu była na poziomie III klasy na niemal całej długości.

Potrzebę żeglownej Odry widzieli także wcześniej Niemcy, kiedy była ich rzeką wewnętrzną. Od 1877 roku wzdłuż biegu rzeki funkcjonowała także „Nadodrzanka” (linia kolejowa CE-59). Brak inwestycji na Odrze oraz w towarzyszącą jej linię kolejową sprawia, że „tranzyt ładunków, który jeszcze na początku lat 90-tych XX wieku przechodził przez nasze zachodnie porty, od wielu lat idzie przez niemieckie porty na południe Europy, a port w Hamburgu wciąż przeładowuje 400 tys. TEU rocznie kontenerów jakie winien robić Szczecin” – zauważa Rafał Zahorski, pełnomocnik marszałka województwa zachodniopomorskiego ds. gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej w rozmowie z „Portalem Morskim”.

Skąd zatem sceptycznym strony niemieckiej wobec inwestycji mających zwiększyć bezpieczeństwo przeciwpowodziowe oraz poprawić żeglowność Odry? Czy na pewno chodzi tylko o ekologię?

Złudzeń, co do prawdziwej stawki o jaką toczy się spór wokół Odry wydaje się nie mieć burmistrz Kostrzyna nad Odrą, jednej z nadodrzańskich lubuskich gmin:

„Sceptycyzm strony niemieckiej, co do regulacji Odry nie jest niczym nowym. Obserwuję tę dyskusję od 20 lat i od samego początku ten sceptycyzm widać (…) Jak wiemy, w Europie porty konkurują między sobą. Przywrócenie Odry jako szlaku wodnego służącego dla transportu towarów, podnosi rangę portu w Szczecinie, który stałby się konkurencją dla portów niemieckich” – mówił na antenie Radia Zachód burmistrz Kostrzyna Andrzej Kunt.

Katastrofa ekologiczna – nowy impuls do działań blokujących plany przywrócenia potencjału Odry

Na przełomie lipca i sierpnia ub.r. na Odrze doszło do katastrofy ekologicznej i masowego śnięcia ryb. Jak potwierdziły polskie ośrodki naukowe, przyczyną przyduchy był zakwit złotych alg (Prymnesium parvum), do którego przyczynił się niski poziom rzeki oraz wysoka temperatura powietrza. Podobna sytuacja miała miejsce w innych miejscach Europy, choć w Polsce pojawila się po raz pierwszy. Nie stwierdzono jednak bezpośredniego związku zakwitu alg z jakąkolwiek aktywnością człowieka, czy też prowadzoną obecnie na Odrze inwestycją. Żadne wcześniejsze spekulacje na ten temat nie potwierdziły się.

Katastrofa na Odrze stała się jednak nowym paliwem dla działań mających na celu powstrzymanie wszelkich prac na rzece i to pomimo wcześniej uzgodnionych pozwoleń i porozumień międzynarodowych.

Szczególnie aktywna na polu blokowania rozwoju potencjału rzeki jest Fundacja „SaveOder” z siedzibą w Berlinie, działająca w Polsce, Czechach i Niemczech. Jako swój główny cel „statutowy” wymienia właśnie sprzeciw wobec budowy międzynarodowej drogi wodnej E30 i kanału Dunaj-Odra-Łaba. Organizacja opowiada się także za „zrównoważonym rozwojem w dorzeczu Odry”, wykraczając niejako poza swoją nazwę.

Z działaniami fundacji jawnie sympatyzuje lubuska marszałek Elżbieta Anna Polak, przytaczając opinie ekspertów tej organizacji, czy na przykład firmując propagowany przez nią pomysł utworzenia „Parku Narodowego dla Odry”, czy uznania Odry za osobę prawną. Fundacja, tak jak i sama marszałek, ostentacyjnie kwestionuje także wszelkie oficjalne ustalenia i wypowiedzi przedstawicieli polskich organów państwowych, kiedy tylko się one pojawiają. Próżno jednak szukać w tej krytyce podstaw, które można uznać za merytoryczne, czy naukowe.

W Europie od kilku lat mówi się o potrzebie postawienia na transport nisko i zeroemisyjny. Także wobec najnowszych ekologicznych deklaracji Parlamentu Europejskiego, wydaje się to być kluczowe zagadnienie i wyzwanie, z którym trzeba będzie się zmierzyć w nadchodzących dekadach. W ocenie wielu ekspertów, wykorzystanie potencjału transportowego rzek wypełnia znakomicie te oczekiwania i może pomóc w realizacji „ambitnych celów” klimatycznych.

O konieczności postawienia na Odrę, jako elementu transportu mówi projektant Tomasz Sobierajczyk, pomysłodawca portu multimodalnego w Gorzowie. Jak mówił w październiku ub.r. podczas konferencji na wydziale ekonomicznym gorzowskiej akademii „Dzień logistyki. Żegluga śródlądowa”:

„W Gorzowie mamy drogę wodną E70, mamy kolej oraz drogę szybkiego ruchu S3. Można zatem przewieźć ładunki do Gorzowa, gdzie dalej barkami można by transportować je w głąb kontynentu. Odciążyłoby to transport samochodowy, a tym samym zwiększyłaby się przepustowość dróg i autostrad. Nie wspominając o tym, że transport śródlądowy jest najtańszym środkiem transportu i najbardziej ekologicznym” – stwierdził Sobierajczyk.

Sobierajczyk dodaje, że żeglowna Odra może korzystnie wpłynąć na rozwój infrastruktury transportowej także na terenach obejmujących dorzecza i poprawić możliwości logistyczne dużego obszaru Polski.

Jak zatem dalej potoczą się polskie plany, co do przywrócenia Odrze jej dawnego żeglownego potencjału. Czy polsko-niemiecki nierozwiązywalny – z powodu obrony partykularnych interesów naszych sąsiadów – od trzech dekad spór, pogrzebie plany przywrócenia całej Odrze jej gospodarczego charakteru, który miała od stuleci? Będziemy przyglądać się sprawie.

Głos Szczeciński
Radio Zachód
foto: Wody Polskie

Udostępnij:

Apis 21.03.2023 2,016 0 komentarzy 4.00 z 1 ocena

0 komentarzy


  • Żadne komentarze nie zostały dodane.


Dodaj lub popraw komentarz

Zaloguj się, aby napisać komentarz.
Ocena zawartości jest dostępna tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
Niesamowite! (0)0 %
Bardzo dobre (1)100 %
Dobre (0)0 %
Średnie (0)0 %
Słabe (0)0 %
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies

  Nasz sondaż

Jaka instytucja powinna dbać o utrzymanie dróg wodnych?