O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.


Jacht motorowy staranowany przez barkę

26.03.2011
W ubiegły piątek tj. 25 marca 2011 w godzinach popołudnowych, doszło do kolizji ok. 8 metrowego jachtu motorowego z barką. Stało się to w okolicach Oppenheim na Renie (powyżej Mainz).

Na szczęście obyło się bez ofiar. Po staranowaniu przez barkę, jacht przewrócił się i ,jak mówią świadkowie zdarzenia, zatonął w ciągu pół minuty. Pechowemu sternikowi udało się złapać barki i został przez załogę podjęty na pokład. Ponieważ wrak jachtu spoczął na dnie szlaku żeglownego, natychmiast przy współpracy policji, straży pożarnej i DLRG (Deutsche Lebens-Rettungs-Gesellschaft - Niemieckie Towarzystwo Ratowania Życia) rozpoczęto operację jego usunięcia, która trwała około 5 godzin. Jak widać na zdjęciu wykonanym ok.20:30 jacht został bardzo poważnie uszkodzony. Wygląda na to że właściciel łodzi miał wyjątkowego pecha, ponieważ właśnie przeprowadzał swój jacht po szeroko zakrojonych pracach remontowych ze stoczni do portu macierzystego niedaleko Eich.

Udostępnij:

Teos 26.03.2011 12,532 71 komentarzy 0 z 0 ocena

71 komentarzy


  • Teos
    Teos
    Z pełną premedytacją nie napisałem nic o winnym tego wypadku, chciałbym sprowokować do dyskusji i przemyśleń.
    Jak sądzicie, kto jest odpowiedzialny za ten wypadek?
    - 26.03.2011 15:49
    • przylodz
      przylodz
      Trochę zbyt lakoniczna jest ta informacja. Zbyt mało danych podałeś, żeby można było wyrobić sobie zdanie o przyczynie wypadku, a tym bardziej o winnym jego zaistnienia. Sądzę jednak, że jak zwykle skrupi się na mniejszym Wink
      - 26.03.2011 17:49
      • D
        darpo23
        statek "zarobkowy" ma pierwszeństwo. to ogólna zasada , ale sa może inne okoliczności łagodzące których nie znamy. uważam że jedyną okolicznością łagodzącą prowadzącego motorówkę , jest odmówienie posłuszeństwa silnika , jego zgaśniecie , i zdryfowanie pod nadpływająca barkę.
        - 26.03.2011 18:41
        • x1109
          x1109
          Ja mam zasadę.Przed większym,w krzaki.Co z tego,że prawo mojego pierwszeństwa zostanie zapisane na nagrobku.
          Na Kaczych Kanałach inaczej się nie da płynąć.
          Pozdrawiam Włodek.
          - 26.03.2011 19:34
          • Apis
            Apis
            Tu można zobaczyć szokujące zdjęcia (autorstwa naocznego świadka - prawdopodobnie uczestnika rowerowej wycieczki) z momentu uderzenia i zatonięcia jachtu oraz wyciągnięcia pechowego właściciela: https://picasaweb...sSoErlebt#
            Zrobiłem z nich prezentacje poniżej.

            Teos nie podał wszystkich informacji zgodnie z tym co napisał w komentarzu. Jeśli więc Adam uważa, że są zbyt skąpe dodam za źródłem:

            Cytat

            Kierujący powolną łodzią nie zauważył zbliżającego się z tyłu frachtowca. Nawet gdy ten nadał sygnał ostrzegawczy - siedzący za sterem jachtu nie zareagował i nie zszedł z drogi


            [flash width=560 height=420]http://www.zegluga-rzeczna.pl/flash/wypadek_na_renie.swf[/flash]

            Obserwując zdjęcia widzę, że statek zawodowy zrobił wszystko aby uniknąć awarii (cała wstecz - proszę zwrócić uwagę na tablicę z nr 8 na brzegu). Obie jednostki płynęły w tym samym kierunku: w górę rzeki. Jacht zapewne w ostatniej chwili chciał zejść poza szlak (zielona boja jest bardzo blisko miejsca zatonięcia), ale płynąc pod prąd zrobił zbyt gwałtowny manewr wskutek czego napór wody na lewą burtę niemal zatrzymał go w miejscu i wręcz wcisnął pod dziób frachtowca.
            - 27.03.2011 07:19
            • x1109
              x1109
              Wydaje mi się,że było wewnętrzne stanowisko sterowania,muzyczka na ful,oraz przeżycia pierwszego płynięcia po remoncie.
              Dlatego też jestem przeciwnikiem stosowania stanowisk sterowania na małych łodziach w salonach tych łodzi.
              Moim zdaniem sterówki powinny być oddzielnymi pomieszczeniami, lub nie zabudowane od rufy.
              Pozdrawiam Włodek.
              - 27.03.2011 09:22
              • K
                kaczor_g
                mogło się wiele rzeczy wydarzyć nie wyrokowałbym czyja to wina i czy umyślna czy bezmyślna

                Czy statek handlowy płynął w dół czy w górę?
                Czy statek sportowy płynął w dół czy w górę?
                Jakiej bandery był statek handlowy - może to był ....
                Może sportowy miał awarię? Przeciek lub zastopowany silnik?
                Czy to było zakole czy prosty odcinek?

                Bez tych informacji nie podejmowałbym się jakiejkolwiek oceny.
                Swoje przyzwyczajenia nie zawsze zgodne z przepisami mają zapewne i "zawodowcy" i "amatorzy".

                To był wypadek więc przyczyny mogą być naprawdę różne.
                - 27.03.2011 13:30
                • Bosman Jozef
                  Bosman Jozef
                  No cóż.Doskonały, bardzo pouczający materiał dla nas ,prze de wszystkim "Szuwarowców".Myślę,że nie naruszę niczyich praw autorskich,wykorzystując fotki na moich szkoleniach motorowodnych.Oby na naszych szlakach nie dochodziło do takich wydarzeń.Bo pomimo bardzo ograniczonej żeglugi zawodowej,często spotykamy przypadki takiego niefrasobliwego żeglowania turystyczno-rekreacyjnego.
                  - 27.03.2011 13:39
                  • Teos
                    Teos
                    Panowie cieszę się że wywołałem dyskusję,
                    kaczor_g pisze:

                    Cytat

                    Czy statek handlowy płynął w dół czy w górę?
                    Czy statek sportowy płynął w dół czy w górę?
                    Jakiej bandery był statek handlowy - może to był ....
                    Może sportowy miał awarię? Przeciek lub zastopowany silnik?
                    Czy to było zakole czy prosty odcinek?

                    To nie ma znaczenia ponieważ:

                    Cytat

                    Jeżeli przepisy nie stanowią inaczej, małe statki powinny ustępować z drogi innym statkom, z wyjątkiem statków wymienionych w paragrafie 6.01.bis, pozostawiając im dostateczny akwen do ruchu i manewrowania

                    Cytat pochodzi z polskich przepisów http://www.uzs.gov.pl/bip/pliki/att1_...lugowe.pdf - w Niemczech jest podobnie.
                    Apis - zdjęcia są rewelacyjne, rzeczywiście wygląda na to że barka zaczęła się już cofać względem brzegu, gdyby płynęła w dół Renu, sternik motorówki mógłby mieć dużo mniej szczęścia...
                    - 27.03.2011 14:33
                    • K
                      kaczor_g
                      Otóż trochę się mylisz, bo w jaki sposób ma ustąpić taki mały statek skoro doznał np awarii?

                      Zdarzają się takie sytuacje i to są właśnie wypadki - czyli zdarzenia, których nie da się przewidzieć.
                      Co było powodem "podłożenia" się pod dziób nie wiem.

                      Moje pytania są o tyle ważne, że skoro udało się "dużemu" zatrzymać w miejscu co dokumentują zdjęcia i jechał pod górę, na odcinku prostym, to może jego brak winy nie być taki jednoznaczny.
                      Bo :

                      Cytat

                      1. Wyprzedzanie jest dozwolone tylko wówczas, gdy statek wyprzedzający stwierdzi, że nie spowoduje to zagrożenia dla bezpieczeństwa żeglugi.
                      2. Statek wyprzedzany, w razie konieczności i w miarę możliwości, powinien ułatwić wyprzedzanie. W razie potrzeby powinien zmniejszyć prędkość, aby wyprzedzanie odbyło się bezpiecznie, szybko i nie utrudniało ruchu innych statków.
                      Przepisów tych nie stosuje się, gdy mały statek wyprzedza statki niezaliczane do małych statków.


                      Czy to było wyprzedzanie czy mijanie?

                      @darpo23 to co napisałeś jest zwykłym zwyczajem nie posiadającym uzasadnienia w prawie.
                      Jest inne prawidło, które mówi, że :

                      Cytat

                      " 2. Jeżeli przepisy nie stanowią inaczej, małe statki powinny ustępować z drogi innym statkom, z wyjątkiem statków wymienionych w § 6.01 bis, pozostawiając im dostateczny akwen dla ruchu i manewrowania."

                      - 27.03.2011 15:52
                      • Apis
                        Apis
                        Kaczor_g napisał:

                        Cytat

                        Czy statek handlowy płynął w dół czy w górę?
                        Czy statek sportowy płynął w dół czy w górę? (...)
                        Czy to było wyprzedzanie czy mijanie?

                        Napisałem przecież wyżej cytując informację źródłową, że oba statki płynęły w jednym kierunku, w górę, frachtowiec po prostu dogonił wolno płynący i nie reagujący na sygnał jacht. Turysta zmierzał do portu macierzystego koło Eich a więc prawdopodobnie do Eicher See - starorzecza zwanego "Reńsko-Heskim Morzem" na lewym brzegu Renu jeszcze kilka(naście) kilometrów w górę od miejsca zdarzenia (na fotce po prawej).

                        www.proguide-fishing.de/wp-content/uploads/2011/01/eicher_see.jpg

                        Frachtowiec był załadowany i musiał bezwzględnie korzystać z farwateru, więc doganiany "turysta" powinien zejść maksymalnie w prawo (nawet poza boje) i umożliwić wyprzedzenie. Frachtowiec zapewne nie mógł zejść w lewo gdyż najprawdopodobniej w dół szły również jakieś statki. Wysoce prawdopodobna wydaje się więc hipoteza @czechtw
                        - 27.03.2011 16:09
                        • przylodz
                          przylodz
                          Jeśli oba statki szły w górę rzeki i frachtowiec dogonił jacht, moim zdaniem, frachtowiec powinien zmniejszyć prędkość tak, by nie zagrozić kolizją jachtowi i stosować wszelkie możliwe sposoby, by zostać zauważonym przez kierującego jachtem. Wydaje mi się też, że Włodek ma rację. Prowadzący jacht zaniedbał obowiązki. Powinien być bardziej ostrożny. Zdjęcia wskazują na to, że w ostatniej chwili wydostał się z kabiny, gdzie najprawdopodobniej było stanowisko sterowania. Jeśli chodzi o mnie. Winę podzielił bym po połowie.
                          - 27.03.2011 18:51
                          • Apis
                            Apis
                            Napisano wcześniej:

                            Cytat

                            Kierujący powolną łodzią nie zauważył zbliżającego się z tyłu frachtowca. Nawet gdy ten nadał sygnał ostrzegawczy - siedzący za sterem jachtu nie zareagował i nie zszedł z drogi

                            mimo, że:

                            Cytat

                            Jeżeli przepisy nie stanowią inaczej, małe statki powinny ustępować z drogi innym statkom, z wyjątkiem statków wymienionych w paragrafie 6.01.bis, pozostawiając im dostateczny akwen do ruchu i manewrowania

                            Przecież frachtowiec nie wjechał w jacht rozmyślnie: coś tam musiał "mały" nawywijać przed dziobem. Nie wykluczam sytuacji, że zdezorientowany zachowaniem jachtsmena kapitan postanowił wyprzedzić go z prawej burty, a ten w ostatniej chwili wykonał manewr odejścia w prawo (poza szlak) i wjechał mu przed dziób. Zostało jedynie zrobić "cała wstecz". A jeśli frachtowiec miał silnik nawrotny? Uciekło ładnych kilka sekund... Między innymi dlatego "małe statki" nie mogą być traktowane równoprawnie z zawodowymi, a to Adamie sugerujesz twierdząc, że frachtowiec powinien "zwolnić, trąbić do upadłego lub strzelać rakiety" aby nieuważny jachtsmen go zauważył.
                            - 27.03.2011 19:15
                            • x1109
                              x1109
                              Moja wersja wypadku jest taka.
                              Po sygnałach ostrzegawczych jest brak reakcji.
                              Prowadzący jednostkę wydedukował,że turysta nie ustąpi drogi.
                              Podejmuje decyzję wyprzedzania prawą stroną.
                              Turysta zauważa statek i robi gwałtowny skręt w prawo.Łódka turysty jest już w martwym polu widoczności sternika.Dlatego załogant biegnie na dziób statku.Sternik daje cała wstecz.
                              Tak moim zdaniem mogło to się odbywać.
                              - 27.03.2011 20:13
                              • E
                                egonzeglarz
                                Myślę ,że jest to swoisty materiał poglądowy dla nonszalancji turystów , którzy corocznie dbają o to co by się w sterówce nam nie nudziło i którym się wydaje ,że 1600tonowa jednostka manewruje jak ich "bączek".Uważam bezwzględnie ,że winę ponosi "turysta",bo to on powinien prowadzić swojego "bączka"w sposób co najmniej nie przeszkadzający w ruchu towarowym.Szkoda że na wyposażeniu nie ma już rakiet gdyż pewnie wielu Kolegów miałoby ochotę strzelać ....celując w "turystę":-))
                                pozdrawiam Turystów.
                                - 27.03.2011 21:11
                                • mefiu
                                  mefiu
                                  takich przypadków jest wiele szczególnie latem na kanałach, kiedy to małe statki jadą środkiem kanału powoli nie patrząc do tyłu często prowadzący takimi jachtami piją piwo i słuchają glosnej muzyki, potrafią małe jachty też wyprzedzac statki towarowe po prawej stronie przed zakolem duzo mialem takich sytuacji. jachty maja UKF-ki ale gdy je sie wola to nie słyszą jada jak im sie chce. mialem duzo sytuacji kiedy bym najechal na taki jacht a szczególnie kiedy jechałem na pusto: Z ZAKOLA WYCHODZI MI BARKA, JA NA PUSTO BOCZNY WIATR A JACHT PLĄCZE MI SIE PRZED DZIOBEM I JESZCZE ZWALNIA.... na szczęscie nigdy nie wjechałem w taki jacht, ale ......
                                  - 27.03.2011 21:26
                                  • x1109
                                    x1109
                                    Pomimo,że nie jestem zawodowcem muszę przyznać rację zawodowcom.
                                    Wyobraźnia turystów odnosi się tylko do ich jednostek.
                                    Niewielu z turystów miało możliwość prowadzić większe jednostki.Dlatego też wiedza o inercji i czasu reakcji większej jednostki na działanie sternika jest niewielka.Z tego powodu turyści myślą,że wszystkie statki zachowują się podobnie.Jest to bardzo nieodpowiednie myślenie doprowadzające do sytuacji niebezpiecznych.
                                    - 27.03.2011 21:53
                                    • Apis
                                      Apis
                                      Wspomniałem o silnikach nawrotnych. W Polsce raczej nie były stosowane na statkach śródlądowych więc wielu nie ma pojęcia o tym, że aby dać "cała wstecz" trzeba taki silnik zgasić, przestawić rewers i odpalić silnik ponownie z przeciwnymi obrotami. Nawet przy zaawansowanej obecnie automatyce i elektronice trwa to dłużej niż zwykłe przełożenie manetki przy silnikach z przekładnią i sprzęgłem. Tych kilka sekund, gdy statek płynie siłą inercji może zdecydować o losie niefrasobliwej łódki.

                                      Nie uprawiamy więc tutaj nagonki na "turystów", ale uświadamiamy dlaczego powinni się stosować do cytowanych przepisów. Ponadto przepisów o wzajemnym wyprzedzaniu się dużych statków (towarowych i pasażerskich) nie stosuje się identycznie do małych statków, które mają ustąpić z drogi!

                                      Warunki uprawiania turystyki wodnej na Renie przypominają wjechanie rowerem na drogę szybkiego ruchu. Jeśli ktoś chce siedzieć w odizolowanej od zewnętrznych dźwięków i pozbawionej pełnej widoczności sterówce - powinien chyba co najmniej zainstalować lustra wsteczne jak w samochodzie i często w nie spoglądać.

                                      Polecam też artykuł Czesia Szarka http://www.zeglug...cle_id=178 gdzie w drugiej części i w komentarzach mowa jest o "naginaniu" przepisów na rodzimych szlakach.
                                      - 28.03.2011 07:07
                                      • przylodz
                                        przylodz
                                        Ja mam inną hipotezę, uwzględniającą znajomość i stosowanie przepisów przez obydwie strony.
                                        Prowadzący jacht jest w lekkiej euforii. Może nastawił głośno audio i słuchał muzyki sterując na stanowisku wewnętrznym. Stosując się do przepisów, płynął skrajem drogi wodnej, o czym świadczy bliskość boi szlakowej ( zdjęcie 4 prezentacji). W tym miejscu upada ( w/g mnie) hipoteza o próbie wyprzedzenia jachtu prawą stroną.
                                        Rzecz musiała się dziać na łuku ( dla płynących skręcającego w lewo). Frachtowiec trzymał się plosa, więc też płynął blisko lewego skraju szlaku ( dla nich prawego). W ostatniej chwili zauważył przed sobą jacht. Nadał sygnał, który został odebrany przez kierującego jachtem. Ten wpada w panikę i dodaje gazu. Silnik się dławi. Jacht traci manewrowość i niesiony prądem, mimo "całej wstecz" frachtowca wpada nań. Frachtowiec nie wytracił jeszcze całej prędkości. Nieszczęście gotowe.

                                        Myślę, że już czas, na wypowiedź autora tego newsa. Teos, prosimy o więcej szczegółów, jeśli je znasz Smile
                                        - 28.03.2011 07:39
                                        • Apis
                                          Apis
                                          Na Renie i nie tylko boje ustawia się zwykle na rogu i w przejściach między zakolami, a nie w buchcie (plos). W tle widać opaskę brzegu wklęsłego więc było to raczej zakole (dla płynących) w prawo lub ewentualnie przejście między zakolami z tym, że zderzenie nastąpiło przy rogu (brzeg wypukły zakola).

                                          Jeśli stateczek turystyczny płynął środkiem farwateru i nie ustępował - sterujący frachtowcem mógł go próbować "brać" po prawej - od "rogu". Na zasadzie porównań zdjęć z wydobywania jachtu (powyżej) sugeruję, że był to ten odcinek:

                                          www.zegluga-rzeczna.pl/images/oppenheim.jpg

                                          zobacz i powiększ: http://www.maplan...oppenheim/

                                          Ale to jedynie moja opinia - nie podano w komunikacie źródłowym - http://www.wir-in...m-einsatz/ - dokładnego miejsca zdarzenia (km Renu).

                                          Dodam jeszcze, że widoczna na zdjęciu w prawym dolnym rogu piaszczysta łacha jest ulubionym celem wycieczek rowerowych
                                          http://www.rolf-t...hh/rhh.htm (zdjęcie trzecie od końca - stąd mógł rowerzysta sfotografować wypadek)
                                          http://www.panora...to/4670347
                                          - 28.03.2011 07:59
                                          • Z
                                            zgred
                                            Na Wiśle, choć ruch tu szczątkowy z łodziami amatorów są kłopoty. Bardzo trzeba na nich uważać. Potrafią wyprzedzać w moście, wpływać przed dziób. Kotwiczenie w szlaku to norma. W ubiegłym roku spotkałem sie z przypadkiem kotwiczenia w przęśle nawigacyjnym mostu Poniatowskiego (nakład wody na filar). Znajomość znaków, sygnałów dżwiękowych u amatorów jest tu zerowa. Wiadomo, nawet kiedy nie złamię przepisów, a dojdzie do wypadku śmiertelnego to kłopotów co nie miara i sumienie zapaprane.
                                            - 28.03.2011 09:32
                                            • x1109
                                              x1109
                                              Moim zdaniem,każdy z nas turystów powinien choć raz stanąć za sterem większej jednostki.Wystarczy aby miała z 17ton.Wykonać tylko kilka manewrów,cała na przód,cała wstecz i podejście do boi.Do nabrzeża nie,bo nie wiadomo co by pozostało całe.
                                              Po tych doznaniach na pewno bu uciekali w krzaki.
                                              - 28.03.2011 09:50
                                              • x5
                                                x5
                                                Przepraszam, że złamałem zasadę niezabierania więcej głosu na tym forum, ale .... "szlak mnie trafił" i nie wytrzymałem.

                                                Jedynym w tej dyskusji zawodowym kapitanem, który wypowiedział się konkretnie jest @egonzeglarz.
                                                Ponieważ znam Eryka mogę z całą odpowiedzialnością poprzeć jego wypowiedź.Mało tego mogę dodać swoje bardzo krytyczne zdanie na temat "niedzielnych kapitanów", którzy są realnym zagrożeniem dla ruchu żeglugowego w całej Europie.
                                                Mimo, że nie znam szczegułów wypadku dochodzę do wniosku, że winę ponosi tylko i wyłącznie kierowca yachtu.
                                                "Horror" i "terror" turystów mamy każdego roku w czasie sezonu urlopowego.Właścicielami yachtów są na ogół ludzie zamożni w podeszłym wieku.Większość z nich to "samobójcy" i tylko nasza dobra wola (zwodowców) nie pozbawia ich znudzonego życia.Gdyby to byli tylko znudzeni życiem starsi faceci to pies ich drapał, ale latem pływają na tych jednostach z małymi dziećmi.Gdyby nie to ilość zatopionych yachtów byłaby o wiele większa.
                                                Czym mniejsza jednostka tym więcej potrzebuje miejsca na szlaku wodnym.Ja w swojej praktyce zawodowej miałem mnóstwo takich przypadków kiedy dochodziło prawie do człowego zderzenia z yachtem.
                                                Oczwiście bardzo ostra wymiana poglądów przez radiotelefon niczego nie zmieni.W takich wypadkach musi być konieczne doniesienie do prokuratora pozbawiające patentu "idioty" prowadzącego jednostkę sportową.
                                                Czasami kończy się to tragicznie jak przed kilkoma laty w Münster kiedy czeska barka przejechała dwie młode wioślarki, które poniosły śmierć rozerwane przez śrubę okrętową.

                                                Wracając jeszcze do wypowiedzi Eryka to powiem Ci kolego, że zaopatrzyłem się w prywatną "rakietynicę" i zezwolenie na broń.Podczas kontroli w Magdeburgu zostałem zapytany przez policjanta o cel mojego zakupu.Odpowiedź była prosta: "turyści wodni".

                                                Pozdrawiam
                                                Józek Węgrzyn
                                                - 28.03.2011 10:02
                                                • x1109
                                                  x1109
                                                  Koszula zawsze blisko ciała.
                                                  Myślałem, że to tylko na polskich drogach wodnych jest tak źle.
                                                  Wynika z tego,że na brak instynktu samozachowawczego cierpią wszystkie narody.
                                                  Nie można generalizować.Nie tylko turyści są idiotami.Zdarzało mi się uciekać w krzaki przed zawodowcem.
                                                  Na Kaczych Kanałach ruchu prawienie ma, a jednak.
                                                  Płynąc Notecią, zawodowiec zabawił się ze mną.Płynąłem kajakiem.
                                                  Wymijaliśmy się i będąc poza środkiem jednostki sternik z uśmiechem dał całą moc i zmniejszył po chwili obroty.
                                                  Co było ze mną przy takiej zabawie każdy zawodowiec wie.
                                                  Tak wiec wina w tym przypadku też należała do turysty?
                                                  Pozdrawiam Włodek.
                                                  - 28.03.2011 12:52
                                                  • Teos
                                                    Teos
                                                    Panowie, moim skromnym zdaniem, po to są przepisy aby je znać i stosować, powszechnie wiadomo że nieznajomość prawa szkodzi. Jeżeli turysta nie rozumie różnicy pomiędzy "statkiem" a "małym statkiem" to sam sobie jest winien. Jeżeli pcha się na ruchliwe szlaki żeglugowe to powinien znać prawa na nich panujące. Akurat odcinek na którym zdarzył się wypadek, jest mi doskonale znany, regularnie tamtędy pływam, często za sterem. Apis bardzo dobrze wytyczył miejsce wypadku, chylę czoła. według mnie to może być 479,8 km Renu.
                                                    Tutaj macie panoramę tego miejsca:
                                                    http://v13.nonxt5.c.bigcache.googleap..._counter=1
                                                    Zdjęcie zrobiono z lewego brzegu. Zielone boje są tutaj w okolicy osi rzeki ponieważ przy lewym brzegu jest mielizna.
                                                    Statek płynący w górę rzeki zwykle płynie w niewielkiej odległości od linii łączącej zielone boje aby pozostawić wystarczająco dużo miejsca dla płynących w dół. Załadowana barka nie miała dużego pola manewru, albo w prawo po bojach i na mielizną, albo w lewo pod (być może) płynących w dół. W takim wypadku pozostało jedynie dać "cała wstecz". Niestety nie wystarczyło ;-( I dlatego należy o takich wypadkach pisać, mówić jak najwięcej aby "niedzielni kapitanowie" mieli świadomość na co się narażają i że jednak warto przeczytać przepisy.

                                                    Cytat

                                                    Przepraszam, że złamałem zasadę niezabierania więcej głosu na tym forum, ale .... "szlak mnie trafił" i nie wytrzymałem.

                                                    Cieszę się, że udało mi się również Ciebie sprowokować do zabrania głosu ;-)
                                                    - 28.03.2011 13:48
                                                    • przylodz
                                                      przylodz
                                                      W każdym społeczeństwie ok. 2% populacji przypada na psychopatów. Kto wie, czy czasami wśród kapitanów statków śródlądowych nie trafiają się psychopaci, którzy trawieni jakąś niewytłumaczalną nienawiścią do ludzi pływających dla przyjemności, postanowili na nich zapolować, kto wie?
                                                      - 28.03.2011 14:07
                                                      • Teos
                                                        Teos
                                                        Adam, czy to jest rzeczowy argument w dyskusji o bezpieczeństwie na wodzie ? Znasz jakieś wyniki badań na poparcie swej tezy ? Bo jeżeli to miał być żart to chyba w bardzo nieodpowiednim miejscu a i uśmieszku nie zauważyłem...
                                                        - 28.03.2011 14:32
                                                        • przylodz
                                                          przylodz
                                                          Owszem, wydaje mi się rzeczowy. To może być jedna z hipotez.
                                                          Znany jest w Polsce przypadek, kiedy jakiś psychopata jadący samochodem "zapolował" na dziewczynkę jadącą rowerem. Czy należy z góry wykluczyć taki scenariusz? W świetle wypowiedzi @czechtw, i danych statystycznych, taka hipoteza może być bardzo realna.
                                                          Może zamiast snuć kolejne hipotezy, dać sobie spokój z tym tematem i poczekać do ogłoszenia oficjalnych wyników śledztwa, które z całą pewnością prowadzi niemiecka policja wodna?
                                                          - 28.03.2011 14:45
                                                          • x1109
                                                            x1109
                                                            Co by nie powiedzieć na temat tego wypadku,są to nasze przypuszczenia.Tak jak Teos powiedział-Po to są prawa stanowione,aby je znać i przestrzegać.
                                                            Sądzę,że Teos z racji znajomości języka poda nam do wiadomości jak zakończy się sprawa.
                                                            Nie ma co walczyć.Zawodowiec i turysta po jednej wodzie pływają i dla każdego miejsce być musi na niej.
                                                            Pozdrawiam Włodek.
                                                            - 28.03.2011 15:00
                                                            • Teos
                                                              Teos
                                                              przylodz To nie ja snuję hipotezy tylko Ty, poza tym przyrównałeś reńskich kapitanów do psychopatów czym (mimo że do tego szacownego grona jeszcze nie należę) poczułem się urażony. Podejrzewam że nie tylko ja.
                                                              Miałem nadzieję na rzeczową dyskusję, w końcu chodzi o bezpieczeństwo nas wszystkich.
                                                              - 28.03.2011 15:04
                                                              • przylodz
                                                                przylodz
                                                                Oj Teos. Sam napisałeś w pierwszym poście, że zależy Ci na snuciu hipotez i dyskusji, teraz nagle się obrażasz, choć nie masz, myślę powodów. Nikogo, do psychopatów NIE PRZYRÓWNYWAŁEM! - Przecież nie możesz wykluczyć sytuacji,że pośród licznej rzeszy zawodowych marynarzy nie znajdzie się ktoś, komu można przypisać miano psychopaty.
                                                                Proszę dajmy, temu spokój, bo dyskusja zmierza w niewłaściwym kierunku. Nikogo nie miałem zamiaru obrazić, jednak jeśli mimo wszystko znalazł się ktoś urażony moimi, ogólnej natury, domniemaniami, to Go przepraszam.

                                                                Proszę jeszcze raz, dajmy spokój temu tematowi. Poczekajmy na wyniki śledztwa policji.To był ostatni mój post w tym temacie. Pozdrawiam Cię Tadziu bardzo serdecznie.
                                                                - 28.03.2011 15:53
                                                                • D
                                                                  darpo23
                                                                  do kaczora_g
                                                                  strasznie dawno temu zdawałem egzaminy na patenty żeglarskie , ale prawo drogi jest jednoznaczne. statek sportowy , jaki by nie był , mały czy duży , ma OBOWIĄZEK ustąpić pierwszeństwa statkowi pływającemu zarobkowo małemu czy też dużemu. prawo drogi nie jest zwyczajowe. jest obowiązujące.
                                                                  - 28.03.2011 17:12
                                                                  • Apis
                                                                    Apis
                                                                    Panowie: pax między wodną bracią! Przesłaniem tego portalu jest podnoszenie poziomu świadomości żeglugowej we wszystkich płaszczyznach i w każdym środowisku. Od komentarza #23 temperatura niepotrzebnie wzrosła, a nie ma potrzeby strzelać z armat do wróbli...

                                                                    Jako były "nauczyciel zawodu marynarza śródlądowego" na statku szkolnym a później inspektor nadzoru nad żeglugą jestem "skażony" bezwzględnym przestrzeganiem przepisów (w tym lokalnych - należy je poznać) oraz zasad dobrej praktyki żeglarskiej. Wśród nich jedną z podstawowych jest taka: zachowuj się na szlaku w taki sposób, aby twoje zamiary były jasne i zrozumiałe dla wszystkich. Niepewne manewry, nagłe zmiany kursu, brak reakcji na sygnały dezorientują każdego.

                                                                    Daleko mi jednak do antagonizowania "wodniaków" i "zawodowców" - wręcz przeciwnie: zależy mi na harmonijnym współistnieniu na szlakach. Nie należy więc wprowadzać na tej stronie jakichkolwiek elementów dyskryminacji czy... eksterminacji. Strzelać z rakietnicy do turystów jest łatwo - starać się ich "wyedukować i pozyskać" - bardzo trudno.

                                                                    Przykład wypadku do jakiego doszło na Renie powinien służyć obu środowiskom ku przestrodze bez względu na to po czyjej stronie jest wina. Szczęśliwie obyło się bez ofiar lecz gdyby było inaczej - kapitan statku żeglugi zawodowej (nawet mimo braku winy) też przeżywałby traumę... Wypadek jak żywo przypomina bowiem historię staranowania "Bystrzycy" z kpt. Radziałowskim i między innymi dwoma naszymi absolwentami na pokładzie przez BM-500 pod Mostem Poznańskim we Wrocławiu 40 lat temu. Bystrzyca błyskawicznie zatonęła a wraz z nią śmierć ponieśli wszyscy na jej pokładzie - wśród nich były też kobiety. Wystarczył jeden niewłaściwy manewr "Bystrzycy" idącej kontrkursem. A obydwa statki prowadzili zawodowcy...
                                                                    - 28.03.2011 18:05
                                                                    • x5
                                                                      x5
                                                                      Nie obrażając nikogo powiem, że jedynie na polskich drogach wodnych tak ogromne przywileje posiadają "niedzielni kapitanowie" ponieważ brak jest na nich normalnej żeglugi towarowej.
                                                                      Psychopatów i idiotów można spotkać też wśród zawodowców, ale jest to promil dopuszczalny (podnie jak spożycie alkoholu przy sterach) w stosunku do "turystycznych kapitanów", którzy są zagrożeniem dla normalnej żeglugi w normalnych żeglugowycg państwach.
                                                                      Powie Wam to każdy realny kapitan pracujący na zachodnio-europejskich drogach wodnych nie tylko pod komentarzem #23.
                                                                      - 28.03.2011 21:32
                                                                      • K
                                                                        kaczor_g
                                                                        Cisną mi się na usta wulgaryzmy, ale się powstrzymam.
                                                                        Nikt . Nikt nie zna bezpośredniej relacji i powodów tego wypadku.
                                                                        Drogi wodne nie służą wyłącznie "zawodowcom", przepisy obowiązują zarówno "dużych" i "maluczkich".
                                                                        Gdyby było inaczej obowiązywałby zakaz poruszania się jednostek niezawodowych - jachtów.
                                                                        Niektórzy tutaj (przez grzeczność nie podam nicków) prezentują osobliwą (bo wodną) kulturę TIRowca. Blokującego drogi i wymuszającego pierwszeństwo, mającego pretensje do drobiazgu "pałętającego" się po drodze - która przecież do NIEGO należy - "bo on tu pracuje". "Z drogi śledzie hrabia jedzie!"

                                                                        Otóż tak nie jest. Mógł zawinić zawodowy (tak jak bez wątpienia zawinił śp kpt wywróconego tankowca. Równie dobrze mógł zawinić amator wody i małych łodzi.
                                                                        Z tej relacji nie wynika czyja to wina.
                                                                        Wrzucanie wszystkich do jednego worka to domena ludzi ograniczonych, dla których niuanse sytuacji to zbędna komplikacja.

                                                                        Ja raz miałem "przyjemność" być na Bizonie z człowiekiem, którego musiałem podtrzymywać, żeby nie wpadł do wody, miał kłopoty z chodzeniem "po ciężkim dniu na Osobowicach", ale z uruchomieniem silników już nie miał, ze sterowaniem również. Czy z tego mam wnosić, że dla każdego "zawodowca" to norma?
                                                                        - 28.03.2011 21:58
                                                                        • dyzma
                                                                          dyzma
                                                                          Dorzucę kamyczek. Na Renie odbywały się którejś niedzieli parę lat temu regaty jachtów i żaglówek. Byłem trochę speszony obecnością mnóstwa drobnoustrojów i mimo woli lekko meandrowałem pomiędzy nimi, unikając kolizji ze zbyt nachalnie przejeżdżającymi mi przed dziobem łódkami. Dostałem polecenie od policajów holenderskich, żeby broń Boże nie reagować i iść swoim kursem jakby ich (łódek) nie było. A było ich, na oko, z 60-80 na odcinku ok 2 km.
                                                                          p.s. Silnik też miałem nawrotny.
                                                                          - 29.03.2011 06:38
                                                                          • M
                                                                            Marek Zawadka
                                                                            Witam. To po co Józek sie odzywasz jak masz w głębokim poważaniu to co ludzie piszą.
                                                                            Ta wymiana zdań przypomina mi wymianę zdań między "lepszymi" kirowcami TIR ów i "gorszymi" kierowcami osobówek. Niestety Twoja pogarda do wszystkiego co nie jest równe a lepiej większe niż Twoje uprawnienia i doświadczenia bije z Twoich wypowiedzi.
                                                                            Nie ma ani doskonałych zawodowców ani kompletnie bezmózgich amatorów. Przecież Ren to nie kanał du Midi, gdzie możesz wziać barkę na dowód osobisty. Tu jakoweś uprawnienia nawet na łodzie turystyczne i sportowe trzeba mieć.
                                                                            I szkoda, że tak tu często przywołujesz Niemcy i Holandię, ale jednocześnie krytykujesz ich sposoby oddziaływania na społeczeństwo poprzez aktywny wypoczynek na wodzie. Poprzez zapoznanie się z problemami żeglugi. Może Ci ludzie są odpowiedzialnymi za projekty, z których tak dumny jesteś, że Rzesza się rozwija? Nie przemyślałeś, że takich zjawisk w Polsce brak? Że to tacy ludzie stanowią lobby żeglugowe? Lobby dla rozwoju świadomości posiadania dróg wodnych.
                                                                            Interesujące, że na podstawie jednego wypadku wysnuwasz takie wnioski. Bardziej interesujące jest, że w wielu wpisach piszesz, jakimi to nieudacznikami i wręcz idiotami są zawodowi kapitanowie. idąc Twoim tropem to wypadek, który zdarzyl się na Renie w lutym swiadczy o miernocie kapitanów reńskich? Wedłu mnie nie. Po prostu wypadek wynikający z kilku przyczyn.
                                                                            Ty już tu osądziłeś. Jak kierowca TIRa - winna jest osobówka.
                                                                            - 29.03.2011 09:27
                                                                            • Apis
                                                                              Apis

                                                                              Cytat

                                                                              (...) dopuszoną liczbę promili, która wynosi onecnie 2 na frachtowcach i 0 na tankowcach.

                                                                              Każdy sądzi według siebie... Jako były inspektor nadzoru nad żeglugą nie sądzę aby gdziekolwiek w Europie dozwolone były 2 promille... Raczej 0,2 promille.
                                                                              - 29.03.2011 09:29
                                                                              • x5
                                                                                x5
                                                                                Przepraszam 0,2 promile masz rację.
                                                                                - 29.03.2011 10:42
                                                                                • Z
                                                                                  zgred
                                                                                  Jak mam ominąć kilka łodzi kotwiczących w szlaku prowadząc w dół Wisły zestaw holowany o długości 200m.? Nie omijam, nadaję sygnał uwaga i to wszystko co mogę zrobić. Nie jest to z mojej strony złośliwość wobec amatorów. Poprostu nie mam innych możliwości.
                                                                                  - 29.03.2011 12:27
                                                                                  • K
                                                                                    kaczor_g
                                                                                    @zgred rozumiem, że nie masz wyjścia.
                                                                                    Mogę przytoczyć wiele przykładów równie niemądrego zachowania "zawodowych", ale nie chcę się licytować. Nie o to chodzi.

                                                                                    Znając Niemców, szczegółowo wyjaśnią przyczynę i wskażą winnego i Waldhoffa i "armatora amatora" . Jeśli nie przepisy zmuszą ich do tego towarzystwa ubezpieczeniowe.

                                                                                    Apeluję żeby się nie ekscytować zbytnio, bo żadnego z nas tam nie było, niezależnie od wykonywanego zawodu i posiadanego wykształcenia.
                                                                                    Ludzie bez wyobraźni są w każdej społeczności.
                                                                                    - 29.03.2011 13:03
                                                                                    • Teos
                                                                                      Teos
                                                                                      Nie ma powodu żeby się nawzajem obrażać, spróbujmy podyskutować na spokojnie. Jestem zarówno łodziarzem jak i żeglarzem i motorowodniakiem, dlatego staram się patrzeć na ten problem w miarę obiektywnie, być może macie inne odczucia - Wasze prawo.
                                                                                      kaczor_g - porównanie do TIR'a jest dość niefortunne, zauważ że w prawie o ruchu drogowym nie ma rozróżnienia na małe i duże pojazdy w kwestii pierwszeństwa przejazdu. Myślę że lepsze byłoby porównanie do pociągu i pojazdu stojącego na niestrzeżonym przejeździe.
                                                                                      Piszesz:

                                                                                      Cytat

                                                                                      przepisy obowiązują zarówno "dużych" i "maluczkich".

                                                                                      Ja już wcześniej zacytowałem odpowiedni paragraf:

                                                                                      Cytat

                                                                                      " 2. Jeżeli przepisy nie stanowią inaczej, małe statki powinny ustępować z drogi innym statkom, z wyjątkiem statków wymienionych w § 6.01 bis, pozostawiając im dostateczny akwen dla ruchu i manewrowania."

                                                                                      i jest to przepis nadrzędny nad pozostałymi prawidłami dotyczącymi wyprzedzania czy wymijania.
                                                                                      Dalej piszesz:

                                                                                      Cytat

                                                                                      Z tej relacji nie wynika czyja to wina.

                                                                                      Jak to nie wynika? Przecież:

                                                                                      Cytat

                                                                                      Kierujący powolną łodzią nie zauważył zbliżającego się z tyłu frachtowca. Nawet gdy ten nadał sygnał ostrzegawczy - siedzący za sterem jachtu nie zareagował i nie zszedł z drogi

                                                                                      Kilkakrotnie zdarzyło mi się widzieć zachowanie motorowodniaków na Renie wołający o pomstę do nieba ale nie wysnuwam z tego wniosku że wszyscy amatorzy to %^$#$#...
                                                                                      Zwykle nie noszę przy sobie aparatu dlatego zdarzyło mi się "ustrzelić" aparatem tylko jednego takiego asa. Jak znajdę zdjęcie to je zamieszczę. Facet wypłynął w Bingen (530 km Renu) na szlak żeglowny motorówką. W pewnym momencie silnik mu zgasł, na jego szczęście w niedalekiej odległości od brzegu. Naprawdę miał duże szczęście bo nie miał na pokładzie żadnego pagaja. pozostało mu wiosłowanie rękoma do brzegu.
                                                                                      Widziałem więcej takich przypadków, zwykle kończy się na skoku adrenaliny u zainteresowanych. Czasami dochodzi do wypadku. I przecież wszystkim nam zależy na tym aby tych wypadków było jak najmniej. Jeżeli motorowodniak będzie miał wykute "na blachę" to że "małe statki powinny ustępować z drogi innym statkom" i z taką świadomością będzie wypływał na szlaki żeglowne to naprawdę ma większe szanse na przeżycie !!!
                                                                                      - 29.03.2011 13:24
                                                                                      • Z
                                                                                        zgred
                                                                                        @kaczor_g czy prowadziłes kiedyś taki zestaw na środkowej Wiśle? Może to był refuler? Jesli nie to kiedyś spróbuj, zrozumiesz wtedy o czym mówię.
                                                                                        - 29.03.2011 14:07
                                                                                        • miroslaw rajski
                                                                                          miroslaw rajski
                                                                                          Masz Tadeusz rację. Także według mnie sternik jachtu ponosi całkowitą winę za wypadek - nie zszedł z drogi większemu, szybciej płynącemu statkowi. Kropka.
                                                                                          Ale jest w tym przypadku jedno "ale". Osoba sterująca jachtem nie widziała zbliżającego się od tyłu frachtowca (ogłuchła?, oślepła?, zasłabła?). Za to sterujący barką miał jacht cały czas na oku i widział, że ten z nieznanego powodu nie schodzi mu z drogi (tak sądzę, przecież mnie tam nie było). Wystarczyło trochę dobrej woli, wcześniej zwolnić i poczekać aż sytuacja się wyklaruje. Danie w ostatniej chwili całej wstecz dało efekt jak powyżej.
                                                                                          Znam mentalność niemieckiej policji: "nie o to chodzi kto ma pierszeństwo, ale o to żebyśmy się nawzajem nie pozabijali!" I rzadko kiedy winę w ich oczach ponosi tylko jedna strona.
                                                                                          Pozdrawiam, Mirek
                                                                                          - 29.03.2011 14:20
                                                                                          • K
                                                                                            kaczor_g
                                                                                            @zgred nigdy nie prowadziłem takiego zestawu, bo nie jestem zawodowym marynarzem, ale mam dostatecznie dużą wyobraźnię żeby wiedzieć, że takie coś z prądem raczej nie zahamuje - przyznałem ci rację. Pewnie dlatego na Odrze jest zakaz holowania.

                                                                                            Mnie zastanawia to, że "duży" na tych kilku metrach wyhamował, a nawet się cofnął.
                                                                                            Na morzu po którym, trochę pływałem, jest zasada, że jeśli z kimś nie ma kontaktu to się mu ustępuje, bo nie wiadomo jak się zachowa - zasada ograniczonego zaufania, nie jest istotne, że ma się pierwszeństwo.
                                                                                            Zastanawia mnie, że "mały" wszedł mu pod dziób prawą burtą - czyli zareagował jednak (?) i ustępował miejsca?
                                                                                            Nie miałbym żadnych wątpliwości gdyby "duży" szedł w dół, ale szedł pod górę, więc mógł (ostatecznie to zrobił) poczekać na reakcję, przyhamować, może nawet ostrzelać z rakietnicy... Miałby 100% racji.
                                                                                            - 29.03.2011 20:54
                                                                                            • O
                                                                                              Odrzak
                                                                                              Szanowni Koledzy. Ten wypadek to rzecz przykra, to fakt. Przykre jest też czytanie wypowiedzi ludzi bez znajomości przepisów żeglugowych. Znalazłem na szczęście w komentarzu nr 36 pełne wyjaśnienie winnego tego wypadku.

                                                                                              Warto żeby turyści znali podstawowe określenia z przepisów żeglugowych i oczywiście żeby się do nich stosowali.
                                                                                              Hasła; szlak żeglowny, statek, mały statek, prawo drogi, dobra praktyka żeglarska i wiele innych powinny być doskonale znane wszystkim wodniakom.
                                                                                              Kapitan "dużego" zachował się wzorowo. Nadał sygnał ostrzegawczy, zatrzymał statek, udzielił pomocy.
                                                                                              Przywoływane w komentarzach manewry, które mógł wykonać kapitan "dużego" świadczy o niewiedzy ich autorów.
                                                                                              Co by było gdyby ów kapitan zaczął zmieniać kurs np. w lewo, motorowodniak też wpadłby na taki pomysł, kapitan w prawo, "mały" też. Wynik łatwy do przewidzenia, ginie człowiek a wina spoczywa tylko na kapitanie "dużego". Obserwatorzy na lądzie robią zdjęcia, które potem stają się dowodem w sądzie, że to "duży upolował małego". Idźmy dalej. W wyniku takich manewrów statek uderza w brzeg, statek tonie tarasując szlak. Odpowiada kapitan. Albo jeszcze inaczej. "Duży" manewruje w lewo w prawo bo chce uniknąć kolizji z "małym". Inne statki wpadają w panikę widząc dziwne zachowanie się innego statku, dochodzi do kolizji, odpowiada ten sam kapitan.
                                                                                              Pozdrawiam.
                                                                                              - 05.04.2011 04:03
                                                                                              • dyzma
                                                                                                dyzma
                                                                                                @Odrzak- Kiepsko czuje się sternik gdy "drobiazg" znika z oczu przed dziobem i nie ma go ,... nie ma,.... nie ma, ......jest! Ale serce podchodzi do gardła, adrenalina skacze. A gdyby nie wyszedł? To były żaglóweczk, wiaterek cienki a ja pusto w dół. Brrrr.
                                                                                                - 07.04.2011 16:48
                                                                                                • O
                                                                                                  Odrzak
                                                                                                  Masz rację Dyzma, tylko mała poprawka, nie sternik a sterujący.
                                                                                                  Wiem, że jesteś kpt. B, a pełnisz rolę sternika ? Masz jednak prawo do samodzielnej obsługi steru a to bardzo ważne. Decyzję może podejmować tylko kapitan. Przepraszam za ten wywód, ale naszą dyskusję śledzą różni ludzie i musimy ważyć swoje słowa.

                                                                                                  Tak,..... masz rację, takie sytuacje nie należą do przyjemnych, ale musimy ciągle pamiętać, że możemy działać tylko zgodnie z PRAWEM, a Temida jest ślepa.
                                                                                                  Doskonale rozumiem Twoje.....jest, miałem też takie sytuacje i chciałbym powiedzieć NIGDY WIĘCEJ.

                                                                                                  Pozdrawiam Cz. Szarek.
                                                                                                  - 07.04.2011 20:27
                                                                                                  • Apis
                                                                                                    Apis
                                                                                                    Pisałem nieco wyżej jaki mam stosunek do przepisów (skażenie "inspektorem nadzoru" i "kapitanem statku szkolnego" ).

                                                                                                    Przyjaciele motorowodni! Nie jestem przeciw wam ale... To w końcu "Wasza" strona i Wam należy znać zawarte tam prawidła.
                                                                                                    http://www.wodnia...tml?sid=55
                                                                                                    Cytuję:

                                                                                                    Cytat

                                                                                                    Prawo drogi na wodach śródlądowych:

                                                                                                    * statki sportowe i turystyczne ustępują drogi wszystkim statkom pasażerskim i towarowym;
                                                                                                    * jeżeli jeden statek ma ustąpić drogi drugiemu to ten drugi nie powinien zmieniać kursu i prędkości;
                                                                                                    * jeżeli zderzenie jest prawdopodobne to statek posiadający pierwszeństwo powinien wykonać taki manewr aby uniknąć skutecznie sytuacji kolizyjnej; (statek "zawodowy" dał cała wstecz, ale "turysta" wpłynął mu pod dziób - przyp. mój)
                                                                                                    (...)
                                                                                                    * statki płynące w górę rzeki ustępują statkom płynącym w dół rzeki; (zawodowiec musiał "ciąć" po rogu ustępując płynącym w dół a "turysta" powinien "ciąć" jeszcze bardziej po rogu - poza bojami - przyp. mój)
                                                                                                    * statek wyprzedzany powinien ułatwić wyprzedzającemu ten manewr;(czyli to co napisałem wyżej - zejść poza boje - inna opcja nie wchodziła tu w rachubę - przyp. mój)


                                                                                                    To samo tu: http://www.figo.b...eglarz.pdf w pkt. 3.2 podpunkt 1 :

                                                                                                    Cytat

                                                                                                    3.2 Prawo drogi statków
                                                                                                    1. Statki sportowe i turystyczne ustępują statkom pasażerskim i towarowym.

                                                                                                    Koniec - kropka. Cała reszta tego paragrafu dotyczy regulacji statek turystyczny kontra statek turystyczny.
                                                                                                    - 07.04.2011 20:52
                                                                                                    • O
                                                                                                      Odrzak
                                                                                                      Witam ponownie.
                                                                                                      Przedstawiona niżej "ściągawka" (może niepełna, ale jednak) pokazuje jakie naruszenia przepisów wystąpiły ze strony "małego".

                                                                                                      1. Statek ma pierwszeństwo drogi przed małym statkiem.
                                                                                                      2.Statek mający pierwszeństwo drogi ma obowiązek z tego pierwszeństwa korzystać.
                                                                                                      3.Inne statki mają tak prowadzić swoją nawigację aby ich działanie nie zmusiło statku z pierwszeństwem drogi do zmiany kursu lub prędkości.
                                                                                                      4. Statek mający pierwszeństwo drogi ma obowiązek odpowiednio to sygnalizować.
                                                                                                      5.Zmiana kursu - obranie nowego toru jazdy.
                                                                                                      6. Zatrzymanie statku - prędkość równa "0" względem brzegu.
                                                                                                      7. Komunikacja między statkami - zespół czytelnych działań przekazujących informacje lub polecenie.
                                                                                                      8.Unieruchomienie statku - utrata dzielności manewrowej.
                                                                                                      9.Wzywanie pomocy - przekazywanie ustalonych przepisami sygnałów.
                                                                                                      10. Obowiązek udzielenia pomocy - obowiązek ciążący na innych statkach.

                                                                                                      Może Ktoś jest innego zdania ?

                                                                                                      Pozdrawiam.
                                                                                                      - 08.04.2011 19:35
                                                                                                      • x1109
                                                                                                        x1109
                                                                                                        Pozostaje jeszcze:
                                                                                                        Wzajemna tolerancja I nie utrudnianie sobie życia.
                                                                                                        Co ma zrobić turysta jeśli zanurzenie Jego jednostki jest równe głębokości tranzytowej toru wodnego?
                                                                                                        Wyjść poza tor i nabić się na mieliznę?
                                                                                                        Prawo jest dla każdego użytkownika!!!
                                                                                                        Pozdrawiam Włodek.
                                                                                                        - 09.04.2011 06:57
                                                                                                        • O
                                                                                                          Odrzak
                                                                                                          Szanowni Koledzy Wodniacy.
                                                                                                          Do naszych dociekań na temat winy za ten wypadek wkrada się zasadniczy błąd. Można powiedzieć; punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Mylnie, moim zdaniem próbujecie porównać zasady bezpieczeństwa w ruchu żeglugowym do zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym.
                                                                                                          Sądzę, że wielce pomocne byłoby odniesienie się do ruchu powietrznego - żegluga powietrzna.
                                                                                                          Czy to przypadek, że pada takie określenie; żegluga śródlądowa, żegluga morska, żegluga powietrzna?
                                                                                                          W każdym z przypadków żeglugi, każdy statek MUSI stosować się do przepisów dla niego określonych. Każdy statek ma precyzyjnie określone miejsce, prawa i obowiązki.
                                                                                                          Warto o tym pamiętać, chociaż życie często pokazuje inaczej.
                                                                                                          Ta dyskusja ma na celu przybliżenie problemu, a nie dowiedzenie, że "MAŁY" jest gorszy.

                                                                                                          Życzę Wszystkim Wodnikom "stopę wody" i pozdrawiam.
                                                                                                          - 09.04.2011 08:58
                                                                                                          • Apis
                                                                                                            Apis

                                                                                                            Cytat

                                                                                                            Co ma zrobić turysta jeśli zanurzenie Jego jednostki jest równe głębokości tranzytowej toru wodnego?

                                                                                                            Gdyby tak było wówczas nie byłoby na trasie żadnych statków towarowych idących pusto głębiej zanurzone niż przeciętny śródlądowy jacht turystyczny.

                                                                                                            Mówimy o konkretnym wypadku na Renie, gdzie głębokość w torze wodnym w tym konkretnym miejscu zapewne przekracza 3,5 m. Tuz poza bojami jest niewiele mniej - boje są dla statków towarowych informacją dokąd sięga ta gwarantowana głębokość tranzytowa. Błagam więc - nie spekulujmy i nie odnośmy tego do polskich szlaków, gdzie i boje stoją jak chcą i głębokości są nieokreślone lecz uczmy się przestrzegania przepisów.

                                                                                                            Kroniki awarii polskiej żeglugi na europejskich wodach roją się od przypadków gdzie polska barka szarmancko ustępowała z przynależnego jej pierwszeństwa czym dezorientowała inne statki powodując wypadki, w których winnym uznano polskiego kapitana nawet jeśli on się z nikim nie zderzył.

                                                                                                            Prawo drogi to PRAWO czyli ścisły przepis. W Polsce wciąż nam się wydaje, że możemy go "interpretować". Tolerancja ma z tym niewiele wspólnego... Bądź "czytelny" dla innych a unikniesz kolizji.

                                                                                                            Aby być czytelnym - trzeba przestrzegać ustalonych norm prawnych (przepisów). Nie wkurza was gdy kierowca włącza kierunkowskaz gdy praktycznie już skręca? Kiedy powinien to zrobić? Co oznacza słowo "sygnalizować manewr"? Chyba nie meldowanie wykonanie skrętu. Nie wkurza was gdy kierowca mając włączony prawy kierunkowskaz odbija w lewo zajeżdżając ci drogę, bo... mu wygodniej skręcać choć jest to maluch nie ciągnie pięciu przyczep? Na tym polega tolerancja?

                                                                                                            Na wodzie jest to samo. ZASYGNALIZUJ swoim zachowaniem czego się ma ktoś inny spodziewać po tobie. Ustępujesz z drogi bo masz taki obowiązek - zrób to odpowiednio wcześnie i wyraźnie.
                                                                                                            - 09.04.2011 09:06
                                                                                                            • K
                                                                                                              kaczor_g
                                                                                                              Apisie drogi, przytoczone przez Ciebie zasady są zwyczajowymi wynikającymi z ogólnej zasady posiadania prawa drogi przez jednostkę posiadającą gorszą zdolność manewrową.
                                                                                                              Ale jest to PRAWO - uprawnienie.
                                                                                                              Tu nie ma żadnej dyskusji.
                                                                                                              Jest również praktyka, która pokazuje, że lepiej się od "dużego" trzymać z daleka.
                                                                                                              Sytuacje są różne. Nie bez powodu przepisy o wyprzedzaniu mówią:

                                                                                                              Cytat

                                                                                                              1. Wyprzedzanie jest dozwolone tylko wówczas, gdy statek wyprzedzający stwierdzi, że nie spowoduje to zagrożenia dla bezpieczeństwa żeglugi.

                                                                                                              dopiero na drugim miejscu jest zalecenie - zwrot "powinien w miarę możliwości":
                                                                                                              - zmniejszyć prędkość
                                                                                                              - ułatwić wyprzedzanie

                                                                                                              Cytat


                                                                                                              2. Statek wyprzedzany, w razie konieczności i w miarę możliwości, powinien ułatwić wyprzedzanie. W razie potrzeby powinien zmniejszyć prędkość, aby wyprzedzanie odbyło się bezpiecznie, szybko i nie utrudniało ruchu innych statków.
                                                                                                              Przepisów tych nie stosuje się, gdy mały statek wyprzedza statki niezaliczane do małych statków.


                                                                                                              Nie rozsądzam, bo nie wiem. Wiele razy zdarzyło mi się widywać sytuacje, z udziałem zawodowych marynarzy i amatorów, w których z całą pewnością "ja byłem na prawie".
                                                                                                              Tylko od racji ważniejszy jest zdrowy rozsądek, zasada ograniczonego zaufania.

                                                                                                              Nie chodzi o to kto ma rację, bo cóż Kapitanowi "dużego" przyjdzie z faktu, że miał rację jeśli "kierowca małego" odejdzie do przeszłości.

                                                                                                              Swoją drogą to jak sobie przypomnę manewrowanie na Odrze przed Malczycami , to tak sobie myślę, że na odcinku ok km 300 powinien być obowiązek meldowania się w nadzorze wodnym i uzyskiwania zgody/informacji o ruchu statków.
                                                                                                              Bo wyobraźmy sobie, że ja sobie spokojnie płynę w dół, a w górę idzie 100m zestaw pod niemiecką banderą.

                                                                                                              Aktualnie tylko dobra praktyka (czymkolwiek jest) zobowiązuje kapitana statku do sprawdzenia jak wygląda sytuacja na szlaku.
                                                                                                              - 09.04.2011 09:11
                                                                                                              • Apis
                                                                                                                Apis
                                                                                                                Ad. 1. Statek wyprzedzający stwierdził, że nie spowoduje to zagrożenia gdyż jacht turystyczny miał bezwzględnie zejść z drogi (tu konkretnie poza szlak dla statków towarowych wyznaczony bojami)

                                                                                                                Ad 2. Jacht nie był traktowany jak statek wyprzedzany (powinien się znaleźć poza szlakiem - coś jak wyprzedzanie rowerzysty poruszającego się chodnikiem przez samochód na jezdni). Nie dotyczą go więc zastrzeżenia "w razie konieczności", czy "w miarę możliwości", a jeśli nawet - to możliwości miał i konieczność (wynikającą z prawa drogi) także.

                                                                                                                Mam świadomość, że wielu zawodowców również nie zna dobrze obowiązków wynikających z prawa drogi (napisałem wyżej o przypadkach awarii na zachodzie - wystarczy poszperać w dokumentach niegdysiejszej komórki w ŻnO - Dział Awarii). Zachowują się więc różnie, ale to nie znaczy, ze WSZYSCY mamy łamać przepisy. Po to powstał ten portal aby wiedzę żeglugową poszerzać i edukować wszystkich: zawodowców i amatorów.

                                                                                                                Gdy jeszcze pływałem na Odrze w czasach "żeglugowych" - ruch na odcinku Śluza Brzeg Dolny - przewóz (prom) Brzeg Dolny był regulowany zwyczajowo nawet w dobie braku radiotelefonów. Jesli statek idący w górę przeszedł przewóz - wstrzymywano idącego w dół w śluzie - czasem dość długo, bo przejście odcinka gdzie była przeprawa zestawem pchanym w górę zajmowało sporo czasu - czasem wręcz stało się w miejscu mimo całej naprzód. Podobnie było w moście przed śluzą. Mozolnie zdobywało się centymetr po centymetrze. Jeśli zaś idący w dół wyszedł już ze śluzy - dano znać na przewozie idącemu w górę aby zaczekał. I proszę wierzyć - nikt tego sygnału nie śmiał zlekceważyć. Potem tam ustawiono semafor.

                                                                                                                Gdy szedłem zestawem w dół z Brzegu Dolnego do Malczyc - zestawy pchane i BM-ki spieprzały między główki bez trąbienia na nie. Każdy wolał oprzeć się o piach niż zaliczyć "czołówkę", "tremplowanie" i te wszystkie korowody awaryjne połączone z zatrzymaniem uprawnień i bolesną utratą zarobków. Dlatego nie przesadzajmy że turystyczny jacht płynący w górę nie ma gdzie odejść poza szlak, bo to trochę niepoważne.
                                                                                                                - 09.04.2011 09:32
                                                                                                                • K
                                                                                                                  kaczor_g
                                                                                                                  Niestety ostatni raz wyrażam mój sprzeciw Smile
                                                                                                                  Szlak jest dla wszystkich w tym dla "małych", żądanie pływania poza bojami nie ma żadnej podstawy prawnej.
                                                                                                                  Nie ma po prostu takiego obowiązku.

                                                                                                                  Proszę sprawdzić np w UŻŚ.

                                                                                                                  "Mały" ma obowiązek jechać po krawędzi, ustępować drogi, ale nie schodzić poza szlak. Ma prawo (właśnie PRAWO) z niego korzystać i obowiązek przestrzegać przepisy. Gdyby było inaczej, w przepisach istniałby bezwzgledny nakaz zejścia poza drogę wodną przez statek rekreacyjny. A w przepisach stoi bardzo względne prawidło dotyczące wyprzedzania, co więcej wyprzedzający bierze na siebie ryzyko związane z tym manewrem, stąd brzmienie przepisu:

                                                                                                                  Cytat

                                                                                                                  Wyprzedzanie jest dozwolone tylko wówczas, gdy statek wyprzedzający stwierdzi, że nie spowoduje to zagrożenia dla bezpieczeństwa żeglugi.
                                                                                                                  .
                                                                                                                  Więc jestem ciekaw co orzeknie niezawodna niemiecka policja.
                                                                                                                  Przytoczona analogia jest nietrafiona. Prawidłowa byłaby z rowerem jadącym ulicą. To taki sam pojazd jak samochód, ma takie same prawa.
                                                                                                                  - 09.04.2011 19:12
                                                                                                                  • Apis
                                                                                                                    Apis
                                                                                                                    Analogie do ruchu drogowego są rzeczywiście nietrafione i wręcz szkodliwe, a to dlatego, że wszyscy tu sądzą, iż mają na wodzie równe prawa tak jak na ulicy. To właśnie jest błędne założenie skutkujące kolizjami. Nawiasem mówiąc kolizji na drogach jest więcej niż gdzie indziej właśnie ze względu na tę "równość".

                                                                                                                    Odsyłam więc wodniaków do przepisów na morskich wodach osłoniętych, gdzie zawodowe, załadowane statki śródlądowe mają bezwzględny obowiązek ustąpić z farwateru (poza boje) właściwemu użytkownikowi tego szlaku. Dlatego na Zalewie Szczecińskim barki i zestawy pchane pływają poza torem wodnym wyznaczonym bojami i bramami torowymi. Mamy więc prawo płynąć farwaterem, ale musimy bezwzględnie z niego ustąpić przy zbliżaniu się obiektu dla którego ten farwater wyznaczono. Statek morski ma prawo nas rozjechać jeśli mu się będziemy przed nosem szwendać i głupio się tłumaczyć, że szlak jest dla wszystkich.

                                                                                                                    Na Renie też farwater wyznaczono dla żeglugi zawodowej. Jacht turystyczny ma prawo nim płynąć, ale musi zeń ustąpić i nie ma o czym deliberować. Tak stanowią przepisy. Inaczej nie byłoby w nich żadnych podziałów na "małe statki", "jachty turystyczne" itd. i nie byłoby prostego i jednoznacznego zapisu:

                                                                                                                    Cytat

                                                                                                                    statki sportowe i turystyczne ustępują drogi wszystkim statkom pasażerskim i towarowym

                                                                                                                    Jeśli chcecie analogii do ruchu drogowego - wszystkie statki zawodowe są dla turystycznych pojazdami uprzywilejowanymi. Aby im dać drogę zjeżdżamy na pobocze, zatrzymujemy się, ustawiamy w "jodełkę".

                                                                                                                    Statki powietrzne mają także "nierówne prawa" w przepisach. Lotniarz nie może poruszać się korytarzem powietrznym samolotów komunikacyjnych, mały sportowy samolot też musi poruszać się tam gdzie mu każą przepisy. Latają poza szlakiem - poza powietrznym "farwaterem", nie lądują na lotniskach komunikacyjnych, wojskowych itd. I nikogo to nie dziwi... Nikt nie protestuje, że "poza szlakiem" są drzewa i źle mu się lata...

                                                                                                                    Uporczywe nadawanie statkom turystycznym "równych praw" z właściwymi użytkownikami wyznaczonego szlaku żeglugi zawodowej jest pomyłką wynikającą ze smutnej polskiej żeglugowej rzeczywistości, w której po rzekach jachtów pływa więcej niż statków żeglugi zawodowej, a policji wodnej de facto nie ma (albo zna przepisy jeszcze gorzej od wodniaków) i nikt inny tego ruchu nie nadzoruje tak jak na Renie czy w portach morskich.

                                                                                                                    Nie radziłbym jednak z takim błędnym przekonaniem "równości" wyruszać na drogi wodne na zachód od nas. Skończy się to w najlepszym przypadku reprymendą Policji Wodnej - w najgorszym - wypadkiem jak opisany tutaj.

                                                                                                                    Wielu oczekuje na jakiś komunikat Policji Wodnej w tej sprawie... Skąd to przekonanie, że sprawa jest niewyjaśniona? Rzecznik policji powiedział redakcji, która opublikowała informację o wypadku co się stało. Redaktora tam nie było - to nie jest jego opinia: skądś ją otrzymał i na pewno nie zmyślał ani nie "gdybał".... Przecież na pewno przesłuchano tego nieszczęsnego jachtsmena, załogę frachtowca i to jest oficjalna wersja przyczyny wypadku oraz jednoznaczne wskazanie winnego naruszenia przepisów. Czy się nam to podoba czy nie.

                                                                                                                    Cytat

                                                                                                                    Der Fahrer eines langsamen Sportbootes übersah ein von hinten herannahendes Frachtschiff. Auch als dieses Warnsignale abgab, reagierte der Mann am Ruders des circa acht Meter langen Kajütbootes nicht und steuerte sein Fahrzeug nicht aus dem Weg.

                                                                                                                    Ja to wyżej - http://www.zeglug...504#c13312 - przetłumaczyłem, ale widać albo nikt mi nie wierzy, że zrobiłem to dobrze, albo nie wierzy niemieckiej Policji Wodnej....
                                                                                                                    - 09.04.2011 20:57
                                                                                                                    • K
                                                                                                                      kaczor_g
                                                                                                                      Smile no to jeszcze raz.
                                                                                                                      Egzaminy na sternika morskiego zdawałem dawno (jak jeszcze je wymagali) ale wiem jedno.
                                                                                                                      Odzywam się już tylko cichutko bo zahaczono o przepisy morskie, a więcej czasu spędziłem na morzu niż na śródlądziu.
                                                                                                                      To również nie jest dobra analogia, bo taki średniej wielkości jacht morski - 8-10 m może mieć zanurzenie 150-180 cm, co na Zalewie Szczecińskim oznacza dość ograniczony korytarz do pływania - dużymi jachtami się w zasadzie wcale nie wychodzi poza farwater.
                                                                                                                      Poza tym,
                                                                                                                      1. Ruch statków morskich w obrębie portów Świnoujście -Szczecin odbywa się wyłącznie za zgodą i wiedzą oficera Kapitanatu Portu - dotyczy to wszystkich jednostek rekreacyjnych i zawodowych i jak się niektórzy moi znajomi przekonali jest to egzekwowane z całą stanowczością. Boli...
                                                                                                                      2. Wszystkie jednostki (sportowe, zawodowe) podchodzące/wchodzące/wychodzące do/z portu mają obowiązek uzyskania zgody na manewr wyjścia/wejścia. Szczegółowo regulują to przepisy portowe - procedura.
                                                                                                                      3. Przepisy portowe dotyczą szlaków morskich , a w Szczecinie te przepisy kończą się bodaj na moście Długim i od niego na południe obowiązują już tylko śródlądowe.
                                                                                                                      Być może chodzenie poza szlakiem morskim na Zalewie Szczecińskim jest sposobem na "nieczekanie" aż się zwolni droga morska przez Zalew.

                                                                                                                      I tak jeszcze wspominkowo.
                                                                                                                      Kilkanaście lat temu mieliśmy uszkodzony silnik na małym morskim jachcie - 8m, wybłagaliśmy załogę BMki w Świnoujściu, żeby przeciągnęli nas do Szczecina. No i nas pociągnęli. Właśnie bokami, poza szlakiem ..... Bo jakoś nie wpadliśmy na pomysł że taki duży statek będzie płynął poza szlakiem.
                                                                                                                      Oni byli na pusto, my mieliśmy 150cm... w kilku miejscach mieliśmy mocny przechył, oczywiście nie mieliśmy nawet jak ich zawiadomić, że oramy dno.
                                                                                                                      - 09.04.2011 21:35
                                                                                                                      • Apis
                                                                                                                        Apis
                                                                                                                        Obowiązek chodzenia żeglugi śródlądowej poza szlakiem nie jest sposobem na "nie czekanie" aż on się zwolni.... To zalecenie wydawane nam było łącznie ze zgoda na przejście Szczecin - Świnoujście. Przynajmniej tak było gdy pływałem. Mało: ileż razy po przejściu ze Świnoujścia do Szczecina dostawaliśmy po uszach za to, że szliśmy sobie torem (nic "morskiego" nie płynęło), bo mieli nas w Kapitanacie Szczecin na radarze... Kończyło się na ostrzeżeniu, ale gdyby coś morskiego szło akurat - byłby solidny mandat i to bez dyskusji.

                                                                                                                        Ciagnącej BM-ce nie powiedzieliście o kilu, a ona cięła sobie na skróty. Załadowana miałaby przecież 1.60 a więc więcej od was i płynęłaby też poza farwaterem, ale inaczej.

                                                                                                                        Na "moim" kursie na uprawnienia na morskie wody osłonięte przedstawiano nam mapy Zalewu z wyznaczona trasą dla statków śródlądowych załadowanych. Generalnie biegła ona poza wschodnią granicą toru wodnego. Założę się, że BMka ciągnęła was ze Świnoujścia zachodnią stroną i to daleko od toru. Ale to wszystko troszkę off topic.

                                                                                                                        Zauważyłeś jednak rolę kapitanatu, kontroli ruchu itd. To że na naszych rzekach jest burdel nie oznacza że przepisy tak stanowią i na Renie tez tak jest. Po prostu nikt ich u nas nie egzekwuje - stąd jakaś "interpretacja" o równości, domaganie się od zawodowych statków zwalniania, zmiany kursu i prawie łodzi turystycznych do dziwnych manewrów.

                                                                                                                        Ale dobrze, że o tym dyskutujemy choć mam jakieś dziwne przeczucie, że i tak turystów nie przekonam. Trudno - ten z opisanego przypadku przekonał się dość dotkliwie i radze to wziąć pod uwagę. Własna łódka to taka dziura w wodzie, którą zapełniamy pieniędzmi i gdy już jest zapełniona - głupio byłoby ją tak na nowo opróznić z powodu przekonania, że wiemy lepiej.... Grin
                                                                                                                        - 09.04.2011 21:44
                                                                                                                        • dyzma
                                                                                                                          dyzma
                                                                                                                          Do kaczor_g
                                                                                                                          W celu weryfikacji swojej wiedzy i przepisów żeglugowych, proponuję Ci, żebyś wybrał się na "świętą rzekę" Ren, MAŁYM statkiem i spróbował pointerpretować przepisy po swojemu. Tylko weź więcej gotówki (w Euro). Serdecznie pozdrawiam, kilo wody pod stopą!
                                                                                                                          - 10.04.2011 08:39
                                                                                                                          • K
                                                                                                                            kaczor_g
                                                                                                                            dzięki dyzma za poradę

                                                                                                                            dawno temu nauczono mnie żeby do jakiejkolwiek podróży się przygotować tzn zapoznać się z warunkami, zwyczajami i przepisami lokalnymi, odpowiednio wyposażyć.
                                                                                                                            Tego wymaga zdrowy rozsądek i tzw dobra praktyka.
                                                                                                                            Dzięki temu przez 20 lat amatorskiego pływania nie miałem żadnego wypadku.
                                                                                                                            Być może również mam po prostu szczęście, czego nie mogę wykluczyć...
                                                                                                                            Drzewiej posiadanie szczęścia było równie cenne jak umiejętności nawigacyjne.
                                                                                                                            - 10.04.2011 09:23
                                                                                                                            • dyzma
                                                                                                                              dyzma
                                                                                                                              Gratuluję serdecznie bezwypadkowej jazdy łódką. Nie dane mi było pływać dla czystej przyjemności, chociaż zawodowe nie sprawiało mi nigdy przykrości. Nigdy też nie byłem wrogiem "drobnoustrojów". Tylko powinieneś zrozumieć, że Ren to "święta rzeka" . Na niej przepisy są szczególnie rygorystycznie egzekwowane. Nie darmo, kto ma Patent Reński, ma patent na WSZYSTKIE rzeki (oprócz Dunaju), a nie odwrotnie. Policji wodnej jest tu chyba więcej niż u nas "drogówki". Tutaj niestety "mały statek" jest MAŁY i musi ustępować, czy mu się podoba czy nie. Koniec, kropka. Serdecznie pozdrawiam.
                                                                                                                              Marek
                                                                                                                              - 10.04.2011 09:55
                                                                                                                              • przylodz
                                                                                                                                przylodz
                                                                                                                                Jeśli o mnie chodzi, przyjmuję argumenty Panów Kapitanów, mam jednak prośbę: Zawsze tam, gdzie to będzie możliwe, mimo naszych ( "powożących małymi zaprzęgami"Wink błędów, starajcie się nas traktować z szacunkiem i omińcie, jeśli będziecie mieli wolną drogę, mimo, że prawo stoi zdecydowanie po waszej stronie.

                                                                                                                                Myślę, że po lekturze powyższych komentarzy, wszyscy sterujący jachtami motorowymi, żaglowymi i kajakami zdają już sobie sprawę z tego, jak powinni postępować przy spotkaniu ze statkiem żeglugi zawodowej.

                                                                                                                                Chciałbym też, żeby ucichły wszelkie antagonizmy i zgasły spory pomiędzy DUŻYMI i małymi. Mamy tyle wody, że przy poszanowaniu przepisów i wzajemnym zrozumieniu, także przy okazaniu tolerancji, wszyscy się na niej zmieścimy Grin
                                                                                                                                - 10.04.2011 19:46
                                                                                                                                • dyzma
                                                                                                                                  dyzma
                                                                                                                                  Jestem całkowicie ZA, panie Adamie!
                                                                                                                                  - 10.04.2011 22:17
                                                                                                                                  • Apis
                                                                                                                                    Apis
                                                                                                                                    Napisałem także - http://www.zeglug...899#c13500 - w ten sam sposób co Adam:

                                                                                                                                    Cytat

                                                                                                                                    Mam świadomość, że wielu zawodowców również nie zna dobrze obowiązków wynikających z prawa drogi (...). Zachowują się więc różnie, ale to nie znaczy, ze WSZYSCY mamy łamać przepisy. Po to powstał ten portal aby wiedzę żeglugową poszerzać i edukować wszystkich: zawodowców i amatorów.
                                                                                                                                    - 10.04.2011 22:39
                                                                                                                                    • O
                                                                                                                                      Odrzak
                                                                                                                                      ZA, ZA, ZA.
                                                                                                                                      Pozdrawiam.
                                                                                                                                      - 11.04.2011 06:31
                                                                                                                                      • x1109
                                                                                                                                        x1109
                                                                                                                                        Ja zawsze uciekać będę z drogi.Po tym jak zostałem wyprzedzony za moją zgodą przez większego.Efekt był taki:Flaki od sufitu podłogi - A ja głodny do wieczora,bo zapasów brak.
                                                                                                                                        Pozdrawiam Wszystkich Małych i Wielgaśnych.
                                                                                                                                        ZA ZA ZA Włodek.
                                                                                                                                        - 11.04.2011 07:49
                                                                                                                                        • Blues-66
                                                                                                                                          Blues-66
                                                                                                                                          Ponieważ pojawiło się tu kilka (moim zdaniem) nieścisłości, a dotyczyło to "moich" wód (nomen omen Grin ), to gwoli wyjaśnienia:
                                                                                                                                          W latach 89'-90' pływałem jako "maryniarz" na Muflonie wożąc węgiel, rudę, piach i mechaników Grin na trasie Szczecin - Swinoujście i Bielinek - Szczecin lub Świnoujście (potem jeszcze przez 2 lata na pogłębiarce, Koziorożcu OSKAR i na hydrografie w PRCiP)
                                                                                                                                          Z tego, co pamiętam, to nie ma bezpiecznego przejścia bokiem ze Świnoującia do Szczecina inną trasą niż Kanałem Piastowskim - na co potrzeba zgody Kapitanatu Ś-cie. Potem zgłoszenie do kontroli przy Karsiborzu i zgłoszenie wyjścia na Zalew Szczeciński.
                                                                                                                                          Alternatywna trasa (słyszałem o jednym przypadku przepłynięcia jej przez jednostkę śródlądową) - przez Bałtyk do Dziwnowa i potem Zalewem Kamieńskim do Wolina (czekanie na obrócenie mostu) - samo przejście przez Zalew Kamieński też nastręczało kłopoty przy ówczesnym stanie wód - na wysokości poniemieckiego lotniska (właściwie bazy wodnosamolotów Luftwaffe, a po wojnie miejsca stacjonowania legendarnego 1 Sam. Bat. Specjalnego) na tzw. "esce" było bardzo płytko i trzeba się było nieźle nakombinować, aby przepłynąć.
                                                                                                                                          Na Zalewie pomiędzy I i IV bramą torową śródlądzie i turyści mieli wyznaczony tor po zachodniej lub wschodniej stronie toru głównego(po drodze były jeszcze kotwicowiska) i na bank było tam wystarczająco głęboko - płynąłem tamtędy m.in. na s/y Dar Szczecina, a to naprawdę spooory jacht.
                                                                                                                                          Potem od IV bramy torowej kawałek torem dla wszystkich po Roztoce Odrzańskiej i na wysokości Gunicy szlak rozgałęział się na 2 tory rozdzielone wyspami: główny wschodni oraz zachodni prowadzący do Portu Chemicznego Police i nowego portu chemicznego, gdzie wchodziły naprawdę duże jednostki.
                                                                                                                                          Potem znów krótki odcinek torem i do wyboru: albo Odrą zachodnią do Szczecina (do Elewatora Ewa) lub ujściem Babiny na J.Dąbie, potem spokojnie po łuku do ujścia Regalicy i dalej do Mostu Cłowego lub jeszcze dalej do Mostu (jeszcze wówczas zwodzonego) w Podjuchach.

                                                                                                                                          Co do kwalifikacji zarówno turystów, jak i zawodowców:
                                                                                                                                          1. Turyści:
                                                                                                                                          Często płynąc z Bielinka spotykałem się z sytuacją, że na łuku za Kanałem Zimnym na wysokości elektrowni Dolna Odra nastawniane było łódek z wędkarzami na połowę Odry. A tu leci sobie Muflon z 4 pudłami załadowanymi kruszywem w dół, a za naprzeciwka w górę leci inny Muflon z 4 pustymi. Oczywiście, jak zwykle na jesień, dmucha z zachodu jak cholera. Trąbię, a brać wędkarska ma to w d... Manetki na wstecz, przylatuje "wodzu" i pyta co się dzieje, patrzy na nich i klnie. Chłopaki wrzucają wędki do łódek, wyciągają kotwice i dygają na wiosłach w kierunku brzegu, bo dotarło do nich że to nie przelewki, jak zobaczyli wyłaniający się zza zakola zestaw idący w górę. Niektórzy byli jeszcze na tyle bezczelni, że leciały ch... i wygrażali nam, jak ich mijaliśmy.
                                                                                                                                          Znam też przypadek, że łódka z wędkarzem została rozjechana przez płynącą w dół BM-kę - tuż poniżej mostu w Gryfinie, wędkarz przeżył.
                                                                                                                                          2. Zwodowcy:
                                                                                                                                          Kiedyś mieliśmy piękne molo (pomost) na plaży w Gryfinie, aż płynęła jedna barka i .... ktoś z Państwa jeszcze pamięta to molo?

                                                                                                                                          Odnośnie wypadku na Renie - bałbym się wyrokować. Niech to robią fachowcy, biegli. Mają pełniejszą wiedzę na temat przebiegu zdarzeń.
                                                                                                                                          Wszędzie są ludzie i ludziska. Jako turysta przyjmuję zasadę (pomijając przepisy), że zawodowcy zarabiają na chleb, a ja się tylko bawię i trzeba im nie przeszkadzać w pracy.
                                                                                                                                          Stosuję tą zasadę nie tylko na wodzie, ale również na lądzie, np.wpuszczając TIR-y na skrzyżowaniach nawet gdy mam pierwszeństwo (tzn., jak jadę 100 km/h, to nie zwalniam, aby wpuścić TIR-a, ale dotyczy to sytuacji, gdy np. sam stoję lub wolno się poruszam).
                                                                                                                                          Pozdrawiam!

                                                                                                                                          Krzysztof
                                                                                                                                          - 12.04.2011 23:27
                                                                                                                                          • K
                                                                                                                                            kaczor_g
                                                                                                                                            Lubię ryby i sam byłem wędkarzem, ale niestety większość z nich to ..... zawodowiec może go przynajmniej "przypadkiem" staranować, niezawodowcy są narażeni na bluzgi i rzuty ciężarkami, potrafią mieć pretensje, że cokolwiek pływa po wodzie....

                                                                                                                                            I tak jeszcze na koniec zapytam skoro mogą się wyprzedzić duże statki. To dlaczego mają trudność wyprzedzić małego ?
                                                                                                                                            Być może miał "unieruchomiony ster"?

                                                                                                                                            i już na koniec znajome tu chyba wszystkim zakole Renu:
                                                                                                                                            http://www.youtube.com/watch?v=g0TUV6...re=related
                                                                                                                                            - 13.04.2011 09:06
                                                                                                                                            • K
                                                                                                                                              kaczor_g
                                                                                                                                              tzn mały miał unieruchomiony ster.
                                                                                                                                              - 13.04.2011 09:20
                                                                                                                                              • dyzma
                                                                                                                                                dyzma
                                                                                                                                                Witam Towarzystwo!
                                                                                                                                                Z moich obserwacji wynika, że "małe statki", jeżeli nie idą w ślizgu, to poruszają się na ogół wolniej od normalnych reńskich statków(nie wliczamy do nich polskich BM-500, bo te idą jeszcze wolniej od małych). Na potwierdzenie proponuję pośledzić dla przykładu kilka jednostek na
                                                                                                                                                http://www.marinetraffic.com/ais/pl/d...level0=100. Fajna zabawa. Pozdrawiam Wodną Brać.
                                                                                                                                                - 13.04.2011 12:33

                                                                                                                                                Dodaj lub popraw komentarz

                                                                                                                                                Zaloguj się, aby napisać komentarz.
                                                                                                                                                Ocena zawartości jest dostępna tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
                                                                                                                                                Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
                                                                                                                                                Niesamowite! (0)0 %
                                                                                                                                                Bardzo dobre (0)0 %
                                                                                                                                                Dobre (0)0 %
                                                                                                                                                Średnie (0)0 %
                                                                                                                                                Słabe (0)0 %
                                                                                                                                                Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
                                                                                                                                                Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies

                                                                                                                                                  Nasz sondaż

                                                                                                                                                Jaka instytucja powinna dbać o utrzymanie dróg wodnych?