O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.


Powódź na Dolnym Śląsku. Zalana Bogatynia, zagrożony jest Zgorzelec

08.08.2010
Powódź na Dolnym Śląsku dotyka coraz więcej miejscowości. Po ewakuacji Bogatyni, zalanej przez Miedziankę, trwa ewakuacja Radomierzyc, zagrożonych po przerwaniu zapory na rzece Witce. Na nadejście fali powodziowej przygotowuje się Zgorzelec. Fala ma dotrzeć do miasta ok. godz. 23.

Nie wytrzymała tama zbiornika Niedów Elektrownii Turów. Woda zalała okoliczne wsie na trasie Bogatynia-Zgorzelec oraz część Zgorzelca. Obecnie podtopione jest Przedmieście Nyskie i Bulwar Grecki. Z ruchu wyłączono dwa mosty.

W powodzi na Dolnym Śląsku utonęły dwie osoby. Jedna w Bogatyni tuż po tym jak rzeka Miedzianka zalała miasto, druga w Radomierzycach, gdy pękła tama zbiornika Niedów. Obie ofiary to kobiety. Policja usiłuje zidentyfikować ofiary.

Powódź na Dolnym Śląsku dotyka coraz więcej miejscowości. Po ewakuacji Bogatyni, zalanej przez Miedziankę, trwa ewakuacja Radomierzyc, zagrożonych po przerwaniu zapory na rzece Witce. Na nadejście fali powodziowej przygotowuje się Zgorzelec. Fala ma dotrzeć do miasta ok. godz. 23.

Gdy w sobotę rano w Bogatyni (Dolnośląskie) wylała rzeka Miedzianka, pod wodą znalazło się niemal całe miasto. Dolnośląska policja apelowała do kierowców, aby omijali rejony Bogatyni i nie korkowali dróg do miasta, którymi miał zmierzać ciężki sprzęt wojskowy, aby pomóc powodzianom. Pod wodą znalazły się 2/3 miasta. Jedna osoba nie żyje, uszkodzony został most, podmyte przez wodę, walą się budynki mieszkalne. Trwa akcja ewakuacyjna.

Późnym popołudniem rozpoczęła się też ewakuacja miejscowości Radomierzyce, gdzie znajdująca się na rzece Witka zapora została uszkodzona. Miejscowość leży kilkanaście kilometrów od zalanej wcześniej Bogatyni. Także w tej miejscowości jest jedna ofiara śmiertelna.

Na nadejście fali przygotowuje się Zgorzelec. Mieszkańcy budują wały z worków z piaskiem, władze apelują o opuszczanie domów i mieszkań najniżej położonych. W sobotę wieczorem pękła zapora na zbiorniku retencyjnym Niedów, na rzece Witka, przy elektrowni Turów. Woda zalewa okoliczne miejscowości na trasie Bogatynia-Zgorzelec. Fala kulminacyjna do Zgorzelca ma dotrzeć za trzy godziny.

Jak poinformowano w Wojewódzkim Centrum Zarządzania Kryzysowego we Wrocławiu, fala miejscami ma wysokość siedmiu metrów. "To są ogromne ilości wody, które wylewają się ze zbiornika i te masy idą na Zgorzelec" - powiedział dyżurny. Nie potrafił powiedzieć w jakim stopniu może dojść do zalania Zgorzelca. Trwa ewakuacja zagrożonych rejonów.

Wcześniej zarządzono ewakuację w miejscowości Radomierzyce, leżącej pomiędzy Bogatynią a Zgorzelcem. Całkowicie odcięta od świata została Bogatynia. Tam woda z rzeki Miedzianka zalała niemal całe miasto, zwłaszcza jego niskopołożoną, starą część.

Przypomnijmy, że dziś Paweł Petrykowski, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, apelował do kierowców, aby nie kierowali się na drogę do Bogatyni i omijali miejscowość trasą przez Zgorzelec. "Do Bogatyni jedzie ciężki sprzęt wojskowy, straż pożarna i policja, żeby jak najszybciej rozpocząć ewakuację mieszkańców i pomagać powodzianom. Dlatego apelujemy, aby wszyscy kierowcy omijali tę drogę" - powiedział Petrykowski.

Na drodze 352 wiodącej do Bogatyni stoi patrol policji, który zawraca wszystkie auta próbujące wjechać do miasta. Policja nie wpuszcza do miasta nikogo, bowiem około godz. 15 został zalany most wiodący do Bogatyni i istnieje obawa, że spłynie z wodą tak jak inne mosty, które wcześniej zerwała rzeka w mieście.

Do miasta nie można również wjechać ani od strony Czech, ani Niemiec.

Burmistrz Bogatyni Andrzej Grzmielewicz powiedział, że sytuacja w mieście jest dramatyczna. Rozmiary zniszczeń są ogromne. Pozrywało kilka mostów, zawaliło kilka budynków. Trwa akcja ratunkowa. Wiele osób już zostało ewakuowanych, a na ewakuację czekają następni. "Poruszanie się po mieście jest bardzo trudne, a w wielu rejonach wręcz niemożliwe, czekam na śmigłowiec, by z góry zorientować się lepiej w sytuacji" - powiedział burmistrz.

Jak informuje centrum zarządzania kryzysowego dolnośląskiego urzędu wojewódzkiego, oprócz Bogatyni podlane zostały: Markocice, Porajów, Opolno i Kopaczów.

Burmistrz Bogatyni Andrzej Grzmielewicz powiedział, że sytuacja w Bogatyni jest dramatyczna. Miasto niemal w całości znalazło się pod wodą, która miejscami sięga pierwszego piętra. Wiele osób trzeba ewakuować, ludzie na dachach czekają na pomoc śmigłowców wojskowych i policyjnych, które już zostały wezwane do Bogatyni.

Po mieście łódkami pływają strażacy, którzy pomagają ewakuować się ludziom. "Mamy tu urwanych kilka mostów, zawaliło się kilka budynków, przygotowujemy miejsca dla ewakuowanych ludzi, poprosiliśmy o pomoc wojsko, straż pożarną i policję"- mówił Grzmielewicz.

Ze wstępnych informacji wynika, że w Bogatyni zginęła jedna osoba. "Prawdopodobnie pod gruzami budynku lub utonęła" - powiedziała Dagmara Turek-Samół, rzeczniczka prasowa wojewody dolnośląskiego.

Szef inżynierii wojskowej SG WP gen. Janusz Lalka powiedział PAP w sobotę po południu, że do Bogatyni wysłano dwa śmigłowce W-3 z 25. Brygady Kawalerii Powietrznej. Zostaną wykorzystane do ewakuacji mieszkańców miasta z dachów i zagrożonych miejsc.

Na miejsce wysłane zostały też cztery łodzie desantowe, czternaście samochodów terenowych i jeden pływający transporter samobieżny z Batalionu Ratownictwa Inżynieryjnego z Głogowa. Cztery kolejne transportery czekają w gotowości. Dowództwo wojsk lądowych skierowało do Bogatyni i okolicznych małych miejscowości 40 żołnierzy z 23. Brygady Artylerii.

"Wojsko udziela daleko idącej pomocy. Jesteśmy w stałym kontakcie z burmistrzem miasta, reagujemy na zgłaszane przez niego zapotrzebowanie" - powiedział gen. Lalka.

W Bogatyni wylała rzeka Miedzianka, dopływ Nysy; pod wodą znalazło się niemal całe miasto, miejscami woda sięga pierwszego piętra. Zerwanych zostało kilka mostów, zawaliło się kilka budynków. Ze wstępnych informacji wynika, że w Bogatyni zginęła jedna osoba. Władze miasta poprosiły o pomoc wojsko, straż pożarną i policję.

Odnaleziony starosta zgorzelecki czuje się coraz lepiej

Odnaleziony starosta zgorzelecki Mariusz Tureniec, którego wraz z kierowcą i autem porwała fala powodziowa, ma się dobrze i w szpitalu wraca do zdrowia. Akcja ratunkowa z powodu trudnych warunków trwała trzy godziny. Wyczerpani mężczyźni trafili do szpitala.

Mężczyźni zaginęli w sobotę i przez kilka godzin czekali na pomoc. Starostę zmyła fala powodziowa ze zbiornika Niedów, którego tama pękła, gdy Tureniec wraz z kierowcą przejeżdżali w tamtych okolicach. Fala wyniosła samochód wraz ze starostą i kierowcą daleko od zbiornika, głęboko w las. Mężczyźni wydostali się z auta i trzymając się drzewa czekali na pomoc.

"Dzięki sprzętowi policji wodnej udało się odnaleźć starostę wraz z kierowcą. Warunki były na tyle trudne, że akcja ratunkowa trwała trzy godziny. Policjanci wraz ze strażakami musieli zrobić konstrukcję z lin, aby podpłynąć wpław do mężczyzn i ich zabrać" - powiedział PAP w niedzielę rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, Paweł Petrykowski. Dodał, że mężczyźni byli bardzo wyziębieni i wyczerpani. Teraz jednak mają się dobrze i wracają do zdrowia.

W powodzi na Dolnym Śląsku utonęły dwie osoby. Jedna w Bogatyni tuż po tym jak rzeka Miedzianka zalała miasto, druga w Radomierzycach, gdy pękła tama zbiornika Niedów. Obie ofiary to kobiety. Policja usiłuje zidentyfikować ofiary.

Na Dolnym Śląsku z powodu intensywnych opadów deszczu wylała rzeka Miedzianka, na co dzień niewielki potok przepływający przez Bogatynie. Rzeczka w kilka godzin zamieniła się w rwącą rzekę, która odcięła miasto od reszty świata. W Bogatyni nie ma prądu ani pitnej wody.

Pod wieczór również w sobotę nie wytrzymała tama zbiornika Niedów Elektrownii Turów. Woda zalała okoliczne wsie na trasie Bogatynia-Zgorzelec oraz część Zgorzelca. Obecnie podtopione jest Przedmieście Nyskie i Bulwar Grecki. Z ruchu wyłączono dwa mosty.

źródło: http://www.wiadomosci24.pl

Udostępnij:

Apis 08.08.2010 16,875 44 komentarzy 0 z 0 ocena

44 komentarzy


  • Apis
    Apis
    Ulewne deszcze przeszły wczoraj rano w rejonie Oławy i Brzegu - głównie na prawym brzegu Odry. Jechałem wczoraj w południe do pracy przez zalane wodą z nawałnic miejscowości. Na drogach stały istne jeziora wody. W ciągu dnia jeszcze "dolało".

    Zarośnięte "ekologicznymi chaszczami" rowy przydrożne nie odbierają wody z jezdni. Zasypywane gruzem i odpadami starorzecza Odry w tym rejonie przestały spełniać rolę naturalnych zbiorników awaryjnych. Mści się pozyskiwanie na siłę terenów pod uprawy i budownictwo. Przejeżdżając zalaną drogą uszkodziłem rozrusznik w samochodzie - dostała się doń woda spod kół mimo, że jechałem bardzo wolno. Możecie więc sobie wyobrazić ile jej na drodze było i jak lało.
    - 08.08.2010 09:50
    • Szafranek
      Szafranek
      To jest to o czym już wielokrotnie pisałem, brak gospodarza oraz
      głupota, która nie zna granic,a natura i tak swoje odbierze,ona wie co do niej należy,oj będzie bolało.Pozdrawiam serdecznie Szafranek.
      - 08.08.2010 11:17
      • M
        Marand
        A o czym Ty to kolego Szafranku juz tak wielokrotnie pisales i o jakim gospodarzu i glupocie wspominasz. Radzilbym spokojnie podejsc do tej sytuacji i zanim staropolskim obyczajem zacznie sie narzekanie na Rzad i Prezydenta, pomyslec czy wogole ktokolwiek i jakkolwiek byl w stanie zapobiec tej tragedii. Rzeczka, ktora zniszczyla Bogatynie tak bardzo dotkliwie, to na codzien maly strumyk, ktory na wskutek nieprzecietnej ilosci opadow, przemienil sie w grozny i niszczacy wszystko na swojej drodze zywiol. Nawet gdyby od tygodni ostrzegano ludnosc, ze nastapi taka sytuacja to ciezko byloby komukolwiek przemowic, ze to powazne ostrzezenia. Zgorzelec natomiast ucierpial nie z powodu zaniedban ludzkich, lecz jedynie poprzez splot nieszczesliwych wypadkow.Potezne opady na tym terenie, jak rowniez ciezka sytuacja pogodowa w Czechach, doprowadzily do przerwania zapory, rowniez o niewielkim znaczeniu na codzien i to byl powod wylania Nysy Luzyckiej. To co sie wydarzylo w Powiecie zgorzeleckim, to straszna tragedia dla wielu ludzi, ale nie sadze aby spowodowaly ja ludzkie zaniedbania.
        - 08.08.2010 12:27
        • Apis
          Apis
          Szafranek chyba odniósł sie do mojego komentarza o zarośniętych rowach, a nie do newsa o powodzi w Bogatyni i Zgorzelcu.

          Bogatynia to kopia Kłodzka z 1997 roku. Górskie rzeki są szalone i jedynym ubezpieczeniem jest budować domy nie na samym dnie górskiej doliny. Górska powódź trwa krótko ale jest jak trąba powietrzna. Przed nią - tak jak przed tornadem - uchronić się nie ma czasu. Woda szła przez Bogatynię zaledwie dwie godziny.
          - 08.08.2010 15:24
          • Szafranek
            Szafranek
            Napisałem tak dlatego,że zaniedbania,rowów rzek urządzeń hydrotechnicznych,nie są wynikiem wczorajszych opadów,tylko sięgają kilku dziesięcioleci.Chroniczny brak pieniędzy jak i zainteresowania ze strony władz podstawowymi sprawami społeczności mało miasteczkowej jak i wiejskiej jest wynikiem wczorajszych wydarzeń.Na pewno doszło by do podtopień i zniszczeń,ale nie na taką skalę.Czesi czy Niemcy też borykają się z podobnymi problemami,ale sobie radzą jakoś i jeszcze są w stanie nam pomóc.Pisałem kiedyś,że rzekę reguluje się około dwieście lat,ale od strumyka, a nie od morza,a potem trzeba o nią dbać i konserwować całe życie.U nas jednak ważniejsze są insekty, owady czy ptaszki a nie człowiek.Kierowanie akcją ratunkową z za biurka w Warszawie jest nie porozumieniem(nie narzekam ani Rząd ani na Prezydenta),pokazuję tylko jak się mści niedbalstwo i bagatelizowanie natury,jeżeli się buduje zbiornik retencyjny to trzeba o nie go dbać i go konserwować zaniedbania jak i nie dofinansowanie sektora melioracji wodnej będzie nam nie jednokrotnie płatać bardzo przykre figle.Pozdrawiam serdecznie Szafranek
            - 08.08.2010 18:55
            • Tadeusz 44
              Tadeusz 44
              "Wyparowało" z powierzchni planety polskie państwo opiekuńcze,wymarły śmiercią naturalną spółki wodne i melioracyjne i siię"porobiło". Przecież dawne spółki melioracyjne pochodziły ze składek rolniczych,przy dość dużej dotacji państwa i jakoś to hulało...rowy melioracyjne były w miarę czyste. Istnieją także olbrzymie zaniedbania hydrotechniczne,które w większości,są"pracą zbiorową"wszystkich rządów,licząc od 1945 roku.
              Myślę także,że powódź na Nysie Łużyckiej i nie tylko...była nieprzewidywalna...pozdrawiam.
              - 09.08.2010 08:10
              • E
                ekolog
                Panowie jaki zbieg okoliczności
                Aktualne powodzie to nie jest zbieg okoliczności, to brak odpowiedniej gospodarki wodnej w Europie środkowej. Ostatni raz politykę wodą w tym regionie Europy planowało państwo pruskie. Przypominam, że to potężne urządzenie jakim jest odrzański system wodny istnieje na obszarze obecnie trzech państw Czech, Niemiec i Polski kiedyś zaplanowany i wykonany było przez Prusy później Niemcy. Obecnie istniejące zabezpieczenia w przeważającej większości powstały na początku XX w. Przez okres niemal stu lat cały system nie był:
                1.prawidłowo eksploatowany
                2.nie był remontowany
                3.nie był modernizowany
                Czy zna, któryś z Panów urządzenie które może bez konserwacji i remontu pracować sto lat. Dla jasności system gospodarki wodnej to: duże zbiorniki retencyjne, mniejsze zbiorniki wody pitnej czy technologicznej np. dla potrzeb energetyki kopań, małe zbiorniki, zagłębienia terenu w lasach, roślinność i teren np bagna chłonąca wodę, kanały zrzutowe rowy melioracyjne, uregulowane rzeki, drogi wodne, poldery (suche zbiorniki wały) itp. System ten to bardzo skomplikowane i precyzyjnie działające urządzenie. Wystarczy jedno słabe ogniwo i sypie się cały układ. Tym słabym punktem na przestrzeni tysięcy kilometrów może być jedno przerwanie wału spowodowane np. przez zamieszkanie w jego wnętrzu Bobrów, czy gryzoni, czy przerwanie zbiornika wodnego Niedów. A jak sami wiemy obecnie cały system jest niewydolny wystarczy popatrzeć na zamulone kanały, rowy, zbiorniki, rzeki, przerwane wały brak polderów i zbiorników. Od ponad stu lat wiadomo, że odrzański system wodny nie jest bezpieczny i potrzebne są nowe zbiorniki.
                W tym roku na obszarze Europy środkowej w dorzeczu Odry miały miejsce trzy tragiczne powodzie. Każda z nich miała początek w innym rejonie i dotyczyła innych rzek:
                1.majowa powódź to prawobrzeżne dopływy Odry
                2.czerwcowa powódź to lewobrzeżne sudeckie dopływy Odry
                3.sierpniowa powódź to dopływy izerskie.
                Dowodzi to wszystko temu, że czas zając się gospodarką wodną w tym i żeglugą śródlądową w wymiarze regionalnym (międzynarodowym). Woda nie zna granic administracyjnych i zalewa równo całe regiony geograficzne. Czas zająć się gospodarką wodną na szczeblu UE
                - 09.08.2010 08:40
                • Apis
                  Apis
                  Do słów @Ekologa dodać należy jeszcze kompletny brak odpowiedniej kadry. Zlikwidowano specjalistyczne technika kształcące świetnych fachowców potrzebnych gospodarce wodnej. Na wrażliwych miejscach takich jak zapory pracują jacyś "dziwnie wykształceni" ludzie (zapewne po studiach) nie potrafiący pojąć, że do zbiornika nie może napływać więcej wody niż z niego wypływa. Na dodatek nie potrafią poprawnie interpretować ostrzeżeń meteorologicznych. Te prywatne szkółki niedzielne nazywane dziś studiami kształcą głównie "managerów" (czyli urzędasów potrafiących nacisnąć ENTER w komputerze i nic więcej), a nie fachowców. Kompletny brak szacunku dla posiadania odpowiednich kompetencji mści się katastrofą. Na dodatek weekend, okres urlopów itd. Katastrof będzie coraz więcej, bo mądrych ludzi w Polsce mamy coraz mniej choć średnia tzw "wyższego" wykształcenia wzrasta. Jesli nałożyć na to jeszcze brak rzetelnego planowania przestrzennego i zieloną zarazę...

                  Ale jakże ma być inaczej kiedy co cztery lata każda zwycięska partia wymienia na wrażliwych stanowiskach w terenie wszystkich ludzi na "swoich" niekoniecznie znających się na czymkolwiek. Przykład idzie w dół - króluje nepotyzm i kolesiostwo. Gdy trudno o pracę - bardziej liczą się "plecy" i "układy" niz rzetelna wiedza fachowa. Efekt widzimy gołym okiem - nie tylko w walącej się infrastrukturze, ale też w systemie zapobiegania, ostrzegania i zarzadzania kryzysem. Polska tonie.... w głupocie.
                  - 09.08.2010 09:34
                  • przylodz
                    przylodz
                    Panowie, przyznaję rację, zboczyłem z tematu. Uległem prowokacji, ale czasami chce się człowiekowi powiedzieć, co myśli, kiedy widzi wokół siebie dziejące się dziwne sprawy. Zresztą, zauważcie panowie, że tak, czy inaczej, nasze "żeglugowe" spostrzeżenia, prawie zawsze zahaczają o politykę. Nic w tym dziwnego. Wydaje mi się, że całe to zło, które dotyka żeglugę i infrastrukturę okołowodną bierze się właśnie z polityki. Czy ta zatruta woda, której podobno napiliśmy się, nie pochodzi czasami z "przelanej czary goryczy"?
                    Przyznaję jednak rację , nie powinienem przy tym temacie rozprawiać o bieżącej polityce. Przepraszam i wracam do malowania odbojnicy.
                    - 09.08.2010 09:52
                    • Janusz Fafara
                      Janusz Fafara
                      Jak się ma specustawa powodziowa w przypadku takich kataklizmów jak w Bogatyni i Zgorzelcu ?
                      Ustawodawca nie przewidział, że najbardziej poszkodowani to prości mieszkańcy a nie prowadzacy małe biznesy będą najbardziej potrzebujący.l
                      Tyle natrudził się Pan Prezydent elekt, tyle się natrudził rząd, posłowie i co ? - kolejny bubel prawny.
                      - 09.08.2010 10:06
                      • E
                        ekolog
                        Działania doraźne (spec ustawa) nie poprawią losu ani gospodarce wodnej ani powodzianom. Tu jest konieczne działanie systemowe. Gospodarka wodna potrzebuje pieniędzy. Dziwię się, że gospodarka wodna, który zarządza jednym z cenniejszych surowców – WODĄ – nie potrafi na siebie zarobić.

                        1.Lasy Państwowe zarabiaj i to z nawiązką
                        2.Zanieczyszczający środowisko też płacą na Fundusz który ma się dobrze,

                        a gospodarka wodna leży. Sposób na finansowanie Gospodarki Wodnej jest taki:
                        http://www.zeglug...l/news.php
                        - 09.08.2010 11:07
                        • B
                          bunkerman
                          Przeczytałem uważnie zamieszczone komentarze i myślę, że każdy wpisujący ma po części rację. Spuścizna lat zaniedbań zbiera żniwo. Jest to tym bardziej odczuwalne, że jesteśmy w fazie zmian klimatycznych. Czy bardziej naturalnych czy degradacyjnych to już temat zgoła odmienny. Panowie, aby móc cokolwiek naprawiać trzeba najpierw zinwentaryzować stan obecny. Jestem przekonany, że wszyscy wiedzą wszystko ale tak naprawdę nie znamy faktycznej skali problemu. Naprawianie w stylu grzebajły nic to nie da. Tylko działania systemowe mają realną szansę na powodzenie. Kto myśli inaczej niestety ale jest ignorantem (jak większość decydentów w tym temacie). A propos Apis-a: drogi Panie, szacunek za aktywność ale publiczne emocjonowanie się i plucie na wszystkich w koło to zły zwyczaj. Mniej emocji, polskiego pieniactwa a więcej konstruktywnych komentarzy. Nawet jeśli mają one tylko wydźwięk w ramach forum. Kto wie, być może będzie to dobry początek zmian. Aby zmienić coś wokół siebie trzeba najpierw zmienić siebie. Pozdrawiam i życzę płodności intelektualnej.
                          - 09.08.2010 13:56
                          • Janusz Fafara
                            Janusz Fafara
                            Nie chciałbym polemizować z poruszanym przy okazji tematem finansowania gospodarki wodnej. Jak duże płyną pieniądze z różnych źródeł wiedzą tylko wtajemniczeni. Wiemy ile kosztowała kompleksowa regulacja Odry i utrzymanie i utrzymanie jej statusu rzeki żeglownej w latach 1819 – 1942, natomiast niewiele wiemy ile pieniędzy z budżetu państwa wraz z funduszami unijnymi jest przejadanych na kompleksowe utrzymanie i zabezpieczenie przeciwpowodziowe naszych rzek i cieków. Podaje się oficjalnie jakie kwoty są przeznaczone do wykorzystania, natomiast niewiele wiemy ile we właściwy sposób wykorzystano. Właściwa eksploatacja rzek przecież wspomaga teoretycznie całą gospodarkę wodną.
                            Oplata za korzystanie z drogi wodnej Górnej Odry na odcinku Wrocław - Gliwice - Wrocław to przeciętnie 2400 zł od jednego rejsu 1000 tonowego zestawu pchanego. Kwotę tę wcale niemałą w skali roku właściciel drogi wodnej w myśl zasad gospodarki rynkowej skutecznie powinien pomnażać.
                            Pogoń za zyskiem w Lasach Państwowych i nie tylko już dawno zaowocowała ogołoceniem z drzewostanu w Sudetach co z kolei skutkuje gwałtownym spływem wód, takim właśnie jaki miał miejsce teraz na terenach pozbawionych drzewostanu i runa leśnego. Dodatkowo dokonują spustoszenia różnego rodzaju plagi kornika i chorób spowodowanych zanieczyszczonym środowiskiem. Okazuje się patrząc z perspektywy kilku powodzi, że najbardziej daje się we znaki brak służb specjalizujących się w koordynacji pomocy i zapobieganiu skutków powodzi. Nie neguję poświęcenia i bohaterstwa naszym dzielnym strażakom, którzy zawsze są pierwsi na linii frontu walki z naturą. Brak jest jednak formacji, coś na wzór amerykańskiej Gwardii Narodowej, która specjalizowała by się i była systematycznie ćwiczona oraz miała na wyposażeniu kompletny sprzęt do zabezpieczania i usuwania skutków powodzi. A tak jak to jest dziś dublują się kompetencje różnorakich służb, a co najgorsze coraz częściej brak jest w krytycznych sytuacjach tych kompetencji.
                            Szczególnie wkurzył mnie wywiad późnym wieczorem w sobotę redaktora stacji TV 24 z panem Franciszkiem Szumiejko z Wojewódzkiego Sztabu Zarządzania Kryzysowego który skwitował zarzut redaktora o braku decyzji i koordynacji w akcji niesienia pomocy w Bogatyni tymi słowy : a co my możemy, my tylko przyjmujemy do wiadomości .
                            - 09.08.2010 14:06
                            • B
                              bunkerman
                              Komentarz Pana Janusza Fąfary potwierdza niestety kolejny raz fakt posiadanej wiedzy z lat minionych tj. 100, 200 lat wstecz i obnaża brak elementarnej wiedzy stanu faktycznego. Przytaczane przez Pana Janusz liczby pozwalają w miarę rozgarniętej intelektualnie osobie zorientować się o poziomie pozyskiwanych środków z rynku. Niestety zarządca (bądź zarządcy,to też jest faktycznie trudne do ustalenia) nie działa wg rynkowych zasad gospodarczych.To jednostka budżetowa. Formuła obecnie funkcjonująca nie była, nie jest i nie będzie nigdy poprawnie działająca. A skoro tak się dzieje od lat to może skierować poszukiwanie sposobu zmiany stanu obecnej niemocy na drogę realizacji prywatno-publicznych? Skoro państwo nie może samo poradzić sobie z tą problematyką to może wzorem koncesji autostradowych, zaprosić inwestorów prywatnych do zainteresowania się tego typu drogami? Pewnym jest, że dalsze czekanie na zmiany dokonane przez gremium urzędniczo-polityczne może doprowadzić wszystkich zainteresowanych co najwyżej do demencji starczej.A może o to chodzi? O historii należy pamiętać, ale się w niej nie rozpamiętywać. Nie wszystko w latach minionych było złe. Może warto wrócić do pierwotnej formuły Obrony Cywilnej jako formacji reagującej w stanach kryzysowych. To w połączeniu ze sprawnym systemem ostrzegania meteorologicznego i lokalnym zarządzaniem kryzysowym może być odpowiedzią na obecne problemy i potrzeby. Strażacy niech raczej skupią się na gaszeniu pożarów.Wszak, kto wszystko umie ten nic dobrze nie umie! Pozdrawiam wszystkich zainteresowanych i zapraszam do dyskusji na temat realności realizacji projektów rzecznych w oparciu o formułę partnerstwa publiczno-prywatnego.
                              - 09.08.2010 15:03
                              • Jerzy Hopfer
                                Jerzy Hopfer
                                Chciałbym dorzucić kamyczek do sprawy finansowania gospodarki wodnej. Reforma zarządzania w gosp.wodnej zapoczątkowana w 1990 r. zakładała, że powołane rzgw zbilansują na początku zasoby wód powierzchniowych i podziemnych a następnie staną się czymś w rodzaju agencji finansowych, do których będą spływać wszystkie opłaty za korzystanie z wód, a te z kolei będą wydawane pod kontrolą społeczną w/g strategii ustalonej w zlewni przez rade dorzecza działającą przy każdym rzgw. Rady te miały się składać w 1/3 z przedstawicieli administracji rządowej, w 1/3 z przedstawicieli samorządów i w 1/3 z przedstawicieli największych użytkowników wód. W tym zawierają się trzy podstawowe filary, o które opierała się ówczesna reforma: układ zlewniowy, społeczny udział w zarządzaniu i finansowanie. Co z tego pozostało? Praktycznie nic, ponieważ cały sens tej reformy został zatracony przez - nie boję się tego słowa - woluntarystyczną działalność ludzi z resortu środowiska, ludzi, którzy powinni tę strukturę cierpliwie budować. Nazwiska są znane, choć przez litość ich nie wymieniam. Zaczęło się od tego, że Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska nie pozwolił sobie odebrać pieniędzy za korzystanie z wód, co sprawiło, że gospodarka wodna wisi dalej na budżecie Państwa i jest tam żebrakiem. Jeżeli dodać do tego, że resort środowiska przyjął jako podstawę swego działania poglądy najbardziej ekstremalnych środowisk tzw ekologicznych i to tam układa się priorytety działania resortu, to mamy obraz dopełniony. Potem było połączenie rzgw z odgw, co było bez sensu, skoro odgw miały pozostać jako instytucje techniczno-eksploatacyjne. Jednocześnie skończyła się przewidziana rola rzgw w systemie gospodarki wodnej. No i mamy, co mamy. Dodajmy do tego to, co mówią Koledzy wyżej: brak kadry fachowej, zaniedbania - jakie to łagodne, acz bardzo popularne i często używane słowo. Właśnie dzisiaj dotarły do mnie - via ZPAŚ - materiały z WWF na tema Odry. Jestem pod silnym, co ja mówię, pod piorunującym wrażeniem. Czego oni tam nie wypisują, jakie, dawno otwarte drzwi wyważają, jacy są mądrzy. No, tylko siądź i płacz. Mają opracowania, ciekawe za jakie i z jakich źródeł pochodzące pieniądze zrobione, boć przecież nie zwykli pracować za darmo, opracowania, z których absolutnie nic nie wynika. Stwierdzają, m.in. że Odra, jako droga wodna nie ma potencjału ani morfologiczno-hydrologicznego ani ekonomiczno - transportowego. Inaczej mówiąc, ci goście wiedzą to, czego my jeszcze nie wiemy i czego nie są w stanie określić najlepsi ekonomiści, mianowicie jakie jest zapotrzebowanie na transport wodny na Odrze, czyli że go - tego potencjału - nie ma. Zupełnie nie mogę pojąć, jak można określić potencjał gałęzi transportu, która zanikła, która nie funkcjonuje w normalnych warunkach, w której nie można zawierać kontraktów, bo się nie wie, czy będzie się w stanie przyjęte zobowiązania wykonać, w której działania mają charakter z doskoku, wykorzystując znośne warunki do prowadzenia działalności gospodarczej. Oni, jednak, to wiedzą. A najtragiczniejsze, bo już nie śmieszne, jest to, że zabierają głos - mają czelność się odzywać - ludzie, którzy byli wiceministrami w resorcie środowiska i są znani z tego, że umieli tylko rozwalać. Niczego nie zbudowali, choć mieli wszystkie możliwości w ręku. I to jest woluntaryzm, nie mylić z działaniem na zasadzie wolontariatu. Tego słowa goście z WWF nie znają. Razi mnie przede wszystkim ten bezczelny cynizm. Szkoda gadać. Kończąc, dopóki finansowanie w gospodarce wodnej będzie odbywało się w taki sposób jak teraz, rozkład akcentów /i pieniędzy/ będzie zależał od ministra środowiska, dopóki nie zmieni się polityka tego resortu na bardziej przyjazną wodzie, dopóki będzie słuchał tylko ekstremistów, którzy mają demokratyczne prawo do poglądów, ale już niekoniecznie do tego, by ich poglądy były podstawą polityki resortu, dopóty nie pomoże najlepszy nawet prezes KZGW ani najlepsi ludzie z rzgw. Nie dadzą rady, bo stoją i żebrzą o te parę groszy, które czasami z łaski ministerialnej im skapnie. Odtworzenie i utrzymanie majątku to co najmniej 3% majątku rocznie. Od wielu, wielu lat środki przyznawane gospodarce wodnej to promille. Dzisiaj używa się argumentu, m.in. WWF, że na odbudowę choćby infrastruktury w gosp. wodnej potrzebne ogromne środki. Jak się poczeka jeszcze następne kilkanaście lub kilkadziesiąt lat będzie ich jeszcze więcej, a powodzie będą nas nawiedzać po każdym deszczu. Nie pomoże najbardziej zaawansowana rozbudowa służb ratunkowych, bo oni działają w sytuacjach ekstremalnych, czyli ex post. Po fakcie. Chodzi o działania, by takich ekstremalnych sytuacji było jak najmniej.
                                Pozdrawiam Kolegów.
                                - 09.08.2010 17:30
                                • Tadeusz 44
                                  Tadeusz 44
                                  Do Jerzego Hopfera...
                                  nie potrzeba czekać aż tylu lat!!!...najwyżej za lat 10 Odra,na odcinku Koźle-Wrocław,ulegnie całkowitemu zamuleniu. Natomiast stopnie hydrotechniczne,stanowić będą jedynie krajobraz...wespół z drzewami,krzakami,zaroślami i kajakami. Bo jedynie takie obiekty będą mogły pływać...pozdrawiam serdecznie...
                                  ps...Odrę na tym odcinku można jeszcze uratować.
                                  - 09.08.2010 18:00
                                  • E
                                    ekolog
                                    Panowie Janusz Fafara oraz Bunkerman
                                    Panie Januszu. Pieniądze z tzw opłat żeglugowych (znaczne) idą na Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Funduszem tym dysponuje obecnie Ministerstwo Środowiska. Zapewniam Pana, że w tym ministerstwie nie myśli się o żegludze śródlądowej ani o gospodarczym wykorzystaniu rzek. Administracja ta nie wie, że jest administracją dróg wodnych. Jedyną misją tego ministerstwa jest ochrona środowiska zachęcam do przeczytania projektu Polityki Wodnej.
                                    http://www.kzgw.g...u_2016.pdf

                                    Teraz trochę o pieniądzach:
                                    Pieniądze krajowe z Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przeznaczane są m.in na dofinansowywanie akcji blokujących rozwój żeglugi śródlądowej. Oznacza to, że w Polsce marynarze płacą tym, którzy walczą z żeglugą śródlądową. Z listy programów wynika, że nie ma tu żeglugi śródlądowej.
                                    http://www.nfosig...ytetowych/
                                    Dlatego konieczny jest podział tego funduszy i środków tam wpływający na Fundusz Gospodarki Wodnej, który będzie dbał o gospodarcze i przeciwpowodziowe walory akwenów oraz Fundusz Ochrony Środowiska, który będzie dbał o walory środowiskowe wszystkich inwestycji.

                                    Fundusz Żeglugi Śródlądowej, którego celem była restrukturyzacja taboru transportu rzecznego doprowadził w Polsce do likwidacji taboru, a oceną jego działalności zajęli się sami marynarze
                                    http://www.armato...id_news=37
                                    Jedyne pieniądze z UE przeznaczone dla żeglugę śródlądową pochodzą z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. W latach 2007-2013 dla żeglugi w Polsce przeznaczona ok. 80 mln euro. Za te pieniądze nie można wybudować nawet jednej śluzy (Szczegóły):
                                    http://www.cupt.g...
                                    więcej
                                    http://www.zeglug...icle_id=15

                                    Oczywiście, że nie jestem miłośnikiem tego co zrobiono z lasami państwowymi. Jednak ten przykład dowodzi, że Ministerstwo Środowiska też potrafi zrobić z waloru ekologicznego jakim jest las porządny biznes. Dlaczego tego nie zrobić z wodą (1m3 wody do picia kosztuje ok 3 zł + opłaty z energetyki + opłaty z turystyki + opłaty żeglugowe i in)

                                    Na temat OC czy Gwardii Narodowej nie będę się wypowiadał bo to nie jest witryna militarna. Mnie interesuje aby nasze rzeki były bezpieczne i zagospodarowane. Gwardią niech się interesuje MON lub MSWiA.

                                    Pan Bunkerman
                                    Nie wszystkie jednostki budżetowe działają wbrew zasadom rynkowym. Przykładem tu mogą być wszystkie przedsiębiorstwa państwowe. Jedno z nich jest na tej stronie.
                                    http://ww.mos.gov...?idkat=211
                                    Pomysł Partnerstwa Publiczno-Prywatnego (PPP) jest świetny. Najlepiej by było aby Państwo oddało całe dorzecze Odry jednostce gospodarczej lub taką stworzyło. W ustawie o żegludze (art. 43 ust 1a) jest zapisana możliwość utrzymania dróg wodnych na zasadzie PPP. Jednak nikt z tego jeszcze nie skorzystał. Generalnie w Polsce kiepsko wychodzą inwestycje realizowane na zasadzie PPP. Jednak jest to dobry kierunek tym bardziej, że o samofinansowaniu się inwestycji wodnych mów tzw Dyrektywa wodna (art. 9)
                                    - 09.08.2010 18:14
                                    • Janusz Fafara
                                      Janusz Fafara
                                      Do bumkermana:
                                      Dziękuję za uznanie mojej wiedzy dotyczącej prehistorycznej przeszłości zagadnień natury ,,hydrobiznesowej". Zawsze moim hasłem przewodnim było ,, nie zbudujesz lepszej przyszłości bez znajomości historii z przeszłości ". Natomiast na dzień dzisiejszy moja wiedza dotycząca stanu faktycznego problemów zarządzania i finansowania ,,Ministerstwa Gospodarki Wodnej " jakim jest Ministerstwo Środowiska w śródlądowe drogi wodne i ich utrzymanie jest mi doskonale znana z autopsji. Ponad 40 lat styczności z gospodarką wodną zarówno tę socjalistyczną jak i kapitalistyczną dało mi możliwość zgromadzenia dostatecznego zasobu wiedzy abym mógł się publicznie bez zakrywania twarzy dzielić.
                                      Do ekologa:
                                      Pana komentarz to prawdziwa perełka wśród najkrótszych wykładów z dziedziny finansowania gospodarki wodnej. Dziękuję.
                                      - 09.08.2010 19:19
                                      • B
                                        bunkerman
                                        Do Janusz Fąfara
                                        Mój komentarz mówiący o braku elementarnej wiedzy o stanie faktyczny odnosi się do gremiów decyzyjnych tak chętnie wyznaczających kierunki działań a nie do Pana. Dla jasności zaistniałej sytuacji: BARDZO cenię sobie ogromną wiedzę jaką posiada Pan Janusz Fąfara i nie zamierzam w jakikolwiek sposób jej podważać. Jeżeli mój wpis w sposób mało precyzyjny określił adresatów to BARDZO przepraszam.Nie zmieniam jednak zdania, że próby zarządzania drogami wodnymi w Polsce przypominają małpę za sterami naszego polskiego statku rzecznego.
                                        - 09.08.2010 20:22
                                        • R
                                          roman63
                                          Koledzy wodniacy!Każdy kto patrzy na gospodarkę wodną widzi jaki jest jej stan. Rząd nic nie robi i nic robić nie będzie.Wystarczy przeczytać projekt poltyki wodnej państwa zamieszczony na stronie KZGW i wszystko zrozumiecie.Jest to drugi co do wielkości majątek skarbu państwa(wart około 37 mld zł) po lasach państwowych i rząd musi zrobić wszystko, aby go tanio sprzedać. Pisze się w projekcie,że na początku finansowanie gospodarki wodnej będzie miało 20% środków prywatnych,póżniej 50% ,a na samym końcu środki prywatne będą na poziomie 70%.Może się coś uda oddać marszałkom. Zastanówcie się -czy to nie jest powolna prywatyzacja?A czy Wy będziecie w stanie póżniej ponosić słone opłaty za korzystanie z dróg wodnych? Oddanie części marszałkom to też katastrofa.Zobaczcie jakie nakłady ponoszą na służbę zdrowia,szkoły itp.Czy dla gospodarki wodnej starczy coś z ich budżetów?Te plany rządowe to koniec myśli o gospodarce wodnej.Nie będzie nic lepiej.
                                          - 10.08.2010 08:28
                                          • K
                                            kaczor_g
                                            Panowie nie ma co płakać, trzeba naciskać póki czas, póki ludzie pamiętają powódź majową , póki w telewizorze pokazują sierpniową...
                                            Trzeba sformułować list mądry prosty - ten list należy zanieść osobiście do każdego posła dorzecza Odry i Warty, Wisły - pewnie będzie ich ok 120 posłów .
                                            Jestem realistą, wielu to oleje, ale tych kilku po pierwsze dowie się czegoś więcej niż z telewizorni, może zainterpelują do rządu w tej sprawie.
                                            I co najważniejsze wkrótce wybory, zdolność do słuchania ze zrozumieniem i skuteczność wzrasta. Skuteczność w zajmowaniu się problemami wyborów ( nie skuteczność w rozwiązywaniu problemów infrastrukturalnych).
                                            Kto jest w stanie napisać zwięzły i prosty list, który dostarczylibyśmy parlamentarzystom?
                                            Ja chętnie zostanę posłańcem.
                                            Zbliżają się wybory, niektórzy zaczną się obawiać demokracji i jej bezwzględności i coś może zaczną robić pożytecznego.
                                            - 10.08.2010 08:38
                                            • Jerzy Hopfer
                                              Jerzy Hopfer
                                              Ma racje Ekolog. Opłaty za żeglugowe korzystanie z wód są zgodnie z Prawem wodnym odprowadzane do NFOŚiGW i przeznaczone na edukację ekologiczną, a w jakim kierunku jest ona prowadzona nie trzeba na tym forum nikomu mówić. Jest wiele więcej takich niekorzystnych zapisów, m.in. o możliwości oddawania dróg wodnych sklasyfikowanych w klasie I w zarząd parków narodowych. Co wyczynia np. Biebrzański Park Narodowy też wiadomo, otwiera i zamyka nawigację wg własnego widzimisię dyrektora parku. Fakt, że jest to droga wodna o niewielkim znaczeniu nie powinien przesłaniać tego, że jest to droga wodna. Można też, za zgodą Ministra Środowiska,przekazać drogę wodną np nadleśniczemu. Drogi wodne w Polsce sa generalnie sklasyfikowane zbyt nisko, tzn zakwalifikowane do niższych klas niż by należało. Wszak europejskie zasady klasyfikacji dopuszczają odstępstwa od wymagań klasyfikacyjnych np co do wysokości mostów, promieni łuków na zakolach czy możliwości utrzymania głębokości tranzytowych w określonym czasie. Ludzie z UE lepiej znaja nasze warunki i stan dróg wodnych niż nasi fachowcy od siedmiu boleści w Warszawie. A już zupełnie zdębiałem, kiedy usłyszałem od głównego ideologa destrukcji polskich dróg wodnych, że podział na podklasy a i b w klasie I to jego zasługa, bo, jego zdaniem, pozostałyby poza klasyfikacją. Dzisiaj widać, że był to głębszy zamysł, by rozparcelować te drogi między różnych dysponentów tej części majątku narodowego i mieć problem z głowy na zasadzie... a rączki są tu.. Dla niewtajemniczonych, był taki dowcip: panie, czujesz pan coś z tyłu? Czuję. A rączki są tu, u góry. Koniec dowcipu. Coraz bardziej aktualną staje się sprawa przygotowania i doprowadzenia do uchwalenia ustawy o drogach wodnych. Opisana wyżej dowolność w traktowaniu dróg wodnych bierze się stąd, że mówi się o nich fragmentarycznie w ustawie o żegludze oraz prawie wodnym, natomiast na czym polega utrzymanie dróg wodnych, kto, na jakich zasadach i z jakich środków powinien je utrzymywać, na czym polegać ma samofinansowanie gospodarki wodnej, w tym dróg wodnych, jaka ma być polityka Państwa w tej dziedzinie, to już dowolność w pojmowaniu tych spraw przez osoby, które powołane zostają do pełnienia ważnych funkcji ministerialnych lub w urzędach. Stąd też biorą się dyrdymały o konieczności gospodarczego uzasadnienia utrzymania dróg wodnych, o konieczności dostosowania taboru do gabarytów drogi wodnej - pytanie tylko, do jakich gabarytów, tych które mamy obecnie, czy do wymaganych w zasadach klasyfikacji. Bo my wiemy, że polski tabor jest akurat dobrze dostosowany do polskich dróg wodnych, bowiem do żeglugi po polskich drogach wodnych został przed blisko półwieczem zaprojektowany i zbudowany. To drogi wodne się zdeklasyfikowały, zdziczały, zdziadziały, nie tabor, który nadludzkim wręcz staraniem armatorów i załóg utrzymywany jest w dobrym stanie technicznym. O tym cisza, bo zbyt głęboko wchodzimy w zagadnienie, bo wiadomo, że tylko Wisła i Odra w dolnych odcinkach te parametry spełniają, a pozostałe nie. Osobnym zagadnieniem, o którym mówi sie na wszystkich spotkaniach przednawigacyjnych i o których załatwienie dobija się od lat ZPAŚ, jest sprawa miejsc postojowych dla statków w drodze. KZGW, ustami ideologa-degradatora dróg wodnych, każe takim statkom zatrzymywać się w płatnych, prywatnych portach. To tak, jakby kazać się tirom zatrzymywać na prywatnych parkingach wtedy, gdy z różnych, obiektywnych powodów, np przekroczenie czasu pracy kierowcy, muszą przerwać podróż. Rozumiem, że za zużytą energię elektryczną i wodę należałoby zapłacić, ale już pozostawienie śmieci, które nie sposób wozić bez końca na statku, powinno być nieodpłatne, choćby ze względów ochrony środowiska. Inaczej wylądują w rzece lub kanale, albo na lądzie. I wszelkie dywagacje o tym, że tenże ideolog-degradator musi w swoim mieszkaniu płacić za wywożenie śmieci są bez sensu. Czasami muszą przeważać względy dobra, które musi być chronione. Za tym idą przepisy o kwalifikacjach sankcjonujące zły stan rzeczy i wymagające na większości polskich dróg wodnych patentów odcinkowych. Nie ze względu na obiektywne trudności wynikające z układu szlaku żeglownego, a taki jest sens patentów odcinkowych, traktowanych jako wyjątek od zasady, że patenty obowiązują na wszystkich polskich drogach wodnych z wyjątkiem miejsc rzeczywiście nawigacyjnie trudnych, wymagających lepszej niż przeciętna znajomości odcinka drogi wodnej, ale ze względu na trudności nawigacyjne wynikające z niechlujstwa,niedbałości, braku wyobraźni i niedotrzymywania standardów. Akt prawny rangi ustawy o drogach wodnych, choć sam z siebie nie musi automatycznie spowodować natychmiastowej poprawy, to jednak pozwoli określić i sprecyzować odpowiedzialność, także personalną, za zły stan techniczny dróg wodnych a także uregulować kwestię odszkodowań za straty gospodarcze poniesione przez armatorów na skutek niemożności uprawiania żeglugi, ergo, niemożności prowadzenia działalności gospodarczej. W/g dzisiejszego stanu prawnego pozwanie Skarbu Państwa do sądu w takich sprawach i wygranie sprawy o odszkodowanie graniczy z cudem. Chyba, żeby znaleźć dobrego, znającego zagadnienie i zaangażowanego prawnika, a po wyczerpaniu drogi sądowej w Polsce zwrócić się do Trybunału w Brukseli. Tam obowiązują inne standardy i sprawa byłaby inaczej osądzona. Na razie jednak ciągle słyszymy.. a rączki są tu.. Klasyk polskiej nauki prawa prof. Longchamps pisał w swoim dziele o ustawie, że w drodze tego aktu prawnego powinny być przede wszystkim regulowane prawa i obowiązki obywateli, a zatem ustawa o drogach wodnych, regulująca prawa i obowiązki wcale niemałej grupy obywateli byłaby także z tego punktu widzenia jak najbardziej na miejscu. Z tego, co słyszę w Sejmie i na różnego rodzaju spotkaniach, można bez trudu zebrać grupę 15 posłów gotowych taki projekt podpisać, wnieść stosowną inicjatywę ustawodawczą i przeprowadzić sprawę przez Sejm. A zatem, do dzieła Koledzy. Mamy wśród nas kilku prawników, sam znam co najmniej dwóch, deklaruję też swój udział, choć wiek zaczyna robić swoje i jak mawia jeden z moich kolegów z TŻŚ, choć duch jeszcze młody to skorupa już murszeje i na to nie ma rady.
                                              Pozdrawiam serdecznie.
                                              Pozdrawiam
                                              - 10.08.2010 11:26
                                              • R
                                                roman63
                                                98,87 mln zł-tyle wyniosły szkody powodziowe w maju i czerwcu 2010 r na terenie RZGW Wroclaw. RZGW wystapił już o 86 % tej kwoty,czyli prawie 85 mln zł, które będą wydatkowane do końca 2012 r. W tym roku do wydania jest ok.30 mln zł. Problemem nie są pieniadze, a mozliwość szybkiego i racjonalnego ich wydatkowania-powiedział Leszek Karwowski,Prezes KZGW.Prezes Zarzadu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wroclawiu Marek Mielczarek -Fundusz przeznaczył 18 mln zł na naprawę szkód wyrządzonych przez tegoroczną powódż.RZGW Wrocław może pozyskać z WFOSiGW na niezbędne prace odtworzeniowe i zabezpieczające środki,które muszą zostać wykorzystane jeszcze w tym roku.To jest streszczenie ze spotkana 6 sierpnia w RZGW Wrocław. I teraz moja uwaga: konia z rzędem daję jak te środki zostaną pozyskane i wydane w tak krótkim czasie. Procedury urzędnicze są skomplikowane i nie do ominięcia.Tak więc kolejny raz daje się nam cyfry, a i tak wiadomo iż nikt po nie nie sięgnie bo koniec roku blisko!!!
                                                - 10.08.2010 11:45
                                                • E
                                                  ekolog
                                                  Witam
                                                  Pan kaczor_g pisze
                                                  Nie ma co płakać trzeba naciskać puki czas, póki ludzie pamiętają powódź majową , póki w telewizorze pokazują sierpniową...

                                                  Oczywiście, że trzeba naciskać i tłumaczyć, że regulacja rzek powinna służyć wielu celom. Z aktualnych medialnych wypowiedzi o powodzi wynika, że ci co chą nas chronić przed powodzią nie chcą sterować przepływami i zatrzymywać jej i gromadzić (w zbiornikach i przez budowę stopni wodnych) tylko chcą oddalać miasta od rzek aby woda mgła się swobodnie rozlewać. Należy reagować bo do społeczeństwa dociera informacja, że polskie miasta są źle rozlokowane i dlatego zalewa je woda.

                                                  Oczywiście rację ma Pan Jerzy Hopfer pisząc, że nie można dostosowywać statków do rzek. Przykładem może tu być Odra od kiedy nic przy niej się nie robi to znaczy od 1945 r. W latach od 1945-70 po rzece mogły pływać statki o zanurzeniu 180 cm, w latach 80-90 tych 130 cm obecnie statki powinny mieć 50 cm zanurzenia aby mogły przepłynąć trasę z Koźla do Szczecina. W ciągu 60 lat armatorzy kilkakrotnie musieli by zmieniać swoją flotę a zyski z coraz płytszych jednostek były by coraz mniejsze. Na zachodzie Europy w tym samym czasie (1945-2010) też trzykrotnie zmieniały się parametry dróg wodnych tylko że tam podnosiły się, Ten kto chciał zarobić więcej kupował sobie większy statek.

                                                  Postój w portach, przystaniach, pobór wody i paliwa oraz inne usługi powinny być świadczone w podstawowym standardzie przez administratora drogi wodnej przecież pobierane są opłaty żeglugowe. Oczywiście nie stoi nic na przeszkodzie aby pojawiły się komercyjne usługi tego typu. Wszyscy wiemy tam gdzie są np: turyści, marynarze, wodniacy są pieniądze. Analogią do tego są darmowe parkingi utworzone przez przedsiębiorców przy zajazdach.

                                                  Odnośnie ustawy o drogach wodnych. Panowie marynarze istotnym elementem każdej nowo powstającej ustawy jest jest kasa. Podstawowe pytanie: czy ustawa rodzi skutki finansowe. Chyba zdajecie sobie sprawę, że polska żegluga śródlądowa sama się nie wyżywi. Dlatego ważnym elementem projektu ustawy musi być wskazanie skąd wziąć pieniądze na budowę nowych inwestycji. Według mnie jedynym rozwiązaniem jest stworzenie funduszu gospodarki wodnej, na który będą płynęły pieniądze m.in. ze sprzedaży wody, dzierżawy terenów przywodnych pod przedsięwzięcia żeglugowe, opłat za ochronę przed powodzią ( każdy kto ma przyjemność mieszkać nad droższą i ładniejszą działką nad wodą powinien zapłacić kilka złotych rocznie na budowę wałów, polderów i zbiorników retencyjnych) oraz z opłat żeglugowych (rzek po których będą pływały statki z całej Europy. Zdolność żeglugowa dobrze przygotowanej Odry może sięgać nawet 80 mln ton rocznie. Z tego mogą być potężne pieniądze).

                                                  Wobec powyższego nowa ustawa nie może dotyczyć wyłącznie dróg wodnych. jej treść powinna być szersza i powinna dotyczyć gospodarczego wykorzystania dorzeczy.

                                                  Szanowny Panie roman63, aby myśleć o poprawie żeglugi na Odrze należy wydawać setki milionów zł rocznie. Nie mamy do tego przygotowanego ani zarządcy, ani hydrologów, ani projektantów, ani firm zdolnych zrealizować to.
                                                  - 10.08.2010 15:11
                                                  • K
                                                    kaczor_g
                                                    Nie zgadzam się drogi Ekologu,
                                                    Jesteśmy w Unii Europejskiej, budowa stopnia wodnego, obiektów hydrotechnicznych w swym skomplikowaniu nie różni się od budowy mostów czy innych budowli. Koncerny takie jak Skanska, Strabag i inni potentaci europejscy wykonawcy bardzo szybko są w stanie skompletować kadrę budowlaną - słowem nie jest prawdą, że brak potencjału ludzkiego do przygotowania i realizacji takiej inwestycji. Jak nie ci to inni to zbudują trzeba tylko chcieć. Dowodem na to jest choćby realizacja autostrad i dróg lądowych- choć powoli, ale systematycznie rozbudowywanych.
                                                    Więc nie martwmy się o to kto to zrealizuje bo to nie problem, martwmy się o to skąd pieniądze na to mają się wziąć.

                                                    Nie wiem skąd rząd weźmie na elektrownię atomową, na budowę autostrad, emerytury mundurowe i niemundurowe - po to się rządzi żeby wiedzieć skąd na to brać.

                                                    Retencja mała i duża - woda będzie problemem strategicznym za 50, 100 lat tak samo jak prąd, gaz, ropa. Mądre nacje spowalniają spływ jak potrafią po to żeby mieć z tego korzyści oprócz surowca mielibyśmy prąd, drogę wodną , rekreację - słowem zrównoważony rozwój zamiast zrównoważonej degradacji dorzecza. Ale widać rząd Najjaśniejszej RP woli kupić atom od francuzów, niż zrobić powiedzmy 10 - 15 dużych stopni wodnych . Koszty porównywalne, a każdy kretyn, który cokolwiek pamięta z fizyki (prawo Ohma) wie, że opór rośnie proporcjonalnie do odległości . Specjaliści zwracają uwagę, że nie ma problemu z wybudowaniem elektrowni atomowej, pojawi się problem z dystrybucją tej energii, ponieważ nie ma sieci, które będą w stanie je dystrybuować . I gdzie tu logika?

                                                    Skandalem jest to, że wpływy z opłat za transport wodny zasilają fundusz, który wspiera wszystkich tylko nie żeglugę. To jedno, skandalem jest to, że winieta na ciężarówkę kosztuje (według tego co znalazłem ) roczna ok 2800 zł - najdroższa http://www.portalprzewoznikow.pl/?doc..._id=221397, ma się to nijak do przytoczonego przez Pana Fąfarę opłaty za transport wodny na poziomie 3000zł / zestaw 1000 t na trasie Gliwice-Wrocław. Pomijając stan dróg wodnych, pomijając inne aspekty - to jest to jawna dyskryminacja i obniżenie konkurencyjności transportu wodnego. Wiem, że skala jest inna, ale chodzi o to żeby zasady były takie same dla wszystkich.
                                                    I na koniec.
                                                    Poprawiam ponownie hydrolog to taki geolog od wody , hydrotechnik to inżynier od obiektów hydrotechnicznych.

                                                    Wiele można zarzucić niedoszłemu prezydentowi z PISu, ale on w odróżnieniu od pozostałych potrafił choćby ukuć terminologię do problemów naszego Państwa. Używał terminu imposibilizm określającego stan umysłowy kasty urzędniczo-politycznej niepozwalający realizować jakichkolwiek działań.
                                                    Każde niedziałnie jest usprawiedliwialne, przez przywołanie odpowiednich aktów prawnych - w Polsce jak wiadomo w wielu punktach sprzecznych. Problem polega na tym, że Rząd musi problem dostrzec i potem chcieć go rozwiązać. Tyle tylko że problemu nie ma, bo nie ma żeglugi....
                                                    Te kilkaset statków w porównaniu z kilkudziesięcioma tysiącami ciężarówek nie jest dostatecznym powodem do działania dla d**kratycznej władzy. Wykorzystajmy zatem nieszczęścia jakim są powodzie i pieczmy naszą pieczeń przy okazji - póki czas.

                                                    Jeden z wielkich Polaków - mawiał "chcieć to móc", i choć większość polityków to historycy i politolodzy to żaden z nich (a przynajmniej większość) tej maksymy nie stosuje. O tym również należy pamiętać.
                                                    - 10.08.2010 21:12
                                                    • Jerzy Hopfer
                                                      Jerzy Hopfer
                                                      [i][i]...Stąd też biorą się dyrdymały o konieczności gospodarczego uzasadnienia utrzymania dróg wodnych, o konieczności dostosowania taboru do gabarytów drogi wodnej - pytanie tylko, do jakich gabarytów, tych które mamy obecnie, czy do wymaganych w zasadach klasyfikacji. Bo my wiemy, że polski tabor jest akurat dobrze dostosowany do polskich dróg wodnych, bowiem do żeglugi po polskich drogach wodnych został przed blisko półwieczem zaprojektowany i zbudowany. To drogi wodne się zdeklasyfikowały, zdziczały, zdziadziały, nie tabor, który nadludzkim wręcz staraniem armatorów i załóg utrzymywany jest w dobrym stanie technicznym.[/i][/i]
                                                      Pozwoliłem sobie się zacytować, ponieważ obawiam się, że zostałem źle zrozumiany. Jest podstawowym zasadą, że gabaryty statków dostosowuje się do gabarytów dróg wodnych. Inaczej trudno sobie wyobrazić żeglugę np statkami, które nie mieszczą się w śluzach. Ci, którzy próbują z nami dyskutować, mam na myśli decydentów, uzasadniając brak działań pouczają nas o tym właśnie, jakbyśmy tego nie wiedzieli i sugerują w ten sposób, że nasze żądania są z sufitu wzięte. I to jest mantra, którą nas bez przerwy raczą. Prawda jest inna, taka jaką opisałem wyżej. Tabor śródlądowy w Polsce odpowiada w pełni gabarytom dróg wodnych, został dla nich - tych dróg wodnych - zaprojektowany, nawet dla poszczególnych dróg inny: dla Odry najpierw Tury a potem Bizony i Muflony, dla Wisły Żubry i Koziorożce - o mniejszym zanurzeniu, nawet dla mniejszych kanałów całkiem małe zestawy. Każde przedsiębiorstwo żeglugowe zamawiało statki i zestawy najbardziej odpowiadające parametrom dróg wodnych, na których te przedsiębiorstwa najczęściej operowały. To samo dotyczy barek motorowych. To drogi wodne zostały zdegradowane, nie trzymają parametrów klasyfikacyjnych. Stąd moje pytanie, jaki stan mają na myśli nasi decydenci a także spece spod znaku zieleni, ten pożądany, czy obecny. Słyszałem w radio już taką rozmowę, że na skargę turysty-wodniaka, że nie udało mu się dopłynąć z Krakowa do Warszawy łodzią o zanurzeniu 50 cm, specjalista zielony odpowiedział, że widocznie płynął łodzią o zbyt dużym dla Wisły zanurzeniu. A obecna w studio pani K., prominentna wówczas osoba w gospodarce wodnej nabrała wody w usta i nie próbowała nawet uświadomić temu durniowi, że jak nie wie, to niech siedzi cicho i się nie ośmiesza. Bo sama podzielała jego poglądy, czemu dawała niejednokrotnie wyraz na różnego rodzaju spotkaniach. To tam właśnie urodziły się te powtarzane do dzisiaj brednie o braku gospodarczego uzasadnienia dla utrzymania dróg wodnych, przeszkodach natury środowiskowej itp. Dlatego pytam: jaki stan dróg wodnych mają na myśli ci, którzy mówią o konieczności dostosowania gabarytów statków do gabarytów dróg wodnych. Bo jeżeli stan dzisiejszy, to lepiej zacząć mówić o tym, że w Polsce narodził się, dzięki geniuszowi niektórych decydentów, nowy rodzaj transportu wodnego śródlądowego - transport poduszkowcami. No i mamy pewnego, kolejnego Nobla dla Polski. Tym razem w dziedzinie transportu. Na to jeszcze nikt w UE, a zapewne także na świecie, nie wpadł. Słyszałem, co prawda, o poduszkowcu dla prezydenta Bydgoszczy, ale nie słyszałem o tym, by dało się tym pojazdem przewozić węgiel z Koźla lub Gliwic do Wrocławia.
                                                      Pozdrawiam.
                                                      - 10.08.2010 21:54
                                                      • Tadeusz 44
                                                        Tadeusz 44
                                                        Do Romana 63,bo tu jest miejsce i temat. Tego typu tama boczna,to swoisty zawór bezpieczeństwa...aby...co inne nie poszło z wodą. Jest to niewyobrażalnie wielka siła,która bierze wszystko po drodze...pozdrawiam.
                                                        - 11.08.2010 07:38
                                                        • R
                                                          roman63
                                                          Do Tadeusza 44-ja wiem co to znaczy siła wody ,bo ponad 21 lat mam z nią do czynienia i ją usidlam w czasie każdej powodzi.Prowadzę wodę z 2 dużych zbiorników retencyjnych+1 potoczku,który staje się rzeką każdorazowo po opadach. Wcześniej też pływałem po Odrze i kanałach. Niestety nie znam się na budowie tam,ale na oko widać było iż odwalono fuchę.Pozdrawiam
                                                          - 11.08.2010 08:21
                                                          • R
                                                            roman63
                                                            Drogi ekologu-zgadzam się z Tobą,że na gospodarkę wodną należy przekazywać setki milionów zł rocznie.Ponieważ siedzę w tym temacie kilkanaście lat,jeżdżę do ministerstw itp. instytucji to wiem,że jest to nierealne i niewykonalne. Prosimy od lat , aby budżet państwa każdorazowo w roku zawierał zapis- przynajmniej 20% wartości naszego majatku(37 mld zł). Jak narazie są to tylko nasze marzenia.
                                                            - 11.08.2010 09:06
                                                            • Adam Reszka
                                                              Adam Reszka
                                                              A propos planowanej budowy elektrowni atomowej: Znawcy tej tematyki wyliczyli, że taniej byłoby wybudować Kaskadę Dolnej Wisły, która - pomijając inne korzyści - pozwoliłaby na uzyskanie ilości energii elektrycznej znacznie przekraczającej możliwości elektrowni atomowej.
                                                              - 11.08.2010 10:34
                                                              • Janusz Fafara
                                                                Janusz Fafara
                                                                Po raz któryś z rzędu odbiegamy w komentarzach od sedna sprawy newsa. Temat dróg wodnych, legislacji i zarządzania to temat rzeka i dobrze że jest rozwijany. W tym miejscu należało by jednak skupić się na przypadku Bogatyni i Zgorzelca. A więc rzeczka Miedzianka która w blisko połowie długości płynie ze źródła na terenie Czech pod nazwą Oleąka, Przepływając przez miejscowość Heřmanice Oleąka, biorąca początek kilka kilometrów wyżej w Górach Izerskich, wraz z siecią kanałów, tworzyła dawniej system kół młyńskich i elektrowni wodnych. W latach 50. XX w., w epoce wielkiej industrializacji, w czasie kiedy budowano ogromne elektrownie zaniechano korzystania z naturalnych źródeł energii. Dziś tendencja jest odwrotna lecz odbudowa zniszczeń często jest bardzo trudna - izerskie lasy świadczą o tym najlepiej. Góry Izerskie w latach osiemdziesiątych XX w. stały się miejscem wielkoobszarowego uszkodzenia drzewostanu. Nastąpiła destrukcja i rozpad całego ekosystemu leśnego. Klęska ekologiczna spowodowała chorobę lasu o powierzchni ponad 15 tysięcy ha, co stanowi 39% ogólnej powierzchni polskiej części Gór Izerskich co z kolei w konsekwencji doprowadziło do jego wycięcia. W raz z lasami zanikły licznie tu występujące torfowiska co doprowadziło do zaniku naturalnej retencji. To jest główne zło, które w większości przypadków owocuje skutkami podobnymi do tych z Bogatyni i Zgorzelca. Chcę teraz odnieść się do wypowiedzi Pana Prezydenta podczas wczorajszej konferencji w Bogatyni. Nie jest zrozumiałe dla mnie co miał na myśli mówiąc:

                                                                "... - Rzeka rządzi się swoimi prawami, a w dziewiętnastym czy na początku dwudziestego wieku była ujęta w dość żelazne karby (...), czyli właściwie była zabetonowana i ona upomniała się o swoje prawa w sposób dramatyczny dla miejscowości. Ja nie jestem specjalistą, ale sugeruję, aby przy koniecznej odbudowie rzeki szukać rozwiązań bardziej nowoczesnych ..."

                                                                Ja wiem, że wadą naszych byłych prezydentów jest to , że najpierw mówią a potem myślą więc obecny prezydent powinien bardziej rozważać słowa, które wypowiada publicznie.

                                                                Nie wiem, czy jest Panu Prezydentowi wiadome, że wszystkie rzeczki mi strumienie w większości siedlisk ludzkich w rejonie podgórskim począwszy od naszej zachodniej granicy i kończąc na rejonie kłodzkim mają identyczny model regulacji, czy też sposób zabezpieczenia brzegów ( zaznaczam w obrębie siedlisk ludzkich ). Jakoś dziwnie ludziska zawsze pchali się w terenach podgórskich z domami w pobliże lub wprost nad brzeg potoków i strumieni. Przez ostatnie 200 lat jakoś to wszystko funkcjonowało. Bywały mniejsze lub większe straty w trakcie powodzi, niestety Niemcy, gdyż ich się obwinia za ten sposób cywilizowania rzek nie przewidzieli katastroficznych zmian klimatu. Chcę w tym miejscu dodać, że pionowa zabudowa skarpy brzegowej występuje tylko w obszarze zabudowanym. Na wolnym od zabudowy terenie rzeczki i potoki płyną sobie w swym naturalnym łożysku. Trudno ówczesnych hydrologów o ten stan rzeczy winić, gdyż dzisiejszy stan klimatyczny zgotowała nam współczesna cywilizacja. Jedyną i słuszną metodą jest zapobieganie gwałtownych wylewów jest budowa jak największej ilości suchych zbiorników przeciwpowodziowych. Wrocławski RZGW zarządza już kilkoma tego typu zbiornikami między innymi
                                                                Suchy zbiornik Bolków - Rowowicak
                                                                Suchy zbiornik Cieplice - Cieplice
                                                                Suchy zbiornik Kaczorów - Kaczawa
                                                                Suchy zbiornik Krzeszów 1 - Zadra, Krzeszów
                                                                Suchy zbiornik Krzeszów 2 - Zadra
                                                                Suchy zbiornik Sobieszów - Kamienna, Sobieszów
                                                                Suchy zbiornik Stronie śląskie - Stronie Śląskie
                                                                Suchy zbiornik Świerzawa - Kamiennik, Świerzawa
                                                                Suchy zbiornik Międzygórze - Międzygórze
                                                                Suchy zbiornik Mirsk - Długi potok, Mirsk
                                                                I to jest prawdopodobnie jedyna z najbardziej skutecznych form zabezpieczeń przeciwpowodziowych na małych rzekach i strumieniach którą należy konsekwentnie rozwijać unikając w ten sposób zakusów do usuwania zabytkowej zabudowy z nabrzeżnych obszarów prześlicznych dolnośląskich , często zapomnianych wiosek i miasteczek. Myślę że tę metodę jako najbardziej sprzyjającą środowisku choć nie tak nowoczesną ktoś podpowie Panu Prezydentowi aby ją w skupieniu przemyślał.

                                                                www.zegluga-rzeczna.pl/images/suche/1.jpg
                                                                1 Suchy zbiornik na Wrzosówce w Cieplicach w czasie pokoju.

                                                                www.zegluga-rzeczna.pl/images/suche/2.jpg
                                                                2. Suchy zbiornik na Wrzosówce w Cieplicach, korona zbiornika

                                                                www.zegluga-rzeczna.pl/images/suche/3.jpg
                                                                3 Suchy zbiornik na Wrzosowce w Cieplicach, częśc wewnętrzna.

                                                                www.zegluga-rzeczna.pl/images/suche/4.jpg
                                                                4. Wrzosówka w Cieplicach, tuż przed zaporą.

                                                                www.zegluga-rzeczna.pl/images/suche/5.jpg
                                                                5. Wrzosówka w Cieplicach.Suchy zbiornik pracuje.

                                                                www.zegluga-rzeczna.pl/images/suche/6.jpg
                                                                6. Wrzosowka w Cieplicach, suchy zbiornik pracuje.

                                                                www.zegluga-rzeczna.pl/images/suche/7.jpg
                                                                7. Suchy zbiornik w Sobieszowie na Kamiennej w trakcie pracy.

                                                                www.zegluga-rzeczna.pl/images/suche/8.jpg
                                                                8 Suchy zbiornik na Kamiennej w Sobieszowie w trakcie pracy.
                                                                - 11.08.2010 12:04
                                                                • Tadeusz 44
                                                                  Tadeusz 44
                                                                  Do Romana 63...
                                                                  widzę,że muszę nieco szerzej,jak Kmicic,który tłumaczył przeorowi na Jasnej Górze"armatni impet",tuż przed wysadzeniem szwedzkiej kolubryny. A więc...gdyby tama była wykonana z podwójnej ścianki larsenowskiej wypełnionej w środku betonem,lub z żelbetu,wówczas poszła by z wodą również elektrownia.
                                                                  Tego typu tama,to swoisty zawór bezpieczeństwa,który wg mojej skromnej opinii,po prostu się sprawdził. Jakie były by skutki gdyby było odwrotnie i runęła elektrownia???...jakie byłyby straty w ludziach i nie tylko???...trudno sobie to wyobrazić. Jest to moja prywatna opinia w oparciu o zdobytą wiedzę w tym zakresie,poparta uprawnieniami budownictwa wodnego w pełnym zakresie,oraz życiowym doświadczeniem...pozdrawiam.
                                                                  - 12.08.2010 06:38
                                                                  • R
                                                                    roman63
                                                                    Do Tadeusza 44-masz rację ,bo ja zawsze nadmieniam iż na budownictwie wodnym się nie znam. Mam natomiast z wodą do czynienia codziennie i nie da się ukryć,że zawinił człowiek. U nas zawsze jest tak,że jak idą deszcze to zamiast spuszczać wodę ze zbiorników i robić rezerwę- to ją się magazynuje. Gdyby to były zbiorniki wody pitnej to rozumiem, bo tej wody jest za mało.Problem polega na tym, że powstało kilkanaście dużych zbiorników zarządzanych przez inne podmioty gospodarcze(zakłady),które nie bardzo dają sobie radę w przypadku zagrożeń. Ja mam ścisłe procedury i dlatego dzięki Bogu jakoś nie zalewam terenów zamieszkałych choć niejednokrotnie włos na głowie się jeży.Tak jak pisał jeden z kolegów na forum-brak doświadczonej kadry jest przyczyną tego wszystkiego. Zakłady mające zbiorniki w swym majątku zatrudniają osoby nie majace zielonego pojęcia co do prawidłowego gospodarowania wodą.Jak odejdzie nasze pokolenie na zasłużoną emeryturę(chociaż nie wiem czy ją dostanę,bo system się wali)to dopiero będzie bonanza.Pozdrawiam
                                                                    - 12.08.2010 08:00
                                                                    • E
                                                                      ekolog
                                                                      Witam

                                                                      Przepraszam, że nie odpowiem na komentarze skierowane do mnie i że nie włączę się w dalszą dyskusję ale zupełnie nie znam się na budownictwie wodnym. Może kiedyś powrócimy do dyskusji nt.:
                                                                      1. ustawy o bezpieczeństwie powodziowym i gospodarczym wykorzystaniu rzek
                                                                      2. a w tym o utrzymaniu infrastruktury wodnej np na zasadzie partnerstwa publiczno prywatnego

                                                                      Zachęcam do przeczytania poniższej informacji:
                                                                      http://www.zeglug...icle_id=34
                                                                      - 12.08.2010 10:46
                                                                      • Tadeusz 44
                                                                        Tadeusz 44
                                                                        Do Romana 63...
                                                                        Piszesz...>Mam natomiast z wodą do czynienia codziennie i nie da się ukryć,że zawinił człowiek.<
                                                                        Ponieważ w sprawach zawodowych zawsze byłem cierpliwy,więc jeszcze raz,bo widzę,że nie zrozumiałeś tego co napisałem. Dlaczego nie zrozumiałeś jest dla mnie sprawą oczywistą. Ukończyłeś TŻŚ Koźle,bardzo dobry wydział...monter kadłubów i maszyn,a pracujesz na stanowisku Kierownika Nadzoru Wodnego...i...to jest paradoks naszych czasów. Nie zawinił człowiek,człowiek dobrze zaprojektował tamę i bardzo dobrze wykonał. Spróbuj przeczytać moje pisanie dokładnie...już jaśniej napisać nie mogę...pozdrawiam.
                                                                        - 12.08.2010 19:10
                                                                        • x1109
                                                                          x1109
                                                                          Witam.Panie Tadeuszu 44.Wyjaśnił mi JanuszBN,że na zaporze była tylko możliwość spustu określonaej ilość wody.
                                                                          Każdą instalację buduje się z zaworami bezpieczeństwa.
                                                                          Dlaczego na zaporze nie było jazu do upuszczenia nadmiaru wody o stałej wysokości poziomu?
                                                                          - 13.08.2010 02:08
                                                                          • Tadeusz 44
                                                                            Tadeusz 44
                                                                            Do Czechtw...
                                                                            przede wszystkim,wszystkiego najlepszego na urodziny.
                                                                            Z nikłych wiadomości,które do mnie docierają,"nawał"wody był 8 krotnie większy od możliwości przepływu w miejscu katastrofy. Biorąc pod uwagę prędkość wody,mamy do czynienia z wodą katastroficzną,nieprzewidywajną. Nie było nawet czasu,aby powiadomić mieszkańców o sytuacjii. Doszło więc do tego,o czym pisałem poprzednio,przy czym pisałem ogólnie,określając zasady,ponieważ nie znam szczegółów. Sam jestem ciekaw,jak tą sytuację określą eksperci.
                                                                            Pozdrawiam bardzo serdecznie...URODZINOWO...pozostałych także...
                                                                            - 13.08.2010 06:25
                                                                            • x1109
                                                                              x1109
                                                                              Do Tadeusz 44.Dziękuję za życzenia.
                                                                              Jestem z nizinnych terenów i niewiele mogę mówić w wodzie na wyżynach.Raz tylko widziałem jak szybko zmienia się poziom wody w małej niby rzeczce w okolicy Nowego Sącza.
                                                                              Też jestem ciekaw oceny ekspertów.
                                                                              Pozdrawiam Włodek!!!
                                                                              - 13.08.2010 06:45
                                                                              • K
                                                                                kaczor_g
                                                                                Każda budowla jest projektowana z zapasem - każdy element na składowy przy obliczeniach posiada tzw. współczynnik bezpieczeństwa, siły zewnętrzne i powstałe siły bierne koryguje się współczynnikami obliczeniowymi - różnymi dla różnych materiałów.
                                                                                Im mniej homogeniczny (przewidywalny) materiał tym przyjmuje się większe wartości np określając ciężar gruntu zapory (nasyp wału) przyjmuje się wsp. 0,8 - z założenia przyjmujemy, że może być 20% lżejszy, z drugiej strony maksymalne obciążenie powiększa się o wsp. 1,3 - czyli np maksymalnie wypełniony zbiornik i tak ma jeszcze 30% zapasu (jeśli chodzi o przyjęcie obciążenia).
                                                                                Obiekty typu zapory wodne, śluzy - oprócz stanu nośności (wynikającego z bilansu sił) , istotnym elementem jest zabezpieczenie budowli tak aby pracowała w stanie dla jakiego liczone są obliczenia - a więc przy kontrolowanej filtracji, nie powodującej awarii konstrukcji.
                                                                                Z widocznych zdjęć mam wrażenie, że ta budowla została rozmyta - albo poprzez przelanie się górą (niezabezpieczona korona wału przed rozmyciem), albo poprzez filtrację przekroju wału lub pod wałem.
                                                                                Wał wykonany był z gruntów piaskowych, mechanizm zniszczenia jest prosty im więcej wody w wale, im większa różnica ciśnień - tym szybsze rozmycie.
                                                                                Im więcej wody w wale tym mniejszy jego ciężar właściwy - nawodniony wał waży o tyle mniej ile wody ma w sobie - to tak w skrócie. Bo to jest zagadnienie z dziedziny teorii względności Smile
                                                                                Pamiętam z moich studiów , taką sytuację : jest awaria , będzie zlecenie ekspertyzy - cieszą się pracownicy Politechniki.

                                                                                A tak zupełnie na marginesie, to awarii uległa budowla Elektrowni (chyba Turów), elektrownia jest ubezpieczona (na sporą kwotę ) , elektrownia jest odpowiedzialna ze stan techniczny obiektu, elektrownia powinna pokryć wszelkie koszty związane z awarią.
                                                                                Zdejmowanie odpowiedzialności z właściciela obiektów skończy się bankructwem Państwa, zarówno z elektrowni, jak i z RZGW (Min Ochrony Środowiska)
                                                                                - 13.08.2010 10:20
                                                                                • R
                                                                                  roman63
                                                                                  Do Tadeusza 44-słuchaj nie iwem dlaczego ,ale próbujesz mnie obrazić mówiąc o tym,że praca na stanowisku Kierownika Nadzoru Wodnego po ukończeniu wydziału monterskiego TŻŚ Kożle jest paradoksem.A czy marynarz,kapitan,bosman po TZŚ Kożle lub Wrocław byłby lepszym kierownikiem takiego nadzoru?.Sądzę Tadeusz,że i Ty nie byłbyś dobrym kandydatem. Na tym stanowisku potrzeba lat pracy jako zwykły pracownik. Ja takim szarym pracownikiem byłem 18 lat + 4 lata pracy w żegludze. Znam to od podszewki i dlatego kolejne 4 lata jestem już kierownikiem.To czy zawinił człowiek rozstrzygnie prokuratura,bo śledztwo zostało podjęte.Póżniej na ten temat pogadamy. Widzę,że w społeczności żeglugowej nie ma litości nawet dla swoich. Chciałem swoją wiedzą i posiadanymi informacjami dzielić się z Wami,ale jakoś każdy ma swoje zdanie i nie bardzo przekonuje go ktoś inny.Pozdrawiam
                                                                                  - 13.08.2010 16:18
                                                                                  • Tadeusz 44
                                                                                    Tadeusz 44
                                                                                    Do Romana 63...Wszystko się zgadza i nie o obrażanie kogokolwiek tu idzie,lecz o sprawy elementarne. Społeczność żeglugowa i nie tylko"wali kawę na ławę". Kierownik Nadzoru Wodnego,nie powinien pytać o sprawy elementarne,powinien to wiedzieć,lub,jak nie wie...cichutko siedzieć i się podkszkłcić. Poczytaj dokładnie to,co napisał "Kaczor"...z tym że...tama była wykonana z gruntu piasczysto-gliniastego...to dobry materiał. Czy ja byłbym dobrym Kierownikiem???...z moim przygotowaniem zwodowym... pewnie nie gorszym. Gdybyśmy mieli jednakie zdania,nie było by żadnej dyskusji,tylko potakiwanie jeden drugiemu. Nie zrażaj się,jeśli ktoś z Twojej branży zwróci Ci uwagę...lecz...przywal ostro,aby dyskusja była prawdziwa,a nie udawana...hej!!!...i pozdrawiam...
                                                                                    ps...ja nie jestem marynarzem...z Twojej branży jestem...
                                                                                    - 13.08.2010 16:58
                                                                                    • Tadeusz 44
                                                                                      Tadeusz 44
                                                                                      Do"Kaczora"...wczoraj dyrektor elektrowni oświadczył,że Energeryka Polska SA,pokryje całość szkód dot. tamy i elektrowni...które wyrządziła katastrofa...pozdrawiam.
                                                                                      - 13.08.2010 17:46
                                                                                      • Szafranek
                                                                                        Szafranek
                                                                                        Jeden z naszych redaktorów na zakończenie artykułów,używał bardzo trafnego motta"JEŻELI KOMUŚ SIĘ WYDAJE,ŻE WIE WSZYSTKO, TO MU SIĘ TYLKO WYDAJE"no i niech tak zostanie, resztę dopowiedzcie sobie sami.Pozdrawiam serdecznie Szafranek.
                                                                                        - 13.08.2010 19:03
                                                                                        • Tadeusz 44
                                                                                          Tadeusz 44
                                                                                          Do Szafranek...
                                                                                          serdecznie dziękuję za to zdanie. Jestem z Wami od roku,z tym,że ostatnio bardziej intensywnie. Skłaniają mnie,do tej intensywności tematy,które wpadają na Stronę jeden po drugim,oraz różnorodność tych tematów. Tutaj każdy może znaleźć miejsce na swoje teksty. Budują mnie także wysokie loty marynarskich komentarzy,z dziedziny gospodarki wodnej. To właśnie powoduje,że czuję się z Wami dobrze. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie,zaś Kapitana"potrójnie",bo to niezły współczynnik bezpieczeństwa w hydrotechnice i mostach.
                                                                                          - 14.08.2010 06:06

                                                                                          Dodaj lub popraw komentarz

                                                                                          Zaloguj się, aby napisać komentarz.
                                                                                          Ocena zawartości jest dostępna tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
                                                                                          Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
                                                                                          Niesamowite! (0)0 %
                                                                                          Bardzo dobre (0)0 %
                                                                                          Dobre (0)0 %
                                                                                          Średnie (0)0 %
                                                                                          Słabe (0)0 %
                                                                                          Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
                                                                                          Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies

                                                                                            Oferty pracy

                                                                                           
                                                                                          Zobacz też: Szukam pracy
                                                                                          oraz: Kupię/sprzedam/usługi

                                                                                            Nasz sondaż

                                                                                          Jaka instytucja powinna dbać o utrzymanie dróg wodnych?