Ulegając prowokacyjnemu wywiadowi red. Katarzyny Zacharskiej pt. "Rewolucja wodna potrzebna od zaraz", przeprowadzonym z Piotrem Nieznańskim (nieznanym dotychczas "wybitnym" specjalistą ds. ochrony ppow - uwaga aut.) kierownikiem Działu Ochrony Przyrody WWF Polska, zamieszczonym na łamach ogólnopolskiego dziennika bezpłatnego "Metro"(wtorek, 25 maja 2010), poddaję go niżej ocenie krytycznej.
Generalne przesłanie stanowiska Nieznańskiego red. Zacharska streszcza następująco:
"Europa odchodzi od regulowania rzek i podwyższania wałów. Ale w Polsce gospodarowanie wodami jest w rękach hydrotechników starego pokolenia, dla których wymagania UE - odtwarzanie naturalnych terenów zalewowych, sporządzanie i udostępnianie map ryzyka - są zbyt rewolucyjne". Ulegając prowokacyjnemu wywiadowi red. Katarzyny Zacharskiej pt. "Rewolucja wodna potrzebna od zaraz";, przeprowadzonym z Piotrem Nieznańskim (nieznanym dotychczas "wybitnym" specjalistą ds. ochrony ppow - uwaga aut.) kierownikiem Działu Ochrony Przyrody WWF Polska, zamieszczonym na łamach ogólnopolskiego dziennika bezpłatnego "Metro"(wtorek, 25 maja 2010), poddaję go niżej ocenie krytycznej.
Generalne przesłanie stanowiska Nieznańskiego red. Zacharska streszcza następująco:
"Europa odchodzi od regulowania rzek i podwyższania wałów. Ale w Polsce gospodarowanie wodami jest w rękach hydrotechników starego pokolenia, dla których wymagania UE - odtwarzanie naturalnych terenów zalewowych, sporządzanie i udostępnianie map ryzyka - są zbyt rewolucyjne".
Zdaniem Nieznańskiego - wzorując się na krajach UE, powinniśmy inwestować w działania nietechniczne, jak ostrzeganie, prewencja (?) i sporządzanie map ryzyka powodzi. UE zabezpiecza u siebie najważniejsze miejsca - miasta i obszary zabudowane - oddając jednocześnie rzekom przestrzeń gdzie indziej, szanując i doceniając rolę naturalnej retencji. Odtwarza też zabrane rzekom tereny zalewowe, odsuwając wały od rzek. Odchodzi się tam od ciągłego podwyższania wałów i budowy sztucznych zbiorników. Nieznański przywołuje tu unijne przepisy regulujące ochronę ppow (Dyrektywa UE o zarządzaniu ryzykiem powodzi), utyskując nad Prawem Wodnym, które tę Dyrektywę pominęło. Zauważa też dalej, że łatwiej podwyższać wały, budować zbiorniki retencyjne i "przecinać na nich wstęgi", aniżeli dopuścić do świadomości prawdę, że środowisko jest naturalnym elementem ochrony przeciwpowodziowej, a każda ingerencja człowieka w naturę jest szkodliwa i niebezpieczna. Sekwencję tę podsumowuje:
"Należy pozwalać rzece swobodnie płynąć".
Komentarz aut.: W kwestii ochrony ppow w UE mam diametralnie inny pogląd na sprawę, licząc na pomoc komentatorów w obronie mojego stanowiska. Przywołuję tu też komentarz Apisa do newsa`a "Bajka o zielonej rybce czyli "Złoto Renu" z 7.06.2010. https://www.zegluga-rzeczna.pl/infusions/news/news.php?readmore=767#c11833
W środowisku w którym funkcjonuję od 60. lat obowiązywała inna zasada:
POMAGAJMY RZEKOM PŁYNĄĆ! W tej zasadzie kryje się troska o rzekę, jak i zamieszkującego jej brzegi człowieka, podczas gdy u Nieznańskiego łatwo rozszyfrować fanatyczną dążność do kontynuacji 30. letnich usiłowań - w miarę skutecznych jak dotychczas - mających nasze rzeki doprowadzić do totalnego zdziczenia, gdzie "eksperci"tego pokroju stracili już dawno z pola widzenia interesy i potrzeby mieszkańców nadrzecznych miejscowości.
Nieznański jest kontynuatorem "złotych myśli" byłego wiceministra Środowiska ds. gospodarki wodnej Radosława Gawlika wspieranego przez swego doradcę Jacka Bożka z Klubu "Gaja" (osobnik ten funkcjonuje nadal - obecnie jako doradca Prezesa KZGW - i o czym to może świadczyć?), który jak powszechnie wiadomo dążył do rozbiórki SW Włocławek i nadwiślańskich wałów ppow. Na szczęście w samą porę rozpoznano niebezpieczeństwo szkód, jakie poniosłaby gospodarka Rzeczypospolitej i Rząd rozstał się z tymi Panami. Już nie chcę pytać, co robi w KZGW ten drugi Pan i jak doradza Prezesowi KZGW?
Poza tym Nieznański widzi dolinę Wisły Środkowej wyłącznie przez pryzmat sieci "Natura 2000". Jest pewny, że międzywale wiślane raz włączone do tej sieci, nigdy nie odzyska statusu
trasy regulacyjnej. Mam nadzieję, że Pan Premier wizytując tereny objęte skutkami powodzi rozpoznał przyczyny tej katastrofy i stać go będzie na podjęcie koniecznych decyzji, które zapobiegać będą w przyszłości powodziom o takich rozmiarach, czego nie da się zrobić bez przywrócenia trasie regulacyjnej właściwej funkcji, której powinna służyć.
Nieznański - jak się okazuje - świetnie zna też sprawy odrzańskie, mówiąc: "Warto się przyjrzeć, na co wydawane są publiczne pieniądze w tzw. programach przeciwpowodziowych. Niektóre nie tylko nie chronią przed powodzią, lecz jeszcze wzmagają jej ryzyko. W ramach realizowanego obecnie "Programu dla Odry 2006" za ok. 800 mln zł budowany jest np. stopień wodny na potrzeby żeglugi i energetyki. Nie ma to nic wspólnego z ochroną przeciwpowodziową. Program ten chwali się uregulowaniem już 600 km rzek, a
regulacja jest uważana na całym świecie za zwiększającą ryzyko powodziowe. Uregulowane cieki mają za zadanie szybciej odprowadzić wodę. Gdzie? Na tereny położone poniżej. To jak rozwiązywanie problemu u siebie, kosztem sąsiada".
I dalej: "Organizacje ekologiczne są oskarżane o to, że blokują budowę kolejnych obiektów przeciwpowodziowych ze względu na ochronę ptaków i zwierząt. To nonsens i polityczny populizm". Bredzi też następnie: "W 2007 r. to WWF we współpracy z RZGW zainicjował i sporządził mapy obszarów zalewowych oraz ryzyka powodziowego. (...) O sporządzaniu map ryzyka i nie zasiedlaniu zagrożonych terenów, o czym teraz mówi pan premier i p.o. prezydenta Bronisław Komorowski, my mówimy od 13 lat".
Komentarz aut.: W kwestii spraw odrzańskich oczekuję odnośnych komentarzy obeznanych dogłębnie z problematyką Odry PT Kolegów, ze szczególnym uwzględnieniem SW Malczyce i Zbiornika Racibórz. Pan kierownik Nieznański kwestionuje nasze pretensje do organizacji proekologicznych blokujących budowę ważnych obiektów gospodarczych, jak np. Mostu Północnego w Warszawie szkodzącego ptakom, czy też mostu pod Kwidzyniem szkodzącego minogom, nazywając je "nonsensem i politycznym (?) populizmem". Nieznański być może nieświadomie demonstrując swoje nieuctwo i pychę, w sposób arogancki i bezkrytyczny przypisuje WWF zasługi za "sporządzenie"w 2007 r. mapy obszarów zalewowych oraz ryzyka powodziowego. Pozwolę sobie zauważyć, że po przejściu w stan emerytalny w r. 1995 podjąłem w dawnym ODGW Warszawa pracę na stanowisku specjalisty ds. nawigacji i wytyczania rzecznych szlaków żeglownych, gdzie nad moim biurkiem wisiały mapy obszarów zalewowych i ryzyka powodziowego w "gorsecie warszawskim"i na Wiśle w granicach właściwości tego ODGW, opracowane przez Dyrektora ODGW, znakomitego profesjonalisty inżyniera-hydrotechnika Czesława Kowalskiego, absolwenta Politechniki Gdańskiej. Nie będę dociekał wykształcenia pana Piotra Nieznańskiego - kierownika Działu Ochrony Przyrody WWF Polska, ale mam co do tego uzasadnione wątpliwości. Być może jest filozofem pseudospołecznym i ekologiem-amatorem. Podejrzewam też, do czego mam prawo, że Panowie z WWF skopiowali tę mapę, przypisując sobie jej autorstwo. (Taką mapę był uprzejmy zamieścić pod którymś z moich komentarzy nasz Kapitan). I na tym polegała najprawdopodobniej ich "współpraca"z RZGW Warszawa, bo nie wydaje mi się, by stać ich było na jej samodzielne opracowanie. Jeśli mapę tę "sporządzili"w r. 2007, to jakim cudem mówią o niej od 13. lat? Ergo - jakim prawem pozwalają sobie dworować z Panów Premiera i Marszałka Sejmu?
Kwestia znajomości obszarów zalewowych i ryzyka powodziowego w "gorsecie warszawskim"znana była dużo wcześniej, anieli wydaje się to Panom z WWF. Lecz by o tym wiedzieć i nie pleść andronów, należałoby się uprzednio nieco poduczyć, zaczynając od zaznajomienia się z problematyką stanów wody w rzece. Stan wody jest to wzniesienie zwierciadła wody w cieku ponad umowny poziom odniesienia (co nie jest równoznaczne z głębokością cieku). Na podstawie wieloletnich pomiarów można określić charakterystyczny rozkład stanów wody dla danej rzeki w danym miejscu. Wyznacza się wówczas następujące strefy stanów wody: strefę stanów niskich, strefę stanów średnich, strefę stanów wysokich, stan ostrzegawczy, stan alarmowy. Prowadząc badania hydrometeorologiczne stany wody w Warszawie zaczął notować po raz pierwszy w Polsce w r. 1799 fizyk i meteorolog Antoni Magier (1762-1837). Notatki Magiera wykorzystał Wilhelm Kolberg, inspektor i członek Zarządu Komunikacji Królestwa Polskiego w swoim opracowaniu: KOLBERG, W.: Wisła, jej bieg, własności i spławność. Warszawa 1861, gdzie zamieścił też zestawienie stanów wody w latach 1799-1860 na wodowskazach w Zawichoście, Warszawie i Kwidzynie, stanowiące zaczątek przyszłych "Roczników hydrograficzno-hydrologicznych ziem polskich" w okresie zaborów i w dwudziestoleciu międzywojennym. We wstępie swego opracowania Kolberg pisze: "Część niniejsza obejmuje materyały dotyczące przyrody rzeki, mianowicie wiadomości odnoszące się do wysokości czyli stanu wody, oraz do stawania lodów... Nauka pod tym względem bardzo mało jeszcze zrobiła; na drodze zaś praktycznej, zupełnie tę część fizycznych własności rzek pomijano: ztąd głownie bezskuteczność tych dzieł wodnych".
Warszawa przeżyła kilka powodzi katastroficznych. Takim kataklizmem była "jakubówka"z końca lipca 1844 r., kiedy w Warszawie stan wody 863 cm na wodowskazie uznany został za absolutne maximum w historii stanów notowanych. Podczas budowy ujęcia wody dla wodociągu lindleyowskiego, przyszła w końcu czerwca 1884 r. klasyczna "janówka", swoimi rozmiarami dorównująca poprzedniej, wielkiej powodzi, ze stanem wody na wodowskazie warszawskim 856 cm. Wówczas to Wisła na wielu odcinkach zmieniła swoje koryto, w tym także w rejonie budowanej właśnie stacji pomp na Czerniakowie. W miejscu tym rzeka odsunęła się od dawnego brzegu o 550 m tak, że koniec rury ssącej znalazł się o pół kilometra od wody. Wobec konieczności przeprowadzenia odpowiednich prac hydrotechnicznych na Wiśle w rejonie Warszawy, na wniosek ówczesnego naczelnika Warszawskiego Okręgu Komunikacji inż. Jakuba Kosteneckiego przy współpracy z inż. Mieczysławem Szystowskim uzyskano w Petersburgu niezbędne fundusze, które pozwoliły na przeprowadzenie w r. 1885 niezbędnej przebudowy trasy regulacyjnej rz. Wisły. W tym czasie w Inspektoratach Inwestycji Wodnych i Żeglugi zatrudnionych było 28 osób. Po tej powodzi inż. Kostenecki opracował pierwszą dla Warszawy mapę rzeczonych zagrożeń, stanowiącą podstawę dla późniejszych, doskonalszych opracowań.
Tegoroczna powódź przez swoje ponawiające się wezbrania i długotrwałość przechodzenia fali kulminacji, uczyni prawdopodobnie wielkie spustoszenia w budowlach hydrotechnicznych, a nawet w wielu miejscach może zmienić koryto. Służby liniowe administracji wodnej będą miały duże trudności z wytyczeniem szlaków żeglownych i niezbędnym trałowaniem farwateru.
Informacje o powodziach warszawskich podaje: BYSTROŃ, J.W.: Warszawa. Warszawa 1977, s. 283, cyt.: (...) "Katastrofalna powódź ... 1884 zalała park Wilanowski, Siekierki, Czerniaków, po drugiej zaś stronie park Praski ... Saska Kępa była cała pod wodą". Oraz s. 318, cyt.: (...) "Na wiosnę r. 1917 mamy do czynienia z ostatnią wielką powodzią. Po ruszeniu lodów pod wsią Las utworzył się zator; woda, nie mogąc płynąć korytem, zalała całą nizinę czerniakowską. Wedle urzędowego raportu, «woda zatopiła wszystkie wsi lewego brzegu, począwszy od Wilanowa, a wieś Siekierki, gdzie woda dochodziła do 2 metrów, tylko dzięki szeregowi dużych topól uchroniona od zupełnego zniesienia przez kry lodowe». Po ruszeniu zatoru lody spłynęły w dół rzeki i utworzyły nowy zator na Pelcowiźnie; powódź zalała Pelcowiznę i Bródno, «w śródmieściu zalała Powiśle, wepchnęła z wielką siłą zwały lodu w Łachę Praską [obecnie teren Portu Handlowego - aut.], druzgocąc statki, przystanie i domki pływające. Przystań Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego została odrzucona na Skaryszewskie Łąki, a miejska czerparka została wyrzucona na brzeg jeziora Kamionkowskiego». Woda przy moście Kierbedzia podniosła się do 8,44 metra". Poważne utrudnienie nawigacyjne stanowiły występujące często niskostany. Podczas gdy w w. XIX najniższy stan 155 cm zanotowano w r. 1863, na co zwraca uwagę: KIENIEWICZ, S.: Warszawa w latach 1795-1914. (W): "Dzieje Warszawy", T. 3. Warszawa 1976, s. 123, to 3 września 1992 r. zaledwie 68 cm, jako minimum absolutne; (por.:
CHARAKTERYSTYCZNE stany wody dla wybranych sygnalizacyjnych posterunków wodowskazowych. Warszawa 1997 s. 3); obecnie w środku sezonu nawigacyjnego stany na wodowskazie warszawskim poniżej 1 m stanowią zjawisko normalne, kiedy to do stanu żeglownego brakuje 150 cm wody. Rok 2009 uznać należy za swego rodzaju ostrzeżenie o przemijaniu suszy letnich i możliwości częstego pojawiania się WWŻ, co znalazło potwierdzenie w r. 2010.
Kretyńskie obstawanie przez WWF za utrzymaniem doliny Wisły Środkowej w sieci "Natura 2000", z pominięciem odbudowy
trasy regulacyjnej, które w tym roku doprowadziło do powodzi katastroficznej, grozi w przyszłości następnymi kataklizmami. Aby temu zapobiec, należy w trybie natychmiastowym wszcząć prace legislacyjne w kwestii radykalnej reorganizacji gospodarki wodnej, z wyłączeniem głównych rzek krajowych spod administracji Ministerstwa Środowiska. . W przypadku Wisły nowa administracja powinna zostać wyposażona w oręż unieważnienia zarządzeń Ministra Środowiska odnośnie statusu tej rzeki, jako uwięzionej w sieci "Natura 2000", jak również rozporządzeń uprawomocniąjących tworzenie na kępach rezerwatów. W trybie pilnym należy przystąpić do odbudowy trasy regulacyjnej, ułatwiającej schodzenie WWŻ i likwidującej niebezpieczne przy pochodzie lodów przemiały, jako miejsca zatorogenne. Przykład niszczycielskiej powodzi zatorowej z r. 1884 został omówiony wyżej. Nasza czujność w tej kwestii została uśpiona obecnością od r. 1984 ciepłych zim z niewielkim zalodzeniem, będącego wynikiem rzekomego "globalnego ocieplenia". Jednak ostatnia zima 2009/2010 z długotrwałymi, niskimi temperaturami i z gwałtownymi zjawiskami lodowo-śryżowymi powinna dać nam wiele do myślenia. Groźne były zwłaszcza zjawiska śryżowe, co może się rokrocznie powtarzać.
Optowanie przez WWF za Wisłą jako "jedyną w Europie rzeką dziką" i powielanie tej informacji w krajach zachodnich nie budzi podziwu, lecz uśmiechy politowania. Wisła przy swoim zdziczeniu, gdzie dopuszczono w ciągu 30. letnich zaniedbań do zarośnięcia międzywala lasami liściastymi typu łęgowego, przy gwałtownych wezbraniach podpiętrzających dodatkowo lustro wody o 80-100 cm, będzie przerywała wały ppow nader często. Zadrzewienie w międzywalu jest poza tym niedopuszczalne z powodu hamowania pochodu lodów, co może stać się przyczyną stawania lodów i podtopień zatorowych. Ostatnie, tegoroczne czerwcowe wezbranie, w prognozach IMiGW mogło przekroczyć na wodowskazie warszawskim 780 cm. Zanotowany stan drugiej kulminacji 745 cm był niższy od przewidywanego dzięki popędzeniu i przypłaszczeniu wierzchołka przez wiatr południowy. Gdyby wiatr wiał z północy, mógłby spowodować podpiętrzenie lustra wody do ponad 800 cm, co groziło katastrofą. Ale tego nikt nie zauważył, bo Straż nie zna tego zjawiska, a w RZGW nie ma już profesjonalistów starej daty. Zjawiska tego nie dostrzegł też kompetentny Wojewoda Mazowiecki - geograf z wykształcenia.
Aby prawidłowo ocenić prędkość schodzenia fali powodziowej, należy znać wartości spadku na poszczególnych odcinkach Wisły. Znając rzędne npm. "0"wodowskazowego (w naszym Kraju kronsztadzkiego) dla najważniejszych posterunków wodowskazowych, z łatwością możemy wyliczyć wartości spadku Wisły na jej określonych odcinkach, pozwalających na prognozowanie nadchodzącej WWŻ. I tak:
- Na odcinku Wisły Górnej od ujścia Dunajca do ujścia Sanu, różnica spadku pomiędzy wodowskazem w Karsach km 165 z "0"na rzędnej npm. 167 m a wodowskazem w Zawichoście km 287 z "0"na rzędnej 133 m wynosi 34 m, co powoduje spadek ponad 30 cm/km. Daje to przy niskostanach z przepływem Q = 100 m3/s prędkość schodzenia wody 4 km/h, ale przy stanach katastroficznych Q = 4000 m3/s woda z dopływów górskich pojawia się błyskawicznie i pędzi z prędkością 10 km/h.
- Na Wiśle Środkowej od ujścia Sanu km 280 do ujścia Narwi km 551 z rzędną w Zawichoście 133 m i w Modlinie 66 m, daje średni spadek 25 cm/km. Przy niskostanach Q może wynosić nawet 400 m3/s i wtedy prędkość prądu wynosi około 3 km/h, natomiast przy wezbraniach Q = 6000 m3/s w Zawichoście, prędkość ta dochodzi do 8 km/h. Stany wody w Zawichoście - zwłaszcza wspomagane tzw. "sanówką"- stanowią wyznacznik prędkości dochodzenia wody do Warszawy, kiedy przy niskostanach schodzi ona nawet 4 doby, ale przy WWŻ wystarczy jej półtorej doby. Wiedza ta jest elementem niezbędnym w kwestii ostrzeżeń powodziowych.
- Na odcinku Wisły Dolnej od ujścia Narwi do Kępy Polskiej km 606 spadek maleje do 15 cm/km, a od Kępy Polskiej do Płocka nawet do 10 cm/km, a prędkość prądu do 2 km/h. Zmniejszony spadek na tym odcinku i zadrzewienie w trasie regulacyjnej spowalnia schodzenie fali powodziowej, która ulegając dodatkowemu podpiętrzeniu przerwała wał ppow w Świniarach.
- Szczęśliwym trafem na Narwi i Bugu nie było wezbrań. Zdarzają się jednak sytuacje ekstremalne, kiedy Narew w Modlinie daje do Wisły 5000 m3/s, z czego z Bugu schodzi do Narwi 3000 m3/s. Bug ma większy spadek od Narwi i jest zazwyczaj zasobniejszy od niej w wodę. W r. 2009 po wiosennych powodziach zatorowych Bug miał wodę żeglowną od wiosny do jesieni, czego o Narwi nie można powiedzieć.
- Niezauważona została rola SW Dębe na Narwi, kiedy przed osiągnięciem przez kulminację powodziową Warszawy dokonano zrzutu wody z Jeziora Zegrzyńskiego, obniżając normalną rzędną 79,00 m npm. do rzędnej 78,30. Podczas mijania przez wierzchołek fali kulminacji ujścia Narwi w Modlinie, dzięki uzyskanej rezerwie w całym zbiorniku SW Dębe wstrzymał zrzut, podpiętrzając lustro wody Jeziora do 79,20 m npm., co zmniejszyło znacznie wierzchołek kulminacji na Wiśle o niebagatelne 1200 m3/s.
- Kierownictwo SW Włocławek w osobie p. inż. Krzyżelewskiego w przewidywaniu nadejścia kulminacji i znając zjawisko spowolnienia schodzących wód przed jej wejściem na Zbiornik Włocławski, działając profesjonalnie obniżyło lustro wody o 130 cm ułatwiając wezbraniu swobodne wlewanie się do Zbiornika, co zapobiegło przerwaniu wałów w innych miejscach. Poziom stały lustra wody Zbiornika Włocławskiego utrzymywany jest bowiem na rzędnej 57,30 m npm, a przy stworzeniu rezerwy 130 cm przez wyprzedzający zrzut na jazie obniżono poziom do rzędnej 56,0 m. Dopływająca WWŻ w Płocku przekraczała 6000 m3/s wychodząc na nabrzeże ul Rybaki (gdzie mieszka nasz korespondent Wojtek Rytter), niemniej jednak utworzona rezerwa pojemnościowa 100 mln m3 umożliwiła zmniejszenie zrzutu na jazie do 5500 m3/s, co zapobiegło podtopieniom terenów poniżej SW Włocławek i dalej na Wiśle Pomorskiej. Z przedstawionej tu sytuacji wynika, że gdyby został wcześniej wybudowany zbiornik wyrównawczy w Ciechocinku, falę powodziową z tak wysoką kulminacją z jeszcze większą skutecznością można by przypłaszczyć, eliminując niebezpieczeństwo podtopień poniżej.
- Jeśli Nieznańskiemu wydaje się, że podwyższanie wałów i budowanie zbiorników retencyjnych jest naganne i szkodliwe, dobrze byłoby gdyby dotarło do jego świadomości ile zrobił dla Wisły Dolnej nie retencyjny, lecz zaledwie przepływowy Zbiornik Włocławski o niewielkim piętrzeniu 15 m, ale za to kolosalnej pojemności prawie pół miliarda m3 (dla porównania - retencyjny olbrzym Solina na Sanie 472 mln m3, retencyjny Czorsztyn na Dunajcu 231 mln m3 i przepływowy Jeziorsko na Warcie 222 mln m3).
- Odstrzał bobrów nie wydaje mi się etyczny, możliwy i skuteczny. Zaobserwowałem na odcinku Narwi w km. 170-190 całkowite zniknięcie drzew nadbrzeżnych, które zostały wycięte i zjedzone przez te gryzonie. Wg informacji załogi statku którym płynąłem, wraz z zanikiem roślinności wyniosły się też z braku pokarmu bobry. Zatem sprawę bobrów zamieszkujących wiślane wały ppow można rozwiązać przez "wygolenie"roślinności z międzywala, przywracając właściwą funkcję trasie regulacyjnej.
Uwaga aut.: Z braku możliwości dostępu do niezbędnych zestawień, powyższe dane liczbowe podane zostały z pamięci. Ich wartości mogą być zaokrąglone - bez ułamków metrycznych. Bo pamięć ludzka jest zawodna.
Autor ostrzegając nie tak dawno na łamach "naszego"portalu przed ewentualnością wody stuletniej, nazwany został przez specjalistów od hydrologii i hydrotechniki
"katastrofistą", a w momencie nadejścia majowo-czerwcowej powodzi uznano, że on tę katastrofę
"wykrakał". Monitorując aktualną sytuację baryczną, dzięki środkom przekazu obserwujemy wywołane przez wędrujący w kierunku wschodnim głęboki niż katastroficzne powodzie we Francji, w całych Alpach, w Austrii i na Węgrzech. Jeśli niż ten postoi nad niziną panońską - co niejednokrotnie zdarzało się - zwłaszcza w w. XIX i XX, trzydniowe, rzęsiste opady w Karpatach mogą spowodować gwałtowny wzrost stanów wody w lewobrzeżnych, górskich dopływach Wisły, skutkujące zejściem częstej o tej porze "janówki". Nie powinno się też wykluczyć pojawienia się na przełomie lica i sierpnia "jakubówki". Odczuwając w pewnym sensie dyskomfort z powodu krytycznego podejścia otoczenia do "krakania"i wielokrotnego wytykania mu rzekomego
"radykalizmu", autor podejmuje jednak ryzyko ostrzeżenia przed realną ewentualnością zimowych powodzi zatorowych, co pokazała na Bugu i Wiśle ostatnia zima.
Tymczasem beztroska i zanik działań profesjonalnych obecnego Ministra Środowiska prof. Andrzeja Kraszewskiego sięgnęła zenitu, o czym świadczy briefing w dniu 16 czerwca br., w trakcie którego Pan Minister poinformował o rozpoczęciu prac nad pakietem reform gospodarki wodnej, które prowadzone będą w Ministerstwie Środowiska pod jego nadzorem z udziałem wybitnych specjalistów ds. gospodarki wodnej: prezesa Stowarzyszenia Ekologicznego Eko-Unia - Radosława Gawlika, Kierownika Działu Ochrony Przyrody WWF Polska - Piotra Nieznańskiego i dr. Romana Żurka z Instytutu Ochrony Przyrody PAN (Kraków), jako przedstawicieli organizacji pozarządowych i środowisk naukowych, zajmujących się gospodarką wodną i systemem ochrony przeciwpowodziowej w Polsce.
W zależności od skali rozwiązań, które zostaną wskazane, praca nad pakietem może potrwać co najmniej kilka miesięcy. Gotowy pakiet zostanie przekazany Krajowemu Zarządowi Gospodarki Wodnej do realizacji. Minister zaapelował też, ażeby ani z bobrów, ani generalnie ze środowisk ekologicznych nie robić kozłów ofiarnych. Powódź, która nawiedziła Polskę była ogromną katastrofą naturalną. Dzięki działaniom i wysiłkom ludzi możemy minimalizować jej negatywne skutki, ale nie możemy ich całkowicie wyeliminować - także w przyszłości.
Wnioski jakie możemy wysnuć z treści stanowiska Ministra nasuwają się same. W Ministerium tym od czasów "ministrowania"Radosława Gawlika nic się nie zmieniło. Wisła nadal traktowana jest jako sztandarowe osiągnięcie tego resortu, czyli jedyna w Europie "dzika rzeka"w sieci programu "Natura 2000", o przywróceniu funkcji trasy regulacyjnej nawet się nie wspomina, powodzie w Polsce jako zjawiska naturalne były i będą, a zapobieganie im mija się z celem. Należy domniemywać, że Prezes KZGW nawet gdyby zechciał coś dobrego zdziałać dla gospodarki wodnej, nic nie zrobi z powodu ubezwłasnowolnienia przez swego szefa i zespół "wybitnych specjalistów". Ostatnia powódź katastroficzna niczego ich też nie nauczyła, a swoje poglądy na tę kwestię uważają za "rewolucyjne". I "o czemże dumać..."?
W komentarzu #5 do news`a: "Powódź nie zaskoczyła Merkel"31 maja 2010 https://www.zegluga-rzeczna.pl/infusions/news/news.php?readmore=761 autor napisał:
(...)
"remedium na te zagrożenia może stać się tylko wyłączenie głównych cieków krajowych zasobów wód powierzchniowych spod administrowania nimi przez obecny resort i przydanie ich resortowi gwarantującemu dbałość o bezpieczeństwo powodziowe obywateli. Wszak ich interesy zostały już dawno naruszone, a przyszłość Rzeczypospolitej jest spychana w cywilizacyjną i materialną zapaść. Na przywróceniu trasie regulacyjnej jej właściwej funkcji, wypracowanej przez prof. Romana Ingardena i utalentowanego profesjonalisty jakim był inż. Tadeusz Tillinger, zyskałaby też żegluga rzeczna".
I przy tym stanowisku będącym w sprzeczności z brakiem profesjonalnego rozsądku odnośnych decydentów, autor nadal pozostaje.
kpt.ż.ś. Adam Reszka
Warszawa, 17 czerwca 2010 r.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies
Oferty pracy
Praca dla bosmana,umowa niemiecka, rejon pływania Wezera mił...
Subkategoria: Za granicą
Autor: Rolf
Praca dla bosmana,umowa niemiecka, rejon pływania Wezera mił...
Subkategoria: Za granicą
Autor: Rolf
Szukam Kapitana A na zastępstwo w dniach 09.12-22.12 na bark...
Subkategoria: Za granicą
Autor: gość
Zatrudnię sternika na zastępstwo od 09-12-24 Barka 80m
Subkategoria: Za granicą
Autor: gość
Szukamy Kapitana na jednostkę 65m więcej informacji pod nu...
Subkategoria: Za granicą
Autor: Deniusz
Witam. Zatrudnię od początku stycznia sternika, na barkę 80...
Subkategoria: Za granicą
Autor: gość
Zobacz też: Szukam pracy
oraz: Kupię/sprzedam/usługi
Nasz sondaż