O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.


Powodzie - rozsądek potrzebny od zaraz!

17.06.2010
Ulegając prowokacyjnemu wywiadowi red. Katarzyny Zacharskiej pt. "Rewolucja wodna potrzebna od zaraz", przeprowadzonym z Piotrem Nieznańskim (nieznanym dotychczas "wybitnym" specjalistą ds. ochrony ppow - uwaga aut.) kierownikiem Działu Ochrony Przyrody WWF Polska, zamieszczonym na łamach ogólnopolskiego dziennika bezpłatnego "Metro"(wtorek, 25 maja 2010), poddaję go niżej ocenie krytycznej.

Generalne przesłanie stanowiska Nieznańskiego red. Zacharska streszcza następująco:
"Europa odchodzi od regulowania rzek i podwyższania wałów. Ale w Polsce gospodarowanie wodami jest w rękach hydrotechników starego pokolenia, dla których wymagania UE - odtwarzanie naturalnych terenów zalewowych, sporządzanie i udostępnianie map ryzyka - są zbyt rewolucyjne".

Ulegając prowokacyjnemu wywiadowi red. Katarzyny Zacharskiej pt. "Rewolucja wodna potrzebna od zaraz";, przeprowadzonym z Piotrem Nieznańskim (nieznanym dotychczas "wybitnym" specjalistą ds. ochrony ppow - uwaga aut.) kierownikiem Działu Ochrony Przyrody WWF Polska, zamieszczonym na łamach ogólnopolskiego dziennika bezpłatnego "Metro"(wtorek, 25 maja 2010), poddaję go niżej ocenie krytycznej.

Generalne przesłanie stanowiska Nieznańskiego red. Zacharska streszcza następująco: "Europa odchodzi od regulowania rzek i podwyższania wałów. Ale w Polsce gospodarowanie wodami jest w rękach hydrotechników starego pokolenia, dla których wymagania UE - odtwarzanie naturalnych terenów zalewowych, sporządzanie i udostępnianie map ryzyka - są zbyt rewolucyjne".

Zdaniem Nieznańskiego - wzorując się na krajach UE, powinniśmy inwestować w działania nietechniczne, jak ostrzeganie, prewencja (?) i sporządzanie map ryzyka powodzi. UE zabezpiecza u siebie najważniejsze miejsca - miasta i obszary zabudowane - oddając jednocześnie rzekom przestrzeń gdzie indziej, szanując i doceniając rolę naturalnej retencji. Odtwarza też zabrane rzekom tereny zalewowe, odsuwając wały od rzek. Odchodzi się tam od ciągłego podwyższania wałów i budowy sztucznych zbiorników. Nieznański przywołuje tu unijne przepisy regulujące ochronę ppow (Dyrektywa UE o zarządzaniu ryzykiem powodzi), utyskując nad Prawem Wodnym, które tę Dyrektywę pominęło. Zauważa też dalej, że łatwiej podwyższać wały, budować zbiorniki retencyjne i "przecinać na nich wstęgi", aniżeli dopuścić do świadomości prawdę, że środowisko jest naturalnym elementem ochrony przeciwpowodziowej, a każda ingerencja człowieka w naturę jest szkodliwa i niebezpieczna. Sekwencję tę podsumowuje: "Należy pozwalać rzece swobodnie płynąć".

Komentarz aut.: W kwestii ochrony ppow w UE mam diametralnie inny pogląd na sprawę, licząc na pomoc komentatorów w obronie mojego stanowiska. Przywołuję tu też komentarz Apisa do newsa`a "Bajka o zielonej rybce czyli "Złoto Renu" z 7.06.2010. https://www.zegluga-rzeczna.pl/infusions/news/news.php?readmore=767#c11833

W środowisku w którym funkcjonuję od 60. lat obowiązywała inna zasada: POMAGAJMY RZEKOM PŁYNĄĆ! W tej zasadzie kryje się troska o rzekę, jak i zamieszkującego jej brzegi człowieka, podczas gdy u Nieznańskiego łatwo rozszyfrować fanatyczną dążność do kontynuacji 30. letnich usiłowań - w miarę skutecznych jak dotychczas - mających nasze rzeki doprowadzić do totalnego zdziczenia, gdzie "eksperci"tego pokroju stracili już dawno z pola widzenia interesy i potrzeby mieszkańców nadrzecznych miejscowości.

Nieznański jest kontynuatorem "złotych myśli" byłego wiceministra Środowiska ds. gospodarki wodnej Radosława Gawlika wspieranego przez swego doradcę Jacka Bożka z Klubu "Gaja" (osobnik ten funkcjonuje nadal - obecnie jako doradca Prezesa KZGW - i o czym to może świadczyć?), który jak powszechnie wiadomo dążył do rozbiórki SW Włocławek i nadwiślańskich wałów ppow. Na szczęście w samą porę rozpoznano niebezpieczeństwo szkód, jakie poniosłaby gospodarka Rzeczypospolitej i Rząd rozstał się z tymi Panami. Już nie chcę pytać, co robi w KZGW ten drugi Pan i jak doradza Prezesowi KZGW?

Poza tym Nieznański widzi dolinę Wisły Środkowej wyłącznie przez pryzmat sieci "Natura 2000". Jest pewny, że międzywale wiślane raz włączone do tej sieci, nigdy nie odzyska statusu trasy regulacyjnej. Mam nadzieję, że Pan Premier wizytując tereny objęte skutkami powodzi rozpoznał przyczyny tej katastrofy i stać go będzie na podjęcie koniecznych decyzji, które zapobiegać będą w przyszłości powodziom o takich rozmiarach, czego nie da się zrobić bez przywrócenia trasie regulacyjnej właściwej funkcji, której powinna służyć.

Nieznański - jak się okazuje - świetnie zna też sprawy odrzańskie, mówiąc: "Warto się przyjrzeć, na co wydawane są publiczne pieniądze w tzw. programach przeciwpowodziowych. Niektóre nie tylko nie chronią przed powodzią, lecz jeszcze wzmagają jej ryzyko. W ramach realizowanego obecnie "Programu dla Odry 2006" za ok. 800 mln zł budowany jest np. stopień wodny na potrzeby żeglugi i energetyki. Nie ma to nic wspólnego z ochroną przeciwpowodziową. Program ten chwali się uregulowaniem już 600 km rzek, a regulacja jest uważana na całym świecie za zwiększającą ryzyko powodziowe. Uregulowane cieki mają za zadanie szybciej odprowadzić wodę. Gdzie? Na tereny położone poniżej. To jak rozwiązywanie problemu u siebie, kosztem sąsiada".

I dalej: "Organizacje ekologiczne są oskarżane o to, że blokują budowę kolejnych obiektów przeciwpowodziowych ze względu na ochronę ptaków i zwierząt. To nonsens i polityczny populizm". Bredzi też następnie: "W 2007 r. to WWF we współpracy z RZGW zainicjował i sporządził mapy obszarów zalewowych oraz ryzyka powodziowego. (...) O sporządzaniu map ryzyka i nie zasiedlaniu zagrożonych terenów, o czym teraz mówi pan premier i p.o. prezydenta Bronisław Komorowski, my mówimy od 13 lat".

Komentarz aut.: W kwestii spraw odrzańskich oczekuję odnośnych komentarzy obeznanych dogłębnie z problematyką Odry PT Kolegów, ze szczególnym uwzględnieniem SW Malczyce i Zbiornika Racibórz. Pan kierownik Nieznański kwestionuje nasze pretensje do organizacji proekologicznych blokujących budowę ważnych obiektów gospodarczych, jak np. Mostu Północnego w Warszawie szkodzącego ptakom, czy też mostu pod Kwidzyniem szkodzącego minogom, nazywając je "nonsensem i politycznym (?) populizmem". Nieznański być może nieświadomie demonstrując swoje nieuctwo i pychę, w sposób arogancki i bezkrytyczny przypisuje WWF zasługi za "sporządzenie"w 2007 r. mapy obszarów zalewowych oraz ryzyka powodziowego. Pozwolę sobie zauważyć, że po przejściu w stan emerytalny w r. 1995 podjąłem w dawnym ODGW Warszawa pracę na stanowisku specjalisty ds. nawigacji i wytyczania rzecznych szlaków żeglownych, gdzie nad moim biurkiem wisiały mapy obszarów zalewowych i ryzyka powodziowego w "gorsecie warszawskim"i na Wiśle w granicach właściwości tego ODGW, opracowane przez Dyrektora ODGW, znakomitego profesjonalisty inżyniera-hydrotechnika Czesława Kowalskiego, absolwenta Politechniki Gdańskiej. Nie będę dociekał wykształcenia pana Piotra Nieznańskiego - kierownika Działu Ochrony Przyrody WWF Polska, ale mam co do tego uzasadnione wątpliwości. Być może jest filozofem pseudospołecznym i ekologiem-amatorem. Podejrzewam też, do czego mam prawo, że Panowie z WWF skopiowali tę mapę, przypisując sobie jej autorstwo. (Taką mapę był uprzejmy zamieścić pod którymś z moich komentarzy nasz Kapitan). I na tym polegała najprawdopodobniej ich "współpraca"z RZGW Warszawa, bo nie wydaje mi się, by stać ich było na jej samodzielne opracowanie. Jeśli mapę tę "sporządzili"w r. 2007, to jakim cudem mówią o niej od 13. lat? Ergo - jakim prawem pozwalają sobie dworować z Panów Premiera i Marszałka Sejmu?

Kwestia znajomości obszarów zalewowych i ryzyka powodziowego w "gorsecie warszawskim"znana była dużo wcześniej, anieli wydaje się to Panom z WWF. Lecz by o tym wiedzieć i nie pleść andronów, należałoby się uprzednio nieco poduczyć, zaczynając od zaznajomienia się z problematyką stanów wody w rzece. Stan wody jest to wzniesienie zwierciadła wody w cieku ponad umowny poziom odniesienia (co nie jest równoznaczne z głębokością cieku). Na podstawie wieloletnich pomiarów można określić charakterystyczny rozkład stanów wody dla danej rzeki w danym miejscu. Wyznacza się wówczas następujące strefy stanów wody: strefę stanów niskich, strefę stanów średnich, strefę stanów wysokich, stan ostrzegawczy, stan alarmowy. Prowadząc badania hydrometeorologiczne stany wody w Warszawie zaczął notować po raz pierwszy w Polsce w r. 1799 fizyk i meteorolog Antoni Magier (1762-1837). Notatki Magiera wykorzystał Wilhelm Kolberg, inspektor i członek Zarządu Komunikacji Królestwa Polskiego w swoim opracowaniu: KOLBERG, W.: Wisła, jej bieg, własności i spławność. Warszawa 1861, gdzie zamieścił też zestawienie stanów wody w latach 1799-1860 na wodowskazach w Zawichoście, Warszawie i Kwidzynie, stanowiące zaczątek przyszłych "Roczników hydrograficzno-hydrologicznych ziem polskich" w okresie zaborów i w dwudziestoleciu międzywojennym. We wstępie swego opracowania Kolberg pisze: "Część niniejsza obejmuje materyały dotyczące przyrody rzeki, mianowicie wiadomości odnoszące się do wysokości czyli stanu wody, oraz do stawania lodów... Nauka pod tym względem bardzo mało jeszcze zrobiła; na drodze zaś praktycznej, zupełnie tę część fizycznych własności rzek pomijano: ztąd głownie bezskuteczność tych dzieł wodnych".

Warszawa przeżyła kilka powodzi katastroficznych. Takim kataklizmem była "jakubówka"z końca lipca 1844 r., kiedy w Warszawie stan wody 863 cm na wodowskazie uznany został za absolutne maximum w historii stanów notowanych. Podczas budowy ujęcia wody dla wodociągu lindleyowskiego, przyszła w końcu czerwca 1884 r. klasyczna "janówka", swoimi rozmiarami dorównująca poprzedniej, wielkiej powodzi, ze stanem wody na wodowskazie warszawskim 856 cm. Wówczas to Wisła na wielu odcinkach zmieniła swoje koryto, w tym także w rejonie budowanej właśnie stacji pomp na Czerniakowie. W miejscu tym rzeka odsunęła się od dawnego brzegu o 550 m tak, że koniec rury ssącej znalazł się o pół kilometra od wody. Wobec konieczności przeprowadzenia odpowiednich prac hydrotechnicznych na Wiśle w rejonie Warszawy, na wniosek ówczesnego naczelnika Warszawskiego Okręgu Komunikacji inż. Jakuba Kosteneckiego przy współpracy z inż. Mieczysławem Szystowskim uzyskano w Petersburgu niezbędne fundusze, które pozwoliły na przeprowadzenie w r. 1885 niezbędnej przebudowy trasy regulacyjnej rz. Wisły. W tym czasie w Inspektoratach Inwestycji Wodnych i Żeglugi zatrudnionych było 28 osób. Po tej powodzi inż. Kostenecki opracował pierwszą dla Warszawy mapę rzeczonych zagrożeń, stanowiącą podstawę dla późniejszych, doskonalszych opracowań.

Tegoroczna powódź przez swoje ponawiające się wezbrania i długotrwałość przechodzenia fali kulminacji, uczyni prawdopodobnie wielkie spustoszenia w budowlach hydrotechnicznych, a nawet w wielu miejscach może zmienić koryto. Służby liniowe administracji wodnej będą miały duże trudności z wytyczeniem szlaków żeglownych i niezbędnym trałowaniem farwateru.

Informacje o powodziach warszawskich podaje: BYSTROŃ, J.W.: Warszawa. Warszawa 1977, s. 283, cyt.: (...) "Katastrofalna powódź ... 1884 zalała park Wilanowski, Siekierki, Czerniaków, po drugiej zaś stronie park Praski ... Saska Kępa była cała pod wodą". Oraz s. 318, cyt.: (...) "Na wiosnę r. 1917 mamy do czynienia z ostatnią wielką powodzią. Po ruszeniu lodów pod wsią Las utworzył się zator; woda, nie mogąc płynąć korytem, zalała całą nizinę czerniakowską. Wedle urzędowego raportu, «woda zatopiła wszystkie wsi lewego brzegu, począwszy od Wilanowa, a wieś Siekierki, gdzie woda dochodziła do 2 metrów, tylko dzięki szeregowi dużych topól uchroniona od zupełnego zniesienia przez kry lodowe». Po ruszeniu zatoru lody spłynęły w dół rzeki i utworzyły nowy zator na Pelcowiźnie; powódź zalała Pelcowiznę i Bródno, «w śródmieściu zalała Powiśle, wepchnęła z wielką siłą zwały lodu w Łachę Praską [obecnie teren Portu Handlowego - aut.], druzgocąc statki, przystanie i domki pływające. Przystań Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego została odrzucona na Skaryszewskie Łąki, a miejska czerparka została wyrzucona na brzeg jeziora Kamionkowskiego». Woda przy moście Kierbedzia podniosła się do 8,44 metra". Poważne utrudnienie nawigacyjne stanowiły występujące często niskostany. Podczas gdy w w. XIX najniższy stan 155 cm zanotowano w r. 1863, na co zwraca uwagę: KIENIEWICZ, S.: Warszawa w latach 1795-1914. (W): "Dzieje Warszawy", T. 3. Warszawa 1976, s. 123, to 3 września 1992 r. zaledwie 68 cm, jako minimum absolutne; (por.: CHARAKTERYSTYCZNE stany wody dla wybranych sygnalizacyjnych posterunków wodowskazowych. Warszawa 1997 s. 3); obecnie w środku sezonu nawigacyjnego stany na wodowskazie warszawskim poniżej 1 m stanowią zjawisko normalne, kiedy to do stanu żeglownego brakuje 150 cm wody. Rok 2009 uznać należy za swego rodzaju ostrzeżenie o przemijaniu suszy letnich i możliwości częstego pojawiania się WWŻ, co znalazło potwierdzenie w r. 2010.

Kretyńskie obstawanie przez WWF za utrzymaniem doliny Wisły Środkowej w sieci "Natura 2000", z pominięciem odbudowy trasy regulacyjnej, które w tym roku doprowadziło do powodzi katastroficznej, grozi w przyszłości następnymi kataklizmami. Aby temu zapobiec, należy w trybie natychmiastowym wszcząć prace legislacyjne w kwestii radykalnej reorganizacji gospodarki wodnej, z wyłączeniem głównych rzek krajowych spod administracji Ministerstwa Środowiska. . W przypadku Wisły nowa administracja powinna zostać wyposażona w oręż unieważnienia zarządzeń Ministra Środowiska odnośnie statusu tej rzeki, jako uwięzionej w sieci "Natura 2000", jak również rozporządzeń uprawomocniąjących tworzenie na kępach rezerwatów. W trybie pilnym należy przystąpić do odbudowy trasy regulacyjnej, ułatwiającej schodzenie WWŻ i likwidującej niebezpieczne przy pochodzie lodów przemiały, jako miejsca zatorogenne. Przykład niszczycielskiej powodzi zatorowej z r. 1884 został omówiony wyżej. Nasza czujność w tej kwestii została uśpiona obecnością od r. 1984 ciepłych zim z niewielkim zalodzeniem, będącego wynikiem rzekomego "globalnego ocieplenia". Jednak ostatnia zima 2009/2010 z długotrwałymi, niskimi temperaturami i z gwałtownymi zjawiskami lodowo-śryżowymi powinna dać nam wiele do myślenia. Groźne były zwłaszcza zjawiska śryżowe, co może się rokrocznie powtarzać.

Optowanie przez WWF za Wisłą jako "jedyną w Europie rzeką dziką" i powielanie tej informacji w krajach zachodnich nie budzi podziwu, lecz uśmiechy politowania. Wisła przy swoim zdziczeniu, gdzie dopuszczono w ciągu 30. letnich zaniedbań do zarośnięcia międzywala lasami liściastymi typu łęgowego, przy gwałtownych wezbraniach podpiętrzających dodatkowo lustro wody o 80-100 cm, będzie przerywała wały ppow nader często. Zadrzewienie w międzywalu jest poza tym niedopuszczalne z powodu hamowania pochodu lodów, co może stać się przyczyną stawania lodów i podtopień zatorowych. Ostatnie, tegoroczne czerwcowe wezbranie, w prognozach IMiGW mogło przekroczyć na wodowskazie warszawskim 780 cm. Zanotowany stan drugiej kulminacji 745 cm był niższy od przewidywanego dzięki popędzeniu i przypłaszczeniu wierzchołka przez wiatr południowy. Gdyby wiatr wiał z północy, mógłby spowodować podpiętrzenie lustra wody do ponad 800 cm, co groziło katastrofą. Ale tego nikt nie zauważył, bo Straż nie zna tego zjawiska, a w RZGW nie ma już profesjonalistów starej daty. Zjawiska tego nie dostrzegł też kompetentny Wojewoda Mazowiecki - geograf z wykształcenia.

Aby prawidłowo ocenić prędkość schodzenia fali powodziowej, należy znać wartości spadku na poszczególnych odcinkach Wisły. Znając rzędne npm. "0"wodowskazowego (w naszym Kraju kronsztadzkiego) dla najważniejszych posterunków wodowskazowych, z łatwością możemy wyliczyć wartości spadku Wisły na jej określonych odcinkach, pozwalających na prognozowanie nadchodzącej WWŻ. I tak:

- Na odcinku Wisły Górnej od ujścia Dunajca do ujścia Sanu, różnica spadku pomiędzy wodowskazem w Karsach km 165 z "0"na rzędnej npm. 167 m a wodowskazem w Zawichoście km 287 z "0"na rzędnej 133 m wynosi 34 m, co powoduje spadek ponad 30 cm/km. Daje to przy niskostanach z przepływem Q = 100 m3/s prędkość schodzenia wody 4 km/h, ale przy stanach katastroficznych Q = 4000 m3/s woda z dopływów górskich pojawia się błyskawicznie i pędzi z prędkością 10 km/h.

- Na Wiśle Środkowej od ujścia Sanu km 280 do ujścia Narwi km 551 z rzędną w Zawichoście 133 m i w Modlinie 66 m, daje średni spadek 25 cm/km. Przy niskostanach Q może wynosić nawet 400 m3/s i wtedy prędkość prądu wynosi około 3 km/h, natomiast przy wezbraniach Q = 6000 m3/s w Zawichoście, prędkość ta dochodzi do 8 km/h. Stany wody w Zawichoście - zwłaszcza wspomagane tzw. "sanówką"- stanowią wyznacznik prędkości dochodzenia wody do Warszawy, kiedy przy niskostanach schodzi ona nawet 4 doby, ale przy WWŻ wystarczy jej półtorej doby. Wiedza ta jest elementem niezbędnym w kwestii ostrzeżeń powodziowych.

- Na odcinku Wisły Dolnej od ujścia Narwi do Kępy Polskiej km 606 spadek maleje do 15 cm/km, a od Kępy Polskiej do Płocka nawet do 10 cm/km, a prędkość prądu do 2 km/h. Zmniejszony spadek na tym odcinku i zadrzewienie w trasie regulacyjnej spowalnia schodzenie fali powodziowej, która ulegając dodatkowemu podpiętrzeniu przerwała wał ppow w Świniarach.

- Szczęśliwym trafem na Narwi i Bugu nie było wezbrań. Zdarzają się jednak sytuacje ekstremalne, kiedy Narew w Modlinie daje do Wisły 5000 m3/s, z czego z Bugu schodzi do Narwi 3000 m3/s. Bug ma większy spadek od Narwi i jest zazwyczaj zasobniejszy od niej w wodę. W r. 2009 po wiosennych powodziach zatorowych Bug miał wodę żeglowną od wiosny do jesieni, czego o Narwi nie można powiedzieć.

- Niezauważona została rola SW Dębe na Narwi, kiedy przed osiągnięciem przez kulminację powodziową Warszawy dokonano zrzutu wody z Jeziora Zegrzyńskiego, obniżając normalną rzędną 79,00 m npm. do rzędnej 78,30. Podczas mijania przez wierzchołek fali kulminacji ujścia Narwi w Modlinie, dzięki uzyskanej rezerwie w całym zbiorniku SW Dębe wstrzymał zrzut, podpiętrzając lustro wody Jeziora do 79,20 m npm., co zmniejszyło znacznie wierzchołek kulminacji na Wiśle o niebagatelne 1200 m3/s.

- Kierownictwo SW Włocławek w osobie p. inż. Krzyżelewskiego w przewidywaniu nadejścia kulminacji i znając zjawisko spowolnienia schodzących wód przed jej wejściem na Zbiornik Włocławski, działając profesjonalnie obniżyło lustro wody o 130 cm ułatwiając wezbraniu swobodne wlewanie się do Zbiornika, co zapobiegło przerwaniu wałów w innych miejscach. Poziom stały lustra wody Zbiornika Włocławskiego utrzymywany jest bowiem na rzędnej 57,30 m npm, a przy stworzeniu rezerwy 130 cm przez wyprzedzający zrzut na jazie obniżono poziom do rzędnej 56,0 m. Dopływająca WWŻ w Płocku przekraczała 6000 m3/s wychodząc na nabrzeże ul Rybaki (gdzie mieszka nasz korespondent Wojtek Rytter), niemniej jednak utworzona rezerwa pojemnościowa 100 mln m3 umożliwiła zmniejszenie zrzutu na jazie do 5500 m3/s, co zapobiegło podtopieniom terenów poniżej SW Włocławek i dalej na Wiśle Pomorskiej. Z przedstawionej tu sytuacji wynika, że gdyby został wcześniej wybudowany zbiornik wyrównawczy w Ciechocinku, falę powodziową z tak wysoką kulminacją z jeszcze większą skutecznością można by przypłaszczyć, eliminując niebezpieczeństwo podtopień poniżej.

- Jeśli Nieznańskiemu wydaje się, że podwyższanie wałów i budowanie zbiorników retencyjnych jest naganne i szkodliwe, dobrze byłoby gdyby dotarło do jego świadomości ile zrobił dla Wisły Dolnej nie retencyjny, lecz zaledwie przepływowy Zbiornik Włocławski o niewielkim piętrzeniu 15 m, ale za to kolosalnej pojemności prawie pół miliarda m3 (dla porównania - retencyjny olbrzym Solina na Sanie 472 mln m3, retencyjny Czorsztyn na Dunajcu 231 mln m3 i przepływowy Jeziorsko na Warcie 222 mln m3).

- Odstrzał bobrów nie wydaje mi się etyczny, możliwy i skuteczny. Zaobserwowałem na odcinku Narwi w km. 170-190 całkowite zniknięcie drzew nadbrzeżnych, które zostały wycięte i zjedzone przez te gryzonie. Wg informacji załogi statku którym płynąłem, wraz z zanikiem roślinności wyniosły się też z braku pokarmu bobry. Zatem sprawę bobrów zamieszkujących wiślane wały ppow można rozwiązać przez "wygolenie"roślinności z międzywala, przywracając właściwą funkcję trasie regulacyjnej.

Uwaga aut.: Z braku możliwości dostępu do niezbędnych zestawień, powyższe dane liczbowe podane zostały z pamięci. Ich wartości mogą być zaokrąglone - bez ułamków metrycznych. Bo pamięć ludzka jest zawodna.

Autor ostrzegając nie tak dawno na łamach "naszego"portalu przed ewentualnością wody stuletniej, nazwany został przez specjalistów od hydrologii i hydrotechniki "katastrofistą", a w momencie nadejścia majowo-czerwcowej powodzi uznano, że on tę katastrofę "wykrakał". Monitorując aktualną sytuację baryczną, dzięki środkom przekazu obserwujemy wywołane przez wędrujący w kierunku wschodnim głęboki niż katastroficzne powodzie we Francji, w całych Alpach, w Austrii i na Węgrzech. Jeśli niż ten postoi nad niziną panońską - co niejednokrotnie zdarzało się - zwłaszcza w w. XIX i XX, trzydniowe, rzęsiste opady w Karpatach mogą spowodować gwałtowny wzrost stanów wody w lewobrzeżnych, górskich dopływach Wisły, skutkujące zejściem częstej o tej porze "janówki". Nie powinno się też wykluczyć pojawienia się na przełomie lica i sierpnia "jakubówki". Odczuwając w pewnym sensie dyskomfort z powodu krytycznego podejścia otoczenia do "krakania"i wielokrotnego wytykania mu rzekomego "radykalizmu", autor podejmuje jednak ryzyko ostrzeżenia przed realną ewentualnością zimowych powodzi zatorowych, co pokazała na Bugu i Wiśle ostatnia zima.

Tymczasem beztroska i zanik działań profesjonalnych obecnego Ministra Środowiska prof. Andrzeja Kraszewskiego sięgnęła zenitu, o czym świadczy briefing w dniu 16 czerwca br., w trakcie którego Pan Minister poinformował o rozpoczęciu prac nad pakietem reform gospodarki wodnej, które prowadzone będą w Ministerstwie Środowiska pod jego nadzorem z udziałem wybitnych specjalistów ds. gospodarki wodnej: prezesa Stowarzyszenia Ekologicznego Eko-Unia - Radosława Gawlika, Kierownika Działu Ochrony Przyrody WWF Polska - Piotra Nieznańskiego i dr. Romana Żurka z Instytutu Ochrony Przyrody PAN (Kraków), jako przedstawicieli organizacji pozarządowych i środowisk naukowych, zajmujących się gospodarką wodną i systemem ochrony przeciwpowodziowej w Polsce.

W zależności od skali rozwiązań, które zostaną wskazane, praca nad pakietem może potrwać co najmniej kilka miesięcy. Gotowy pakiet zostanie przekazany Krajowemu Zarządowi Gospodarki Wodnej do realizacji. Minister zaapelował też, ażeby ani z bobrów, ani generalnie ze środowisk ekologicznych nie robić kozłów ofiarnych. Powódź, która nawiedziła Polskę była ogromną katastrofą naturalną. Dzięki działaniom i wysiłkom ludzi możemy minimalizować jej negatywne skutki, ale nie możemy ich całkowicie wyeliminować - także w przyszłości.

Wnioski jakie możemy wysnuć z treści stanowiska Ministra nasuwają się same. W Ministerium tym od czasów "ministrowania"Radosława Gawlika nic się nie zmieniło. Wisła nadal traktowana jest jako sztandarowe osiągnięcie tego resortu, czyli jedyna w Europie "dzika rzeka"w sieci programu "Natura 2000", o przywróceniu funkcji trasy regulacyjnej nawet się nie wspomina, powodzie w Polsce jako zjawiska naturalne były i będą, a zapobieganie im mija się z celem. Należy domniemywać, że Prezes KZGW nawet gdyby zechciał coś dobrego zdziałać dla gospodarki wodnej, nic nie zrobi z powodu ubezwłasnowolnienia przez swego szefa i zespół "wybitnych specjalistów". Ostatnia powódź katastroficzna niczego ich też nie nauczyła, a swoje poglądy na tę kwestię uważają za "rewolucyjne". I "o czemże dumać..."?

W komentarzu #5 do news`a: "Powódź nie zaskoczyła Merkel"31 maja 2010 https://www.zegluga-rzeczna.pl/infusions/news/news.php?readmore=761 autor napisał:

(...) "remedium na te zagrożenia może stać się tylko wyłączenie głównych cieków krajowych zasobów wód powierzchniowych spod administrowania nimi przez obecny resort i przydanie ich resortowi gwarantującemu dbałość o bezpieczeństwo powodziowe obywateli. Wszak ich interesy zostały już dawno naruszone, a przyszłość Rzeczypospolitej jest spychana w cywilizacyjną i materialną zapaść. Na przywróceniu trasie regulacyjnej jej właściwej funkcji, wypracowanej przez prof. Romana Ingardena i utalentowanego profesjonalisty jakim był inż. Tadeusz Tillinger, zyskałaby też żegluga rzeczna".

I przy tym stanowisku będącym w sprzeczności z brakiem profesjonalnego rozsądku odnośnych decydentów, autor nadal pozostaje.

kpt.ż.ś. Adam Reszka
Warszawa, 17 czerwca 2010 r.

Udostępnij:

Apis 17.06.2010 7,470 35 komentarzy 5.00 z 3 ocena

35 komentarzy


  • Apis
    Apis

    Cytat

    w Polsce gospodarowanie wodami jest w rękach hydrotechników starego pokolenia,

    Nie wiem czyje to słowa, ale jesli Nieznańskiego to spieszę wyjaśnić, że od przemiany ustroju w Polsce gospodarka wodna jest w rekach nie "hydrotechników starego pokolenia" ale "hydrotechników" (hydraulików?) nowej daty spod znaku WWF, Gaja, OTOP i podobnych i właśnie od tego czasu mamy katastroficzne powodzie. Strach pomyśleć co by się stało gdyby rzeczywiście za namowami ekofilów rozebrano w Polsce całą infrastrukturę hydrotechniczną "starej daty" zastępując ją znienacka swobodnym, "nowoczesnym" rozlewaniem się rzek gdzie popadnie.

    Ciekaw jestem tez dlaczego WWF i Gaja mając kiedyś w rządzie "swojego" Gawlika - nie wnosiła apeli o zaprzestanie urbanizacji terenów zalewowych, zwiększenia pojemności polderów i zbiorników retencyjnych ograniczając się jedynie do happeningów i zwykłego wyciągania na nie kasy z budżetu państwa. Jedyny związek tych akcji z hydrotechniką polegał bowiem na... laniu wody.

    Cytat

    odtwarzanie naturalnych terenów zalewowych, sporządzanie i udostępnianie map ryzyka - są zbyt rewolucyjne

    To wcale nie rewolucja, a własnie powrót do "starych", sprawdzonych koncepcji hydrotechnicznych, o których wspomina kpt. Adam Reszka. Tak właśnie regulowano rzeki i dopiero zlekceważenie przez PRL i - niestety - Nowa Polskę zasad wyłączenia polderów i terenów zalewowych z urbanizacji doprowadziła do stanu jaki mamy.

    Rok temu w "Polsat News" miałem przyjemność polemizować z przedstawicielem WWF na temat "około-ekologicznych" przyczyn powodzi i to ja mówiłem wówczas o zabudowie na polderach zalewowych przytaczając przykład Zaodrza w Opolu i Kozanowa we Wrocławiu oraz szokujących wypowiedzi na ten temat "zielonych" z RZGW: http://www.zeglug...admore=525 A obecny prezes KZGW pochodzi z Wrocławia, gdzie był... jednym z szefów Portu - tyle że lotniczego.

    Więc jak to jest z tymi "hydrotechnikami starego pokolenia" naprawdę? Oni przynajmniej znali się na swojej pracy. Tym "młodym" zawdzięczamy "zielony potop". Ile razy jeszcze?
    - 17.06.2010 10:51
    • przylodz
      przylodz
      Przeczytałem z uwagą cały artykuł. Niestety, nie jestem profesjonalnie przygotowany do tego, by wyrażać pogląd na omawiany temat. Powiem tylko to, co czuję, jako użytkownik szlaków wodnych, turysta i jednocześnie miłośnik przyrody. Od dość dawna obserwuję poczynania grup związanych ze środowiskami pseudo ekologicznymi i widzę pewien schemat ich działania, na który usiłuję zwrócić uwagę Kolegów. Otóż środowiska te stworzyły pewien schemat myślowy, stanowiący kanwę ich działania. Dzięki tej kanwie, czepiają się wszystkiego, wmawiając ludziom ( i co gorsze, zyskując ich aprobatę), że działania pożyteczne dla ludzi, są niezgodne z zasadami ekologii ( które sami wszczepili w ludzi). Dzięki takiemu postępowaniu, mogą wprowadzać zmiany w infrastrukturze ( przez zaniechanie) nie budząc niczyich podejrzeń, a tym bardziej protestów. Bardzo to sprytne i przebiegłe działanie. Najgorszym przykładem "pójścia na rzeź, bez protestów" było zezwolenie na zapisanie w unijnych księgach aż 25% (!) powierzchni naszego kraju do programu "Natura 2000" i choć, jak wspomniałem wyżej, jestem miłośnikiem przyrody, takie działanie wydaje mi się nieroztropne i wręcz karygodne! Jak można ćwierć powierzchni kraju de facto uczynić rezerwatem? Idąc dalej, czy nie można by było całej Polski podzielić między Bobry, jelenie i krety? No może jeszcze sieweczki obrożne i dżdżownice wielkogębe? Nam pozostałaby już tylko emigracja i tak zabór Polski stałby się faktem.
      Panie Adamie! Gratuluję Panu odwagi w wypowiadaniu SŁUSZNYCH sądów i dziękuję, że jest jeszcze ktoś w tym kraju, kto zachowuje zdrowy rozsądek, mając jednocześnie potrzebną do poparcia swych sądów wiedzę. Zachęcam Wszystkich kolegów, szczególnie posiadających wiedzę hydrotechniczną, do zapoznania się z tym artykułem i do skomentowania go. Bardzo dogłębnie bowiem traktuje o przyczynach powodzi i sposobie jej zapobiegania. Pozdrawiam autora,
      Adam Madaj, (przylodz)
      - 19.06.2010 15:35
      • R
        Rafal33
        Jest naprawdę świńskie z waszej strony, ze pod pretekstem ochrony przeciwpowodziowej próbujecie przeforsować swoje cele jakimi jest uczynienie naszych rzek żeglownymi. Ja rozumiem, Wasza pasja, praca, zamiłowanie, więc logiczne, że chcecie dobrze dla spawy, dobrze oczywiście z Waszego punktu widzenia. Postulujecie np. kaskadę dolnej Wisły, jako sposób na ochronę przeciwpowodziową, jak rozumiem nie macie nic przeciwko, aby te zbiorniki były suche, skoro chodzi tylko o ochronę przeciwpowodziową? Zbiornik Racibórz tez może być suchy?

        Cytat

        Kretyńskie obstawanie przez WWF za utrzymaniem doliny Wisły Środkowej w sieci "Natura 2000"

        Cóż za stwierdzenie, niestety świadczy o braku wiedzy na poziomie elementarnym. Zacytuje z wikipedii

        Cytat

        Obszary specjalnej ochrony ptaków są wyznaczane samodzielnie przez każde państwo. Komisja Europejska kontroluje jednak zgodność wyznaczonych obszarów z siecią tzw. IBA. W praktyce każdy obszar spełniający naukowe kryteria IBA musi być wyznaczony jako obszar specjalnej ochrony ptaków.
        W zakresie specjalnych obszarów ochrony siedlisk, każde państwo członkowskie musi opracować i przedstawić Komisji Europejskiej listę leżących na jego terytorium obszarów najcenniejszych pod względem przyrodniczym, odpowiadających gatunkowo i siedliskowo wymogom zawartym w Dyrektywie Siedliskowej. Po przedłożeniu listy, następuje proces ewaluacji i selekcji obszarów na poziomie europejskim. Kluczowym elementem tej procedury jest Seminarium Biogeograficzne na którym ocenia się kompletność sieci dla każdego z gatunków i siedlisk będących przedmiotami ochrony, a występujących w danym państwie. Następnie Komisja Europejska zatwierdza w trybie decyzji obszary pod nazwą obszar mający znaczenie dla Wspólnoty i od tej chwili obowiązują wszystkie przepisy ochronne

        Jak widać nie jest to kretyńskie upieranie się WWF, tylko prawo jakie zaakceptowaliśmy wstępując do UE, oczywiście przyrodnikom po drodze są te przepisy, ale tak czy siak , obszar spełnia kryteria, musi być w naturze. Dodatkowo chciałem zwrócić uwagę, ze nie tylko w Polsce włączono do natury doliny rzeczne, także w innych Krajach np. Niemczech, Francji, co dodatkowo pokazuje, jak ważnymi elementami ekologicznymi są właśnie doliny rzeczne.

        Cytat

        będącego wynikiem rzekomego "globalnego ocieplenia"

        Pan jest wyposażony w jakąkolwiek wiedze w temacie, aby wypowiadać się o rzekomości GO? Trochę to nie na temat, ale chętnie posłucham Pana argumentacji obalającej AGO, a obalającej GO w ogóle to już zwłaszcza.

        Cytat

        Optowanie przez WWF za Wisłą jako "jedyną w Europie rzeką dziką" i powielanie tej informacji w krajach zachodnich nie budzi podziwu, lecz uśmiechy politowania.

        Rozumiem, że stan rzeki Loara we Francji(w N2000), tez budzi uśmiechy politowania? A może budzi uśmiechy tylko wśród Pana znajomych, bo widzi Pan, ja od turystów z zachodu słyszę określenia w stylu „amazing”. Środkowa Wisła jest póki co kompletnie nie wypromowana jako atrakcja turystyczna, ale kwestia kilku-kilkunastu lat, i stanie się jedna z większych naszych atrakcji, podobnie jak Białowieża, czy Bagna Biebrzańskie. Ujście Warty już odwiedzają tysiące turystów z zachodu, Środkową Wisłę także będą. Zresztą przyjdą takie czasy, ze środkowa Wisła będzie Parkiem Narodowym.

        Cytat

        Wisła przy swoim zdziczeniu, gdzie dopuszczono w ciągu 30. letnich zaniedbań do zarośnięcia międzywala lasami liściastymi typu łęgowego, przy gwałtownych wezbraniach podpiętrzających dodatkowo lustro wody o 80-100 cm, będzie przerywała wały ppow nader często.

        Jeszcze Pan nie zrozumiał, ze przyspieszanie przepływu wody to brnięcie w ślepą uliczkę?
        Z tym Włocławkiem to już mnie Pan w ogóle rozbawił. Przez te kilka dni powodzi Wisłą w tamtym miejscu przepłynęło pewnie z 2000mln m3, te 50mln m3 rezerwy na Włocławku to tyle co nic.

        Cytat

        powodzie w Polsce jako zjawiska naturalne były i będą, a zapobieganie im mija się z celem

        Nie zrozumiał Pan, powodzie były, są i będą, wezbrania rzek to rzecz naturalna, co nie znaczy, że nie będzie się im zapobiegać.

        Cytat

        Strach pomyśleć co by się stało gdyby rzeczywiście za namowami ekofilów rozebrano w Polsce całą infrastrukturę hydrotechniczną "starej daty" zastępując ją znienacka swobodnym, "nowoczesnym" rozlewaniem się rzek gdzie popadnie.

        Nieprawda, „ekofile” jak ich nazywasz, nie sugerują całkowita rezygnacje z technicznych środków ochrony przeciwpowodziowej. Tam gdzie to możliwe, postuluje się odsuniecie wałów, budowę polderów, odtwarzanie starorzeczy i meandrów, budowę suchych zbiorników wodnych, małą retencję(np. projekt realizowany przez LP ok. 90mln m3 za 200 mln zł), mokradeł itd.

        Cytat

        działania pożyteczne dla ludzi, są niezgodne z zasadami ekologii

        Na tym polega ochrona przyrody, względy przyrodnicze przeważają nad gospodarczymi. Bardziej opłaca się rozparcelowanie działek w Tatrach i pobudowanie tam wyciągów, niż utrzymywanie Parku Narodowego, musze Ci uświadamiać do czego doprowadzi takie myślenie przez pryzmat chwilowej korzyści, jak będzie za 10, 50, 100, 200, 1000 lat?

        Cytat

        Najgorszym przykładem "pójścia na rzeź, bez protestów" było zezwolenie na zapisanie w unijnych księgach aż 25% (!) powierzchni naszego kraju do programu "Natura 2000"

        Już pisałem, ze wyznaczenie N2000 to był nasz obowiązek.

        Cytat

        choć, jak wspomniałem wyżej, jestem miłośnikiem przyrody

        Takim samym, jak ja żeglugi śródlądowej lol

        Cytat

        Jak można ćwierć powierzchni kraju de facto uczynić rezerwatem? Idąc dalej, czy nie można by było całej Polski podzielić między Bobry, jelenie i krety? No może jeszcze sieweczki obrożne i dżdżownice wielkogębe? Nam pozostałaby już tylko emigracja i tak zabór Polski stałby się faktem.

        No chyba nie ma 25%, coś 22%. Natura 2000 to bardzo liberalna forma ochrony, wielu ludzi nawet nie wie, ze żyje na jej obszarze. Natura 2000 ma mało wspólnego z rezerwatem, doliny rzeczne są w N2000, a można tam wędkować, pływać kajakiem, statkiem, pozyskiwać w sposób zrównoważony drewno, wypasać zwierzęta, użytkować rolniczo, nawet polować. Nie można tylko przekształcić jej w sposób drastyczny, jak np. „wyczyszczenie” międzywala. Regulacje, czyszczenie międzywała, to dla doliny rzecznej to co dla lasu tropikalnego zamienienie go w uprawę soi.
        Ponadto pragnę przypomnieć, ze natura 2000 obowiązuje w całej UE, są kraje jak Hiszpania, Słowenia, Słowacja, gdzie natura zajmuje 30-35% powierzchni. Polska jest gdzieś pośrodku tej stawki. Aby nie być gołosłownym.
      • przylodz
      • x1109
      • przylodz


        Coś się panu pokićkało Panie Rafale! To ekofile uczynili z rzek dotąd żeglownych, nieżeglowne i ciągle wylewające cieki wodne. Pomysł z renaturyzacją rzek dotychczas żeglownych jest pomysłem barbarzyńskim w swej istocie. Zaiste też dziwię się Pana stwierdzeniu, że popierając żeglugę śródlądową muszę stać się przeciwnikiem przyrody. Dziwny pogląd.
        Chciałbym Panu, zwolennikowi renaturyzacji dotąd żeglownych rzek przytoczyć argumenty, z którymi z całą pewnością Pan się nie zgodzi, bo najlepiej myśleć o czymś, co nie dotyczy własnej osoby. Czy chciałby pan, żeby zrenaturyzowano nasze miasta? Czy chciałby Pan porzucić zdobycze cywilizacji w postaci ciepłego ogrzanego przez EC mieszkania i wrócić do jaskini? Czy chciałby Pan wyzbyć się swojego komputera i zająć się myślistwem, zbieractwem i innymi podobnymi zajęciami? Może za daleko zaszedłem? No to bliżej. Czy chciałby Pan, żeby w Pana mieszkaniu zamieszkały karaluchy, mrówki Faraona, pluskwy, komary, mole i inne ŻYWE STWORZENIA? Jestem pewien, że się Pan oburzył i kipi ze złości, bo to przecież nie TO!!! Jak to nie to?
        Urbanizacją miast zajmowały się pokolenia przez wieki i choć jak Twierdził ksiądz Tischner, są wymysłem diabła, to jednak służą ludziom i stanowią niszę ekologiczną naszego gatunku. Tak jest ze wszystkimi żywymi stworami na Ziemi. Znajdują swoje miejsce w określonym ekosystemie, i kiedy równowaga zostanie w nim zachwiana, te najmniej odporne gatunki odpadają z gry. Tak będzie kiedyś także z gatunkiem ludzkim, ale póki możemy, dbajmy o ten nasz ekosystem, szanując jednocześnie inne gatunki w przyrodzie. O rozwój cywilizacyjny mi chodzi, ale taki, by nie niszczyć ani dokonań poprzednich pokoleń ( np. renaturyzować Wisłę, uregulowaną i od dawien dawna wykorzystywaną dla potrzeb żeglugi). Proszę mi wierzyć, że zarówno ja, turysta wodny, jak i wszyscy Łodziarze, naprawdę bardziej dbają o przyrodę niż większość ekofili ( w odróżnieniu od prawdziwych ekologów). Na koniec zechcę jeszcze spytać, czy np. jakieś środowisko zbliżone do ekologów nie zechce czasem renaturyzować jakiegoś odcinka drogi lądowej o znaczeniu międzynarodowym, bo przebiega przez obszar Natura 2000? ( przepraszam, ale nie mogłem się oprzeć uczynienia tej ostatniej, uszczypliwej bądź co bądź uwagi)
        • Czy będąc zwolennikiem dzikich dolin rzecznych mogę być jednocześnie zwolennikiem żeglugi śródlądowej?
          Co złego w poprawie stanu naszego środowiska przyrodniczego. To co raz zostało zniszczone ma takie zostać na zawsze? Mamy nie renaturyzować lasów, poprzez tworzenie w miejscu dawnych lasów czysto gospodarczych rezerwatów i parków narodowych? Idąc tym torem, będzie można tylko niszczyć, ponawiam pytanie, do czego to doprowadzi za 10, 50, 100 lat? Widzisz kolego, zauważyłem ciekawą tendencje, wszyscy kochają przyrodę, nikt nie chce jej niszczyć, ale każdy tylko odsuwa odpowiedzialność za nią, chrońmy, ale nie u mnie. Mówisz ekolodzy chcą renaturyzować doliny rzeczne, na pewno chcą poprawy, albo chociaż zatrzymania ich obecnego stanu, ale nie sadze, aby ktokolwiek chciał przywrócenia ich pierwotnego areału. Z drugiej strony nikt nie zgodzi się na wycięcie tych istniejących lasów łęgowych, wszak zajmują tylko 3% swojego pierwotnego areału. Zważ jeszcze na fakt, że może Środkowa Wisła zdziczała i tym samym poprawił się jej stan z przyrodniczego punktu widzenia, ale są setki cieków, głównie mniejszych, które w ostatnich latach pod pretekstem ochrony przeciwpowodziowej wyprostowano, uregulowano, lasy łęgowe wycięto, także sumarycznie w dalszym ciągu stan naszych dolin rzecznych jest pogarszany. Także jakieś insynuacje o zamienianiu naszego kraju w rezerwat są kompletnie bezpodstawne. Sumarycznie w dalszym ciągu stan naszego środowiska jednak się pogarsza.

          Argumenty o porzucaniu zdobyczy nauki, to zwykła demagogia. Jak bym Panu zarzucił, że Pan ogranicza rozwój, bo sprzeciwia się wycięciu lasów deszczowych Amazonii, to by Pan o mnie pomyślał?

          Cytat

          Czy chciałby Pan, żeby w Pana mieszkaniu zamieszkały karaluchy, mrówki Faraona, pluskwy, komary, mole i inne ŻYWE STWORZENIA?

          Pan kompletnie nie rozumie idei ochrony środowiska przyrodniczego.

          Cytat

          zarówno ja, turysta wodny, jak i wszyscy Łodziarze, naprawdę bardziej dbają o przyrodę niż większość ekofili

          Taaaak, tak samo jak Polskie Koleje Linowe o Tatry, wójt gmina Cisna o górę Jasło, samorządowcy o Białowieżę, rybacy o foki i morświny(chociaż tutaj zapewne są wyjątki), developerzy o tereny zielone, miłośnicy quadów o nasze lasy, drogowcy o ciągłość korytarzy ekologicznych, a melioranci o tereny podmokłe.
          To jak Pan dba o lasy łęgowe? wycina je? Dbanie o przyrodę to nie dokarmianie kotka pod blokiem.

          Cytat

          Na koniec zechcę jeszcze spytać, czy np. jakieś środowisko zbliżone do ekologów nie zechce czasem renaturyzować jakiegoś odcinka drogi lądowej o znaczeniu międzynarodowym, bo przebiega przez obszar Natura 2000

          Buduje się drogi przez obszary N2000, choć obwarowane jest to pewnymi obostrzeniami. Np gdy droga bez przeszkód może ominąć dany obszar naturowy, to po prostu się go omija.
          • x1109
          • Apis
          • S
            Seehund
            Cumuję na 520 km Renu i od toru wodnego dzieli mnie wyspa: TEREN NATURY CHRONIONEJ. 2 km w górę rzeki ma swój początek, na około 5 km długa, największa wyspa na Renie, Marianneaue: TEREN NATURY CHRONIONEJ tylko w mikroskopijnej części i w ograniczonym czasie udostępniona dla łodzi turystycznych. Kilkaset metrów w dól rzeki ( lewy brzeg) Fuldaer Aue: TEREN NATURY CHRONIONEJ. Prawy brzeg: Schoenbornscheaue: TEREN NATURY CHRONIONEJ. Jest to opis tylko około 10 km Renu nie wyszczególniający wszystkich TNC na tym odcinku. Rozszerzaniem opisu w dół lub w górę Renu odstraszyłbym potencjalnych czytelników. Dodam jeszcze , że TEREN NATURY CHRONIONEJ jest automatycznie zakazem wstępu z małymi wyjątkami. Dla przytaczających Ren w aspekcie negatywnym radziłbym przynajmniej w stopniu minimalnym poznanie stanu rzeczywistego. Dla tych,którzy tego nie potrzebują, gdyż pogląd mają utrwalony, pozostaje Rezerwat Tworki.
            - 20.06.2010 21:06
            • R
              Rafal33
              Czy Pan ma świadomość jak wyglądał nasz kontynent kilkaset lat temu? Odnoszę wrażenie, że nie. Ciekawa symbioza człowieka z turem, tarpanem, głuszcem, cietrzewiem, wodniczką, dubeltem, żubrem, łosiem, bobrem, dropiem itd. itd. itd. Wylesienie prawie całego kontynentu, obniżenie różnorodności biologicznej do poziomu obserwowanego kilka razy w dziejach ziemi nazywa Pan nie szkodzeniem przyrodzie?
              Nie merytoryczne i obraźliwe to stwierdzenie, ale strasznie Pan…. bredzi. Człowiek przekształcił niewyobrażalnie przyrodę na przestrzeni ostatnich kilkuset lat, zwłaszcza ostatnich 200. Jak nasza przyroda będzie wyglądała za 30-50 lat gdy przyjmiemy Pana podejście można zobaczyć wyjeżdżając na zachód. Co będzie za kolejne kilkaset jeżeli nie zmienimy podejścia to ciężko sobie wyobrazić.

              Cytat

              Uważali bowiem-przyroda jest jako całość i wszystko co żyje ma prawo dożycia.DOTYCZY TO RÓWNIEŻ CZŁOWIEKA!!!

              Bez regulacji rzeki nie może Pan żyć? Wink

              Wywód o równowadze w przyrodzie jakkolwiek słuszny, to nie wiem do czego ma prowadzić, wszak regulacja rzeki właśnie do zaburzenia takiej równowagi prowadzi, podobnie nie wiem po co ta wyliczanka gatunków.
              Wilk, niemal wytępiony, sugeruje Pan, ze zieloni nie podejmują działań na rzecz ratowania gatunku? Podać przykłady?
              Lis, nie zieloni postanowili szczepić lisa, co zaburzyło jego liczebność.
              Co Pan ma do zarzucenia Borsukowi?
              Kto Panu powiedział, że zieloni nie podejmują problemu gatunków inwazyjnych, np. syfu zawleczonego do Bałtyku w wodach balastowych statków?
              No kormorany się mają dobrze, co z nimi nie tak, że powodują szkody w hodowlach ryb?

              Do regulacji rzek
              Generalnie mógłbym przytoczyć opinie ekspertów, do czego prowadzi regulacja rzek, zresztą coś tam już podsyłałem, rozmowę z dr nie pamiętam nazwiska z Polskiej Akademii Nauk, ale prowadzimy rozmowę, to może nie będę szedł na łatwiznę.

              Wystarczy porównać rzeki uregulowane i nieuregulowane, pod kątem ilości i różnorodności siedlisk i gatunków, aby zauważyć, że na rzekach uregulowanych, ta różnorodność jest nieporównywalnie mniejsza. Przykładowo na środkowej Wiśle występują gatunki ptaków liczone, w setkach, tysiącach, podczas gdy na innych europejskich rzekach są niezwykle rzadkie, i nie jest to efekt uwarunkowań geograficznych środkowej Wisły. Dawniej to bogactwo form życia występowało także na innych rzekach, ale po regulacjach stopniowo zanikło. Nie jest tajemnicą, ze Polska ma przyrodę o wiele bogatszą niż kraje Europy zachodniej, nie zastanawiałeś się może co jest powodem tego ? To właśnie w dużej mierze doliny rzeczne, Biebrzy, Narwi, Bugu, Środkowej Wisły, decydują o tym bogactwie. Na zachodzie takich rzek nie ma praktycznie, i dlatego nie mają takiej bogatej przyrody.

              Rzeka to nie jest twór stały, rzeka się zmienia, zmienia swoje koryto, występują w niej wahania lustra wody, tak było od zawsze, od milionów lat, dlatego ekosystemy dostosowały się do tych zmian, bez nich nie umieją funkcjonować. Rzeka zmienia poziom lustra wody i okresowo zalewa wyspy, a w tym czasie rzeka nanosi na nie ogromne ilości materii organicznej, która po obniżeniu się wody staje się początkiem dla łańcuchów pokarmowych. Rzeka to różnorodność, w rzece na przemian występują różne siedliska, każde odpowiednie dla innych organizmów, są miejsca płytsze, na których żyją określone gatunki, są głębsze, w których żyją jeszcze inne, są do tego miejsca o wartkim nurcie, są i o spokojnym, każdy taki element tworzy nisze ekologiczną dla innych organizmów, w dodatki teraz ta mozaika się wzajemnie przeplata, dzięki czemu dochodzi do kolejnych interakcji pomiędzy tymi wszystkimi organizmami, jeszcze większego zróżnicowania. Regulacja rzeki sprawia, że staje się ona jednolita, nie jest już mozaiką siedlisk, zmieniająca się w czasie, tylko jednolitym, prostym ekosystemem. Wypadają z niego różne gatunki, a za nimi kolejne gatunki, które były związane z tymi wcześniejszymi, w ten sposób dochodzi do zmniejszenia różnorodności, spłaszczenia ekosystemu, powstaje prosty schemat, proste łańcuchy pokarmowe.
              Należało by tutaj jeszcze rozgraniczyć, o jakich typach regulacji mówimy, oraz o jakich odcinkach rzek, górskich, nizinnych. W rzekach nieuregulowanych wola lepiej się natlenia, poprzez regulacje powstaje zwykły ściek. Regulacja np. Środkowej Wisły, doprowadziła by do utraty tych piaszczystych wysp, które są siedliskiem dla niezliczonej ilości ptaków siewkowych, to oczywisty, widoczny gołym okiem przykład szkodliwości regulacji.
              Lasy łęgowe, nazywane przez Was krzaczorami, to jest dopiero bogate siedlisko, są gatunki które żyją tylko w takich lasach(np. dziwonia) wytniesz te lasy, gatunek wyginie, to jest nieuszkodzenie przyrodzie? Jak można twierdzić, ze wycięcie lasu łęgowego nie szkodzi środowisku?
              - 20.06.2010 21:37
              • Apis
                Apis
                Jesli nie rozumie pan terminu "trasa regulacyjna" - radze nie zabierać głosu, bo widzę, że za wszelką cenę chce Pan "zaistnieć" jako Miecz Bożka. Pisze Pan dużo i nie na temat.

                Mówimy o ochronie gatunku ludzkiego przed powodzią w zgodzie z przyrodą i zdrowym rozsądkiem. Nie widział Pan Renu, sądzę, że nie widział Pan tez Wisły, a jedynie przytacza wersety z "poradnika ekofila". Znamy je lepiej od Pana i nie "nawróci" nas Pan. Nadgorliwośc to faszyzm. Ekofilia to zboczenie.
                - 20.06.2010 21:53
                • R
                  Rafal33

                  Cytat

                  Zróbmy z całej Polski Park Narodowy bez prawa wstępu doń ludzi! Tylko kto powie wtedy "amazing".]

                  Nerwy puszczają Panie Apis? Polska ma parki o powierzchni 1% całej powierzchni kraju. Daleko nam do średniej Europejskiej 2-4%, a już w ogóle do takich potentatów jak Norwegia 7%. W Polsce powinny powstać Parki Jurajski, Mazurski, Turnicki, Środkowej Wisły, powinny zostać powiększone Białowieski, zapewne też Bieszczadzki. Nawet gdybyśmy osiągnęli średnią Europejska, to zdeczka nadużyciem było by stwierdzenie, ze cała Polska to Park Narodowy, kłopoty z matematyką Panie Apis? Kolejna śmieszna sprawa, to zakaz wstępu ludzi do Parków Narodowych. Zna Pan taki do którego jest zakaz wstępu? Ja nie znam. Przeciwnie Tatrzański rocznie odwiedza go 4 mln ludzi, Bieszczadzki milion ludzi, Białowieski 300tyś ludzi, Ojcowski 300tyś ludzi. To są te zamknięte Parki Narodowe?

                  Cytat

                  To w końcu suchych czy wodnych? Może stwórzmy od razu suche rzeki dla suszonych ryb...

                  suche

                  Cytat


                  Pisze Pan dużo i nie na temat. Mówimy o ochronie gatunku ludzkiego przed powodzi

                  No akurat z kolega rozmawiałem o wpływie regulacje rzek na środowisko, więc pisze jak najbardziej na temat.
                  - 20.06.2010 22:05
                  • S
                    Seehund
                    Rzeki w czasie ostatnich powodzi naniosły mnóstwo materii organicznej do domów powodzian. Może należałoby włączyć je do nowych łańcuchów pokarmowych. @Rafal33. rozumiem , że w trosce o naturę mieszkasz w lepiance z gliny i słomy, opalasz ją własnoręcznie zebranym chrustem, do przemieszczania się używasz tylko mięśni własnych nóg, ubierasz się w stroje uszyte z padłych wiewiórek, gardzisz prądem elektrycznym, o telewizji mówisz: " a co to jest? ", Komputera nie znasz, a na forum trafiłeś z kosmosu. Spróbuj odnaleźć granicę między prawdą, a obłudą. Żaden z nas wodniaków, nie jest wrogiem natury, gdyż jesteśmy jej częścią.
                    - 20.06.2010 22:14
                    • R
                      Rafal33
                      Rzeczywiście nie ma się Pan do czego przyczepić, tylko łapać mnie za słówka, jedno słowo omyłkowo dodane to wszystko co Pan znalazł? Suche zbiorniki, są skuteczniejsze w ochronie przeciwpowodziowej niż napełnione w 3/4, i do tego są o wiele mniej uciążliwe dla środowiska, gdzie się Pan z tym nie zgadza? Obraża Pan i szykanuje środowiska zwiazane z ochroną naszej rodzimej przyrody, to protestuje przeciwko takiemu zachowaniu, nie po Pana myśli, że ktoś śmiał wyrazić odmienny pogląd odnośnie użytkowania naszych rzek?
                      Zdjęcia satelitarne są wystarczające, aby zauważyć, jak bardzo przekształcono koryto tej rzeki, jak bardzo skrócono jej długość, tak samo jak wystarczy zdjęcie satelitarne, żeby zobaczyć, ze np Prypeć jest piękna nieuregulowana rzeką, z pięknymi meandrami i starorzeczami.
                      - 20.06.2010 22:23
                      • R
                        Rafal33

                        Cytat

                        Rzeki w czasie ostatnich powodzi naniosły mnóstwo materii organicznej do domów powodzian. Może należałoby włączyć je do nowych łańcuchów pokarmowych. @Rafal33. rozumiem , że w trosce o naturę mieszkasz w lepiance z gliny i słomy, opalasz ją własnoręcznie zebranym chrustem, do przemieszczania się używasz tylko mięśni własnych nóg, ubierasz się w stroje uszyte z padłych wiewiórek, gardzisz prądem elektrycznym, o telewizji mówisz: " a co to jest? ", Komputera nie znasz, a na forum trafiłeś z kosmosu. Spróbuj odnaleźć granicę między prawdą, a obłudą. Żaden z nas wodniaków, nie jest wrogiem natury, gdyż jesteśmy jej częścią.

                        Zwykła demagogia, nie ma ani odrobiny sprzeczności pomiędzy życiem w cywilizacji, przy jednoczesnym dbaniu o środowisko, nie wszystko musimy przeznaczyć na cele czysto gospodarcze. Używając Twojego rozumowania, nie korzystaj z przyrody, nie jedz, nie oddychaj, bo to wszystko pochodzi z przyrody, a Ty chcesz ją niszczyć.
                        Jesteś wrogiem natury, tylko jeszcze nie dojrzałeś do tego, aby przyznać się do tego przed samym sobą.

                        Chłopcy zapomnieliście, że nature 2000 stworzyły kraje na których przykład się powołujecie, jako tych cywilizowanych, nie-rezerwatów.
                        - 20.06.2010 22:35
                        • zygasz69
                          zygasz69
                          Proszę mi wybaczyć .W niedzielę z samego rana przeczytałem :"Jest naprawdę świńskie z waszej strony".tudzież "naukowe wywody" kol.Rafał33.Poniosło mnie. Co słusznie zauważył Adam. "przylodz".
                          Proszę używać argumentów, nie inwektyw. Kto się poczuwa? Smile
                          Wyszedłem z logicznego założenia, iż nie ma argumentow dla "inaczej myślących". Tworki...!? Tam znają odpowiedzi na tak zadawane pytania.Czy Pan ma świadomość jak wyglądał nasz kontynent kilkaset lat temu? Odnoszę wrażenie, że nie.
                          - 20.06.2010 22:51
                          • S
                            Seehund
                            Żyje na Renie, wśród natury, przez 8 miesięcy w roku. Gęsi szare, kanadyjskie,nilowe jedzą mi z ręki i to wszystko z wrogości do natury.... Brzydzę się obłudą i ekofilami traktującymi ochronę natury jako biznesowy sposób na życie,a nad tymi, którzy nie wiedzą o czym mówią należy zaciągnąć zasłonę milczenia.
                            - 20.06.2010 22:58
                            • Apis
                              Apis

                              Cytat

                              Rzeczywiście nie ma się Pan do czego przyczepić, tylko łapać mnie za słówka, jedno słowo omyłkowo dodane to wszystko co Pan znalazł?

                              Znalazłem więcej niekonsekwencji.

                              A co z suszą? Nie lepiej napełnić zbiorniki "wodne" zamiast je "suszyć"? Bilans wody mamy niekorzystny: albo powódź - albo susza. Środowisko wodne jest tak bogate przecież... Sam pan sobie zaprzecza. Taki "mokry" zbiornik wodny może być ostoją wielu rzadkich gatunków a przy okazji podnieść poziom wód gruntowych i uchronić lasy łęgowe położone POZA WAŁAMI. Zmienność lustra wody będzie działać jak w Pańskim opisiie dotyczącym Wisły, a kilka wysp mozna na nim stworzyc i okresowo zalewać zbierając nadmiary wezbraniowe.

                              Ja nie neguję ochrony środowiska, ale lubię jak ktoś pisze do rzeczy, a nie bredzi w eko-ekstazie...

                              Dla przykładu: proszę porównać obszar Norwegii, liczbę jej ludności i obszarów parków chronionych z Polską zanim zarzuci pan komukolwiek kłopoty z matematyką.

                              Norwegia jest po Islandii najmniej zaludnionym krajem w Europie. Przy zbliżonej do Polski powierzchni ma dziesięć razy mniej ludności, z której niemal 80% mieszka w kilku miastach.. Gęstość zaludnienia to 14 ludzi na km2 (w Polsce 120). Ma 26% powierzchni pokrytej lasami (Polska 28%), zaledwie 3% użytkowanej rolniczo (niemal najniższy wskaźnik w Europie!) - w Polsce to ok. 18%.

                              Porównywanie tych krajów w kwestii możliwości tworzenia parków narodowych, rezerwatów czy obszarów chronionych jest niepoważne. Tam może być co najmniej dziesięć razy więcej obszarów Natura 2000 niż w Polsce - a tak nie jest!

                              Cytat

                              Chłopcy zapomnieliście, że nature 2000 stworzyły kraje na których przykład się powołujecie, jako tych cywilizowanych, nie-rezerwatów.

                              Ale nie dały na to ćwierci swej powierzchni. I my tez nie chcemy.

                              I mała uwaga: Pan nie wypełnił w swoim profilu daty urodzenia - wszyscy pozostali dyskutanci wypełnili i traktowanie ich protekcjonalnym "Chłopcy" jest śmieszne. Żeby nie powiedzieć bezczelne.
                              - 20.06.2010 23:07
                              • R
                                Rafal33

                                Cytat

                                Porównywanie tych krajów w kwestii możliwości tworzenia Parków Narodowych jest niepoważne. Tam może być co najmniej dziesięć razy więcej obszarów Natura 2000 niż w Polsce - a tak nie jest!

                                Słowacja i Czechy 6-7% powierzchni to Parku narodowe, gęstość zaludnienia podobna, Niemcy, Anglia, odpowiednio 2% i 4%(nie pamiętam dokładnie) a gęstość zaludnienia o wiele wiele większa.

                                Cytat

                                A co z suszą? Nie lepiej napełnić zbiorniki "wodne" zamiast je "suszyć"? Bilans wody mamy niekorzystny: albo powódź - albo susza.

                                A co do tego doprowadziło, jak nie właśnie regulacje każdego małego potoczku i melioracje terenów podmokłych, a ile wody magazynują lasy łęgowe. Na pewno magazynowanie wody, także w sztucznie utworzonych zbiornikach ma sens, np faszynowanie rowów melioracyjnych, ale stawianie zapór w poprzek rzek jest niestety szkodliwe. Lokalizacja lokalizacji takiej zapory nie równa, są mniej i bardziej trafione lokalizacje, ale generalnie prawie zawsze bilans będzie ujemny. Taki zalew to kompletna zamiana ekosystemu, była rzeka, powstaje jezioro, jednak jezioro i rzeka co nieco się od siebie różnią. Oddziaływanie negatywne odnosi się nie tylko bezpośrednio do terenu na którym powstał zbiornik, ale także powyżej i poniżej rzeki zapory.

                                Tutaj jest np omówiony głosny swego czasu zbiornik czorsztyński. Tekst przekopiowany z pdfa, więc niestety "zawija się".

                                (tu prosze podac link do rego *pdf, a nie wklejać w całości źle sformatowany tekst - przyp. red.)

                                Cytat

                                Ale nie dały na to ćwierci swej powierzchni. I my tez nie chcemy.

                                Jak to nie? Pisałem już, ze rekordziści maja po 30-35% Słowacja, Słowenia, Hiszpania, my plasujemy się w środku stawki. Proszę sprawdzić samemu. http://natura2000.eea.europa.eu/

                                p.s. Norwegia nie jest w UE, więc natury mieć nie będzie Wink

                                Cytat

                                I mała uwaga: Pan nie wypełnił w swoim profilu daty urodzenia - wszyscy pozostali dyskutanci wypełnili i traktowanie ich protekcjonalnym "Chłopcy" jest śmieszne. Żeby nie powiedzieć bezczelne.

                                Nikogo nie zamierzałem tym obrazić, Panowie.
                                - 21.06.2010 00:12
                                • x1109
                                  x1109
                                  Panie Rafale33.Znajomość przyrody jest podstawą do prowadzenia rozmowy.
                                  Proponowanie tworzenia"suchych zbiorników"dowodzi o małej znajomości Jej{przyrody}.
                                  Wszystko co żyje stara się powiększyć stan posiadania terenów do rozwoju gatunku.
                                  Wyobraźmy sobie co się dzieje gdy zalewamy zbiornik wodami przy wezbraniach.Na każdym arze powierzchni istnieje mnogość istot żywych-są to ich siedliska stałe.Posiada Pan wyobraźnie? Jeśli nie,Pańska strata,nie będę zanudzał opisem.
                                  Wszystko co żyje na tysiącach hektarów,a fruwać nie umie zginie.
                                  Natomiast zbiorniki mokre-o wiele mniejsze straty w przyrodzie.Podczas zalewania do poziomu podstawowego odbywa się wolno i wszystko co żyje ma szansę się uratować,natomiast napełnianie przeciw powodziowe też nie jest zbyt szybkie z racji rozlewania na wielkiej powierzchni.Wszystko cz żyje ma szansę na ucieczkę.
                                  Mówienie--człowiek przez ostatnie 200 lat zniszczył przyrodę jest wielkim błędem.
                                  Człowiek jako jeden z członów przyrody ma prawo walczyć o miejsce do życia jak inne gatunki Jej.
                                  Bobry poprzez podporządkowywania sobie i tylko sobie środowiska niszczą życie innych gatunków i człowiekowi je mocno uprzykrzają.
                                  Jaka jest różnica między tymi gatunkami,że Bobrom wolno-człowiekowi nie?
                                  Przyrody w stanie dzikim już nie ma i nie będzie na naszym terenie,mówię o Polsce{poza wszelką drobnicą robaczkową}.
                                  Przez zmiany w łańcuchach pokarmowych i utraceniu ich samo regulacji populacji człowiek musi być regulatorem.Pozostawieni bez regulacji jest błędem.
                                  Wypisywanie co się stanie gdy zmieni się poziom wody w górskich rzekach i strumieniach ludziom związanych z tym Żywiołem jest nie na miejscu my więcej możemy o tym mówić z racji częstego przebywania z tą WODĄ.
                                  Zmiany środowiska były są i będą bez udziału człowieka-TYLKO BARDZIEJ NAGŁE I NIUEPRZEWIDYWALNE.
                                  Pozdrawiam Włodek!!!
                                  - 21.06.2010 01:21
                                  • Apis
                                    Apis
                                    Najpierw napisano, że kraje na które się powołujemy (Niemcy i Holandia) są twórcami i przodują w "Naturze 2000", a potem za wzór daje nam się za przykład postkomunistyczne kraje jako "rekordzistów".

                                    Przypominam, że poruszono w treści publikacji problem zabezpieczenia przeciwpowodziowego i wklejanie coraz to nowych "zielonych tematów" jest odwracaniem kota ogonem i będę je bez litości wywalał. Już raz podpowiedziałem Panu Rafałowi, że mamy forum 'Ekologia kontra (?) żegluga" gdzie może do woli pisać swoje "wywody o wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Bożym Narodzeniem": http://www.zeglug...orum_id=87

                                    Suche (i niezabudowane) mają być poldery wzdłuż biegu rzeki. Ma być ich tyle (w jednostkach powierzchni) ile wyznaczono budując wały za czasów cywilizowania rzeki. Powierzchnia polderów zajęta pod urbanizację musi być zwrócona gdzie indziej. Trasa regulacyjna musi być uwolniona od przeszkód i "krzaczorów" - można je pozostawić lub nawet nasadzić na polderach i wyłaczyć je z uzytkowania rolniczego.

                                    Zbiorniki retencyjne mają być mokre bo słowo "retencja" oznacza zatrzymywanie, magazynowanie wody. Przechwytywać mają wezbrania i alimentować rzekę w okresie niskostanów z pożytkiem dla ludzi i zwierząt. Tura żbika, wilka, żubra nie wytępiła żegluga śródlądowa ale wycinanie lasów pod rolnictwo, miasta, drogi i koleje... Nie wpadają nam zwierzęta pod koła... sterowe.

                                    Żyjemy w Polsce, mamy wolny kraj i wolnych obywateli, którzy powinni decydować o swoim losie i podziale swojego terytorium. Nic nie świadczy o tym, że ekofile to jacyś "nadludzie", "nadPolacy", "nadszyszkownicy" i mają decydować za resztę kosztem tej reszty. Tytułowy rozsądek jest potrzebny o zaraz. "Zielonego rozsądku" już popróbowaliśmy.
                                    - 21.06.2010 06:48
                                    • koj
                                      koj
                                      Kol.Rafal33 a ja się z Panem częściowo zgadzam.
                                      Nikt rozsądny nie chce regulować środkowej Wisły dla potrzeb tylko żeglugi śródlądowej - to bicie piany.
                                      Odnoszę wrażenie, że dziś ekologiem można zostać tylko, jak zaprotestuje się przeciwko jakiejkolwiek budowli hydrotechnicznej.
                                      Co do Wisły - wykonać brakujące stopnie wodne do ujścia Dunajca i Kanał Śląski.
                                      Kiedyś na tej stronie było napisane Odra dla transportu - Wisła (zwłaszcza środkowa) dla turystyki.
                                      Pozdrawiam
                                      Zbyszek
                                      - 21.06.2010 14:52
                                      • J
                                        jurand56
                                        Stop!!!!ANONIMOM!!!Ciekawe gdzie uczą takiego rozumowania?Chuba "GAJA"brała w tym udział.
                                        - 21.06.2010 14:54
                                        • koj
                                          koj
                                          Przepraszam, że jeszcze się dopisuję.
                                          Jak to jest z tą Naturą 2000 kol. Rafal33, stopnie wodne z elektrowniemi wodnymi szkodzą czy nie?!
                                          W Małopolsce wybudowano stopień wodny SMOLICE z elektrownią wodną o mocy 2MW.
                                          Ta budowla hydrotechniczna została wpisana w Obszar Specjalnej Ochrony Ptaków Natura 2000 PLB 120005 Dolina Dolnej Skawy

                                          O co tu chodzi?!
                                          Z jednej strony jest kol.Rafal33 przeciwny budowlom hydrotechnicznym, z drugiej strony takie budowle wpisywane są w obszar Natura 2000.
                                          Dawniej to się nazywało Schizofrenia Bezobjawowa
                                          Pozdrawiam
                                          Zbyszek
                                          - 21.06.2010 18:27
                                          • Adam Reszka
                                            Adam Reszka
                                            Z niezmiennym uporem przypominam wzloty i upadki poglądów na gospodarkę wodną Rzeczypospolitej:

                                            - Do roku 1972 notowaliśmy niekwestionowany rozwój naszej gospodarki wodnej, administrowanej przez CUGW, uważanej za najlepszą w Europie. Kierunek jej rozwoju oparty był na koncentracji nurtu Wisły systemem ostróg, wdrożony w czasach II Rzeczypospolitej przez prof. Romana Ingardena (por.: INGARDEN, R.: "Projekt regulacji Wisły". Warszawa 1924) i kontynuowany nadal w PRL-u, gwarantujący utrzymywanie czystej trasy regulacyjnej, ułatwiającej swobodne schodzenie wód wezbraniowych i likwidację miejsc zatorogennych podczas pochodu lodów. W tym też czasie podjęto prace oparte na koncepcji inż. Tadeusza Tillingera (por.: "DROGI wodne". (Praca zbior. pod red. inż. T. Tillingera). T. 1. Warszawa 1948) w kwestii budowy zbiorników retencyjnych i Kaskady Dolnej Wisły. Spodziewana poprawa żeglowności rzek upoważniła resort żeglugi do rozbudowy przemysłu stoczniowego, modernizacji floty i wprowadzenia po raz pierwszy w Europie powszechnie obecnie stosowanej techniki pchania.

                                            - W r. 1972 wobec braku akceptacji ze strony CUGW lokalizacji sztandarowej budowli socjalizmu - Huty Katowice, ówczesny Premier Rządu PRL w celu pokonania tej przeszkody rozwiązał CUGW w ciągu jednej nocy, przekazując Wisłę resortowi rolnictwa a Odrę resortowi żeglugi.

                                            - W r. 1980 krajowe wody powierzchniowe oddano we władanie resortowi środowiska, które zgodnie ze swym przeznaczeniem natychmiast objęło je ochroną ekologiczną, lekceważąc przepisy resortu komunikacji traktujące o akwenach uznanych za żeglowne, o czym świadczy objęcie siecią "Natura 2000" dolin rzecznych wraz ze szlakami żeglownymi Wisły, Narwi, Bugu i Biebrzy bez zgody resortu transportu (patrz: Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 7 maja 2002 r. w sprawie klasyfikacji śródlądowych dróg wodnych, Dz.U. nr 77, poz. 768, zał. nr 2). Szczególnej pikanterii dodaje wydane przez Dyrekcję Biebrzańskiego Parku Narodowego zarządzenie o zakazie ruchu statków Biebrzą, będące w sprzeczności z cyt. wyżej aktem wyższego rzędu. Niezrozumiałe jest w tym względzie milczenie resortu odpowiedzialnego za transport - także rzeczny, zajmującego się jak dotychczas aktywnie wyłącznie drogami lądowymi. Szczególnie szkodliwa dla Wisły i profilaktyki ppow okazała się konsekwentna dążność resortu środowiska do jej renaturyzacji, z pominięciem obowiązku utrzymywania trasy regulacyjnej w pełnej sprawności technicznej. W ciągu jego trzydziestoletniej działalności upadła większość przedsiębiorstw budownictwa hydrotechnicznego i kiedy po ostatniej powodzi zajdzie potrzeba odbudowy tej trasy, inwestor nie znajdzie odpowiedniego wykonawcy tego typu robót.

                                            - Najwięcej szkód dla gospodarki wodnej przyniosła działalność Ministra Środowiska i Lasów Państwowych (z zawodu leśnika-peeselowca) w rządzie Premiera Leszka Millera. Najwyższą dbałość wykazał on o lasy państwowe i samych leśników, których obdarzył różnego rodzaju przywilejami (zadbał nawet o wysokiej klasy sorty mundurowe dla nich). Natomiast bezmyślnie wpisał Wisłę z dopływami do sieci "Natura 2000", oddając jej docelowo 25% terytorium Kraju, podczas gdy Niemcy ostrożnie 5% z jakimiś mało znaczącymi rzeczkami górskimi, tłumacząc swoje posunięcie koniecznością uniknięcia wysokich nakładów finansowych kosztem podatnika. Otworzył tym samym wolną drogę dla działalności różnej maści pseudoekologicznych organizacji pozarządowych, szczodrze finansowanych przez resort środowiska. Organizacje te czując poparcie kierownictwa resortu, skoncentrowały swoje działanie przede wszystkim na bezbronnej gospodarce wodnej, głosząc swoje poglądy renaturyzacji rzek i podpierając się nieprawdziwymi informacjami o rzekomym ich "betonowaniu". Ich aktywność wydawnicza w postaci periodyków i folderów, przyczyniła się do ukształtowania w społecznym odbiorze zafałszowanego wizerunku naszej dotychczasowej dbałości o bezpieczeństwo ppow. Kampania ta nie pozbawiona hipokryzji, uczyniła wielkie spustoszenie w świadomości ekologicznej społeczeństwa. Jako przykład można podać głoszenie rzekomej "dzikości" Wisły, podczas gdy faktycznie nie znajdzie się na niej jednego kilometra bez budowli regulacyjnych. Informacje takie rozpowszechniają "specjaliści", którzy Wisłę widzieli tylko z Mostu Poniatowskiego. Wszystkie te czynniki miały decydujący wpływ na zachwianie zrównoważonym rozwojem gospodarki Kraju. Być może najwyższe czynniki rządowe przecierając oczy ze zdumienia wyciągną wreszcie właściwe wnioski, analizując przyczyny i skutki ostatniej katastroficznej powodzi, wynikającej ze zbytniego zaufania jakim obdarzony był resort środowiska, skutkujący niedopuszczalnym, administracyjnym niedopatrzeniem.

                                            - Dyskusja z naszymi rodzimymi pseudoekologami jest trudna, z uwagi na ich stanowisko porównywalne ze światopoglądem ortodoksyjnych sekt religijnych, które przewyższają tylko swoim zacietrzewieniem i żarliwością afgańscy talibowie i irańscy fundamentaliści.

                                            kpt.ż.ś. Adam Reszka
                                            - 21.06.2010 20:51
                                            • Adam Reszka
                                              Adam Reszka
                                              W dniu dzisiejszym w sali konferencyjnej RZGW Warszawa odbyła się zorganizowana przez KZGW konsultacja społeczna nt. "Projektu Polityki wodnej państwa do roku 2030 (z uwzględnieniem etapu 2016) wraz z Prognozą jego oddziaływania na środowisko". Wrocław reprezentowany był przez Dyrektora UŻŚ dr. Jana Pysia w asyście gremium stoczniowego i armatorskiego, a Warszawa przez kpt. Andrzeja Potapowicza i kpt. Adama Reszkę z "Bractwa Wiślanego" LMiR. Treścią przewodnią referatu wstępnego organizatora było utrzymanie ekosystemów i zaopatrzenie w wodę. Dr Pyś nie uzyskał odpowiedzi na interpelację w spr. AGN. Niżej podpisanego zainteresował dział "Ograniczenia wystąpienia negatywnych skutków powodzi i susz oraz zapobieganie zwiększenia ryzyka wystąpienia sytuacji nadzwyczajnej, jak i ograniczenie wystąpienia ich negatywnych skutków". Temat ten nie został rozwinięty przez referentkę i kwestia "zapobiegania skutkom powodzi" pozostała wielką, niewyjaśnioną niewiadomą. Na złożoną interpelację w kwestii uporządkowania trasy regulacyjnej Wisły otrzymał odpowiedź, że z uwagi na wpisanie Wisły do sieci "Natura 2000" o żadnej trasie regulacyjnej nie może być mowy. Zatem wszystko się zgadza z naszymi domysłami zamieszczonymi powyżej.

                                              kpt.ż.ś. Adam Reszka
                                              - 24.06.2010 22:27
                                              • Apis
                                                Apis
                                                Szkoda, że zalało WIlków a nie Warszawę.... Naturyści, psiakrew.

                                                Nie widzę sensu tych "konsultacji społecznych"
                                                "Uwzględnimy wasze uwagi pod warunkiem, że będą zgodne z naszą koncepcją".

                                                Komuna wróciła! A raczej nigdzie nie wychodziła. Zzieleniała jedynie.
                                                - 25.06.2010 07:27
                                                • S
                                                  Seehund
                                                  To co się dzieje na- i z polskimi szlakami śródlądowymi obserwuję przez pryzmat Renu. Boję się radzić kolegom wodniakom miniaturyzowania swoich łodzi do rozmiarów spełniających wymogi wanny łazienkowej. Ja nie, ale moje dzieci szalały z żółtymi kaczuszkami w czasie kąpieli. Serce boli, gdy widzę ten statkowy tłok na Renie. Imponujący jest widok kontenerowców o wymiarach 135x17,40 ,czy tankowców o ładowności 5 000 ton, zestawów pchanych sięgających 190 metrów. Ten obraz zamąca myśl o dziczejących polskich szlakach wodnych.
                                                  - 27.06.2010 21:51
                                                  • W
                                                    wanoga
                                                    Chciałbym prosić o szacunkowe określenie, jak wyglądała by fala kulminacyjna, jeśli by rozebrano tamę we Włocławku i zaporę w Dębem. Wiem - to jest "gdybanie", ale odpowiednio nagłośnione może przyczyni się do otwarcia oczu, choćby zwykłym ludziom na rzeczywiste zagrożenie ze strony niedouczonych "ekofilów".
                                                    Pozdrawiam!
                                                    wanoga
                                                    - 28.06.2010 20:57
                                                    • Adam Reszka
                                                      Adam Reszka
                                                      Mówiąc o tamie i zaporze rozmija się Pan z faktyczną funkcją tych obiektów hydrotechnicznych, bo zarówno tamy jak i zapory służą innym celom. Tymczasem rzeczone obiekty zlokalizowane we Włocławku i w Dębem są stopniami wodnymi, przystosowanymi do utrzymywania podpiętrzonego lustra wody do odpowiedniej rzędnej npm. i upuszczania nadmiaru wody przepływowej, oraz do spławiania lodów, kruszonych przez ich zrzuty wraz z wodą. Zbiorniki te - Włocławski i Zegrzyński są zbiornikami przepływowymi i ich pojemność aczkolwiek niewielka, to pół miliarda m3 pojemności Zbiornika Włocławskiego stanowi przy obniżeniu jego lustra wody o 130 cm znaczącą zdolność "wsysania" wiślanej fali kulminacyjnej 6500 m3/s i jej przypłaszczenia przy zrzucie na jazie do 5500 m3/s. Od wielu lat mankamentem SW Włocławek jest brak wyrównawczego stopnia wodnego w Ciechocinku (a nie w Nieszawie, jak bezkrytycznie lansują tę lokalizację niektórzy dyletanci hydrotechniczni), który pomógł by jeszcze bardziej przypłaszczyć wierzchołek kulminacji do 4500 m3/s, co pozwoliłoby na uniknięcie podtopień na Wiśle Dolnej-Pomorskiej, gdzie woda nie wyszła by na Bulwar Filadelfijski w Toruniu i nie niszczyła starych, od 30. lat nie remontowanych popruskich ostróg. Kwestię tę poddałem w miarę wyczerpującej analizie w news`ie powyżej. O rozbiórkę tych stopni wodnych - którą uważa się za utopię - może upominać się tylko ten, kto nigdy na nich nie był. Aby pojąć jednak ten stan rzeczy, należy mieć minimalne chociaż przygotowanie do zabierania w tej kwestii głosu. Przygotowania takiego ekolodzy nie przejawiają, za to cechuje ich fanatyczny upór w dążności do doprowadzenia Wisły do stanu dzikości, co jest sprzeczne z interesami gospodarczymi Rzeczypospolitej, ze szczególnym uwzględnieniem bezpieczeństwa ppow. Panie @wanoga - czy to wyjaśnienie kontentuje Pana?
                                                      - 28.06.2010 22:44
                                                      • W
                                                        wanoga
                                                        Szanowny Panie Adamie!
                                                        No mam te nieszczęście stykać się na co dzień z osobnikami pasującymi jak ulał, do kryterium "ekofil" ;-). Ponieważ są nawiedzeni duchem organizacji Gaia, rzeczowe argumenty do nich nie trafiają. Chętnie ulegają wizjonerstwu - takoż zamierzam im przedstawić - dzięki Pańskim merytorycznym argumentom - wizję zniszczeń bez rzeczonych obiektów hydrotechnicznych. Jestem pewien, że pomoże tym nieszczęśnikom "wrócić do żywych".
                                                        Jednocześnie proszę o wybaczenie popełnionych przeze mnie nieścisłości w kwestiach terminologicznych, dotyczących budowli hydrotechnicznych - jestem laikiem, ale zainteresowanym znaczeniem i funkcjonowaniem struktury hydrotechnicznej w gospodarce kraju.
                                                        Dzięki też za "umocowanie historyczne" terminu "klątwa Jaroszewicza" dotyczącego żeglugi śródlądowej w Polsce - żaden z dziennikarzy zajmujących się gospodarczą polityką PRL, których o to pytałem, nie wiedział o co chodzi - o przyczynach decyzji "rozpędzenia" CUGW w 1972 r. też jakoś nie bardzo wiedzieli. Choć o historii i uwarunkowaniach powstania "Huty Katowice" uważają się za ekspertów.
                                                        Pozdrawiam!
                                                        Jacek Przepióra
                                                        - 15.07.2010 05:47
                                                        • Adam Reszka
                                                          Adam Reszka
                                                          @wanoga: Panie Jacku!

                                                          Właśnie wróciłem z zatłoczonych Wielkich Jezior Mazurskich. Robi się tam tragicznie sucho, a łąki proszą się o trochę deszczu.

                                                          Wątek "klątwy Jaroszewicza" rozwijałem na łamach naszego portalu kilkakrotnie, a jej skutki obserwujemy ze smutkiem do chwili obecnej. Rozmawiając z wieloma politykami będących posłami z przerażeniem odkryłem żenującą prawdę o ich niczegonierozumieniu, ale jak oni mogą coś o tym wiedzieć, skoro w r. 1972 chodzili jeszcze do przedszkola?

                                                          W kwestii tych "nieścisłości" nie mam do Pana pretensji. Starałem się tylko je Panu wyjaśnić.

                                                          Rozmowy z Panami Nibyekologami są trudne i mało skuteczne, ponieważ z maniakalnym uporem podtrzymywać będą zazwyczaj swoje schizoparanoidalne stanowisko w tonie imperatywu kategorycznego.

                                                          Pozdrawiam - ARes.
                                                          - 17.07.2010 22:44

                                                          Dodaj lub popraw komentarz

                                                          Zaloguj się, aby napisać komentarz.
                                                          Ocena zawartości jest dostępna tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
                                                          Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
                                                          Niesamowite! (3)100 %
                                                          Bardzo dobre (0)0 %
                                                          Dobre (0)0 %
                                                          Średnie (0)0 %
                                                          Słabe (0)0 %
                                                          Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
                                                          Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies

                                                            Nasz sondaż

                                                          Jaka instytucja powinna dbać o utrzymanie dróg wodnych?