O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.
Artykuły

Długa droga do Europy

W jednym z moich rejsów nagromadziło się mnóstwo atrakcji: tych oczekiwanych i całkowicie niezaplanowanych. Był też jednym z najdłuższych - tak w przeliczeniu na kilometry jak również na "kalendarz".


Po kilku dniach ładowania etapami zwojów blachy byłem gotów do drogi powrotnej. Portem docelowym ładunku był Dortmund. W telefonicznej rozmowie z przedstawicielem polskiej żeglugi ustaliliśmy, ze drogę powrotną odbędę z postojem w porcie (a nie na Scheldzie z pływami) w Antwerpii. Chcieliśmy mieć możliwość bezpiecznego pozostawienia statku na kilka godzin, aby móc spokojnie odwiedzić w szpitalu naszego bosmana. "Szef" okazał zrozumienie i zapowiedział, że przyjedzie po nas samochodem oraz zawiezie nas do szpitala, bo nawet nie wiedzielibyśmy, który to szpital i jak dojechać. Drogę powrotną na statek mieliśmy odbyć samodzielnie. Zadowoleni z pomyślnego ustalenia tych szczegółów ruszyliśmy do Brukseli. Pokonując w drodze powrotnej kolejno śluzy Lembeek, Halle, Ruisbroek, Anderlecht (fot. obok) dotarliśmy do miejsca, gdzie staliśmy poprzednio. Nie odmówiłem sobie wykorzystania postoju na przyjemność ponownego spacerku po ulicach miasta i kilku knajpkach. Nie wiadomo było przecież kiedy taka okazja nadarzy się ponownie. Później okazało się, że był to mój ostatni rejs do Belgii.

Rankiem ruszyłem bardzo wcześnie obliczywszy poprzedniego dnia wieczorem, że po wyjściu przez śluzę Wintam z kanału Brukselskiego na Schelde trafię na początek odpływu, a więc szybko dotrę do Antwerpii. Da nam to możliwość jeszcze tego samego dnia po południu na wyjazd do szpitala. Droga do Antwerpii odbyła się bez przeszkód. Trasę opisałem w pierwszej części więc nie będę robił tego ponownie. Po wejściu do portu i zacumowaniu w Albertdok, a więc tam gdzie oddaliśmy ładunek pyłów - pojechaliśmy do szpitala. Bosman podłączony do kroplówki był jeszcze bardzo osłabiony. Niemniej porozmawialiśmy chwilkę i podnieśliśmy chłopa na duchu. Od tego momentu zostawał już na rekonwalescencji tak "całkiem sam" - bez świadomości, że możemy przyjść i go odwiedzić, pogadać trochę.... Nie był orłem "w językach" więc z personelem i współlokatorami szpitalnej sali porozmawiać nie mógł. Pocieszywszy go więc niejako "na zapas" z ciężkim sercem wróciliśmy na statek. Postanowiłem jeszcze tego wieczoru wypłynąć poza obszar portu Antwerpia w kierunku śluz Kreekrak, aby nie musieć opłacać kolejnego dnia postoju w porcie.

Kolejnego dnia "skok" do Dordrechtu już w Holandii. Postój przy nabrzeżu jak zwykle w takich rejsach wykorzystałem na załatwienie tzw. paczek wolnocłowych, w których można było "zamieścić" atrakcyjne produkty spożywcze i monopolowe po korzystnych cenach. Były to lata wczesnego Gierka - kwitł wtedy w naszym kraju "handel barterowy", dzięki któremu wszelkie "niemożliwości" okazywały się możliwe, a odpowiednio dobrany "prezent" zapewniał wiele - w tym także kolejne rejsy zagraniczne. Wyspecjalizowana firma dostarczyła o świcie wprost na burtę zamówione paczki i ruszyłem w górę Renu. Po niemożliwie dłużącym się, powolnym "mieszaniu wody" śrubami słabiutkiej BM-ki dobrnąłem gdzieś w pobliże Lobith - nieco powyżej miejsca rozgałęzienia się Renu na Waal i Lek.

Nawet nie przypuszczałem, że czekała mnie jeszcze jedna "atrakcja" tego rejsu. Wzorując się na "starych, reńskich wygach" zakotwiczyłem na noc między główkami, w cichej wodzie. Rano obudziłem się "leżąc" barką w poprzek na niższej główce. Okazało się, że jedna z kotwic dziobowych trafiła dokładnie w leżącą na dnie rzeki, wyrzuconą oponę samochodową, która owinęła się na jej łapach i sprawiła, że ta kotwica wcale nie trzymała. Druga z kotwic nie była w stanie utrzymać statku "sztywno", a jedynie sprawiła "łagodne ułożenie się" statku wzdłuż tamy regulacyjnej dziobem ku środkowi nurtu a rufą do brzegu. Wytrawni łodziarze zdają sobie sprawę, że odpłynięcie od główki w tym ułożeniu to sprawa przegrana. Po kilku próbach zrezygnowałem i postanowiłem poprosić o pomoc przepływające statki. Oczywiście obchodziło to wszystkich jak bzyk upierdliwej muchy. Po wielu kwadransach wymachiwania cumą nad głową (jako znaku prośby o odciągnięcie z tej cholernej główki) wreszcie zlitował się nade mną taki belgijski "szczupaczek" - jednośrubowy 300-400 tonowy i relatywnie niezbyt mocny stateczek towarowy. Pomimo zgrabnych prób nie udało mu się odciągnąć mnie na taką odległość od główki, abym mógł o własnych "maszynach" wydostać się z tej sytuacji. Belg miał jednak "normalne" wyposażenie tzn. radiotelefon i wezwał motorówkę Zarządu Dróg Wodnych Królestwa Holandii. Przypłynęło takie "cuś" ... tak gdzieś z 8m długie.... Chłopaki w galowych mundurach.... Pocmokali nad pięknie "wpasowaną" w moją kotwicę "ich" oponą.... Poprosili o podanie holu.... Założyli na dziobowy polerek....
Pomyślałem: w życiu nie odpłynę od tej główki.... Ludzie! Jak ten kuter dopier..... to "klękajcie narody"! I to na wstecznym biegu!. Wyciągnął mnie bez szkody dla śrub i sterów BM-ki na środek nurtu, podpłynął zgrabnie do burty i miły przedstawiciel Królewskiego Urzędu przeprosił za oponę i spytał, czy będę składał jakąś oficjalną skargę. Gdy powiedziałem, że skoro wybawili mnie bez szkód z opresji nie będę składał żadnych roszczeń. Podpisałem więc co trzeba i panowie odpłynęli z życzeniami miłego rejsu do Polski. Po godzinie, gdy zatrzymałem się w Lobith do odprawy cumowałem burta w burtę z Belgiem, który pierwszy zgłosił chęć pomocy. Zapytałem czy powinienem mu zapłacić za próby odholowania. Oburzony zaprzeczył ze słowami "Dziś Ty - jutro ja...." Miło było usłyszeć takie "internacjonalne słowo solidarności łodziarzy" i.... pozostało wręczyć flaszeczkę polskiej wódki jako symboliczne podziękowanie, co przyjęte zostało z uśmiechem.

Dalszy rejs w górę Renu przebiegał już bez niespodzianek. Płynąłem tym razem do Duisburga - (rys. powyżej), aby kanałami Ren-Herne i Dortmund-Ems przeskoczyć do Dortmundu - portu docelowego ładunku z Belgii. Duisburg zawsze robił wrażenie na śródlądowym marynarzu z Polski. To największy port rzeczny w Europie: 21 basenów portowych ma łącznie 180 hektarów powierzchni, długość nabrzeży wynosi 40 km z czego 15 km to nabrzeża z bocznicami kolejowymi. Ponieważ docierają tu niewielkie statki morskie przystosowane do rejsów w górę Renu - Duisburg bywa określany "najdalej na zachód leżącym portem morskim Niemiec". Jest jednak bezsprzecznie komunikacyjnym przedłużeniem dla portów Rotterdamu, Amsterdamu i Antwerpii, w których ładunki przeznaczone w głąb Niemiec przeładowuje się z morskich statków na śródlądowe. Nie zatrzymywałem się w porcie, ale chcąc jak najdalej tego dnia dotrzeć popłynąłem do wlotu kanału Ren-Herne. Kanał Ren-Herne łączy Ren z siecią kanałów niemieckich. Przystosowany jest dla statków o nośności do 1350 ton. Budowano go w latach 1906-1914 a w 1916 ukończono siedem śluz na jego trasie. Prześluzowałem pierwszą w Duisburg-Meiderich i dotarłem wieczorem do śluzy Gelsenkirchen - (fot. powyżej), gdzie zostałem na noc w dolnym stanowisku.


Udostępnij:

Apis 21.03.2007 52309 wyświetleń 24 komentarzy 13 ocena Drukuj



24 komentarzy


  • M
    multinet2000
    Gratuluję Andrzeju!Wspaniały opis.Nie marnujesz się?.Pisz więcej bo "robisz" to naprawdę interesująco.Czekam na następne relacje.
    - 21.03.2007 18:19
    • Janusz Tyburcy
      Janusz Tyburcy
      Wspaniały artykuł Andrzeju.
      Niech młodzi przyszli łodziarze, czytają i mają wyobrażnię, jaka może być ciekawa praca w żegludze śródlądowej.
      Jest w niej obowiązek, są przygody i można trochę coś ciekawego zobaczyć.
      My starsi łodziarze, możemy jedynie powspominać z łezką w oku.
      Zachodzi tylko pytanie, czy jeszcze takie rejsy będą kontynuowane z Gliwic na zachód Europy / i nie tylko z Gliwic /
      To pytanie jest skierowane do decydentów mających wpływ na rozwój żeglugi śródlądowej w Polsce.
      - 21.03.2007 22:13
      • Z
        Zbyszek Konopka
        Super opracowanie Andrzeju ! Ładnie to zrobiłeś, czekam na więcej. / wróciły wspomnienia/ GratulujęSmile
        - 21.03.2007 22:13
        • Monika
          Monika
          Andrzej super wspomnienia, a jakbyś nam je jeszcze przy stole przy.... opowiedział Wink to by dopiero był efekt piorunujący.
          Miejmy nadzieję, że nasze rodzime szlaki rzeczne zasłużą wreszcie na łaskawe oko tych najważniejszych, zostaną odpowiednio zmodernizowane, by wreszcie mogły zostać właściwie zagospodarowane.
          - 22.03.2007 00:34
          • Michael Tokay
            Michael Tokay
            Andrzej !!! z przyjemnoscia czytalem Twoj opis tego rejsu. Masz talent, pisz wiecej. Pozdrawiam serdecznie Michael Tokay (65 Vm).
            - 23.03.2007 04:58
            • x5
              x5
              Perfekcja jest atutem tej strony.Artykuły pisane z "życia" a nie przepisywane od innych.To jest właśnie siła naszej strony internetowej redagowanej przez Andrzeja Pogórskiego.Był najmłodszym kapitanem z patentem Reńskim w latach 70-tych.Wielu naszych kolegów pracuje na europejskich drogach wodnych, ale niewielu potrafi o tym napisać.
              Andrzej potrafi i robi to perfekcyjnie jak wiele rzeczy za które się bierze.
              - 23.03.2007 09:55
              • A
                althaar
                REWELACJA! W ogóle nie mam pojęcia bladego o byciu "łodziarzem", ale ten artykuł przyciąga również totalnych laików. To lepsze niż fotoreportaże National Geographic, bo... ciekawsze.
                - 28.03.2007 09:28
                • B
                  Bryza
                  Te cuda technologii były już u sąsiadów 30 lat temu.Dogoniliśmy ich tylko na polu super marketów i to w krótkim czasie i z wielkim rozmachem.Dlaczego nasi inwestorzy a także zagraniczni (bo to są ogromne pieniądze) nie widzą tego.Tak zagospodarowana rzeka nie jest wcale mniej atrakcyjna turystycznie.Dodatkowa atrakcja turystyczna a jaki rozwój gospodarczy kraju.Polecam ten artykuł dla ludzi z Ministerstwa Środowiska ,Transportu,Gospodarki i Planowania.Miłe zaskoczenie kapitan wirtualny to także kapitan z krwi i kości rzeczny lub śródlądowy.
                  - 01.11.2007 13:27
                  • jacek bozym
                    jacek bozym
                    Coz...Wiedza,fachowosc i znajomosc zagadnienia to podstawa do merytorycznego podejscia do sprawy.Na tej stronie to wszystko widac.A koledzy piszacy takie "hity" po prostu to udowadniaja...To ze nie uzywaja "szarzy" swiadczy tylko o Ich skromnosci....Fajnie przypomniec sobie trase,czytajac takie opowiesci.....
                    - 02.11.2007 11:07
                    • Piotrek1471
                      Piotrek1471
                      Kiedy parę dni temu w Hyde Parku prosiłem doświadczonych łodzirzy o jakieś zdjęcia z "tamtych" stron, obrazujących ciekawostki i stan szlaków żeglugowych na zachodzie-bo nigdy tam nie byłem a chciałbym zobaczyć,przeoczyłem jakoś(tu sorry)relację Apisa z Jego rejsu.Dla mnie osobiście to geograficzna wycieczka w towarzystwie znającego temat przewodnika.Jestem pod wrażeniem- doskonałego technicznie opracowania stron- i wiedzy autora.Tak sobie pomyślałem,że byłoby super gdyby materiały dydaktyczne w żeglugowych szkołach były opracowane na równie wysokim poziomie
                      Na koniec-smutna niestety refleksja,która po porównaniu przedstawionego na zdjęciach stanu dróg i obiektów żeglugowych na zachodzie z naszą polską rzeczywistością w okrutny sposób pokazuje jak"Długi rejs do Europy"jeszcze przed nami.
                      Autora proszę o zezwolenie na udostępnienie linka do strony polonusowi z Norwegii(zastrzegam że tylko w celach poznawczych)zainteresowanemu tematem żeglugi śródlądowej.Serdecznie Wszystkich pozdrawiam
                      Piotrek1471.
                      - 09.11.2007 04:43
                      • Apis
                        Apis
                        Będę wdzięczny za udostępnianie linków do treści przez nas publikowanych. Popularyzacja i swoista "edukacja rzeczna" szerokich mas jest naszym celem.
                        Pozdrawiam i dziękuję za uznanie. To najlepsza nagroda za pracę przy tym serwisie.
                        - 09.11.2007 11:33
                        • Trawers
                          Trawers
                          Jędrek - dopiero dziś przeczytałem od deski do deski Twój artykuł - gratuluję! Wciągnęło mnie !
                          - 01.12.2007 01:12
                          • Teos
                            Teos
                            Po dwu latach z przyjemnością przeczytałem ponownie ten świetny artykuł od deski do deski. Tak się szczęśliwie dla mnie składa że były to lata mojego powrotu do łodziarki, udało mi się w tym czasie zobaczyć na własne oczy większą część trasy opisywanej przez Ciebie Andrzeju. Najpierw na BM-5337 z kapitanem Frankiem Manikowskim od Szczecina aż do Munster,
                            później tygodniowy rejs z okolic Minden do Rotterdamu i z powrotem, wreszcie ostatnio (poza regularnym oraniem Renu pomiędzy 197 km a 793 km) zimowy rejs z Duisburga, z ładunkiem piasku hutniczego do Liege w Belgii a następnie przeskok na pusto Kanałem Alberta, przez Antwerpię do Terneuzen po ładunek celulozy do Koln. Własnie wróciłem do domu i przypomniałem sobie o tym artykule. Po raz kolejny jestem pod wrażeniem ogromu zawartej w nim wiedzy i jakości przekazu. Prawdę pisze Skipper że sporo naszych tam pływa, ale niewielu potrafi o tym napisać, tym większa chwała Autorowi.
                            Na koniec może jeszcze tylko jedna gorzka pigułka, uświadomiłem sobie że od czasów szkolnych nie pływałem po środkowej Odrze i pewnie prędzej zdarzy mi się zawinąć barką do Paryża niż wrócić tu gdzie serce by chciało.........
                            - 18.01.2009 13:49
                            • Piotrek1471
                              Piotrek1471
                              Teoś pięknie zakończyłeś swój komentarz nawiązując do słynnego już cytatu:"Tam skarb Twój gdzie serce Twoje".
                              - 27.08.2009 11:02
                              • Piotrek1471
                                Piotrek1471
                                Już po raz n-ty oglądam tą relację z rejsu i za każdym razem znajduję coś interesującego i pouczającego.Tym większa chwała Autorowi.
                                - 27.08.2009 11:04
                                • K
                                  kapusta
                                  Kiedy tak będzie w naszym ukochanym kraju??? Kapusta
                                  - 09.04.2010 19:49
                                  • mlody6825
                                    mlody6825
                                    Przyznam, ze dopiero teraz dotarłem do tego artykułu (nie wiem, dlaczego dopiero teraz), ale również jestem pod wrażeniem, bo wzbudziło to u mnie, tęsknotę do "lodziarki", a także bardzo pozytywne wspomnienia z tamtych czasów i podobnie długiego rejsu (6 tygodni) również na BM-ce, ze Szczecina do Dortmundu (z surówką żelaza)Nie miałem zbyt długiego stażu jako "lodziarz" (ogółem, w 2 etapach, jakieś 7 lat), ale miałem to szczęście zobaczyć te wszystkie "cuda" hydrotechniki i pokonać wyżej opisana trasę (tylko raz, bo takich rejsów, już chyba nie ma) w latach 95-98, jeszcze stara trasa przez Rothensse (choć most był już przerzucony, ale nie skończony) i z łezką w oku wspominać chyba najciekawsze momenty mojego życia. I z wielkim rozżaleniem stwierdzić, ze my w Polsce chyba, już nigdy nie doczekamy się takiego stanu naszych rzek, jak to ma miejsce w Niemczech (nie mowie nic o innych krajach europy zachodniej). Bo jeżeli przez 13 lat nie zdążyliśmy naprawić tego co zniszczyła woda, NO TO O CZYM MY PANOWIE ROZMAWIAMY!!!! Z szacunkiem dla wszystkich, którzy redagują ten portal i wszystkich byłych i aktualnie pracujących "Lodziarzy" (przepraszam - nie mam dużego "eł"Wink.
                                    - 09.06.2010 14:41
                                    • x1109
                                      x1109
                                      Przepięknie brzmi słowo LODZIARZE.Ubawiłem się.
                                      Gdyby nie było przeprosin, napewno bym tego nie zauważył.
                                      Pozdrawiam Włodek!!!
                                      - 10.06.2010 17:59
                                      • S
                                        Seehund
                                        " LODZIARZE" mają więcej znaczeń. Tak mówią chyba o sobie żeglarze lodowi, czyli bojerowcy. Przed laty, w niektórych rejonach nazywano tak również policjantów drogowych. Zapewne z powodu tzw. lizaka interpretowanego jako lód.
                                        @mlody6825. Zapewne masz literę "Ł". Musisz tylko umieć ją znaleźć.
                                        - 13.06.2010 19:45
                                        • Apis
                                          Apis
                                          Milicjantów (policjantów) drogowych nazywano lodziarzami z powodu białych kurtek podobnych do stroju facetów wrzeszczących na plaży "Loooodyyyy!!!".

                                          Z tego samego powodu w Austrii nazwano ich "białe myszy", ale zawężało się to do policjantów na motocyklach, bo tylko oni tak byli ubrani.

                                          @mlody6825 - Litera "Ł" - skoro masz pozostałe "polskie" (a masz, bo używasz ż, ó, ę, ą) oraz "L" - musi działać. To przecież kombinacja klawiszy Alt+L - skoro działa z innymi literkami (Alt+A=ą)...
                                          - 14.06.2010 08:20
                                          • S
                                            Seehund
                                            I ponownie mam powód do podziękowania Kapitanowi za uzupełnienie mojej wiedzy ( lub wypełnienia niewiedzy).
                                            Wypada mi przeprosić policjantów za przywołanie ich do opowieści o milicjantach.
                                            - 14.06.2010 21:33
                                            • U
                                              Udaizd
                                              Witam Wszystkich (pierwszy wpis na forum)

                                              Gratuluję świetnego artykułu.
                                              Mam krótkie pytanie, czy są jakieś przeciwskazania lub ograniczenia, aby przejść z Renu na Skaldę tym nowym kanałem łódką turystyczną? W przyszłym roku chcę się dostać z Renu do Brukseli przez Antwerpię i ta trasa wydaję mi się odpowiednia.
                                              Pozdrawiam
                                              - 19.12.2010 12:51
                                              • Apis
                                                Apis
                                                Sądzę, że tak o ile nie ma jakichś specjalnych przepisów ograniczających. Już wówczas widziałem na tej trasie łodzie turystyczne zarówno na nowym wówczas przejściu do Antwerpii jak i na Canal de Willebroek (kanale Brukselskim)
                                                - 04.02.2011 00:27
                                                • Apis
                                                  Apis
                                                  Miesiąc temu minęła piąta rocznica napisania tego artykułu. Konkluzja zawarta w ostatnich, refleksyjnych zdaniach artykułu nie tylko jest nadal aktualna, ale nabrała jeszcze większej wyrazistości.
                                                  - 29.04.2012 20:34

                                                  Dodaj lub popraw komentarz

                                                  Zaloguj się, aby napisać komentarz.

                                                  Ocena zawartości jest dostępna tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
                                                  Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
                                                  Niesamowite! (11)84.6 %
                                                  Bardzo dobre (1)7.7 %
                                                  Dobre (1)7.7 %
                                                  Średnie (0)0 %
                                                  Słabe (0)0 %
                                                  Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
                                                  Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies