O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.
Artykuły

Historia pewnego statku.

W 1896 r. gdańsko-hamburski armator Johannes Ick zamówił w stoczni J.W. Klawittera w Gdańsku, specjalizującej się głównie w budowie statków śródlądowych i przybrzeżnych holownik bocznokołowy o napędzie parowym przeznaczony na rzekę Wisłę.

HOLOWNIK PAROWY „GDAŃSK”

W 1896 r. gdańsko-hamburski armator Johannes Ick zamówił w stoczni J.W. Klawittera w Gdańsku, specjalizującej się głównie w budowie statków sródlądowych i przybrzeżnych holownik bocznokołowy o napędzie parowym przeznaczony na rzekę Wisłę.
Armator ten eksploatował na Wiśle i jej dopływach pod koniec XIX w. dość pokaźną flotę. Składała się ona z 7 dużych holowników trasowych o napędzie tylnokołowym, jednego o napędzie śrubowym oraz około 20 barek bez napędu. Zamówiony holownik otrzymał stoczniowy numer budowy 204 oraz nazwę „Danzig”. Armator odebrał go na wiosnę 1897 r.

Dane techniczne holownika „Gdańsk”

WYPORNOŚĆ:181 t.
WYMIARY:długość-44.98 m., szerokość-6.70/11.20 m., zanurzenie-0.94 m.
SILNIKI GŁÓWNE:
1 maszyna parowa podwójnego rozprężania 2 cylindrowa prod. J.W. Klawitter, Danzig. 1892r.,moc:250 KM
PĘDNIK: koła łopatkowe (bocznokołowiec), PRĘDKOŚĆ:14 km/godz.,ZAŁOGA:8 ludzi.


Kadłub zbudowany był ze stali o układzie wiązań poprzecznym, stewa dziobowa wykonana ze stali kutej, rufowa natomiast ze stali lanej, 84 wręgi stalowe wzmocnione do żeglugi w drobno pokruszonym lodzie. Całość konstrukcji była łączona nitami. Holownik podzielony był na 7 przedziałów za pomocą 6 grodzi, jeden pokład stalowy. Jako pędnik zastosowano 2 boczne dziewięcioszuflowe koła łopatkowe. W skład wyposażenia wchodziły dwie kotwice czterołapowe, dwie ręczne windy kotwiczne, winda parowa manewrowa (na dziobie), jedna szalupa wiosłowa na rufie opuszczana ręcznie, dwa bomy za i wyładunkowe (na dziobie i rufie), hak holowniczy, kozły holownicze oraz urządzenie do kładzenia komina podczas przechodzenia pod mostami. Dostęp światła dziennego do pomieszczeń mieszkalnych znajdujących się na rufie zapewniały iluminatory, natomiast w sterówce okna. Ogrzewanie parowe. W części dziobowej mieściła się ładownia. Całkowity koszt budowy holownika wyniósł ok. 98.000 marek niemieckich.

Holownik eksploatowany był na Wiśle na trasie Danzig (Gdańsk) – Warszawa, gdyż Johannes Ick jako jedyny miał zgodę rządu rosyjskiego na przekraczanie granicy niemiecko-rosyjskiej w Silnie na 719 km rzeki Wisły. Głównie holował barki w górę rzeki, sam też zabierał do ładowni skrzynie i beczki. W 1908 roku otrzymał oświetlenie elektryczne poprzez zainstalowanie parowego agregatu prądotwórczego. Dawał on prąd o napięciu 12 V. Trasę Danzig – Warszawa - Danzig holownik nieprzerwanie pokonywał prawie do lipca 1914r. Z chwilą wybuchu I wojny światowej „Danzig” eksploatowany był na liniach do Bydgoszczy (wówczas Bromberg). Po zajęciu w 1915 roku Warszawy przez wojska niemieckie została utworzona Schiffahrtsabteilung des Feldeisenbahnwesens, (w skrócie, FECH) której zadaniem było zaopatrywanie wojsk w zapasy żywności, amunicji oraz transport rannych między innymi drogami wodnymi. W tym celu wykorzystywano holowniki i barki prywatnych armatorów, które zostały zarekwirowane i zmilitaryzowane. „Danzig” holował barki na trasie Warszawa – Toruń (wówczas Thorn) oraz Warszawa – Płock i podlegał komendanturze FECH w Warszawie.

Po zakończeniu wojny holownik został zwrócony swojemu właścicielowi i powrócił do Gdańska. Po powstaniu państwa polskiego w listopadzie 1918 r. dawna granica niemiecko-rosyjska stała się granicą niemiecką- polską i rząd Polski nie przyznał koncesji na pływanie taboru firmy Johannes Ick do Warszawy, wówczas „Danzig” zatrudniony został w rejonie Dolnej Wisły. Po przejęciu Pomorza w styczniu 1920 roku powstała w miejscowości Czatkowy koło Tczewa nowa granica na Wiśle pomiędzy Polską a Wolnym Miastem Gdańsk i ruch jednostek niemieckich i gdańskich po Wiśle będącej w administracji polskiej mógł odbywać się tylko na zasadzie tranzytu. Wówczas Johannes Ick zlikwidował oddział w Gdańsku a tabor został wysprzedany w ręce polskie i niemieckie. Holownik zakupił gdański armator Gustav Pohlmann i eksploatował go bez zmiany nazwy. W marcu 1926 roku nasz bohater zatrudniony jest przy holowaniu lichtug z węglem, które przekazywane są w ujściu Wisły pod Świbnem (wówczas Schiewnchorst) a holowane z Tczewa, gdzie były ładowane. I tak wiadomo, że 17 marca „Danzig” przejął od holownika „Angora” lichtugi i przeholował je do Tczewa, po czym 26 marca załadowane przeholował do Świbna. Był to pierwszy transport węgla nowo powstałego Towarzystwo „Żegluga Wisła – Bałtyk” w Tczewie zajmującego się eksportem węgla w oparciu o port tczewski. Holownik był dzierżawiony przez wyżej wspomniane Towarzystwo. W 1928 r. statek zakupiło Towarzystwo Akcyjne „Lloyd Bydgoski” i przemianowało go na „Gdańsk”. Holownik poddany został remontowi i przebudowie. Między innymi zlikwidowano bom rufowy, a zamontowano składany maszt sygnalizacyjny, szalupę przeniesiono z rufy na dziób, zmieniono zabudowę świetlika maszynowni w części dziobowej oraz przebudowano pomieszczenia w nadbudówce na śródokręciu. Nowy armator eksploatował „Gdańsk” na Wiśle w oparciu o porty w Toruniu, Włocławku, Płocku oraz w Gdańsku. Od 1932r. do wybuchu wojny statkiem dowodził gdańszczanin Edmund Schmidt. We wrześniu 1939 r. holownik jako mienie polskiego armatora zajęła niemiecka policja wodna (Wasserschutzpolizei) w Gdańsku. Potem przekazany został Głównemu Urzędowi Powierniczemu Wschód (Haupttreuhandselle Ost), który przekazał holownik Bromberger Schleppschiffahrt A.G., nazwę statku zmieniono na „Eduard Krause”. Holownik przeszedł remont połączony z wymianą kotła parowego. Jego zatrudnienie nie zmieniło się pływał na Wiśle, brał udział przy odbudowie mostów we Włocławku i Toruniu a także holował barki w relacji Gdańsk – Warszawa. Sam zabierał towary w postaci ról papieru z celulozy we Włocławku (wówczas Leslau). Potrafił holować w nurcie Wisły od 8 do 9 barek o załadunku 300 t. lub 4-5 o większej ładowności. Statkiem w okresie okupacji dowodził wytrawny fachowiec, dla, którego, nie było rzeczy niemożliwych a mianowicie S. Ziętara. Potrafił on przeprowadzić holownik przez mieliznę o ile jej długość nie była większa od długości statku. Nad mielizną było około 70 cm wody, holownik miał około 85 cm. Po spuszczeniu holu barki przepłynęły w dół Wisły samospławem. Kapitan Ziętara oddalał się od mielizny, rozpędzał statek całą naprzód a tuż przed progiem mielizny, który trzeba było wyczytać z wody zatrzymywał maszyny. Holownik siłą bezwładności docierał do mielizny a nadchodząca od rufy wytworzona fala przenosiła statek przez piach.

W lutym 1945 roku „Eduard Krause” przejęty został przez Armię Czerwoną i do kwietnia zatrudniony był przez jednostki saperskie przy budowie drewnianego mostu drogowego w Chełmnie a potem obsługiwał przeprawę wojsk sowieckich koło Tczewa. W dniu 10 maja 1945 r. holownik przejął Komisariat Żeglugi Śródlądowej w Bydgoszczy, powrócono do nazwy „Gdańsk”. Przekazany w czerwcu Okręgowemu Urzędowi Likwidacyjnemu w Bydgoszczy został wydzierżawiony Żegludze Państwowej w Bydgoszczy. W sierpniu wyruszył jako pierwszy holownik z barkami na holu do Warszawy dostarczając do stolicy transport mąki, cukru i ziemniaków. Trasa rejsu wiodła z Tczewa, szlak wodny był nie oznakowany, a zwalone mosty znacznie utrudniały rejs. Potem w latach 1946 – 1947 „Gdańsk” zatrudniony był przy wywozie gruzu z Warszawy na budowle regulacyjne pod Modlinem i Nieszawą. W międzyczasie, bo w 1946 r., o holownik upomniał się reaktywowany Lloyd Bydgoski i holownik został mu zwrócony. W tym okresie kapitanem holownika był Jan Ziętarski.

W 1948 r. po upaństwowieniu środków transportu jednostka została przekazana Państwowej Żegludze na Wiśle Oddział w Bydgoszczy. Rok później „Gdańsk” przejęty został przez Państwową Żeglugę Śródlądową we Wrocławiu, Ekspozytura w Bydgoszczy. W 1951 r. kolejny armator Przedsiębiorstwo Państwowe Żegluga na Wiśle, Ekspozytura Rejonowa w Bydgoszczy staje się kolejnym armatorem statku. W 1952 r. skierowany został na remont do Toruńskiej Stoczni Rzecznej w Toruniu, który trwał do 1954 r. W stoczni w zasadzie wykonano nowy kadłub dokonując nowego rozstawu wręg. Wymieniono windę parową manewrowo – kotwiczną, wstawiono nowy agregat prądotwórczy dający prąd o napięciu 24 V, zmieniono zejściówki do pomieszczeń mieszkalnych pod pokładem, a także rozkład pomieszczeń socjalno-bytowych załogi, przystosowując je do żeglugi całodobowej. W tym celu zlikwidowano ładownie w części dziobowej, zwiększono ilość iluminatorów. Przebudowano nadbudówkę na śródokręciu powiększając ją zmieniono również sterówkę. W trakcie tych modernizacji zwiększony został ciężar własny i wzrosło zanurzenie do 0,94 m w wyniku, czego „Gdańsk” stracił nieco na swych walorach eksploatacyjno-nawigacyjnych. Remont zakończono w lipcu 1954 r. i statek powrócił na Wisłę. Od 1955 r. statkiem dowodził kapitan Dąbrowski. W 1956 roku kolejny armator, jakim było P.P. Bydgoska Żegluga na Wiśle skierował „Gdańsk” na trasę Przegalina – Płock. Potem eksploatowano go na linii Gdańsk – Brdyujście. W 1964 roku po raz ostatni holownik zmienia właściciela, zostaje nim P.P. Żegluga Bydgoska. Cztery lata później wycofany został z eksploatacji i przeznaczony na złom. W 1969 r. w Bazie Remontowej Żeglugi Bydgoskiej zdemontowano tambory, koła łopatkowe oraz nadbudówki, po czym zaholowano go do Czarnkowa gdzie ostatecznie zezłomowano go w 1970 r. W sumie „Gdańsk” przepracował 71 lat na jednej tylko rzece można powiedzieć, że był wierny Wiśle”, Ponadto przez ten okres trzy razy zmieniał nazwę, nosił pięć bander i aż 13 razy zmieniał właścicieli. Był zaliczany do najlepszych holowników parowych na Wiśle w okresie zarówno przed wojnami jak i po wojnie mimo przebudowy.

WALDEMAR DANIELEWICZ


Udostępnij:

Apis 09.01.2007 9531 wyświetleń 2 komentarzy 1 ocena Drukuj



2 komentarzy


  • Teos
    Teos
    Piękna historia, szkoda że jak zwykle zakończona złomowaniem ;(
    Dzieki Waldek
    - 11.01.2007 09:06
    • Apis
      Apis
      W dawnej NRD zachowano wspaniałe statki parowe z Łaby - bocznokołowe i tylnokołowe jako pamiątki dziejów. Bezmyślne niszczenie takich zabytków to nasza brzydka cecha. Szkoda i tego statku, i Holendrów....
      Szkoda starego Westerka którego ja sam odprowadziłem na Kanał Odyńca jako punkt zdawczo-odbiorczy barek pchanych i nie znam jego dalszego losu. Pamiętam jak podczas tego ostatniego, odrzańskiego rejsu "Westerplatte" z Koźla do Szczecina - nasz stary statek szkolny był pozdrawiany syrenami mijanych statków dowodzonych przez absolwentów i nie tylko....
      - 11.01.2007 10:19

      Dodaj lub popraw komentarz

      Zaloguj się, aby napisać komentarz.

      Ocena zawartości jest dostępna tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
      Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
      Niesamowite! (1)100 %
      Bardzo dobre (0)0 %
      Dobre (0)0 %
      Średnie (0)0 %
      Słabe (0)0 %
      Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
      Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies