O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.
Artykuły

R&R czyli Podziękowanie Janusza

Korzystając z gościnności kapitana wirtualnego statku chciałbym na jego pokładzie wydać - oczywiście również wirtualnie - wystawne przyjęcie urodzinowe.

Korzystając z gościnności kapitana wirtualnego statku chciałbym na jego pokładzie wydać - oczywiście również wirtualnie - wystawne przyjęcie urodzinowe.

la wszystkich, którzy pamiętali (również dla tych, którzy uszczypliwie zaczynają wypominać mój wiek), jak też i dla tych którzy pamiętać nie chcą lub zapomnieli - stawiam wirtualny tort i wirtualną skrzynię dobrej gorzały.





A kwintesencją tego przyjęcia niechaj będzie jak najbardziej realny kawałek dobrej muzy w wykonaniu jakże bliskiemu nam absolwentom TŻŚ zespołu.









Melodyka i słowa tego kawałka, który był w latach młodzieńczych przesłaniem każdego prawdziwego marynisty niech brzmi bez ustanku. Dziękuję wszystkim za pamięć i udanej wirtualnej zabawy życzę.

Janusz Fąfara


Udostępnij:

Apis 19.06.2011 4720 wyświetleń 1 komentarzy 0 ocena Drukuj



1 komentarzy


  • Apis
    Apis
    Piszemy ostatnio co nieco o zespole, którego debiut estradowy zbiegł się także z występem na Studniówce w Technikum Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu. Jako gitarzysta basowy jednej ze szkolnych kapel postanowiłem więc przypomnieć historię zespołu, który odcisnął mocne piętno w naszych muzycznych horyzontach w tamtym czasie. Zresztą - sami przeczytajcie ilu doskonałych muzyków przewinęło się przez skład tej kapeli.

    www.zegluga-rzeczna.pl/images/RiR.jpg

    Romuald i Roman


    Było to w czasach, gdy w polskiej muzyce bigbitowej prym wiodły sympatyczne piosenki z miłymi melodyjkami i niezbyt wyszukanymi tekstami, a jedynymi kapelami, które z profesjonalnej czołówki zabiegały o miano awangardowych były: Breakout i Niebiesko-Czarni.

    Zespół Romuald i Roman powstał wiosną 1968 roku we Wrocławiu. Założony został przez dwóch - dobrze znanych tamtejszej publiczności śpiewających gitarzystów: Romualda Piaseckiego oraz Romana Runowicza. Składu dopełnili: basista Jan Jacek Baron oraz perkusista Andrzej Tylec.

    Grupa zadebiutowała w swoim rodzinnym mieście,13 czerwca 1968 roku, podczas II Wiosennego Przeglądu Zespołów Muzyki Rytmicznej. Zdobyła wówczas pierwsze miejsce. To był początek pasma efektownych zwycięstw, które nastąpiły podczas III Ogólnopolskiego Festiwalu Muzyki Młodzieżowej w Częstochowie oraz na IV Ogólnopolskim Przeglądzie Wokalistów i Zespołów Muzyki Rozrywkowej w Gliwicach.

    Romuald i Roman byli zjawiskiem na tyle odmiennym i interesującym, że dość szybko zdobyli sobie w Polsce uznanie, zwłaszcza wśród bardziej wymagającej publiczności - tej, która od rocka oczekiwała odejścia od konwencjonalnej "piosenkowej" formy i która szczególnie ceniła sobie ekspresję oraz dynamikę brzmienia.

    Grupa od początku starała się stworzyć analogię do nowych prądów w światowej muzyce i podchodziła do tego głębiej, niż powiedzmy Niebiesko-Czarni, którzy dzierżyli w tamtym czasie monopol na nowoczesność. Chociaż zespół działał pod patronatem Wrocławskiego Klubu Jazzowego, a potem różnych oddziałów Polskiej Federacji Jazzowej nigdy nie zatracił swoistej "podziemnej aury".

    Z czasem Romuald i Roman, dzięki wyjątkowej - jak na tamte siermiężne czasy - oprawie świetlnej, projekcjom filmowym podczas występów oraz szczególnym upodobaniom do improwizacji zasłynęli jako formacja tworząca psychodeliczne widowiska. Tomasz Tłuczkiewicz, późniejszy prezes Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego, a w tamtym czasie kierownik formacji, mówił niegdyś: Najsilniejszą stroną tej kapeli było klubowe granie. Gdy na sali znajdowało się 100, 150 spoconych małolatów, z tego połowa hipisi (prawdę mówiąc wtedy nie bardzo jeszcze wiedzieliśmy, dlaczego nas tak lubili), to na estradzie naprawdę mogły się dziać cuda. Występ trwał minimum cztery godziny (...). To, co Romuald i Roman tworzyli w czasie takich wieczorów wynikało ze szczególnych "wibracji", ze specyfiki miejsca i z obecności takiej, a nie innej publiczności (...). W klubach zespół grał trochę Rolling Stonesów i Artwoods, a później zaczynała się najdłuższa i najciekawsza, improwizowana część występu.

    W 1969 roku zespól awansował do krajowej czołówki. Występując z nowym basistą - Leszkiem Muthem (zastąpił powołanego do wojska Barona) odnosił kolejne sukcesy zdobywając drugie miejsce w finale Młodzieżowego Festiwalu Muzycznego w Rybniku i - przede wszystkim - odnosząc zwycięstwo w I Ogólnopolskim Festiwalu Awangardy Beatowej w Kaliszu. Rok później w kategorii zespołów, w ankiecie miesięcznika "Jazz" - formacja zajęła ósme miejsce, wyprzedzając takie zespoły, jak Dżamble i No To Co.

    Debiutancki mały krążek zespołu ukazał się w 1969 roku i zawierał na stronie A swego rodzaju "studium" psychicznej depresji - kompozycję Pytanie czy hasło Runowicza, a na stronie B utwór Człowiek Piaseckiego. Oto fragment tekstu kawałka ze strony A: Na co dzień w obłędzie / z czymś walczysz zawzięcie / bezwolnie, uparcie / wciąż wierzysz swej karcie / Czy To ma sens? / W bezmyślnym pośpiechu / cierpieniu i grzechu / z wyjściami na przyszłość / to padasz to wstajesz / Czy to ma sens? Oczywiście nie szło tu o poezję wysokich lotów, a jedynie o niekonwencjonalny tekst, bo przecież od sztampy roiło się wówczas w polskiej muzyce rockowej i "okołorockowej". W warstwie muzycznej oba utwory pokazywały pewne wpływy wczesnego zespołu Cream, ale przy tym dość zróżnicowany charakter - i zwłaszcza w przypadku Człowieka - interesujące rozwiązania aranżacyjne.

    Niestety kapela nie miała szczęścia do nagrań, tak radiowych, jak i płytowych. W tamtym czasie oczekiwano od zespołów numerów kilkuminutowych, a przecież cały efekt muzyczny tkwił w przypadku grupy w rozbudowanych kompozycjach. Nawet najbardziej znany kawałek kapeli Bobas - jest niestety efektem nagraniowego kompromisu. W planach było przygotowanie materiału na album. Zaprzyjaźniony z zespołem Ryszard Wojtyłło - autor tekstów, jak wspominał Tłuczkiewicz: cisnął nas, żeby przygotować repertuar na longplay, bo wiedział, że to oznaczało tantiemy. My jeśli już myśleliśmy o dużej płycie, to raczej górnolotnie: żeby zostawić coś po sobie. I takie myślenie obracało się przeciwko nam. Dopiero po latach, w 1994 roku ukazała się płyta CD zawierająca dwadzieścia zarejestrowanych niegdyś utworów formacji.

    Zmierzch kariery Romualda i Romana przypadł na rok 1971. Grupa, niejako w swoim łabędzim śpiewie wystąpiła w filmie "Trąd" Andrzeja Trzosa-Rastawieckiego - wykonując utwór Gdyby przebaczyć mogli wszyscy. Potem muzycy rozstali się. Andzrej Tylec trafił do zespołu Czesława Niemena, Roman Runowicz przeszedł do Nurtu. Co prawda w 1973 roku Romulad Piasecki reaktywował grupę, ale niestety to już nie był tamten zespół.

    I tak na koniec. W swoim czasie Tomasz Tłuczkiewicz powiedział, że po rozstaniu z grupą usłyszał album "Live Date" zespołu Grateful Dead i wtedy okazało się, że drzwi, które próbowali sforsować wrocławscy muzycy były już otwarte.

    W 2001 roku w lutym RiR reaktywował się. Niestety w skladzie zabrakło Romana Runowicza, który wyjechał kiedyś do Niemiec Zachodnich i nie można go odnaleźć.

    Skład aktualny na luty 2001: Romuald Piasecki, Jacek Baron, Krzysztof Orłowski, Kazimierz Cwynar, Mirosław Krawczyk.

    INSTRUMENTY i MUZYCY

    # gitara - Romuald Piasecki, Roman Runowicz, Jan Borysewicz, Jacek Krzaklewski, Zdzisław Janiak
    # gitara basowa - Jacek Baron , Leszek Muth, Kazimierz Cwynar, Andrzej Pluszcz, Zbigniew Wrzos, Marek Purzycki, Mieczysław Jurecki , Maciej Roda, Włodzimierz Krakus
    # perkusja - Andrzej Tylec, Stanisław Kasprzyk, Leszek Chalimoniuk, Sarandis Jovanudis, Ireneusz Nowacki
    # śpiew - Leszek Kot, Jacek Baron, Mirosław Bielawski
    # Fender piano - Krzysztof Orłowski , Janusz Góralski, Michał Kienko
    # flet, harmonijka ustna - Krzysztof Orłowski, Leszek Kot
    # organy Hammonda - Ryszard Stemplowski
    # trąbka - Michał Kieńko
    # sax, puzon - Stanisław Siudak
    - 19.06.2011 17:23

    Dodaj lub popraw komentarz

    Zaloguj się, aby napisać komentarz.

    Ocena zawartości jest dostępna tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
    Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
    Niesamowite! (0)0 %
    Bardzo dobre (0)0 %
    Dobre (0)0 %
    Średnie (0)0 %
    Słabe (0)0 %
    Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
    Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies