Poniedziałek Pizdziora
Byliśmy w trzeciej klasie
Byliśmy w trzeciej klasie i wtedy właśnie dokooptował do nas Wiesio Pizdzior znany tez jako Tramwajarz .Był od nas o 3 lata starszy i przeszedł juz swoje w życiu.
Tak kochal TZS, ze chodzil do tej Szkoly 7 lat.
Przez cztery lata był notorycznie na zwolnieniu i symulował już chyba wszystkie choroby.
Znany był u wszystkich lekarzy w okolicy i na Pilczycach skąd dojeżdżał do Szkoły.
Cudem żył jeszcze i co to było za....... życie .
W poniedziałki mieliśmy jako pierwsza lekcje historie z prof. Stanisławem Waszczyńskim
Pizdzior po jakiejś całonocnej imprezie wpadł na lekcje w ostatniej chwili i zwrócił się do nas : - Chłopaki pochlałem wczoraj i musze się trochę przespać bo ledwo żyje -
- Pójdę do ostatniej ławki a wy zasłońcie mnie - wymyślił to sprytnie Wiesio.
- Nam nie trzeba było dwa razy powtarzać , znamy przecież życie i nie jedną nieprzespaną noc mieliśmy juz na sumieniu.
Pan prof. Waszczyński opowiadał właśnie o bitwie pod Grunwaldem kiedy rozległo się głośne chrapanie. To Wiesio usnął niewinnie jak niemowlak.
Cyro-tak nazywalismy Pana prof. początkowo udawał że nic nie słyszy, ale my rozchyliliśmy się w rzędach tak, żeby mógł On zobaczyć śpiącego Pizdziora .
Podalismy go na talerzu.
Pan prof. wziął z katedry wskaźnik do map i powolotku na palcach zbliżał się do śpią cego delikwenta. W klasie było cicho jak makiem zasiał i tylko chrapanie Pizdziora zakłócało tą przeraźliwą cisze.
Cyro stanął nad śpiącym Wiesiem i zamachnął się wskaźnikiem, ale tuż nad jego plecami zamarł w bezruch i popatrzył się na nas.
Wydawało się ze słychać było słowa - lej go - chociaż nikt z nas nic nie mówił tylko kiwał głową i pokazywał kciukiem w dół.
Cyro wziął jeszcze raz zamach i walnął Pizdziora po plecach. Uniósł się tuman kurzu z nietrzepanego od lat munduru marynarskiego.
Wiesio przebudził się z przerażeniem w oczach i krzyknął tylko :
-O Jezu zabije mnie- i zerwał się z ławki ku ucieczce.
- ty chrapiaca pazdziorowa mordo -wrzeszczal na niego Cyro.
I wtedy Romuś Warszawiak zatrąbił na piszczałce sygnał do ataku.
Pizdzior dal w dluga a Cyro ze wskaznikiem za nim.
Ruszyliśmy za panem prof. na naszych krzesłach jak na drewnianych rumakach do boju : pata -taj-pata-taj, pata -taj-pata-taj.
Piętro niżej IV c z Kondonem, Dolarem i Bodziakiem mieli właśnie lekcje budownictwa wodnego z inż. Kokosem z Navicentru.
Jego pseudonim wziął się od elegancko zaczesanej łysiny, która wyglądała właśnie jak ten owoc.
Kiedy tynk zaczął sypać się na kokos pana inżyniera , spytał on z przerażeniem w oczach :
- Panowie co się tam na górze dzieje ? - Przecież za chwilę runie nam sufit na głowy .
Chłopaki popatrzyli na niego z politowaniem, a Kondon spokojnym głosem odpowiedział:
- Ekipa ma lekcje historii i przerabiają właśnie bitwę pod Grunwaldem -
- Pan inż. zobaczy jak będą mieli o wybuchu Rewolucji Październikowej i będą strzelali
z Aurory to dopiero będzie huk - uśmiechnął się Edek
.
Na przystanku tramwajowym przy stoczni jakaś pani pyta stojącego tam marynarza :
- Chłopcze co się tam u was dzieje , czemu ten nauczyciel tak strasznie krzyczy ?
- Jest wszystko w porządku proszę Pani to tylko chłopaki maja lekcje historii -
Pan prof. Stanisław Waszczyński był najbardziej kochanym przez nas nauczycielem w TŻŚ
Kiedy odszedł od nas na zawsze, jeden z moich przyjaciół powiedział :
- Szkoła bez Cyra to tak jak orzeł bez korony.
J.Wegrzyn - Kiniol
Udostępnij:
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies