O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.
Artykuły

Szczęśliwe miasto - Glückstadt

Miasto Glückstadt, czyli "szczęśliwe miasto", zostało założone w 1617 przez Christian'a IV (król Danii i Norwegii oraz książę Szlezwik i Holsztyn), aby stanowić przeciwwagę dla rosnącego w siłę Hamburga. Zapraszam na krótki spacer od kei do centrum malowniczego miasteczka, gdzie można usiąść na tarasie jednej z wielu doskonałych restauracji i zjeść smacznego śledzia (Glückstädter Matjes) ze "szczęśliwego miasta".

Jest taka scena filmowa, w której facet wchodzi do wyszynku Żyda i woła:
-.... setę i śledzia !
Zapamiętałem ją z serialu TV reżyserii Jana Rybkowskiego w/g książki Dołęgi-Mostowicza (w roli głównej Roman Wilhelmi) pt. "Kariera Nikodema Dyzmy".

Jakie szczęście ma śledź, który zostanie złapany w czasie swojej młodości, następnie może dojrzewać w miasteczku Glückstadt (szczęśliwe miasto) i być serwowanym na wiele sposobów... hmmm! Marzenie smakoszy! Matjesy (młode śledzie), srebro mórz, delikatne, małe, dziewicze, pyszne. Od roku 1968 rozpoczynają się w trzeci czwartek czerwca każdego roku
na Placu Rynkowym w Glückstadt tygodnie śledzi (Matjeswochen). I wtedy można najeść się ich po uszy! Ale oprócz śledzików, spotkać można tu cudowne szeregi domów z epoki renesansu, najbardziej znaczącą ulicę nadbrzeżną na północy Niemiec, morski flair... krótko mówiąc Festiwal Zmysłów.

Byłem w Glückstadt przez 5 dni w listopadzie 2009 r. Sztormowe wiatry sprawiły, że musiałem się schronić w drodze do Brunsbüttel i wprowadzić do tego małego portu na dolnej Łabie MS "Werra" statek, który od ponad roku czarteruję od firmy z Buxtehude.

Co przez ten czas zobaczyłem możecie podziwiać na zdjęciach, które wykonałem osobiście. Smaku śledzia nie mogę Wam niestety przekazać w tym foto-reportaż. Mogę jedynie dodać, że każdego dnia jadłem go w innej restauracji i w każdej był wyborny. Nie ma tu jednak tracycji jaką prezentował Nikodem Dyzma, bo nie podają w Glückstadt (szczęśliwym mieście) "sety" i śledzia, a szkoda....

Miasto Glückstadt, czyli "szczęśliwe miasto", zostało założone w 1617 przez Christian'a IV (król Danii i Norwegii oraz książę Szlezwik i Holsztyn), aby stanowić przeciwwagę dla rosnącego w siłę Hamburga.

Miejscowość ta miała być niezdobytą twierdzę i portowym miastem nad Łabą. Nazwa miasta i "Fortuna w ramionach" w jego herbie stały się jego symbolem. Król starał się przyciągnąć nowych mieszkańców obietnicą wolności religijnej. Pierwsi mieszkańcy przybyli bo obiecano im bezpłatne tereny budowlane oraz zwolnienia podatkowe w pobliskich miejscowościach.
Wydalonych z Portugalii w 1619 roku Żydów sefardyjskich i początkowo osiadłych w Holandii znalazło swoją ojczyznę w Glückstadt nadając do 1640 r. impulsywny rozwój miasta.
Wraz z nimi z powodu wojny hiszpańsko-niderlandzkiej, uciekł z Holandii Kościół Ewangelicko-Reformowany i w 1620 roku osiedlił się w nowym mieście.

Oprócz Żydów sefardyjskich byli Protestanci, Katotolicy i holenderscy Mennonici (Chrzciciele) i Remonstranci w "mieście szczęcia". Katolicy mogli praktykować swoją religię (w luterańskim Holstein), ale nieoficjalnie. Społeczności żydowskich, jak holenderskich gmin posiadała własny (nadal istniejące) cmentarz.

Ekonomicznie ważne dla miasta były cukier, sól i mydła, olejarnia, monety i połowy wielorybów grenlandzkich.

W 1649 r. została przeniesiona do Glückstadt kancelaria królewska części kraju związkowego Szlezwik-Holsztyn i miasto stało się centrum administracyjnym.

W XVIII wieku Glückstadt osiąga punkt kulminacyjny swojego rozwoju gospodarczego. Okazało się, że konkurencja z Hamburgiem była zbyt silna.
Po II wojnie światowej ludności podwoiła się przez napływ uchodźców, zwłaszcza z Prus Wschodnich.

Od 1968 roku odbywa się corocznie w czerwcu Glückstädter Matjeswochen (tygodnie śledzi).

Dziś jest Glückstadt małym miasteczkiem z wieloma zabytkowymi budynkmi w okolicy starego miasta. Po drugiej wojnie okolica została zbudowana w stylu lat 1950 w celu złagodzenia niedoboru mieszkań. Kolejny obszar nowych dzielic miasta to w większości domy jednorodzinne zbudowane w latach 1970 po regeneracji terenów Elbvorlandes. Więcej dzielnic mieszkaniowych pozostało po bazach marynarki wojennej.

Największym pracodawcą miasta jest Steinbeis-Temming fabryka papieru.
Znaczącymi są również pralnie Berendsen, fabryka śrub okrątowych Piening Otto GmbH oraz wytwórnia farby Wilckens.

Firmy te mieszczą się w ogromnej strefie przemysłowej w południowej części miasta. Po wprowadzeniu miasta do powiatu Steinburg regionu metropolitalnego Hamburga uzależniło Glückstadt gospodarczo od tego molocha i wielu mieszkańców dojeżdża tam do pracy. Branża nieruchomości jest szczególnie dobra w tej sytuacji, ponieważ wielu młodych ludzi przenosi się z drogiego Hambura na wieś w okolicach Glückstadt.

Mały handlowyport rzeczno-morski dokonuje niewielkich przeładunków na potrzeby lokalne. Jest też kilku armatorów morskich i rzecznych mających swoje siedziby w Glückstadt, min. :
Elbfähre Glückstadt Wischhafen, Reederei Hermann Wulff, Pekeler Fahrgastschifffahrt GmbH, Walter Grages Seeschiffahrt-Unternehmen, ECC Elbe Containership Chartering GmbH & Co. KG.

Duże znaczenie ma przeprawa promowa (ponieważ ostatni most drogowy znajduje się w Hamburgu) Glückstadt-Wischhafen, która jest drogę wodną między północno-zachodnią Dolną Saksonią i Szlezwikiem-Holsztynem dla pojazdów samochodowyh i pieszych.
Wjazd na prom w Glückstadt znajduje się przy federalnej drodze nr. 431, a zjazd w Wischhafen przy drodze nr. 495. Przeprawą tą, która trwa 25 min. nazwano "zieloną drogą przybrzeżną".

Przeprawa obsługiwana jest przez prywatne firmy mające do dyspozycji cztery 48 - 57 m długości promy tradycyjnej konstrukcji (napęd z tylnymi śrubami). Wymagają one obrotu obrotu przy wyjściu i dojściu. Prom kursuje w półgodzinnym cyklu już od 1919 roku, ale tylko w porze dziennej. Planowana jest budowa tunelu pod Łabą (autostrada A 20), który w przyszłości zastąpi tą wysłużoną przeprawę promową.

Port jachtowy w Glückstadt jest niewielki, ale przejrzysty. Składa się z portu wewnętrznego (za śluzą, tylko członków clubu) i portu zewnętrznego (uwaga na pływy), który jest dostępny dla gości (obcych żeglarzy). Dlatego też droga do urządzeń sanitarnych jest trochę daleka. W uzupełnieniu, sanitariaty są jednak w złym stanie. W zewnętrznej przystani znajduje się postój statku straży celnej, który dość wcześnie rano i rykiem swoich maszyn budzi goszczących tutaj żeglarzy. Kapitan portu jest miłym i pomocnym człowiekiem. Krótki spacer od kei do centrum malowniczego miasteczka, gdzie można usiąść w jednej z wielu doskonałych restauracji, które mają zewnętrzne tarasy i zjeść smacznego śledzia (Glückstädter Matjes) ze "szczęśliwego miasta".

Zapraszam więc do "szczęśliwego miasta" na - śledzia i setę - jak to mawiał niezapomniany Nikodem Dyzma.

Józek Węgrzyn




Udostępnij:

25.01.2010 6374 wyświetleń 3 komentarzy 0 ocena Drukuj



3 komentarzy


  • przylodz
    przylodz
    Rzeczywiście, musi być to szczęśliwe miasto. Senne, ale z rzucającą się w oczy niemiecką schludnością. Zdjęć tyle, że można się topografii nauczyć na pamięć. Fajnie to napisałeś Józku.
    - 25.01.2010 19:32
    • mefiu
      mefiu
      57-me zdjęcie to mój były kopel. pływałem na nim 1,5 roku. ma długość 180m. barka 100m pcha barkę 80m
      - 28.01.2010 18:29
      • miroslaw rajski
        miroslaw rajski
        Co tu dużo gadać, matjes to mój ulubiony śledź. Odwiedzając cotygodniowy targ nie przejdę koło stoiska z rybami żeby nie uraczyć się bułeczką z matjesem i z cebulką. Wolę go od rodzimego przysmaku jakim jest słodkowodna, skądinąd bardzo dobra sielawa. Napewno matjes smakuje lepiej w Glückstadt niż nad Jeziorem Bodeńskim, ale za daleko!
        Matjesy łowi się u wybrzeży Danii i Norwegii w określonym czasie, a więc koniec maja/początek czerwca. Wtedy są szczególnie tłuste i smakowite, a ich białko lekkostrawne. I teraz rozumiem czemu coroczne Glückstädter Matjeswochen są zawsze w połowie czerwca - świeży śledzik!
        Józek, fotoreportaż bardzo dobry, zdjęcia udane, a tekst bardzo pouczający. Oby Cię częściej przytrzymała zła pogoda w jakimś ciekawym porciku (żart).
        Pozdrawiam, Mirek
        - 29.01.2010 04:52

        Dodaj lub popraw komentarz

        Zaloguj się, aby napisać komentarz.

        Ocena zawartości jest dostępna tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
        Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
        Niesamowite! (0)0 %
        Bardzo dobre (0)0 %
        Dobre (0)0 %
        Średnie (0)0 %
        Słabe (0)0 %
        Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
        Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies