Może morze?
Chyba już czas na mnie........
Wczoraj miałem telefon od sekretarki mojego agenta,że za tydzień zmiana załogi na statku więc jeszcze tydzień. Ola (ta sekretarka) jest tak piękną dziewczynA, że (jak sama mi opowiadała) gdy szła pewnego razu po ulicy w Świnoujściu, zrobił się na ulicy gigantyczny korek. Absolutnie w to wierzę. Poza tym ma tak śliczny uśmiech,dołki przy nim w policzkach, że najtwardsi wysiadają. Mam przewagę nad kolegami ze statku bo znam Olę osobiście a oni znają tylko jej głos a i to przez telefon. Czasem mówię na statku jaka jest śliczna i widzę jak większość chłopaków mi zazdrości tej znajomości cha,cha,cha.
7 tygodni minęło jak z (nie powiem czego) strzelił. Ostatni też minie szybko. Okres (tu na lądzie mogę spokojnie używać tego słowa,na morzu wszyscy motorzyści,fitterzy i mechanicy mają zabronione używanie takich określeń jak "pochwa wału","rozwarcie", " czy "okres"właśnie. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego?) , który na mnie czeka, to codzienna kiwka, jedzenie zupy z talerzem w ręku, drugiego dania na mokrym obrusie, sztormy i wiatry co to by na lądzie uchodziły za trąby powietrzne, spienione, sine morze i lody.Te na północy Finlandii np.potrafią skutecznie unieruchomić statek na dobę a czasem i na dłużej. Lodołamacze maja dużo roboty to i kolejka do nich wielka. Pokrywa lodowa (dacie wiarę?) ma do trzech metrów grubości. Dwa lata temu jak zbliżaliśmy się do Kokkoli to na redzie stały samochody z otwartymi drzwiami, z których fińscy wędkarze (po wycięciu otworów w lodzie) łowili ryby. Dobre co? 4 mile od lądu. Przepływaliśmy od nich 150 m. A już przed wejściem do portu - cha,cha,cha - przyjechał pilot poduszkowcem. Sanie z zamontowanym z tyłu śmigłem. Gdy głośno się temu dziwiłem, marynarze natychmiast pokazali mi zdjęcia z poprzedniego roku, na których zobaczyłem, że pilota przywiózł zaprzęg reniferów. Niech mi nikt z Was nie mówi, że to normalka bo pływam po morzach ponad 22 lata i nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem.
Krótko mówiąc, okres zimowy jest na morzu trudny i jakby mniej ciekawy. Gdybym teraz miał przed sobą 8 tygodni wolnego... Boszszsz ! Czego ja bym nie zrobił? Gdzie nie pojechał ? A już na pewno do Wrocławia. I tak za każdym razem przed wypłynięciem w morze. Może teraz? Może jak wrócę z morza to wreszcie uda mi się pojechać wreszcie do Wrocławia, spotkać się z przyjaciółmi, do których po prostu, normalnie po ludzku tęsknię.
A może dostaniemy jakiś ładunek, z którym pójdziemy na Karaiby np? Albo do Ameryki Południowej? Hmm, tak by mogło być ! W grudniu popływalibyśmy w Morzu Karaibskim i powylegiwalibyśmy się na gorących plażach. W Europie, sami wiecie, też jest pięknie. I Polki są piękne chociaż inaczej (jak są sprawni inaczej).
Czyli nie musi być zimno i lodowato przez dwa miesiące mojego kontraktu (muszę to sobie często powtarzać).
I tym sympatycznym stwierdzeniem żegnam się z Wami (na króciutko, raptem na około 60 dni) życząc szczęśliwych, rodzinnych, miłosnych, ciepłych Świąt Bożego Narodzenia i szaleńczo rozbawionego, roztańczonego, w doskonałym towarzystwie Balu Sylwestrowego. A NOWY ROK niech nie będzie przynajmniej gorszy od tego. Ściskam Was wszystkich i proszę, żebyście nie zapomnieli w Święta i w Sylwestra wypić zdrowie "Za tych co na morzu".
Staszek Szczepański
Udostępnij:
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.