Trochę o dziewczynach....c.d
Fragment przygotowywanej do wydania książki "Pod naszą i obcą banderą".
W następnym rejsie, niestrudzeni w pomysłach motorzyści, wymyślili, że trzeba wysłać ogłoszenie do polskiej prasy, że: "Rybak dalekomorski o miłej aparycji, z nienagannymi manierami i niemałą pensją, szuka dziewczyny, która go pokocha. Zdjęcia mile widziane". List wysłaliśmy z Seward na Alasce. Po trzech miesiącach gdy weszliśmy tam po prowiant, czekał na motorzystę (który podał swoje nazwisko) samochód z poczty. Dostał worek listów ze zdjęciami. Było ich 270. Napisały panie w wieku od 17 do 30..Mimo, że wiedzieliśmy doskonale o podłości przedsięwzięcia z zastygłą krwią w żylakach, do końca rejsu mieliśmy w CMK (Centralna Kabina Manewrowa w siłowni) głośne czytania.
Jednak nawet największym kobieciarzom na statku, stawały włosy na klatce piersiowej, gdy zdarzały się im randki z kobietami, które w swym zachowaniu były nieprzewidywalne. Sam, choć nigdy nie należałem do kobieciarzy, nie mogłem czasem zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi? Od wieków wiadomo, że kobiet nie można przejrzeć, podobnie mężczyzn, jak sądzę. Przypadek wipera w Meksyku zdawał się to potwierdzać.To co mu się przytrafiło z Inez, tancerką z nocnego lokalu, było tematem dociekań całej załogi do końca kontraktu. Chłopak był pierwszy raz na statku, miał 23 lata i wcale to a wcale nie był najprzystojniejszy. Można by powiedzieć, że był przeciętny. Inez była piękna nie tylo ciałem (napewno duszę też miała piękną), była piękna w każdym calu. Meksykanki nie grzeszą urodą, chociaż, jak we wszystkich krajach, zdarzają się między nimi piękności. Inez była właśnie taką pięknością. Mogliśmy podziwiać jej nagie ciało i co najwyżej marzyć, że się do któregoś uśmiechnie. Po występie Inez podeszła ubrana już, do naszego wipera i spytała czy nie chciałby pojechać do niej się z nią kochać? Przy obu naszych stolikach zapadła taka cisza, że słychać było brzęczenie moskitów. Zaskoczony wiper, po angielsku wydukał :
- Nie mam pieniędzy.
- Nie martw się tym. Chcesz to wstawaj i chodź.
Wstał i tak samo zdziwiony jak my, podał jej rękę i wyszli. Teraz najlepsze. Kierowca zawiózł ich do jej mieszkania, otworzył je kluczem, wszedł pierwszy i zajął miejsce w holu. Inez poprosiła Bartka do pokoju, sama zaś poszła przygotować coś do picia. Gdy on pił drinka, ona była w łazience a kierowca nie ruszał się z holu. Wyszła z łazienki, dopiła drinka wyjmując szklankę z ręki Bartka i głową wskazała sypialnię. To zachowanie było tak dziwne, że przeszła mu ochota na wszystko, na miłość też. Spytał - kim jest ten w holu?
- Przyjaciel.
- Twój kochanek?
- Nie, to przyjaciel. Nie myśl o nim. Jestem w drugim miesiącu w ciąży, powiedz, nie będzie ci to przeszkadzać?
- Nie, jeśli tobie to nie przeszkadza?....mnie też nie.
- To dobrze, chodź i kochaj mnie.
No więc Bartek, jako że był grzeczny, posłuszny.....
O 8 rano, po czterech godzinach namiętnego, wyczerpującego kochania, Inez zrobiła mu kawę i kierowca/przyjaciel przywiózł go na statek. To już koniec. Nic się więcej nie zdarzyło. Nie wzięła od niego pieniędzy, nie chciała zajść z nim w ciążę (w Ameryce Łacińskiej i Południowej takie wypadki zdarzały się z niebieskookimi marynarzami) bo już była, nie znała jego nazwiska ani adresu.
- Pewnie jak byłeś nią zajęty, facet buchnął ci paszport albo zrobił ksero twych dokumentów - dociekaliśmy, szukając wyjaśnienia.
- No nie. Wszystkie dokumenty zostawiłem na statku.
- Więc co to było, o co jej szło?
- Nie wiem, o mnie chyba.....chciała się ze mną kochać i już. Czy to tak trudno zrozumieć?
- Trudno, bardzo trudno synku - mówili starzy wyjadacze.
- A o co cię pytała? Powiedz.
- Czy jest mi z nią dobrze?
- Psia krew, ciężka sprawa. Musi w tym być jakiś kneft, który wylezie jeszcze, oj wylezie. Bój się synku.
Bartek miał jednak o Inez swoje zdanie. Zakochała się w nim i tyle. Mnie w pewnym momencie teź się zdawało, że nie ma się czego doszukiwać w zachowanu Inez. Z drugiej jednak strony....tancerka z nocngo lokalu....w Meksyku....przyjaciel w holu....Diabli wiedzą o co jej naprawdę chodziło?!
Staszek Szczepański
Fragment pochodzi z przygotowywanej do wydania książki pt."Pod naszą i obcą banderą".
Udostępnij:
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies