To już wtedy były Pucki?

Były, ale nie było polskich mechaników potrafiących "szarpnąć gara".

Ech... ten łomot trzech tłoków w czterech cylindrach. Jak Toccata wielkiego J.S.Bacha.

... i te kółka olimpijskie z komina....

To się chyba już nie wróci?
Dobrze że choć Mirek, podejrzewam, kierowany podświadomością, wybudza tymi zdjęciami, śpiące od dawna szare komórki wspomnień. Dawnych czarno-białych lat przy Puckach. Wystarczy wtedy opuścić powieki.

Cieszę sie że zdjęcia które zamieszczam wzbudzają sentyment u starych wodniaków. Jeżeli chodzi o Pucki to dymiły rożnokolorowo. Raz szedł z kominów dym koloru białego raz niebieskiego, w zależności co interesującego dostało się do gara w danym momencie. Ale najczęściej buchały tumany czarnego dymu. Nie przesadzajmy jednak, Puckom daleko do wydechu tego kolesia z fotografii.
Nie wiem kiedy powstała ta widokówka. Jest czysta, żadnej daty czy lnnego napisu. Szacuję ją na lata międzywojenne. Wtedy rzeczywiście nie było jeszcze Pucków w polskim wydaniu.
Jak wiadomo z fotoreportażu "Parada parowców", "Vevey" został w latach pięćdziesiątych przebudowany z napędu parowego na diesel - elektryczny i nikt go już nie zobaczy z tą piękną czapą dymu! I chociaż pozostało jeszcze kilka statkow z napędem porowym na Jeziorze Genewskim, to i tak niespecjalnie dymią, bo ich kotły przystosowano do spalania paliwa plynnego. Przed nimi móglby się pochwalić Puck swoim wspaniałym wydechem!