O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.
Artykuły

"Hohentwiel" - Historia parą pisana

Parowiec "Hohentwiel" to jedyny ocalały duży bocznokołowiec na Jeziorze Bodeńskim. Uchodzi za najlepiej odrestaurowanego parowca pasażerskiego w środkowej Europie. Lśni mahoniem, dębem i drewnem wiśni.

Parowiec "Hohentwiel" to jedyny ocalały duży bocznokołowiec na Jeziorze Bodeńskim. Uchodzi za najlepiej odrestaurowanego parowca pasażerskiego w środkowej Europie. Lśni mahoniem, dębem i drewnem wiśni. Cudo na wodzie! 20 maja tego roku odbyliśmy z małżonką niezapomniany, trzygodzinny rejs tym oldtimerem. Jedzenie było doskonałe, austriackie piwo przednie, a dixieland grał stare nowoorleańskie hity. Było pochmurno, ale ciepło. Kuriozum - na "Hohentwiela" panie nie mają wstępu w butach na obcasach! Jeżeli któraś mimo to przyszła w szpilkach, musiała cały wieczór latać na bosaka!

Podobnież łatwo nawiązuję stosunki z innymi ludźmi (co niektórzy nazywają to bezczelnością), więc wprosiłem się bez ceremonii na zwiedzenie maszynowni - fantastyczna rzecz! Alinka, czyli moja lepsza połowa zrobiła sporo zdjęć z tej wyprawy, z czego niektóre wybrałem do poniższego fotoreportażu urozmaicając go garścią zdjęć archiwalnych.

A teraz historia tego wspaniale utrzymanego parowca.

Gdy "Hohentwiel" 1 maja 1913 roku wyszedł w swój dziewiczy rejs, nikt z zaproszonych honorowych gości nie przypuszczał jaka awanturniczo - przygodowa przyszłość czeka ten najnowszy nabytek wirttemberskiej flotylli parowej. Na pokładzie znalazł się starszy radca dyrekcji kolei żelaznych ze Stuttgartu Eugen Kittel, który był dyrektorem stoczni we Friedrichshafen w latach 1895 - 1902 (na marginesie: w owych czasach flotylle parowców na Jeziorze Bodeńskim - i nie tylko - podporządkowane były odpowiednim dyrekcjom kolei krajowych). Inni zaproszeni goście, to dwaj konstruktorzy stoczni Escher Wyss w Zurychu Josef Schätti i Franz Kretzschmar, projektant wnętrza statku profesor Hans von Heider i członek zarządu inspektoratu żeglugi śródlądowej Friedrichshafen, były Fregattenkapitän Wilhelm Rollmann. Król Wilhelm II Wirttemberski, który brał udział w dziewiczym rejsie bliźniaczego "Friedrichshafen" w 1909 roku, musiał z przyczyn natury państwowej odmówić udziału w tej imprezie.

"Hohentwiel" zaplanowany był jako następca przestarzałego parowca "Eberhard" z 1870 roku. Ale że będzie to ostatni wirttemberski bocznokołowiec na Jeziorze Bodeńskim, stało wtedy jeszcze w gwiazdach. Nazwa Hohentwiel pochodzi od potężnego bazaltowego stożka powulkanicznego z ruinami zamku na szczycie, które góruje nad miastem Singen w zachodniej części Jeziora. Wtedy Singen było własnością królestwa Wirttembergii, teraz administracyjnie należy do Badenii. "Hohentwiel" zbudowano w minimalnie większej wersji niż przed czterema laty bliźniaczego "Friedrichshafen". Powstał pod numarem 582 w renomowanych zakładach budowy maszyn Escher Wyss w Zurychu.

Jak większość statków pasażerskich na Jeziorze Bodeńskim w owym czasie, skonstruowany był "Hohentwiel" jako półsalonowy. Według ówczesnego sposobu myślenia wszystkich przedsiębiorstw żeglugowych, półsalonka była idealnym typem parowca pasażerskiego zdolnego do służby przez okrągły rok. Harakteryzowała się tym, że jej salon rufowy wpuszczony był do połowy w kadłub.

Już podczas rejsu zdawczo - odbiorczego okazał się "Hohentwiel" wytrzymałym i szczególnie szybkim statkiem. Na 42 kilometrowym odcinku pomiarowym od środka Zatoki Bregenckiej do "konstanckiego lejka", osiagnął zaplanowaną prędkość maksymalną 28 km/h i utrzymał ją przez godzinę. Mało tego, nawet ją przekroczył osiągając 29,13 km/h. Zmierzona w tym momencie moc maszyny parowei przy 62 obr/min wyniosła 950 KM. Co prawda nie został pobity rekord prędkości, ustanowiony rok wcześniej przez inny parowiec - bawarską "Bavarię" (30,30 km/h), ale z tą rezerwą mocy mógł nadrobić "Hohentwiel" bezproblemowo każde opóźnienie.
Jako duma wirttemberskiej flotylli parowej został "Hohentwiel" awansowany do roli jachtu królewskiego w miejsce starzejącej się "Koenigin Charlotte". Okazja goszczenia prominentnych gości zdarzyla się szybko. Król Friedrich August III Saksoński zakosztował przejażdżki "Hohentwielem" już 12 sierpnia 1913 roku, a 8 lipca tegoż roku Graf Ferdinand von Zeppelin świętował na nim swoje 75 urodziny!

Dwór saksoński pielęgnował bardzo bliskie stosunki z dworem wirttemberskim. Król August III, zapalony alpinista nie omieszkał nigdy po wyprawach w Alpy bawarskie czy austriackie skręcić do Friedrichshafen na chociażby krótki rejs po Jeziorze Bodeńskim. Popularny wśród ludności król Wilhelm II często gościł Augusta III na "Hohentwielu", a i obydwa królewskie psy Ali i Rubi mogły również znaleźć się na pokładzie parowca.

Poza oficjalnymi obowiązkami natury państwowej, był "Hohentwiel" eksploatowany w rygorystycznie punktualnym ruchu liniowym. Obok sporadycznych kursów w poprzek Jeziora do Szwajcarii (Romanshorn, Rorschach), pływał na wzdłużnej osi między Bregenz, Friedrichshafen i Konstanz. Niezbyt długo mógł się cieszyć wożeniem ich królewskich mości. Zaledwie 15 miesięcy po wejściu do służby wybuchła pierwsza wojna światowa i z uwagi na oszczędność paliwa żegluga kursowa była coraz bardziej ograniczana, a królewskie wycieczki zupełnie zlikwidowano. Jeżeli w 1914 roku zrobił "Hohentwiel" 38 000 km, to w 1918 tylko 19000.

W wyniku likwidacji dyrekcji kolei krajowych po pierwszej wojnie światowej, wszystkie niemieckie statki na Jeziorze Bodeńskim przeszły pod skrzydła kolei państwowych, czyli Deutsche Reichsbahn z portami macierzystymi we Friedrichshafen, Konstanz i Lindau.

Król Wirttembergii Wilhelm II zrezygnował z tronu 3 listopada 1918 roku przyjmując tytuł księcia. Był to monarcha szczególnie lubiany i szanowany przez społeczeństwo i chyba z tego powodu trzy wirttemberskie parowce z lat 1890 - 1901, "Koenig Karl", "Koenigin Charlotte" i "Koenig Wilhelm" mogły zatrzymać swoje monarsze nazwy. Niemniej ich królewskie herby zostały zdjęte z tamborów kół łopatkowych i zastąpione stylizowanym symbolem wschodzącego słońca. Natomiast najnowsze parowce "Friedrichshafen" i "Hohentwiel" mogły zatrzymać swoje kosztowne brązowe reliefy na purpurowym tle, przedstawiające herb królestwa Wirttembergii. Płaskorzeźby obydwu parostatków wg.projektu Bernharda Pankoka powstały w odlewni Hoferzgisserei Hugo Pelargus w Stuttgarcie. Niestety, w czasie drugiej wojny światowej z powodu zapotrzebowania na metale kolorowe zostały zdjęte i przetopione. Dopiero podczas restauracji "Hohentwiela" w 1988 roku te dzieła sztuki odlewniczej wiernie zrekonstruowano. Według oryginalnych planów Pankoka zostały wykonane przez rzeźbiarza Norberta Däublera z Berchtesgaden i odlane w brązie w Hohenzollerischen Hüttenwerken w Lauchertal koło Sigmaringen. Każdy waży 1,5 tony! Wracając do królewskich nazw. Wszystkim parowcom bawarskim i austriackim noszącym nazwy związane z monarchią, zmieniono po 1918 roku na zwyczajne, mieszczańskie.

Początek masowej turystyki po pierwszej wojnie światowej, oznaczał koniec dawnej kultury podróżowania. Gwałtownie wzrosła ilość pasażerów II klasy na dziennych wycieczkach, którzy pochodzili z warstw gorzej zarabiających. Podobnie jak kilka innych parowców, został również "Hohentwiel" przebudowany. Nastąpiło to w dwóch etapach podczas przerw zimowych w latach 1933/34 i 1934/35. Dostał nowy salon na pokładzie dziobowym i nowe nadbudówki na pokładzie górnym. Przebudowa ta znacznie zmieniła sylwetkę statku. Rufowy salon I klasy został udostępniony dla wszystkich pasażerów. Jego piękne wykończenie zaprojektowane przez profesora Hansa von Heidera w stylu funkcjonalnej secesji, zostało co prawda zachowane, ale znikło pod zwykłą płytą paździerzową.

Z chwilą wybuchu drugiej wojny światowej została wprowadzona w Niemczech racjonalizacja paliwa płynnego. Jeden po drugim wielkie motorowce z Jeziora Bodeńskiego odstawiane były na sznurek. Opalane węglem parowce przeżywały za to drugą młodość przewożąc niezliczone ilości pasażerów, w czym "Hohentwiel" miał niemały udział. Okazał się szczęśliwym statkiem. Wieczorem 27 kwietnia 1944 roku, w wyniku wcześnie rozeznanego ciężkiego nalotu Royal Air Force na Friedrichshafen, został zatrzymany w Konstancji i ocalał od zagłady. Jego bliźniak "Friedrichshafen" i inny parowiec "Württemberg" legły na dnie basenu portowego. Jako jeden z pierwszych parowców otrzymał "Hohentwiel" - od 1943 roku pomalowany na okropny szary kolor - w 1946 roku znowu piękną, białą sylwetkę. Było to zasługą społecznika, nauczyciela z zawodu Hannesa Birkle, który do tego celu zmobilizował wszystkie zakłady malarskie z okolicy.

Lata powojenne były nad Jeziorem Bodeńskim tak samo zwariowane jak i w całej Europie. Ktoś wpadł na pomysł aby wzorem Błękitnej Wstęgi Atlantyku rozgrywać coroczne wyścigi statków pasażerskich o Błękitną Wstęgę Jeziora Bodeńskiego. Parowce i motorowce startując z jednego szeregu ścigały się kto będzie szybszy. Teraz by niejeden powiedział - Schnapsidee!! Czyli po naszemu mówiąc - "idiotyczny pomysł". No więc podczas pierwszego wyścigu we wrześniu 1950 "Hohentwiel" zajął honorowe drugie miejsce za faworyzowanym motorowcem "Austria". Dwa lata później w wyścigu samych parowców musiał "Hohentwiel" uznać wyższość tylko "Stadt Überlingen", najnowszego (r.bud.1929) i największego bocznokołowca na Jeziorze Bodeńskim, zajmując ponownie drugie miejsce. Te wyniszczające kotły i urządzenia napędowe zawody przerwano w 1954 roku.

Po wejściu do służby 29 lipca 1960 roku dużego motorowca "Stuttgart", stał się "Hohentwiel" we Friedrichshafen zbyteczny. Został więc odkomenderowany do Konstancji gdzie miał wypełnić lukę po przekazanym do kasacji parowcu "Stadt Meersburg". Wycofanie "Hohentwiela" ze służby zaplanowano na koniec 1961 roku, kiedy to miał wejść do eksploatacji inny duży motorowiec z portem macierzystym Konstanz - "München". Ale zagadkowa eksplozja w stoczni Bodan Werft w Kressbron opóźniła jego budowę i "Hohentwiel" musiał na wiosnę 1962 znów stanąć pod parą. Jednak koniec bocznokołowca zbliżał się milowymi krokami i żadna siła nie mogła tu nic pomóc. Ostatecznie 1 listopada 1962 został skreślony z listy floty i odstawiony do zezłomowania na molo portowe w Konstancji. W tym czasie na owym molo cięto na złom pęczkami piękne stare bodeńskie parowce.

I jeszcze raz dopisało "Hohentwielowi" szczęście ratując go spod palników acetylenowych. Właśnie klub żeglarski z Bregenz szukał odpowiedniej jednostki na swoje pomieszczenia. "Hohentwiel" wpadł im w oko i w kwietniu 1963 roku kupili go Austriacy za cenę złomu, czyli za 10 000 marek. Ponad 20 lat służył jako schronienie klubu żeglarskiego i pływająca restauracja. Prawdopodobnie nie remontowany i słabo konserwowany niszczał coraz bardziej, dojrzewając powoli do właściwego złomowania.

W 1984 roku powstało stowarzyszenie "Międzynarodowe Muzeum Żeglugi Jeziora Bodeńskiego", które postanowiło uratować ten jedyny, ostatni parowiec na Jeziorze. "Hohentwiel" znajdował się w tym czasie w stanie przypominającym wrak. Było nieprawdopodobnie ciężko znaleźć odpowiednio zamożnych sponsorów, a czas uciekał. W październiku 1984 roku przeholowano statek z Bregenz do stoczni w Fussach u ujścia Renu, gdzie przestał dwa lata.
Głównym inicjatorem odbudowy "Hohentwiela" był oficer austriackiej marynarki handlowej, inżynier mechanik, specjalista od maszyn parowych, późniejszy pierwszy dowódca parowca - kapitan Reinhard E. Kloser. Był duszą całego przedsięwzięcia i pod jego nadzorem w mozolnej, mrówczej pracy "Hohentwiel" zaczynał się budzić znowóż do życia. Statek postanowiono odrestaurować w takiej postaci w jakiej się urodził w roku 1913. Za warsztaty służyły kompletnie przerdzewiałe pomieszczenia nad tamborami, które zdjęto i ustawiono na lądzie, przez Klosera żartobliwie nazwane "ruską kuźnią". Mieszkańcy sąsiednich miejscowości pukali się znacząco w czoło - co ci samobójcy wyprawiają z tą kupą złomu! Mała dygresja: Podczas "sprzątania" (wtedy, w 1963 roku) maszynowni przecięto nawet palnikiem trzon tłokowy cylindra wysokiego ciśnienia, bo komuś przeszkadzał. Później posłano go do ponownego zespawania do USA. W Europie nikt nie znał technologii spawania tak ważnych części silnika.
Mimo wszystkich trudności, prace nad odbudową statku postępowały zadziwiająco szybko.Duże zakłady przemysłowe z okolicy dały się wciągnąć we współpracę - wykonały społecznie mnóstwo robót i służyły w dalszych swoimi fachowcami. Również miejscowe władze administracyjne pomagały Kloserowi we wszystkich sprawach związanych z biurokracją. Minęły zaledwie trzy lata i "Hohentwiel" odrodził się jak Feniks z popiołu. Już 17 maja 1990 roku wyszedł w swój drugi rejs dziewiczy!! Od tego momentu do dzisiaj jest "Hohentwiel" nierozerwalną częścią pejzażu Jeziora Bodeńskiego, a przez jego pokłady przewijają się rzesze turystów urzeczone pięknem starego parowca.

I na zakończenie jeszcze jedno. Oryginalne plany wyposażenia wnętrz statku zostały uznane za bezpowrotnie zaginione. Jako kompromis salon rufowy odrestaurowano na podstawie wnętrz bliźniaczego "Friedrichshafen", który został zniszczony w czasie wojny. Jego wnętrza zaprojektował ongiś profesor Bernhard Pankok, a ich dokumentacja o dziwo ocalała! Całą stolarkę statkową wykonała renomowana firma Möbelwerkstätte Heinrich Auer z Innsbrucka.

Aktualne dane techniczne parowego bocznokołowca „Hohentwiel“:

długość całkowita..............................................................................................56,84 m
długość na linii wodnej......................................................................................53,50 m
szerokość...................................................................................................6,52/13,16 m
wysokość boczna.................................................................................................2,76 m
zanurzenie pusto/zał....................................................................................1,36/1,60 m
wyporność pusto/zał.......................................................................................295/365 t
prędkość podróżna/max...............................................................................20/31 km/h
dopuszszalna max. ilość pasażerów.........................................................................700
załoga...........................................................................................................................6

Napęd:
Ukośnie leżąca, dwucylindrowa maszyna parowa podwójnego rozprężania na parę przegrzaną, produkcji Escher Wyss, Zurych.

moc........................................................................................950 KM przy 62 obr/min
skok tłoków.....................................................................................................1150 mm
średnice cylindrów...................................................................................700/1150 mm
ciężar maszyny.....................................................................................................51,4 t
ciśnienie pary (cyl. wys. ciśnienia)........................................................................10 at
temp. pary (cyl. wys. ciśnienia)................................................................280-300 st.C
średnie zużycie paliwa......................................................................................12 l/km
pojemność zbiornila paliwa.................................................................................14,7 t

Obydwa jednopłomienicowe kotły parowe typu szkockiego z przegrzewaczami, pracujące na ultralekki olej opałowy, wyprodukowane zostały w roku 1988 w austriackiej firmie E. Huggler w Lauterach. Powierzchnia grzewcza kotła – 143 m², ciężar kotła – 52,6 t.
Oryginalne, mimośrodowo osadzone koła napędowe o średnicy podziałowej 4170 mm, mają po 9 łopatek o wymiarach 2600 x 720 mm.
Dwa agregaty prądotwórcze napędzane są sześciocylindrowymi silnikami Volvo-Penta o mocy 2 x 159 KW. Obydwa generatory prądu zmiennego 380/415 V, mają moc po120 KW.
Dziobowy ster strumieniowy firmy Jastram z Hamburga ze stałą śrubą o średnicy 550 mm, ma moc 37 KW.

Mirek Rajski


Udostępnij:

Apis 14.06.2012 5768 wyświetleń 4 komentarzy 1 ocena Drukuj



4 komentarzy


  • koj
    koj
    Piękny artykuł.
    Zazdroszczę rejsu...
    - 21.06.2012 15:21
    • Janusz Miszewski
      Janusz Miszewski
      Dzięki Mirku za świetny artykuł!
      - 24.06.2012 14:51
      • Wojciech Rytter
        Wojciech Rytter
        Wspomnienia i nostalgia.Przypomniało mi się jak patrzyłem na Traugutta, na slipie w bazie w Płocku.Ten piękny,dostojny parowiec oczekiwał w milczeniu,opuszczony przez wszystkich,na soją śmierć.A wystarczyłoby trochę dobrej woli od władz, aby uratować tą część historii dla potomnych.Serce się kraje,jak inni potrafili ,a my nie.
        - 17.03.2014 21:41
        • miroslaw rajski
          miroslaw rajski
          W powyższym artykule brakuje zdjęć. Były, ale komputerowa zaraza gdzieś je wcięła...
          Postaram się je wskrzesić i dodać kilka szczegółów z życia tego pięknego parowca.

          A więc „Hohentwiel“ został zamówiony przez Königlich Württembergische Dampfschiffahrt w roku 1911 w zakładach budowy maszyn Escher Wyss w Zurychu. Wzorowany był na prawie identycznym parowcu „Friedrichshafen“, który wszedł do służby dwa lata wcześniej. Z uwagi na wiekszą moc maszyny parowej, zluzował „Friedrichshafen“ jako najszybszy statek pasażerski na Jeziorze Bodeńskim. Wodowanie „Hohentwiela“ nastąpiło 11. stycznia 2013, a wejście do eksploatacji 1. maja tegoż roku. Zbudowany został pod numerem budowy 582.

          Napęd statku stanowiła dwucylindrowa, ukośnie leżąca maszyna parowa podwójnego rozprężania na parę przegrzaną produkcji Escher Wyss, o mocy 950 KM. Sterowanie systemem Goch – cylinder wysokiego ciśnienia zaworowe, niskiego ciśnienia suwakowe (Penn). Obydwa dwupłomienicowe kotły parowe typu szkockiego, były identyczne jak na „Friedrichshafen“. Mimośrodowo osadzone koła napędowe miały po dziewięć żelaznych łopatek.

          Dwucylindrowa, ukośnie leżąca, okrętowa maszyna parowa z ówczesnego prospektu reklamowego Escher Wyss. W takie maszyny wyposażone były „Hohentwiel“ i „Friedrichshafen“:

          images4.imagebam.com/17/24/68/ME10L45D_o.jpeg
          Dane techniczne parowca z chwilą wejścia do eksploatacji:

          długość całkowita....................................................................................................................56,85 m
          długość między pionami..........................................................................................................53,50 m
          szerokość.........................................................................................................................6,50/13,00 m
          wysokość boczna.......................................................................................................................2,75 m
          zanurzenie pusto........................................................................................................................1,33 m
          wyporność pusto/zał.......................................................................................................278,1/331,0 t
          napęd....................................................................................................maszyna parowa Escher Wyss
          moc..............................................................................................................950 KMi przy 62 obr/min
          prędkość max.......................................................................................................................31,0 km/h
          pasażerów......................................................................................................................................700

          Legendarny konstruktor graf Ferdynand von Zeppelin, świętował 8. lipca 1913 roku swoje 75. urodziny na nowiutkim „Hohentwielu“. Na poniższej fotografii wyflagowany parowiec wypełniony jest do ostatniego miejsca zaproszonymi gośćmi:

          images4.imagebam.com/b0/27/8f/ME10L4I6_o.jpeg
          Zebrało mi się sporo starych kartek pocztowych tego piąknego parowca z pierwszego dziesięciolecia istnienia. Poniżej kilka z nich.
          „Hohentwiel“ widziany od pół rufy zastopował na Jeziorze:

          images4.imagebam.com/51/f1/03/ME10L4L0_o.jpg
          Piękny widoczek bocznokołowca z kompletem pasażerów:

          images4.imagebam.com/ed/6a/9e/ME10L4NN_o.jpg
          Jeszcze raz stara widokówka. Parowiec opuszcza port we Friedrichshafen. Stempel poczty polowej datowany jest na 03.10.1915:

          images4.imagebam.com/91/c4/bb/ME10L50U_o.jpeg
          Ok. 1925 - „Hohentwiel“ manewruje w porcie w Lindau. Z prawej szwajcarski bocznokołowiec "St. Gothard":

          images4.imagebam.com/a8/c5/e9/ME10L511_o.jpg
          Pełną parą przez Jezioro Bodeńskie między Hagnau i Immenstaad. To już nie widokówka. Lata dwudzieste:

          images4.imagebam.com/46/7a/cb/ME10L51V_o.jpg
          „Hohentwiel“ w swoim macierzystym porcie Friedrichshafen. Ten okazały budynek w tle to zbudowany w roku 1759 tzw. Salzstadel, magazyn soli sprowadzanej z Bad Reichenhall w Bawarii. Sól eksportowana była przede wszystkim do Szwajcarii. Salzstadel miał 95 m długości i 19 szerokości, no więc kawał budowli. Niestety, w czasie wojny został kompletnie zniszczony:

          images4.imagebam.com/17/b8/1f/ME10L53Z_o.jpeg
          To dosyć znane zdjęcie statku na "pełnym gazie" powstało ok. roku 1925:

          images4.imagebam.com/46/24/23/ME10NLF0_o.jpeg
          W połowie lat dwudziestych zeszłego stulecia nastąpił na Jeziorze Bodeńskim gwałtowny wzrost zainteresowania żeglugą turystyczną. Istniejąee parowce miały zbyt mało miejsc dla pasażerów II klasy, którzy teraz stanowili większość. Jeden po drugim zaczęto pod tym kątem przebudowywać bocznokołowce na stoczni Bodan Werft w Kressbronn. Podczas przerwy zimowej 1933/34 przyszla kolej na „Hohentwiela“. Przede wszystkim otrzymał na pustym do tej pory pokładzie dziobowym trapezopodobną restaurację I klasy, a nad nią pokład słoneczny przeznaczony również dla pasażerów pierwsztej klasy. Sterówkę posadowiono jeden pokład wyżej na nowej palarni. Statek otrzymał prawdziwy mostek kapitański sięgający od burty do burty. Dziobowe nawiewniki zlikwidowano, a rufowe podwyższono.
          Piękny, stylowy salon rufowy oddano teraz pasażerom II klasy. Na wartościowe boazerie bez skrupółów przybito biało lakierowane panele ze sklejki. Wyściełane kanapy i fotele zastąpiono drewnianymi, twardymi siedzeniami i dostawiono stoły w tym samym stylu. Z wykwintnej kabiny dla pań zrobiono bufet, a z eleganckiej palarni dla panów przechowalnię bagażu. Z całej secesyjnej wspaniałości nie zostało nic, co odpowiadało zresztą wypaczonemu gustowi lat trzydziestych...

          Tylko w roku 1934 „Hohentwiel“ w takiej postaci przemierzał Jezioro Bodeńskie. Od razu widać że sylwetka jakaś niekompletna...

          images4.imagebam.com/0a/e8/64/ME10L55F_o.jpeg
          „Hohentwiel“ opuścił stocznię w Kressbronn w maju 1934 roku. Ciężar nowych nadbudówek i co się z tym wiąże podwyższenie środka ciężkości, odbiły się niekorzystnie na jego stateczności. Nawet w stanie niezaładowanym miał znaczny przechył na dziób. Dopiero wmontowanie pod salonem rufowym balastu, przechył nieco wyrównało. Mimo to statek był niestabilny i żaden kapitan nie chciał zabrać więcej niż 600 pasażerów.

          Parowiec po pierwszym etapie przebudowy 1933/34:

          images4.imagebam.com/a2/18/89/ME10L56G_o.png
          Aby dokończyć przebudowę, „Hohentwiel“ musiał zimą 1934/35 znowóż do stoczni. Drugą fazę prac przeprowadzono na stoczni remontowej we Friedrichshafen siłami załogi stoczni Bodan Werft. Tambory zostały o 1,5 m skrócone, co wiązało się z likwidacją dotychczasowej kajuty kapitańskiej i pomieszczenia poczty. Stetek otrzymał nową przestronną sterówkę z pomieszczeniem radiowym i nową kajutą kapitańską. Salon na pokładzie górnym został poprzez dwie boczne ściany przedłużony w kierunku rufy. Zmodernizowano kuchnię i toalety. Nowy maszt na rufie miał służyć tylko jako nośiciel uroczystego oświetlenia. Ale przede wszystkim dla ostatecznego rozwiązania problemu stateczności, przyspawano wzdłuż kadłuba bąble stabilizujące w postaci zbiorników powietrznych. Problem stateczności został załatwiony, niemniej kosztem maksymalnej prędkości. Teraz zamiast 31 km/h, „Hohentwiel“ robił tylko 28. Ale nikt się tym specjalnie nie przejął. Rozkłady jazdy dla Jeziora Bodeńskiego bazowały na przeciętnej prędkości rzędu 22 – 24 km/h.
          Warto nadmienić, że drugi etap przebudowy „Hohentwiela“ był powieleniem przebudowy bliźniaczego „Friedrichshafen“. W jej wyniku uległy zmianie dane techniczne parowca. Teraz wyporność pusto/zał: 313,8/378,0 t, zanurzenie pusto: 1,43 m, prędkość max: 28 km/h, ilość pasażerów 850.

          Port we Friedrichshafen krótko przed wybuchem drugiej wojny światowej. Kompletnie przebudowany „Hohentwiel“ jeszcze raz na tle magazynów Salzstadel. Za nim z lewej, widać nadbudówki nowiutkiego motorowca „Schwaben“, który wszedł do służby w 1937 roku:

          images4.imagebam.com/e6/74/17/ME10L576_o.jpeg
          „Hohentwiel“ w roku 1942 w austriackim porcie Bregenz. Co prawda jeszcze nie pomalowany na szary ochronny kolor, ale wojna dała już znać o sobie. Piękne bronzowe reliefy zostały zdemontowane z tamborów kół łopatkowych na potrzeby wojenne:

          images4.imagebam.com/fb/43/69/ME10L57I_o.jpeg
          Jedno z pierwszych ujęć parowca po wojnie. Już ponownie odmalowany na biało, pełną parą przez Jezioro w roku 1948:

          images4.imagebam.com/ba/5a/09/ME10L59K_o.jpeg
          Zimą 1948/49, podczas pobytu na jeszcze nie całkiem odbudowanej stoczni we Friedrichshafen, „Hohentwiel“ otrzymał w części dziobowej zamiast relingu stałe nadburcie. Miało to chronić okna dziobowego salonu przed uderzeniami fal. Następnej zimy, 1849/50 zmieniona została pisownia nazwy parowca – teraz gotykiem, czy jak kto woli Szwabachą.
          Plan „Hohentwiela“ po zmianach w końcu lat czterdziestych:

          images4.imagebam.com/13/35/1a/ME10L5AD_o.png
          Start do wyścigu o Błękitną Wsttęgę Jeziora Bodeńskiego 17. czerwca 1951. Na pierwszym planie „Hohentwiel“, za nim „Bavaria“ i „München“:

          images4.imagebam.com/ad/0f/38/ME10L5B8_o.jpg
          Od 1957 roku nosił „Hohentwiel“ na tamborach kół łopatkowych logo armatora, czyli Deutschen Bundesbahn:

          images4.imagebam.com/25/3d/f8/ME10L5BI_o.jpeg
          Wiosna 1962. „Hohentwiel“ przed swoim ostatnim sezonem przy molo w Konstancji. Pól roku później stał w tym samym miejscu gotowy do złomowania:

          images4.imagebam.com/3f/24/49/ME10L5C4_o.jpeg
          Oczywiście, jak można przeczytać w artykule powyżej, „Hohentwiel“ uniknął na razie złomowania. Za symboliczną cenę nabyty został przez austriacki klub żeglarski z Bregenz z przeznaczeniem na pomieszczenia klubowe. 22 kwietnia 1963 roku z pomocą małej pasażerki „Feldkirch“, statek opuścił Konstanz i udał się w kierunku Bregenz, gdzie przycumował w porcie pasażerskim. Został na świeżo pokryty bielutką farbą, a na kominie wymalowano czerwono – biało – czerwone obręcze, czyli barwy narodowe Austrii.
          Rozpoczęto dostosowanie statku do nowej funkcji, czyli po naszemu mówiąc kompletną dewastację całości. Czego nie można było wymontować po dobroci, sięgano po palnik acetylenowy. Wyrzucono cenne historyczne urządzenia i agregaty, żeby zrobić miejsce np, pod zbiorniki na fekalia. W maju 1964, statek opuścił port pasażerski w Bregenz i został przeholowany do portu jachtowego, gdzie miał spędzić następnych 20 lat.
          „Hohentwiel“ w nowej funkcji służył nie tylko żeglarzom, ale również miejscowej ludności i rzeszom turystów. Statkowa restauracja słynęła ze swojego „Seemannsfrüstück“, czyli marynarskiego śniadania, tudzież przyjęć o zmierzchu...

          W roku 1966 ochrona środowiska, jak to zwykle bywa, zareklamowała wygląd parowca. Trzeba koniecznie zdemontować sterówkę, mostek kapitański i zdjąć kapę z komina bo psują widok na okoliczną przyrodę. Znamy to, znamy...
          Okaleczony „Hohentwiel“ w porcie jachtowym w Bregenz:

          images4.imagebam.com/73/ef/98/ME10L5CG_o.jpeg
          Po latach spokoju, wydarzył się w 1977 roku znamienny wypadek. Jesienny sztorm zerwał „Hohentwiela“ z cum, który zdemolował kilka jachtów przycumowanych w poblióu. Podniosły się głosy, że trzeba coś w końcu zrobić z tym coraz bardziej do wraka podobnym statkiem. Nie minęło zbyt wiele czasu nim rozległy się głosy – złomować!

          Październik 1984. „Hohentwiel“ holowany z portu jachtowego w Bregenz do pobliskiej stoczni w Fussach:

          images4.imagebam.com/54/b7/f2/ME10LWI6_o.jpg
          Przy nabrzeżu rozbiórkowym na stoczni w Fussach, stał „Hohentwiel“ wraz z innymi wymustrowanymi statkami do listopada 1986. Zima 1985/86, widok zaiste smutny:

          images4.imagebam.com/1c/93/d0/ME10LWIP_o.jpg
          Jesienią 1986 przeholowano wrak „Hohentwiela“ ze stoczni w Fussach do portu przemysłowego w Hard, gdzie w piekielnie mroźną zimą 1986/87 rozpoczęto rozbiórkę parowca (Hard leży za rogiem, na przeciwnym brzegu Renu). Mroźna zima miała w tym przypadku tą zaletę, że można było dojść suchą stopą do każdego punktu statku.
          Jako że „Hohentwiel“ miał być wiernie zrekonstruowany, a oryginalnej dokumentacji było tyle co na lekarstwo, każda zdemontowana część, każda śrubka i nakrętka były dokładnie mierzone i dokumentowane. W zasadzie poza maszyną parową, reszta była złomem...

          Port przemysłowy w Hard w kwietniu 1987. Po demontażu całości z „Hohentwiela“ został tylko goły kadłub przypominający także raczej złom:

          images4.imagebam.com/5c/e2/5c/ME10LWJ5_o.jpg
          Na marginesie. Pomiętam ową siarczystą zimę 1986/87, już wtedy mieszkaliśmy nad Jeziorem. Co prawda Jezioro Bodeńskie wtedy nie zamarzło, ale zamarzły wszystkie porty i zamarła całkowicie żegluga, łącznie z liniami promowymi. Ale od tej pory nic takiego się już nie powtórzyło...

          Wiosną 1987 przeprowadzono kadłub statku na powrót do stoczni w Fussach i wciągnieto na pochylnię. Po raz pierwszy od 30 lat! Dopiero po wypiaskowaniu całego kadłuba okazało się w jakim stanie są blachy – cienkie jak papier. Nawet upuszczenie młotka mogło wybić dziurę. 130 m² powierzchni kadłuba i 50 m² ścian działowych było do wymiany.
          Równolegle z pracami przy kadłubie remontowana była maszyna parowa. Przede wszystkim została wybudowana z kadłuba i rozebrana na czynniki pierwsze. Wszystkie części prześwietlono metodą elektro – magnetyczną, szukając wad materiału, czy oznak zmęczenia. Elementy których nie można było naprawić, zastąpione zostały nowymi.
          Jako nadzór nad odbudową całości wybrano renomowane amerykańskie towarzystwo klasyfikacyjne „American Bureau of Shipping“ (ABS), które służyło również cennymi radami.

          W maju 1988, potężny dźwig samochodowy wstawił do kadłuda dwa nowe kotły parowe. Byly to produkty austriackiej firmy Huggler z Lauterach, tego samego szkockiego typu co oryginalne z Escher Wyss.
          Z lewej montaż kotła parowego, z prawej sterówki (wiosna 1989):

          images4.imagebam.com/36/08/08/ME10LWJM_o.jpeg
          Stocznia w Fussach w czerwcu 1988. „Hohentwiel“ gotowy do dalszego wyposażenia. Już zarysowują się oryginalne kształty parowca z roku 1913:

          images4.imagebam.com/4b/10/1d/ME10LWJV_o.jpg
          Niewiarygodnym wyczynem była rekonstrukcja obydwu herbów królewskich z tamborów kół łopatkowych, które swego czasu zaprojektował profesor Bernhard Pankok. Padły ofiarą wojny, jak zresztą identyczne z bliźniaczego „Friedrichshafen“. Nie pozostała po nich żadna dokumentacja, a jedynie niezbyt dobre zdjęcie o wymiarach 10 x 5 cm z drezdeńskiego wydania czasopisma „Dekorative Kunst“ z 1909 roku. Ta mała fotografia została powiększona na oryginalną wielkość herbów, czyli na 380 x 100 cm. Niemało wysiłku kosztowało znalezienie właściwego człowieka, który podjąłby się zadania rekonstrukcji herbów. Przez przypadek natknięto się na młodego artystę, Norberta Däubera, uzdolnionego absolwenta Bawarskiej Akademii Sztuk Pięknych w Monachium. Na podstawie owego kiepskiego starego zdjęcia, wyrzeźbił z lipowego drewna formę odlewniczą herbów, czyli ich negatywy. Nieprawdopodobny wyczyn (wiem coś na ten temat).
          Ale kto miał te herby odlać? Dzięki pośrednictwu inspektora ABS, Martina Uhliga, zadania podjęły się Książęce Zakłady Hutnicze z siedzibą w pobliżu Sigmaringen i to honorowo, bezpłatnie! Odlewy z morskiego bronzu, z których każdy ważył 1,5 tony, wyszły bezbłędnie!!
          W połowie października 1988 zostały zamontowane na tamborach „Hohentwiela“. Czy nie piękne:

          images4.imagebam.com/45/a1/5c/ME10LWK9_o.jpeg
          Z chwilą wybudowania „Hohentwiela“ w 1913 roku wystarczyła mała turbinka parowa napędzająca dynamo, aby zaopatrzyć w prąd dwanaście lamp rozmieszczonych w różnych punktach statku. Czasy się zmieniły. Teraz energii elektrycznej dostarczają dwa potężne agregaty z silnikami Volvo – Penta umieszczone w dźwiękochłonnym pomieszczeniu, a przy manewrach pomaga dziobowy ster strumieniowy. Naturalnie, „Hohentwiel“ posiada również radar, którego antena wysuwana jest hydraulicznie. Bez nowoczesnej techniki byłoby w dzisiejszych czasach niemożliwe dopuszczenie statku do eksploatacji. Postarano się jednak aby nowoczesność nie rzucała się pasażerom w oczy – wszystko jest schowane. Każdy powinien mieć wrażenie że podróżuje parowcem bodeńskim z początku ubiegłego stulecia...

          Odbudowa „Hohentwiela“ dobiegała końca. Pierwszy start maszyny parowej nastąpił 29. grudnia 1989 - po 27 latach wał korbowy zaczął znowóż powoli się obracać. Po raz pierwszy statek odcumował 7. lutego 1990, udając się w rejs próbny.
          Całą naprzód podczas jednego z pierwszych rejsów próbnych wiosną 1990:

          images4.imagebam.com/76/65/c8/ME10LWMT_o.jpg
          Najpiękniejszą częścią zrekonstruowanych wnętrz parowca jest salon rufowy:

          images4.imagebam.com/d9/0a/1f/ME10LWLX_o.jpg
          Drugi rejs dziewiczy i wcielenie statku do ponownej eksploatacji nastąpiło 17. maja 1990.
          I tutaj muszę nadmienić, że w owym czasie wraz z małżonką, byliśmy członkami stowarzyszenia odbudowy „Hohentwiela“. Dlatego też mogliśmy wziąć udział w jednym z pierwszych jego rejsów w drugim dniu eksploatacji, czyli 18. maja 1990. W dwugodzinną przejażdżkę wypłynęliśmy z Lindau. Nieprawdopodobne przeżycie! Niestety, nie zachowało się żadne zdjęcie z tej imprezy. Gdzieś wszystkie wsiąkły. Ale za to zachował się jadłospis wydany na ten dzień, w trzech różnych walutach!

          images4.imagebam.com/89/6f/fe/ME10MP5X_o.JPEG
          Gwałtowna burza z siłą wiatru 9 do 10, dopadła statek 22. września 1990 w drodze z Friedrichshafen do Romanshorn. W tej skrajnej (ale piąknej) scenerii, w pełni sprawdziła się konstrukcja parowca półsalonowego i jego doskonała stateczność.

          images4.imagebam.com/06/74/c5/ME10MP6I_o.JPG
          „Hohentwiel“ 4. czerwca 2011 w porcie we Friedrichshafen:

          images4.imagebam.com/b0/38/90/ME10MP7J_o.JPG
          Naturalnie, obydwie szalupy ratunkowe jak i mała łódź robocza, nie zachowały się w oryginale. Zostały co do ostatniego szczegółu wiernie odtworzone z mahoniu, na stoczni jahtowej Wagner w Bodman, w zachodniej części Jeziora. Do Lindau łodzie przetransportowano na trajlerach i dopiero tutaj spuszczono je na wodę. W asyście dwóch parowych barkasów „Stephanie“ i „Theansa“, przebyły dziesięciokilometrowy odcinek z Lindau do Hard, po czym obydwie szalupy ustawiono na swoich miejscach na tamborach, a łódź roboczą zawieszono na żurawikach na rufie. Była to świetna okazja dla mediów z telewizją włącznie. Tego pięknego, słonecznego popołudnia 27. maja 1989, tłumy zebrały się w porcie w Hard. Nie na darmo – na zakończenie uroczystości na wszystkich czekało doskonałe bawarskie wino (!) z Lindau...

          images4.imagebam.com/71/80/f9/ME10MP90_o.jpg
          Sterówka z oryginalnym kołem sterowym i starymi instrumentami nautycznymi:

          images4.imagebam.com/1f/2a/92/ME10MPA0_o.jpg
          Skrzydło mostku z lśniącym telegrafem maszynowym i rurą głosową:

          images4.imagebam.com/49/ac/98/ME10MPEA_o.jpg
          Kilka scenek z pokładu „Hohentwiela“ zrobionych pamiętnego 20. maja 2012:

          images4.imagebam.com/ff/2d/36/ME10MPF7_o.jpg
          images4.imagebam.com/e8/51/e9/ME10MPFM_o.jpg
          images4.imagebam.com/ee/3c/65/ME10MPFV_o.jpg
          images4.imagebam.com/30/bc/7c/ME10MPG9_o.jpg
          Piękne ujęcie „Hohentwiela“ od półrufy:

          images4.imagebam.com/e4/7d/b5/ME10MPMA_o.jpg
          Imponująca sylwetka parowca od dziobu, 31.08.2010:

          images4.imagebam.com/ec/d5/85/ME10MPNP_o.jpg
          Artystyczna widokówka wyłowiona z internetu. Mam kilka współczesnych widokówek „Hohentwiela“, ale z tą się nie spotkałem:

          images4.imagebam.com/b7/d8/d2/ME10N6UC_o.jpg
          Maszynownia „Hohentwiela“. Widok na wał korbowy maszyny parowej. Tych na glanc wypolerowanych mosiężnych smarowniczek jest podobnież 64!

          images4.imagebam.com/9e/0a/b6/ME10N6VQ_o.jpg
          Cylindry wysokiego i niskiego ciśnienia. Wyraźnie widać ich różną średnicę:

          images4.imagebam.com/44/84/cb/ME10N6XR_o.jpg
          Stanowisko manewrowe:

          images4.imagebam.com/77/0e/e2/ME10N6ZU_o.jpg
          Z taką załogą to dopiero chciałoby się popływać...

          images4.imagebam.com/ed/46/50/ME10N71D_o.jpg
          Na podejściu do Langenargen. Foto Dkriegrr, 19.07.2015:

          images4.imagebam.com/7d/05/1f/ME10N73I_o.jpg
          Port w Hard. Śródokręcie parowca. Foto Asumipol, 19.04.2019:

          images4.imagebam.com/d5/76/49/ME10N75Z_o.jpg
          Piękne wnętrza „Hohentwiela“.
          Salon dziobowy na pokładzie dolnym, chociaż skromnie nazwany kajutą, jest pięknie wykonany w mahoniu:

          images4.imagebam.com/b3/92/5a/ME10N78L_o.jpg
          Hala wejściowa w dziobowej części pokładu głównego zwana „błękitnym salonem“, cieszy się szczególnym powodzeniem wśród pasażerów. Z niego można obserwować pracę maszyny parowej:

          images4.imagebam.com/90/2f/db/ME10N79Y_o.jpg
          Salon rufowy to duma „Hohentwiela“:

          images4.imagebam.com/43/6d/22/ME10N7C6_o.jpg
          Czy nie piękny jest ten zrekonstruowany parowiec?

          images4.imagebam.com/4a/45/4a/ME10N7DN_o.jpg
          „Hohentwiel“ zbliża się do portu w Lindau. Foto JoachimKohler-HB, 21. maj 2018:

          images4.imagebam.com/bd/e4/ad/ME10N7EG_o.jpg
          Widok na pokład górny:

          images4.imagebam.com/7e/4e/56/ME10N7IQ_o.jpg
          Sylwetkowe ujęcie bocznokołowca - cała naprzód na Jeziorze. Foto JoachimKohler-HB, 31. lipca 2021:

          images4.imagebam.com/8b/dd/d2/ME10N7K3_o.jpg
          „Hohentwiel“ doczekał się również znaczków pocztowych ze swoją podobizną i to kilku wydań.
          W roku 1993 wszystkie trzy kraje graniczące z Jeziorem Bodeńskim, a więc Austria, Niemcy i Szwajcarja wypuściły identyczny znaczek reklamujący Euregio Bodensee, przyozdobiony stylizowaną sylwetką „Hohentwiela“. Parowiec miał wtedy 80 lat. Następny znaczek z „Hohentwielem“ wydała poczta Austrii w roku 2003, na jego 90-te urodziny. Oczywiście, na znaczku pocztowym uczcili Austriacy również stetną rocznicę „Hohentwiela“, w roku 2013. Nie gorsi byli i Szwajcarzy. Na powitanie roku 2000 poczta szwajcarska wydała znaczek, a jakże, z „Hohentwielem“!

          images4.imagebam.com/63/64/7a/ME10N7LK_o.jpeg
          Ten model "Hohentwiela" sfotografowałem na corocznej wystawie Klassik Welt we Friedrichshafen 21. maja 2009:

          images4.imagebam.com/c1/d1/29/ME10O1NQ_o.jpg
          Skała Hohentwiel (ok. 700 m.n.p.m.) leży na zachodnim brzegu Jeziora Bodeńskiego i króluje nad miastem Singen (Maggi!). Na jej szczycie znajdują się ruiny dawnej twierdzy. Atrakcja turystyczna okolicy.

          images4.imagebam.com/d4/aa/92/ME10QIU2_o.JPG
          „Hohentwiel“ to nie jedyny historyczny statek na Jeziorze Bodeńskim. Po starannej rekonstrukcji wszedł do eksploatacji kilka lat temu inny statek, motorowiec „Oesterreich“. Jest on pierwszym dużym motorowcem zbudowanym na Jezioro w roku 1928. Obydwa statki tworzą instytucję muzealną o nazwie „Historische Schifffahrt Bodensee“. Ich rejsy są z góry wysprzedane na cały sezon. Ale myślę że załapiemy się wreszcie na rejs „Oesterreich“ jeszcze w tym roku.

          To piękne ujęcie obydwu historycznych statków zaczerpnąłem ze strony internetowej Muzeum:

          images4.imagebam.com/5e/e3/e6/ME10N7O4_o.jpg
          Obydwa historyczne statki bazują w Hard w Austrii, który jest ich portem macierzystym.
          Historyczne Muzeum Jeziora Bodeńskiego wydaje bogato ilustrowany periodyk pt. „nobleSee“. Ukazuje się raz do roku.
          - 28.03.2025 13:23

          Dodaj lub popraw komentarz

          Zaloguj się, aby napisać komentarz.

          Ocena zawartości jest dostępna tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
          Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
          Niesamowite! (1)100 %
          Bardzo dobre (0)0 %
          Dobre (0)0 %
          Średnie (0)0 %
          Słabe (0)0 %
          Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
          Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies