Bądźmy wodolubni a nie wodoodporni
Czy może być coś bardziej upokarzającego dla wodniaka w którego żyłach płynie mieszanina krwi i odrzańskiej wody? Tekst, który już od kilku miesięcy denerwuje mnie swym bezsensem sugeruje postępowanie z czytelnikami w sposób instrumentalny, tj. traktowania ich jako środków do realizacji własnych celów i brzmi następująco: „Bądźmy WODOODPORNI”
Czy może być coś bardziej upokarzającego dla wodniaka w którego żyłach płynie mieszanina krwi i odrzańskiej wody? Pytanie to zadaję po każdorazowym wejściu na stronę znanemu wszystkim wodniakom organu zarządzającemu w imieniu Rzeczypospolitej wszelkiej maści ciekami na terenie zlewni Odry. Tekst, który już od kilku miesięcy denerwuje mnie swym bezsensem sugeruje postępowanie z czytelnikami w sposób instrumentalny, tj. traktowania ich jako środków do realizacji własnych celów i brzmi następująco:
„Bądźmy WODOODPORNI” - Nowa inicjatywa edukacyjna RZGW we Wrocławiu. Najważniejszą intencją programu jest zwiększenie poziomu bezpieczeństwa na terenach zwiększonego ryzyka powodziowego oraz edukacja, budowanie świadomości i zachęcenie użytkowników zagrożonych obszarów do podjęcia starań na rzecz zabezpieczania we właściwy sposób swojego mienia przed ryzykiem wystąpienia powodzi w myśl zasady "najlepiej bronić się na własnym podwórku".
Czy być wodoodpornym to zwiększony poziom bezpieczeństwa? czy być wodoodpornym to koniec ryzyka wystąpienia powodzi? Pytania bez sensu i odpowiedzi.
Dla wyjaśnienia - wodoodporność oznacza, że nawet długotrwałe działanie wody na dobra materialne nie ma istotnego wpływu na jego wytrzymałość i trwałość. Ani w ząb nie potrafię zrozumieć istoty tej odezwy a jedynie co przychodzi mi na myśl to czcza dyskusja o "dasię" czy "niedasię" ("Dyskusja o niczym, czyli o tym, czy "Da-się", czy "nie-da-się" i od czego to zależy?"), a czy akceptacja tego frazesu „... zachęcenie użytkowników zagrożonych obszarów do podjęcia starań na rzecz zabezpieczania we właściwy sposób swojego mienia przed ryzykiem wystąpienia powodzi w myśl zasady "najlepiej bronić się na własnym podwórku" nie będzie namawianiem do zgody dla świętego spokoju i dla zaspokojenia oczekiwań drugiej strony, mimo wewnętrznego nie?
Z zasady nie lubię wystawiać komentarzy negatywnych ale akurat w tym przypadku postanowiłem wystąpić w imieniu obywateli RZECZPOSPOLITEJ RZECZNEJ którzy z wodą związani nierozłącznie niejednokrotnie od dzieciństwa, którzy wodę kochają i głośno mówię NIE dla ogłupiających haseł promujących działanie sił nadprzyrodzonych chroniących przed jej kaprysami. Nic konstruktywnego nie przychodzi mi do głowy poza tym, że jedyne wytłumaczenie jakie znajduję dla takiej chorej sytuacji (czyli jak można pozwolić na zrobienie sobie takiego "prania mózgu") - to to, że jak człowiek jest zakochany - to po prostu głupieje - inaczej się tego nie da wyjaśnić.
Skoro powszechnie wiadomo, że istniejące zabezpieczenia przeciwpowodziowe nie spełniają oczekiwań to najwyższy czas, aby zamiast biadolenia o skutkach przejścia wód wezbraniowych zacząć mówić głośno dla czego tak się dzieje. W dalszym ciągu brakuje podstawowej wiedzy z zagadnień hydrologii w szkołach, w zarządach osiedli wybudowanych na terenach zalewowych, brak jest ogólnie dostępnych instrukcji postępowania na wypadek powodzi. Wiedza, że nic nie powstrzyma skutków ekstremalnych zjawisk meteorologicznych nabywana jest jakby od podstaw za każdym razem po ich przejściu, a namawianie mieszkańców zagrożonych terenów aby sami organizowali zabezpieczenia przed ryzykiem zniszczenia i utraty swego mienia na wskutek powodzi to ewidentna próba odepchnięcia odpowiedzialności urzędu, który jest do tego ustawowo powołany. Na nic zda się wprowadzanie dodatkowych zabezpieczeń, czynionych w ramach przeróżnych mniej lub bardziej mądrych projektów w celu zapobiegania i zmniejszania skutków powodzi jeśli nie wypleni się zwykłego, pospolitego niechlujstwa i głupoty. A ja, porządny obywatel Rzeczypospolitej płacąc uczciwie podatki oczekuję i żądam poważnego traktowania mnie i nie wmawianie abym przechodził bliżej nieokreśloną metamorfozę przejmując wodoodporność kaczki ! Jestem coraz bardziej przekonany, że pomysłodawca przejścia ze stanu wodolubności w stan wodoodporności wyraźnie pomieszał definicje. To, do czego namawia bliższe jest wodoszczelności lub nieprzemakalności. A czym się różni wodoodporność od nieprzemakalności? Na pozór pytanie banalne ale czy rzeczywiście? Czy wodoodporność daje gwarancję Guaranteed To Keep You Dry – w tym przypadku jest to wielka niewiadoma. Natomiast „water proof” idealnie pasuje do pojęcia nieprzemakalności. Tak więc konkludując przemyślenia o wyższości wodoodporności nad nieprzemakalnością proponuję nowe hasła:
Obywatele Rzeczpospolitej Rzecznej – przestańcie być wodoodporni, bądźcie wodolubni.
I tak cały ten bezsens słowny naprowadził mnie, jak najbardziej z natury wodolubnego na pomysł stworzenia czegoś na kształt małego vademecum śląskich zbiorników i tych „retencyjnych” i tych przeciwpowodziowych czyli wycinka wielkiego krwiobiegu rzeki Odry. Dodatkowym motywem podjęcia tego wyzwania była konieczność zastosowania zalecanej przez lekarzy tego typu formy terapii neuropsychologicznej pamięci najbliższej mi osoby.
Dopiero po objeździe większości zbiorników uświadomiłem sobie jak mało o nich wiemy, jak wielka jest potrzeba mówienia o nich i uświadamiania społeczeństwa, że to, co zrobili inni wczoraj dziś już przestaje nam wystarczać. Czasy się zmieniły, klimat się zmienia, ekosystem w górnych biegach rzek został zachwiany a skala doznawanych krzywd po każdorazowym wezbraniu rzek i potoków ciągle wzrasta.
Objazd zaczęliśmy od zbiorników dolnośląskich przeciwpowodziowych na rzece Bóbr i Kwisie. Są przepiękne. Ich urok w surowych górskich plenerach zachwyca a ogrom budowli przytłacza.
Pierwsze zapory i zbiorniki przeciwpowodziowe znajdujące się na terenie Polski zbudowali Niemcy w czasach kiedy to część naszego kraju znajdowała się pod ich zaborem i dlatego też najstarsze polskie tamy znajdują się właśnie w zachodniej części kraju, a dokładnie w Województwie Dolnośląskim. Tam też znajduje się tam miedzy innymi Zapora Leśniańska (najstarsza w Polsce), Zapora Złotnicka i największa w tym rejonie Zapora Pilchowice.
Na początku naszego stulecia, po serii pustoszących Dolny Śląsk powodzi na siedemnastokilometrowym przełomowym odcinku Bobru powstały trzy sztuczne jeziora: Modre, Wrzeszczyńskie i Pilchowickie. Największą z kaskady górnego Bobru jest najniżej położone Jezioro Pilchowickie. Wszystkie trzy zapory zaprojektowali i wykonali Niemcy.
Zbiornik przeciwpowodziowy Pilchowice.
Zapora Pilchowice – druga co do wysokości w kraju (po Solinie) i druga co do czasu powstania zapora w Polsce. Zbudowana została wg projektu profesora O. Intze oraz dr. I.C. Bachmanna. Jest ona najwyższą w naszym kraju zaporą kamienną i łukową. Wybudowano ją na rzece Bóbr w latach 1904-1912 w celu ochrony przed licznymi powodziami.
Decyzja o budowie Zapory Pilchowickiej zapadła 3 lipca 1900 roku a pierwsze prace budowlane rozpoczęto w 1902 roku. W roku1904 rozpoczęto drążenie kanału, który miał odprowadzać wodę z placu budowy. Kanał ma szerokość 9 m, wysokość 7 m, a jego długość wynosi 383 m. W odległości 152 m od wlotu znajduje się 45 metrowy szyb, w którym znajduje się betonowa śluza służąca do kontrolowania przepływu wody (śluza ta działa do dnia dzisiejszego).
Po wybudowaniu kanału zainstalowano przegrody znajdujące się za wlotem kanału i przed jego wylotem, dzięki czemu osuszono i przygotowano teren pod budowę (przegroda przed wlotem kanału istnieje do tej pory, jednak znajduje się ona pod lustrem wody i stanowi ona barierę ochronną przed przenoszeniem większych kawałków skał po dnie oraz innych elementów mogących zagrozić zaporze).
20 czerwca 1908 r. nastąpiło uroczyste wmurowanie kamienia węgielnego oraz aktu erekcyjnego zapory. W 1909 r. wezbrane wody Bobru podtapiają dół fundamentów i część korpusu zapory. 16 listopada 1912 r. nastąpiło oficjalne otwarcie zapory przez cesarza Wilhelma II.
Wysokość zapory wynosi 69 m, a długość jej korony to 270 m. W wyniku budowy zapory powstał zalew o pow. 240 ha i pojemności 50 mln metrów sześciennych. Poniżej zapory zbudowano elektrownię o mocy 7,5 MW złożoną z 6 turbozespołów.
Po otwarciu zapory wodnej w Pilchowicach kroniki miejskie odnotowały:
„...odtąd zmora corocznych wylewów przestanie gnębić Wleń i nadbobrzeńskie wsie”.
Niestety, Bóbr nie dał o sobie zapomnieć. Pierwsza duża woda, w wyniku której doszło do podtopień miała miejsce już w dniach 05-07 lipca 1915 roku. Kolejne powodzie odnotowano w czerwcu 1926 r. w 1930 r. i 1938 r. w dniach pomiędzy 05 - 07 lipca 1958 roku i pomiędzy 02 a 04 sierpnia 1977 roku oraz w dniach 21 - 22 lipca 1981 r. Jednak największa woda przyszła w 1997 roku. Dwie fale powodziowe 05-08 lipca i 18-19 lipca tegoż roku doprowadziły do przelania się wody przez koronę zapory. Powódź z 1997 roku jest określana mianem powodzi stulecia. Kolejne fale powodziowe miały miejsce w 2001 r. i w sierpniu 2006 r.
Na przestrzeni blisko stuletniej historii zbiornika wodnego, czterokrotnie miały miejsce prace konserwacyjne. Zbiornik opróżniano w latach 1932, 1959, 1975 i 1978. Prace konserwacyjne i opróżnienie zbiornika planowane były również na 2009 r. jednak zostały przełożone. Na przełomie 1957 – 1958 roku odbył się remont sztolni obiegowej a po powodzi z 1997 r. na zaporze prowadzono szeroko zakrojone prace pomiarowe przemieszczeń oraz położono nowe spoiny a w 1999 r. zakończono remont przelewu i kaskady
Źródło: www.wbudowle.p
Zbiornik przeciwpowodziowy Leśna
Dzień 3 sierpnia 1888 r. przyniósł kolejną powódź w dolinie Kwisy. Już wtedy myślano o budowie systemu zapór lecz obawiano się jednak wysokich kosztów. Dopiero po wyjątkowo dotkliwej powodzi z 30-go lipca 1897 rząd przychylił się do propozycji prof. Intze z Politechniki w Akwizgranie, który jako specjalista w dziedzinie budowy tam, od dawna postulował stworzenie systemu zapór wzdłuż śląskich gór. 3-go lipca 1901 uchwalono ustawę dot. ochrony przeciwpowodziowej na Śląsku.
Zaczęto od budowy zapory na rzece Kwisie, która zawsze była jedną z najbardziej dzikich górskich rzek a jej wąska dolina szczególnie się do tego celu nadawała.
Pierwsze pomiary wykonano już jesienią 1898 roku. 5-go października oficjalnie wmurowano kamień węgielny. Budowę nadzorowali dr Curt Bachmann oraz prof. Otto Intze.
Aby móc zacząć wznosić tamę w ścianach doliny wydrążono dwie sztolnie obiegowe o długości 150 m. i średnicy 7 m., przez które odprowadzano wody Kwisy. Każdą ze sztolni zaczęto drążyć jednocześnie z dwóch stron i po pół roku pracy połączono je dokładnie w połowie.
Fundament zapory sięga na głębokość 5 m. w koryto rzeki, a jej boki zostały wmurowane na 5 m. w ściany doliny. Do wydrążenia sztolni i pozyskania budulca zużyto 32 tony dynamitu. Wielu robotników straciło przy tym życie. Każdy kamień użyty do budowy wypłukano pod wysokim ciśnieniem a piasek i żwir także oczyszczono z gleby.
U podstawy szerokość tamy wynosi 39 m., a jej długość 35 m. Szerokość korony wynosi 8 m. przy długości 130 m. Wysokość zapory wynosi 45 m. Mur rozpięty pomiędzy zboczami doliny tworzy łuk o promieniu 125 m. Od strony wody zapora została otynkowana gęstą zaprawą i pokryta warstwą asfaltu.
Przy podstawie zapory wmurowane zostały dwa upusty denne o średnicy 1,1m i 0,3m wyposażone w zawory służące do kontrolowania przepływu wody. Po zakończeniu budowy sztolnie obiegowe zamknięto wkładami z betonu, w które wmurowano po 3 rury z zasuwami. Zaporę wyposażono ponadto w szyby odpływowe i przelewy, którymi nadmiar wody może spłynąć do leżących pod nimi sztolni obiegowych.
Budowa zapory kosztowała 2 634 000 marek, z czego 1 270 000 to koszt samej konstrukcji zapory. Na zakup gruntów przeznaczono 627 000 marek. Z tych kosztów 4/5 wyłożyło państwo pruskie, a pozostałą część pokryła prowincja Śląsk. Przy budowie zapory pracowało do 450 robotników. 5-go lipca 1905 miało miejsce oficjalne otwarcie zapory. Spiętrza ona wody Kwisy w Jezioro Leśniańskie o długości 5,6 km. i całkowitej powierzchni 140 ha.
Decyzję o budowie elektrowni wodnej podjęto dopiero w 1905. Powstała ona w odległości ok. 100 m. od zapory. Otwarto ją w 1907 oddając do eksploatacji początkowo 3 turbozespoły z turbinami Francisa zasilane wodą płynącą przez upusty denne, które za murem łączą się w jedną rurę. W późniejszych latach elektrownię zaopatrzono jeszcze w 2 turbozespoły. Aby efektywniej wykorzystać siłę wody, w 1908 zbudowano dodatkowy kanał o średnicy 2.3 m. doprowadzający wodę do turbin. Koszt budowy elektrowni w wysokości 800 000 marek pokryła w całości prowincja Śląsk.
Źródło: „Heimatbuch des Kreises Lauban” wyd. Felix Bertram, Leśna 1928
Zbiornik przeciwpowodziowy Złotniki
Jezioro Złotnickie to jedno z dwóch jezior zaporowych na Kwisie, w jej przełomowym odcinku pomiędzy Gryfowem Śląskim, a Leśną.
Jeziora na Kwisie, powstały w wyniku zakrojonej na szeroką skalę działalności sejmu śląskiego zmierzającej do ochrony przeciwpowodziowej niżej położonych terenów. W XIX wieku obszary te zalewane były wielokrotnie powodując śmierć ludzi i olbrzymie straty. Podstawą funkcją jezior jest retencja, dzięki spadkowi wody produkuje się energię elektryczną.
Jeszcze pod koniec I wojny światowej opracowano plany budowy drugiej zapory na Kwisie. W kwietniu 1919 rozpoczęto prace przygotowawcze, a w lipcu 1921 wmurowano kamień węgielny pod budowę tamy. Tamę usytuowano za Złotnikami Lubańskimi, w miejscu, gdzie płynąca od strony Gryfowa Kwisa kieruje swój bieg na północ.
Podobnie jak Zapora Leśniańska, także ta tama ma kształt łuku skierowanego naprzeciw nurtowi. Promień tego łuku wynosi 158 m.
Prace nad nową zaporą prowadzono we wcześniej wypróbowany sposób. Aby odprowadzić wodę, wykuto w skalistym brzegu od strony Kałużnej sztolnię obiegową o długości 150 m. i średnicy 5 m. Do budowy wysokiej na 36 m. tamy zużyto 37 300 m3 materiału budowlanego. U podstawy zapora ma grubość 27 m., a przy koronie 5 m. Długość tamy w koronie wynosi 158 m., a jeśli doliczymy do tego most nad przelewem - 170 m.
Od strony wody tama jest otynkowana cementem z trasem (tras - skała osadowa; martwica wapienna, stosowana jako dodatek do cementu). Nie zastosowano tu systemu szybów odpływowych, jak przy Zaporze Leśniańskiej, lecz zbudowano przelew stokowy o długości 48 m.
Sztolnia obiegowa została uzbrojona w dwie rury o średnicy 1,4 m. zaopatrzone w podwójne zasuwy. Przez tamę poprowadzono dwa upusty denne o średnicy 1,4 m. i 1 m., które mogą być zamykane z dwóch stron: od strony elektrowni oraz od strony wody (zasuwy obsługiwane z korony tamy). Trzy murowane kanały o średnicy 1,8 m., 1,7 m., 1,6 m. doprowadzają wodę do turbin elektrowni usytuowanej tuż za murem.
Tama spiętrza wodę w Jezioro Złotnickie o długości 8,2 km. I powierzchni 125 ha. Zalane zostały osady Heidemühle, Finkenmühle oraz 5 domów z Karłowic, a poza tym tereny leśne.
Zaporę ukończono w 1924 r. Budowa kosztowała 2 100 000 złotych marek. Pracowało przy niej do 325 pracowników.
Plany budowy opracował radca budowlany Curt Bachmann, który jako budowniczy śląskich zapór został uhonorowany przez Politechnikę Wrocławską tytułem doktora. W jednej z nisz pomiędzy ławkami na koronie zapory wykuty był jego portret z inskrypcją.
Elektrownia zaopatrzona w trzy turbozespoły z turbinami Francisa firmy J.M. Voith rozpoczęła pracę w listopadzie 1924 r.
Źródło „Heimatbuch des Kreises Lauban” wyd. Felix Bertram, Leśna 1928
Zbiornik przeciwpowodziowy Lubachów
W latach 1914-17 przegrodzono Bystrzycę poniżej Zagórza tamą o wysokości 44 m i długości 230 m, a w pobliskim Lubachowie zbudowano niewielką elektrownię wodną. W efekcie tych zabiegów powstało długie i kręte jezioro o stromych brzegach i powierzchni 51 ha, mieszczące średnio 8 mln m3 wody, malowniczo położone wśród lasów, u stóp urwiska z zamkiem Grodno na szczycie.
Koryto Bystrzycy znajdowało się niegdyś w miejscu, gdzie dziś stoi Zagórze. W plejstocenie traktem tym wdarł się lądolód z północy, a ustępując, zatarasował drogę materiałem skalnym. Bystrzyca musiała więc poszukać sobie innego koryta i w ten sposób powstał obecny, epigenetyczny przełom, po drugiej stronie góry Choina.
W początkach wieku nawiedziła Sudety fala powodzi. Doprowadziły one do stworzenia programu budowy zapór i zbiorników retencyjnych. Jeden z nich powstał właśnie w przełomie Bystrzycy poniżej Zagórza. Nad jeziorem przerzucony jest roztańczony, lekko zmurszały most wiszący, a wokół rozsiadły się ośrodki wypoczynkowo-żeglarskie ze sprzętem pływającym. Jezioro stanowi obecnie zbiornik wody pitnej dla aglomeracji dzierżoniowskiej. Kąpiel jest zabroniona ale można jednak popływać kajakiem lub rowerem wodnym. Teoretycznie można pożeglować wynajętą łódką po Jeziorze Bystrzyckim, lecz wakacyjna świetność tego pięknego zakątka wydaje się już jednak, z trudno zrozumiałych przyczyn, okresem minionym.
Źródło: www.przewodnik.onet.pl
Suchy zbiornik przeciwpowodziowy Międzygórze
Przez Międzygórze rzeka Wilczka przepływa malowniczą i głęboką doliną przez Wodospad Wilczki oraz pięknie wypreparowanym skalistym wąwozem na dł. 400 m. U jego wlotu znajduje się suchy zbiornik przeciwpowodziowy wzniesiony w latach 1905 – 09 o pojemności 910 tys. m3 wody. Kamienna zapora ma 108 m długości, 3 -19 m szerokości i 29,2 m wysokości. Poniżej zapory znajduje się część Międzygórza oraz DW „Słowik” Dawniej był tu stary młyn wodny i kolonia Jaworniczka. W tym miejscu Wilczka wypływa z Masywu Śnieżnika do Rowu Górnej Nysy i przekracza granicę Śnieżnickiego Parku Krajobrazowego.
Zapora wodna na Wilczce stanowi jedną z wielu atrakcji Międzygórza, służy również jako znakomity punkt widokowy.
Źródło: www.czarnagora.com
Suchy zbiornik przeciwpowodziowy Sobieszów i Cieplice
Pod koniec XIX wieku Cieplice nawiedziły cztery duże powodzie. By uniknąć kolejnych w latach 1905 - 1908 roku zbudowano tamy na rzece Kamiennej i na Wrzosówce. Tama na Wrzosówce w połączeniu z ziemnymi wałami tworzy suchy zbiornik o pojemności 4 400 000 m3. Takie rozwiązanie doskonale sprawdza się do dnia dzisiejszego. W trakcie "powodzi stulecia" część wody przelewała się przez górny przepust na tamie ale lustro wody nie sięgnęło korony wałów. Wrażenie niesamowite, sam miałem okazję doznać tego niesamowitego spektaklu.
Zbiornik retencyjny Nysa
Jezioro Nyskie (Jezioro Głębinowskie, Zbiornik Nysa) – zaporowy zbiornik retencyjny na Nysie Kłodzkiej zbudowany w 1971 r.
Jezioro jest położone w bezpośrednim sąsiedztwie miasta powiatowego Nysa, przy międzynarodowej trasie Częstochowa – Kłodzko. Zapora tworząca jezioro jest betonowo-ziemna, o długości 2 km i wysokości do 20 m. Powierzchnia jeziora to 2077 hektarów, pojemność całkowita zbiornika to 123,44 miliona m3, w tym stała rezerwa powodziowa w sezonie letnim wynosi 51,7 miliona m3.
Jezioro Nyskie powstało, przez zalanie wodą znacznego obszaru gminy Nysa. Większość tego obszaru stanowił las, wysiedlono ludzi i zburzono wsie: Brzezina Polska, Miedniki, Różanka oraz częściowo Głębinów.
Przy odpływie zbiornika znajduje się elektrownia wodna (czteroturbinowa) z pracującymi dwiema turbinami Kaplana o łącznej mocy 4,8 MW, zasilająca sieć energetyczną kraju. Przepływ wynosi 2*30,5 mł/s, przy różnicy poziomów 20 m. Średni przepływ wieloletni u ujścia Nysy Kłodzkiej do Odry wynosi 50mł/s, przepływ nie powodujący strat w infrastrukturze poniżej zapory zależy od wezbrania Odry i waha się w zakresie 150 – 190 mł/s, natomiast w lipcu 1997r (powódź tysiąclecia) przepływ ten wynosił ponad 950 mł/s. Wówczas zrzut awaryjny z Jeziora Nyskiego zalał między innymi Nysę, Lewin Brzeski, liczne wsie w dorzeczu rzeki, jak i przyczynił się do znacznego podniesienia się wody w Odrze, która zalała Wrocław.
Obecnie Jezioro Nyskie i Otmuchowskie wraz z przyległymi terenami tworzą obszar Otmuchowsko-Nyskiego Obszaru Krajobrazu Chronionego, ponieważ nad brzegami zbiornika gniazduje wiele gatunków ptaków.
Źródło: www.jezioro-nyskie.pl
Zbiornik retencyjny Otmuchów
Zbiornik Otmuchów, zbiornik retencyjny wybudowany w latach 1928-33 (nosił wówczas nazwę Staubecken Ottmachau) na rzece Nysa Kłodzka, tuż powyżej miasta Otmuchów, tama ziemna. Przy maksymalnym piętrzeniu (18,6 m) zbiornik ma powierzchnię 20,6 km˛ i pojemność 130,45 hm3.
Zbiornik zamyka zlewnię Nysy Kłodzkiej o powierzchni 2352 km˛. Jego pojemność, oszacowana w 2001 roku na nowo w związku z sedymentacją osadów rzecznych, mierzona do wysokości przelewu (215,00 m n.p.m.) wynosiła 130,45 mln m3.
Uroczyste oddanie zbiornika do użytku oraz uruchomienie elektrowni wodnej nastąpiło 17 czerwca 1933. Czteroturbinowa elektrownia wodna, znajdująca się przy odpływie, posiada dwie turbiny Kaplana o łącznej mocy 4,8 MW i zasilająca sieć energetyczną kraju. Przepływ wynosi 2*21,5 m3/s, przy różnicy poziomów 16 m.
Zbiornik należy do tak zwanej Kaskady Nysy Kłodzkiej, składającej się 4 zbiorników wodnych (Zbiornik Topola, Zbiornik Kozielno tworzące Jezioro Paczkowskie Jezioro Otmuchowskie i Jezioro Nyskie ) w środkowym biegu Nysie Kłodzkiej.
Źródło: wn.com/Jezioro_Otmuchowskie
Zbiornik retencyjny Turawa
W latach 30-tych w Opolu powstał projekt budowy sztucznego zbiornika wodnego mającego z zadanie ochronę Opola przed powodzią. Hubertus von Garnier (ostatni właściciel Turawy) zaproponował w tym celu swoje ziemie na zachód od Turawy. By uzyskać zgodę na budowę w 1933 roku spotkał się w tej sprawie z Adolfem Hitlerem. W 1938 roku budowa zbiornika została ukończona. W wyniku budowy pod wodą znalazło się kilka wsi w tym Zamoście. Zbiornik zajmuje 22 km2 powierzchni
Źródło: www.mapofpoland.pl
Zbiornik retencyjny Mietków
Jezioro Mietkowskie (Zalew Mietkowski, czasem nazywane jest też Jeziorem Domanickim) – największe w województwie dolnośląskim jezioro zaporowe utworzone przez wybudowanie zapory na rzece Bystrzycy w Mietkowie, około 25 km na południowy zachód od granic Wrocławia. Geograficznie położone jest na Równinie Świdnickiej, w przecinającej ją Dolinie Bystrzycy i położone na terenie Parku Krajobrazowego Dolina Bystrzycy. Jezioro ma powierzchnię zalewu 9,29 km˛ i pojemność 65 mln mł (wg niektórych danych - do 70,5 mln mł) oraz maksymalną głębokość 13 metrów.
Do budowy zbiornika przystąpiono w roku 1974, a jego wypełnianie zakończyło się w 1986. Ziemno-betonowa tama ma długość 3,2 km i wysokość 17 m. Jezioro pełni funkcję zbiornika retencyjnego. Z dna jeziora wydobywane jest także kruszywo. Budowa zapory na Bystrzycy i Jeziora Mietkowskiego spowodowała, że znajdujące się poniżej, przed ujściem Bystrzycy do Odry, wybudowane w latach 20. niewielkie lokalne elektrownie wodne we wrocławskich Marszowicach i Stabłowicach przestały otrzymywać dostateczną ilość wody do sprawnego funkcjonowania. Aktualnie zbiornik jest w stanie przepływu biologicznego i jak podaje w komunikacie RZGW :
„... trwają prace na zbiorniku w Mietkowie polegające na uszczelnieniu łącznie 4000 mb uszczelnień szwów dylatacyjnych ekranu zapory od strony wody górnej. Ponadto wykonywane są prace remontowe zamknięć upustów dennych i ich uszczelnienia. Zgodnie z przyjętym harmonogramem prace powinny zakończyć się z końcem listopada br.”
Źródło: www.pl.hukol.net
Podsumowując temat - warto było poświęcić urlop na podziwianie przepięknych widoków, podziwiania kunsztu budowniczych dawnych obiektów hydrotechnicznych - wszak każdy z nich to oddzielne dzieło sztuki inżynierskiej. Szkoda tylko, że niektóre z nich zaprzestały dziś spełniać dodatkowej roli rekreacyjnej tak, jak to bywało po oddaniu ich do użytku. A jeśli już są, to albo odstraszają cenami albo spartańskimi warunkami i zaniedbaniem, ale pomimo tego warto aby wszyscy wodolubni czasami do nich zaglądali.
Udostępnij:
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.