O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.
Artykuły

Propozycja ekologicznego rozwoju żeglugi śródlądowej w Polsce

W Europie nie ma kraju z dobrze rozwiniętą siecią rzeczną, który miałby tak mały udział transportu rzecznego w całości przewozów towarowych jak Polska.

Tekst pochodzi z forum strony www.zieloni.org.pl. Nie udało mi się ustalić autora a treść stanowi zapewne przedruk z jeszcze innego źródła. Problem jest jednak interesujący i wciąż aktualny pomimo pewnego zestarzenia się samej publikacji. Zapraszam więc do lektury i komentowania.

Andrzej Podgórski - administrator




W Europie nie ma kraju z dobrze rozwiniętą siecią rzeczną, który miałby tak mały udział transportu rzecznego w całości przewozów towarowych jak Polska. Analiza struktury polskiego transportu towarowego pokazuje kilkudziesięciokrotne różnice w wielkości pracy przewozowej żeglugi w Polsce i w krajach Europy Zachodniej, przy bardzo zbliżonych warunkach geograficznych do jej uprawiania. Dziś nowoczesne kanały żeglowne kończą się na polskiej granicy pod Cedynią i w Eisenhüttenstadt w okolicach Gubina, i zaczynają na powrót dopiero w Kobryniu koło Brześcia, kilkanaście km za wschodnią granicą. Pomiędzy Odrą a Bugiem na mapie widnieje jedynie wymowna biała plama, a istniejące odcinki polskich kanałów są jedynie wynikiem przedwojennych niemieckich programów rozwoju tego środka transportu, nie zaś dziełem polskich planistów. Przyczyny tego zupełnie odmiennego stanu upatrywać należy w niemal zupełnym braku infrastruktury rzecznego transportu śródlądowego. Natomiast obecne próby budowy stworzenia takiej infrastuktury poprzez kaskadyzację rzek (budowę szeregu zapór spiętrzających rzeki do roli zbiorników wodnych) należy uznać jako najbardziej niszczący środowisko naturalne program rządowy jaki kiedykolwiek wymyślono. W celu rozwoju tego ekologicznego, ale zmarginalizowanego środka transportu konieczna jest głęboka zmiana polityki transportowej połączona z zaniechaniem przebudowy rzek na zbiorniki wodne i wdrożeniem programu budowy sieci kanałów lateralnych wzdłuż dolin polskich rzek, co pozwoli na ocalenie rzecznych ekosystemów i umożliwi rozwój tej gałęzi transportu.

Analiza polityk transportowych krajów europejskich ukazuje znaczne różnice na niekorzyść Polski jeśli chodzi o transport rzeczny. A jest on bardzo dobrą alternatywą dla transportu drogowego, oferując niższe koszty przewozu towarów. Podczas gdy polskie polityki transportowe niemal przypadkiem tylko dostrzegają jego egzystencję, to w RFN odgrywa on jedną z głównych ról. Niemieccy politycy mają zupełnie inne podejście do żeglugi śródlądowej niż ich polscy koledzy: starają się umiejętną polityką spowodować jego szybki rozwój i widzą w nim skuteczne narzędzie umożliwiające odciążenie przepełnionej sieci drogowej, ba, a nawet podają szacunkowe dane na temat zmniejszenia przewozów towarowych na drogach po oddaniu do użytku kolejnych kanałów. Tak też jest w istocie, jeśli przeanalizujemy dane statystyczne dla transportu towarowego w RFN.

Żegluga ma ogromny udział w przewozach towarowych RFN. Sztandarowym przykładem tego jest ponad 60-proc. udział żeglugi śródlądowej w przewozach transgranicznych między Niemcami a Holandią. W transporcie towarowym udział żeglugi śródlądowej w obsłudze przewozów wynosi 13,1 %, i jest to niewiele mniej niż udział kolei (14,7 % rynku). W RFN w przewozach towarowych dominuje transport samochodowy, obsługujący przewozy 72,2 % towarów.

To właśnie w rozbudowie infrastruktury dla transportu rzecznego oraz budowie brakujących połączeń upatruje się możliwość przeniesienia części ruchu na sieć kanałów. Jak podają dokumenty Ministerstwa Infrastruktury (por. raport rStan i Perspektywy Rozwoju Żeglugi Śródlądowej w Polscer1;, MI 2003), ukończony w październiku 2003 dwupoziomowy węzeł wodny w Magdeburgu oraz planowane połączenie Berlina z Odrą umożliwią wielokrotny wzrost wielkości przewozów na modernizowanych drogach wodnych. I tak np. na Kanale Łaba-Havela umożliwiony będzie wzrost przewozów z 4 mln ton w 1995 r. do 19 mln t w 2010 r., a na Kanale Śródlądowym (Mittellandkanal) odpowiednio z 6 do 33 mln t . Rozbudowa ta ma szczególne znaczenie w kontekście możliwego tranzytu towarów z Polski ku Europie Zachodniej.

W 2001 roku przewozy żeglugi śródlądowej osiągnęły wysoki udział w obsłudze rynku w wielu krajach europejskich: w Holandii - 42% (drugi główny sposób przewozu towarów po transporcie drogowym), w Belgii - 12%, w Niemczech - 14 %, we Francji w rejonie dróg wodnych 15-20%, w Austrii w rejonie dróg wodnych - 18,5%. Średnio w 15 krajach "starej" Unii Europejskiej transportem rzecznym przewozi się 7,1 % ogółu towarów (1998).

W Polsce transport wodny śródlądowy ma znaczenie skrajnie marginalne i jest pomijany lub traktowany ze skrajną nieuwagą w niemalże wszystkich strategiach rozwoju infrastruktury transportowej. Rzekami przewozi się tylko 0,6 % przewozów liczonych w tonach (w sumie przewieziono jedynie 7,7 mln ton) i 0,5 % - w tonokilometrach (dane z 2002 r.) Jest to pozycja rynkowa od 80 do 30-krotnie mniejsza niż w przywoływanych wcześniej krajach zachodnioeuropejskich. Jego uporczywe pomijanie w rządowych dokumentach świadczy o braku wiedzy na temat ekonomiki transportu u osób odpowiedzialnych za kształtowanie polskiej polityki transportowej.

Podstawową barierą dla rozwoju tej branży jest brak sieci kanałów spełniających wymogi umożliwiające ich eksploatację przez nowoczesne jednostki. Obecnie tylko 5 % długości polskich dróg wodnych spełnia kryteria stawiane drogom wodnym IV i V kategorii i jest to kilka niepołączonych odcinków o długości zaledwie 206 km. W efekcie, tych spełniających podstawowe kryteria dla uprawiania żeglugi (a więc drogi wodne klasy IV i powyżej) jest w Polsce zaledwie około setki km (po odjęciu odciętych od reszty sieci żeglownych fragmentów Wisły), podczas gdy w Europie sieć dróg wodnych dostępnych dla typowych barek (o tonażu 1350 ton) sięga 10 tys. km długości. Dla porównania, odsetek dróg wodnych IV i V kategorii wobec reszty sieci dróg wodnych wynosi we Francji- 29%, w Belgii - 55%, w Holandii - 50%, w Niemczech - 70%. Jest to od 6-cio do 14-krotnie więcej niż w Polsce. Średnio w krajach Unii Europejskiej transportem rzecznym przewozi się 7,1 % ogółu towarów, a więc 14-krotnie więcej niż w Polsce.

Żegluga może przejąć bardzo dużą część ładunków przewożonych dziś przeciążoną siecią drogową, lecz wyjściowym warunkiem jest odpowiednia infrastruktura transportowa. Już obecnie żegluga śródlądowa przewozi około 8% polskiego eksportu do Niemiec (spadek z 13,4 % w r. 2000). Ile przewoziłaby, gdyby po polskiej stronie także istniała taka sieć kanałów jak po stronie niemieckiej? Czy podobna sytuacja jak na granicy holendersko-niemieckiej (60-% udziału transportu rzecznego) ma szansę się powtórzyć?

Jak podają dane Ministerstwa Infrastruktury, żegluga jest niezwykle energooszczędnym sposobem transportu: 1 litr paliwa pozwala przemieścić statkiem rzecznym na odległość 1 km aż 127 ton ładunku, podczas, gdy samochodem jedynie 50 ton, a koleją 97 ton. Niska energochłonność jest przyczyną znacznie mniejszej niż w transporcie samochodowym emisji zanieczyszczeń powietrza. Koszty zewnętrzne transportu rzecznego wynoszą wg opracowań Komisji Europejskiej 5 euro na 1000 tonokilometrów i są blisko pięciokrotnie mniejsze niż koszty zewnętrzne transportu drogowego (24,12 euro/1000 tonokilometrów).

Metoda na rozwój polskiej żeglugi śródlądowej leży w szybkim wdrożeniu programu budowy sieci kanałów lateralnych równoległych do największych polskich rzek. Regulacja samych rzek celem ich dostosowania do wymogów żeglugi śródlądowej nie pozwala na osiągnięcie tak dobrych parametrów dróg wodnych jak w przypadku ich budowy od podstaw, poza tym jest tylko nieznacznie tańsza. Ponadto regulacja przyczynia się do katastrofalnego i niemal całkowitego zniszczenia środowiska naturalnego w korytach regulowanych rzek i budzi ogromne i zazwyczaj słuszne protesty społeczne.

Kanały lateralne, budowane od podstaw równolegle do istniejących rzek, stwarzają możliwość rozwoju żeglugi śródlądowej bez niepotrzebnego niszczenia środowiska naturalnego i od razu gwarantują wysoką jakość infrastruktury transportowej i jej odporność na wahania poziomu wody w rzekach. W pierwszej kolejności powinien powstać Kanał Lateralny Odry Środkowej, a następnie modernizacji powinna ulec rzeka Noteć wraz z Kanałem Bydgoskim oraz powstać powinien Kanał Lateralny Dolnej Wisły łączący ujście Kanału Bydgoskiego z portami Trójmiasta. Umożliwi to rozwój tej gałęzi transportu bez szkodliwej ingerencji w istniejące ekosystemy rzeczne.

Ciekawą ideę budowy kanałów lateralnych wzdłuż Odry, będącą kontynuacją przedwojennych niemieckich prac planistycznych w tym kierunku zaproponował Jaroslav Kubec na łamach czasopisma Gospodarka Wodna (nr 2/2004). Według jego pobieżnych szacunków koszt budowy kanału lateralnego wynosi w podobnych warunkach ok. 8 mln euro za kilometr wliczając w to koszty budowy śluz i innych budowli hydrotechnicznych. Jest to o około 20 % więcej niż koszt regulacji rzeki dla potrzeb żeglugi, lecz gwarantuje wyeliminowanie negatywnego wpływu warunków atmosferycznych (szczególnie niskich stanów wód, będących utrapieniem Odry) na ciągłość żeglugi.

Prawdopodobnie budowa kanału lateralnego jest nawet przedsięwzięciem tańszym jeśli uwzględnionoby koszty długotrwałych przestojów spowodowane za niskimi stanami wody w regulowanych rzekach. Inwestycje w tabor statków rzecznych proponuje się pozostawić wolnemu rynkowi prywatnych przewoźników, których liczba ma szczególne znaczenie dla rozwoju tej gałęzi transportu. W RFN według danych niemieckiego Urzędu Statystycznego w połowie 2002 r. istniały 1232 przedsiębiorstwa żeglugi śródlądowej, podczas gdy w Polsce aż 70 % przewozów było realizowanych przez jednego przewoźnika. Działania mające na celu usunięcie przeszkód dla rozwoju wolnej konkurencji w sektorze żeglugi rzecznej są konieczne. Dla przykładu ów dominujący przewoźnik posiada kluczowe porty rzeczne na Odrze, co uniemożliwia korzystanie z nich na równych warunkach innym, konkurującym lub chcącym konkurować z nim przewoźnikom. Walka z monopolami w tym sektorze musi być częścią programu rewitalizacji tej ważnej gałęzi transportu.

Na podniesienie polskiej żeglugi rzecznej z kompletnego niemal upadku konieczna jest odpowiednia polityka rządowa i nakłady w wysokości ok. 1,5 mld euro zainwestowanych w budowę sieci dróg wodnych w ciągu najbliższej dekady. Bez rządowego Programu Rozwoju Sieci Dróg Wodnych w Polsce nie może być mowy o osiągnięciu wysokiego udziału tej gałęzi transportu w podziale intermodalnym.

Budowa choćby dwóch-trzech setek kilometrów nowych dróg wodnych o poprawnym standardzie (klasa od IV do VI) do najważniejszych ośrodków przemysłowych na południu kraju pozwoli na co najmniej kilkakrotne zwiększenie przewozów żeglugą śródlądową w Polsce. Transport rzeczny jako najbardziej energooszczędny i przede wszystkim najtańszy znany sposób transportu towarów ma szansę uczynić produkty wytworzone w Polsce jeszcze bardziej tańszymi i konkurencyjnymi na rynkach zachodnioeuropejskich i jeszcze bardziej przyczynić się do ożywienia gospodarczego w kraju. Jego zaniedbywanie przez rządzących jest zaniedbywaniem kluczowych interesów gospodarczych kraju i przykładem lekceważenia jego szans rozwojowych. A obecny, niszczący unikalne ekosystemy program budowy infrastruktury dla tego środka transportu poprzez kaskadyzację rzek, jest oparty nas sowieckich doświadczeniach i powstawał w reżimie komunistyczym. Jego przeprowadzenie w systemie demokratycznym nie powinno być możliwe i należy liczyć na zaangażowanie organizacji pozarządowych, które mogą powstrzymać zacofanie polskich planistów i ekspertów w tej dziedzinie. Zwłaszcza że rozwijać żeglugę śródlądową można i bez niszczenia środowiska naturalnego.


Udostępnij:

Apis 01.09.2006 28856 wyświetleń 7 komentarzy 2 ocena Drukuj



7 komentarzy


  • grundi68
    grundi68
    myślałęm ostatnio o kwestii kanałów lateralnych i doszedłem do wniosku ,że choc to dobry pomysł teoretyczny to jednak należy na żeglugę rzeczną spojrzeć bardziej realnie i to z dwóch powodów :
    -tradycyjna siła tranportu rzecznego to właśnie wykorzystanie istniejącej sieci rzecznej-prawie gotowa infrastruktura,którą można poprawic,powiekszyć(połączyć) ale nie ma sensu i pieniędzy na budowę jakby drugiej sieci rzecznej
    -koszta - a byłyby gigantyczne,wystarczy wspomnieć o budowie stopnia w Malczycach,mieszkańcy jednej z wsi nie chcieli odsprzedać swojej ziemi i procesy z nimi ciągnęły się latami zanim budowa mogłą ruszyć .to była tylko jedna wieś coś ze 150 osób;to pomyśl o lateralnym ,ciągnącym się setki kilometró - wiele wsi a może i terenó podmiejskich!!!
    - 15.11.2006 20:16
    • Ewka
      Ewka
      No i trzeba by przywołać Admina do porządku! Dlaczego taki ciekawy artykuł nie jest na forum?! Dodamy komentarze i co? Wszystko pójdzie w zapomnienie!
      A Blondynka chciałaby popłynąć wodolotem z Wrocławia do Warszawy kanałem może nie zupełnie lateralnym (bo niby do czego), ale na pewno kuriozalnym Shock.
      Czy takie kanały są popularne gdzieś za granicą? Chyba nigdzie takich nie widziałam (chyba, że nie wiedziałam co widzę). I jeszcze jedno pytanie: miałyby one być niezależne od stanu wód w rzekach - czy z tego wynika, że nie miałby z nimi połączenia, czy, że miałyby połączenie, ale z zaporą? To pierwsze rozwiązanie nie trzyma się chyba kupy...
      Apis wrzuć ten tpopic na forum...
      - 15.11.2006 22:32
      • grundi68
        grundi68
        a gdzie pływałaś? ;;w eur.jest kilka takich kanałów np kanał lateralny renu -zrobiony bo już nie mieli siły dobudowywać na srodkowym odcinku kolejnych tam,
        zeby bardziej podpiętrzyć wodę ,więc ciachnęli z boku oejście,wątpie czy obecnie w xxi eko wieku też by im się udało
        - 15.11.2006 22:40
        • x5
          x5
          W 1975 r. kiedy konczylem TZS oddano do uzytku Elbe Seiten Kanal /ESK/.Jest to droga wodna laczaca Hamburg z reszta Europy a przede wszystkim z Berlinem
          / wowczas Zachodnim /.Niskie stany wody na Labie powodowaly, ze Hamburg bywal "odciety" dla zeglugi srodladowej.Zeby sie z niego wydostac musiano plywac Morzem Polnocnym do ujscia Wesery.
          Kanal ESK ma 116 km.dlugosci i znajduja sie na nim dwa stopnie wodne:
          1.sluza /obecnie dwie/ Uelcen o wym.190x12 i spietrzeniu 23 m.
          2.podnosnia /dwie/ Scharnebeck o wym.100x12 i 38 m. wysokosci
          Glebokosc tranzytowa tej drogi wodnej wynosi 280 cm.
          Stopien wodny Geestchaht odgraniczajacy strefe plywow na Labie pozwala na utrzymanie stalej glebokosci tranzytowej 280 cm tylko do Lauenburga.
          ESK laczy sie z Laba ponizej tego pieknego miasta/ dla hobbystow: ponizej na mapie wyglada u gory/.
          W dniu dzisiejszym mozemy dostarczac ladunki z Hamburga do Berlina lub w kierunku Renu statkami zaladowanymi na 250 cm.
          Pozdrawiam
          I
          - 16.11.2006 14:24
          • Apis
            Apis
            Nic tu nie zginie ale na forum dyskutować także można.
            - 17.11.2006 08:43
            • Blues-66
              Blues-66
              Odgrzeję trochę temat i trochę "poofftopuję" Grin
              Na początku lat 90' miałem przyjemność płynąć ESK, wspomnianym przez Kolegę Skippera. Wielkie wrażenie wywarła na mnie właśnie podnośnia w Scharnebeck.
              Wcześniej widziałem tylko śluzy na Odrze - powyżej i poniżej Wrocławia - i to nie za często, bo pływałem głównie na tzw. "kaczych wodach". Co prawda, raz widziałem podnośnię w Niederfinow, ale i tak wielkość tamtych obiektów na ESK przytłaczała.
              Poniżej link do filmy z youtube z piosenką o niemieckich łodziarzach w tle Grin
              http://www.youtube.com/watch?v=z7HgD6...7HgD6JqPqQ
              a tu równie ciekawy link http://www.scharnebecker.de/Hebewerk/...nebeck.htm
              Oczywiście ślojza w Uelzen też jest niczego sobie.
              http://www.wreste..._id=201310
              A komentując w/w artykuł mogę stwierdzić, że może jest też jakaś korzyść z tego naszego infrastrukturalnego zapóźnienia w sferze dróg wodnych. Teraz mamy okazję uzyskać wsparcie finansowe z funduszy unijnych. Poza tym, w początkowym okresie naszej ustrojowej transformacji każdą opinię wypowiedzianą przez "zachodnich ekspertów" uważana za niepodważalną prawdę objawioną. I nie liczyło się wcale, że ci eksperci pracowali dla partykularnych interesów jakiegoś rządu czy koncernu. Dzisiaj mamy większą świadomość, większe doświadczenie i większy dystans. Gdyby więc teraz rząd RP chciał dostrzec wagę problemu i szansę, jaką jest transport wodny, byłoby to z wielkim pożytkiem dla kraju.
              - 15.11.2009 13:35
              • x1358
                x1358
                A może zapakować by tak paru światlejszych decydentów lub parlamentarzystów(myślę że by się znaleźli) na statek(koniecznie bez wyszynku ) i sprawić im wycieczkę po zachodnich drogach wodnych Niemiec i Holandii,może coś by im błysnęło i zaiskrzyło?
                Chyba więcej kasy wydają na bzdurne "konsultacje"różnym "zaprzyjaźnionym " firmom w ramach równie potrzebnych rządowych projektów. Pozdrawiam łodziarską brać.
                - 26.01.2010 09:12

                Dodaj lub popraw komentarz

                Zaloguj się, aby napisać komentarz.

                Ocena zawartości jest dostępna tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
                Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
                Niesamowite! (2)100 %
                Bardzo dobre (0)0 %
                Dobre (0)0 %
                Średnie (0)0 %
                Słabe (0)0 %
                Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
                Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies