2010 - Czas podsumowań
Tak jak to bywało w minionej epoce, a był to powszechnie praktykowany zwyczaj podsumowań i rozliczeń minionego roku, tak i teraz chciałbym chociażby na chwilę przynajmniej wirtualnie przywrócić tę tradycję.
Tak jak to bywało w minionej epoce, a był to powszechnie praktykowany zwyczaj podsumowań i rozliczeń minionego roku, tak i teraz chciałbym chociażby na chwilę przynajmniej wirtualnie przywrócić tę tradycję. Wiadomo, że pierwszy miesiąc nowego roku to najlepszy czas na podsumowanie tego, co wydarzyło się w ciągu minionych dwunastu miesięcy i dla tego też zdecydowałem się w taki właśnie sposób podsumować rok, ponieważ rzadko kiedy powracamy tak naprawdę do informacji z początku czy połowy minionego roku, a po drugie wydaje mi się, że warto utrwalić w pamięci wydarzenia z naszego podwórka gdyż ulotność czasu i kruchość życia były, są i będą zjawiskami, które trudno ogarnąć swoim rozumowaniem i ot, tak po prostu wszystko zapamiętać.
Przy podsumowaniu minionego roku skupiłem się jedynie na wydarzeniach związanych bezpośrednio z Odrą, wydarzeń, które w ubiegłym roku o ile nie były rewolucyjnymi, za to były tak znamienne w skutkach jak nigdy do tej pory. 2010 rok przeszedł do historii i weszliśmy w nowy, 2011. Co on przyniesie? - tego nie wiemy. Pewne jest natomiast to co wydarzyło się w minionym, roku. A działo się sporo – spróbuję przypomnieć te wydarzenia, które być może w podsumowaniu całej dekady będą zasługiwać na rangę wydarzeń roku.
Rok 2010 to był bardzo zły rok. Zostanie przez wszystkich zapamiętany jako rok, w którym jak nigdy do tej pory dały się we znaki katastrofalne w skutkach i niespotykanie długie w czasie okresy powodziowe zarówno na Odrze jak i na wszystkich polskich rzekach. Tak długiego okresu przechodzenia pierwszej, a następnie drugiej fali powodziowej nie było chyba przez ostatnie 50 lat. Ten długi okres przechodzenia wód powodziowych spowodował ogrom szkód w odrzańskiej infrastrukturze hydrotechnicznej i jednocześnie wykazał jakie są poważne luki w sprawności działania organów odpowiedzialnych za usuwanie szkód popowodziowych. Nagle okazało się, że procedury wydłużają się w nieskończoność, sprzęt jakim dysponują dziś firmy biorące udział w pracach pogłębiarskich trąci już nieco archaiczną technologią, a o nowym, wysokowydajnym to można tylko pomarzyć. Przeciągająca pierwsza i zaraz za nią druga fala powodziowa, udrożnienie (odkopanie komory śluzy Lipki oraz kanałów na większości stopni wodnych górnej Odry) i przeciągający się w nieskończoność remont dolnej głowicy śluzy Bartoszowice skutecznie ostudził zapał i wiarę w robieniu pewnych i stabilnych interesów na przewozie towarów wydawałoby się w miarę ucywilizowaną górną Odrą.
Teraz nieco statystyki, ale wcześniej chciałbym podkreślić, że wszystko o czym piszę, robię to jako osoba prywatna, nie reprezentuję interesów żadnej firmy a dane którymi się posługuję pochodzą z oficjalnej strony R.Z.G.W. Wrocław dostępnej dla każdego obywatela naszego wolnego Kraju.
I tak w pierwszej kolejności na tapetę idzie Odra swobodnie płynąca, czyli odcinek od Brzegu Dolnego do Szczecina. Przyjąłem, że okres swobodnej nawigacji to okres bez jakichkolwiek zamknięć i utrudnień na całym szlaku żeglownego w relacji Brzeg Dolny – Szczecin – Brzeg Dolny. W minionym sezonie nawigacyjnym było 190 dni z głębokością tranzytową 160 cm i wyższą. Jedynie w lipcu było 15 dni z głębokością tranzytową poniżej 160 cm. I tak można było swobodnie pływać w okresach: 29.03 – 20.04, 22.04 – 15.05, 29.06 – 01.10 i 08.10 – 03.12. Jak na odrzańskie warunki jest to wynik całkiem niezły, tylko jest jeden szkopuł, wątpię, czy znalazł by się na tyle odważny armator i prognosta aby z odpowiednim wyprzedzeniem zaryzykował większy kontrakt przewozowy. Odra jest tak nieprzewidywalna rzeką, że istnieje większe prawdopodobieństwo trafienia szóstki w totku niż trafnie określić zasobność rzeki w wodę.
Pomimo tych przeszkód widać było pojawiający się co jakiś czas na Odrze swobodnie płynącej zestaw pchany płynący w górę rzeki z ładunkiem stali. Najbardziej zdziwieni tym fenomenem byli liczni spacerowicze i biesiadnicy na nadodrzańskich łąkach. Smakosze chmielowych trunków i nie tylko przecierali ze zdziwienia oczy na widok przepływających statków. Co bardziej wstawieni zaczęli domniemywać o coraz większym wpływie alkoholu na organizm i zamiast białych myszy przeszli w stadium statków widm. Jak by na to nie patrzył to dobry prognostyk dla naszej odrzańskiej żeglugi i ważne jest to, że pojawiły się pozytywne symptomy, które jeśli się nie wypalą będą początkiem pozytywnego myślenia o Odrze, jako drogi transportowej.
Po przejściach wód wezbraniowych pozostał jeszcze temat "Likwidacji szkód popowodziowych", a dotyczy on nie tylko Odry swobodnie płynącej ale i również jej skanalizowanego odcinka. Chcę tylko przypomnieć, że w myśl przepisu art.10 ust. 1a ustawy z dnia 18 lipca 2001 r. Prawo wodne, wody morza terytorialnego, morskie wody wewnętrzne wraz z morskimi wodami wewnętrznymi Zatoki Gdańskiej, śródlądowe wody powierzchniowe płynące oraz wody podziemne stanowią własność Skarbu Państwa. W imieniu Skarbu Państwa, prawa właścicielskie w stosunku do tych wód sprawują organy i jednostki wymienione w art. 11 Prawa Wodnego. Tj. minister właściwy do spraw gospodarki morskiej, Prezes Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej, dyrektor parku narodowego oraz marszałek województwa. W myśl przepisu art. 22 pod pojęciem utrzymania śródlądowych wód powierzchniowych rozumie się utrzymanie dna i brzegów wód w takim stopniu, aby zapewnić swobodny spływ wód oraz lodów, a także właściwe warunki korzystania z wody.
Właściciel powierzchniowej wody płynącej ma zatem obowiązek likwidować odsypiska i przemiały gromadzące się w korycie cieku, wycinać nadmierny przerost traw i nie dopuszczać do porostu krzewów i drzew na skarpach cieków, usuwać leżące w korycie cieku drzew i krzewy, jak również wszelkie inne zanieczyszczenia wrzucone do koryta cieku lub naniesione przez wodę. Ma również obowiązek konserwować i remontować istniejące budowle regulacyjne jak również likwidować powstałe w brzegach wyrwy. W stosunku do wód stanowiących własność Skarbu Państwa, obowiązek ten spoczywa na organach i jednostkach wykonujących prawa właścicielskie w stosunku do tych wód (głównie na Regionalnych Zarządach Gospodarki Wodnej oraz Zarządach Melioracji i Urządzeń Wodnych).
Rzadko można spotkać napisana ustawę w tak prosty, jasny i zarazem precyzyjny sposób.
Ale póki co na razie temat wstawiam do "zamrażarki", przyjdzie odpowiedni czas to będę go kontynuował.
Czas na górną Odrę. Na tym odcinku padł rekord czasu zamknięcia żeglugi z powodu przejścia wód powodziowych i z usuwaniem skutków, jak również z powodu przeciągającego się remontu śluzy Bartoszowice.
I tak sezon nawigacyjny na Odrze skanalizowanej trwał tylko 106 dni, tak – tylko 106 dni!
Trwał on od 11.08 do 28.09 i od 05.10 do 04.12 bez 14.10. Z chwilą otwarcia szlaku na odcinku Różanka – Oława przyjmuje się czas zakończenia remontu śluzy Bartoszowice, oficjalnie brak szczegółowej informacji o zakończeniu w/w remontu. W temacie Odry skanalizowanej jest jeden, od niepamiętnych czasów stosowany termin "zimowej przerwy w żegludze". Termin ogłoszenia końca tej przerwy niezmiennie od lat przypada na 15 marca.
Określenie to dla mnie już dawno było zabawne i nieraz już kombinowałem, jak urzędowo nadać status "czasu zimy żeglugowej". Jest przecież czas zimy astronomicznej, jest czas zimy kalendarzowej no i mamy również czas zimy żeglugowej. Nieraz bywało, że podczas końcówki okresu zimy żeglugowej temperatury nierzadko przekraczały grubo ponad 10 stopni na plusie ale urzędowe określenie jest trwalsze niż lody, które już w tym czasie dawno spłynęły. Porządek musi być.
Nie spotkałem się nigdy z takim określeniem przerwy w nawigacji przy okazji różnorakich zamknięć szlaków żeglownych na zachodnich drogach wodnych. Jeśli jest zima to zamknięcie lub utrudnienie żeglugi powstaje na wskutek zalodzenia i szlak jest natychmiast otwierany z chwilą zaniku zjawiska zalodzenia, jeśli jest remont urządzeń hydrotechnicznych to ze zamknięcia szlaku są tylko z tego powodu a nie robi się pozytywnej statystyki pod przykrywką zimy.
Podsumowując miniony rok nie zawaham się użyć określenia, że był on tragiczny dla żeglugi. Degradacja szlaku żeglownego posuwa się w zastraszającym tempie, nakłady na utrzymanie parametrów drogi wodnej nie wspominając o ich podwyższeniu są znikome. Przykładem niech będzie ślimacząca się ponad wszelkie przyjęte normy budowa stopnia wodnego Malczyce. Zeszłoroczny zastrzyk finansowy nieco podreperował wizerunek inwestora, ale nie przesądza on o szybkim terminie zakończenia inwestycji, gdyż powszechna ingerencja ekologów skutecznie torpeduje wszelkie próby podgonienia realizacji budowy.
Co więcej, zmiany jakie zaszły w strukturze gospodarczej Nadodrza to jeden wielki argument za celowością odbudowy potencjału Odry. Stagnacja w rozwoju żeglugi nie wróży nic dobrego, dawno już bowiem opracowano model optymalnego wykorzystania Odry jako drogi transportowej i co z tego wynika – nic. Na wytworzenie się nowego klimatu dla Odry powinna wywrzeć polityka "wyrównywania frontu i przezwyciężania dysproporcji" w udziale środków transportu. Już dawno nadszedł czas abyśmy mogli decydować, czy chcemy zatłoczone i niebezpieczne autostrady, czy chcemy rachitycznej kolei, czy chcemy przyjąć europejskie normy za którymi przecież tak bardzo tęskniliśmy.
A jaki będzie nowy 2011 rok? Tego nie wiemy. Jak na razie Nowy Rok to czas wygaszania i przesuwania inwestycji drogowych i kolejowych gdyż kasy na ten cel drastycznie zaczyna brakować a o nakładach na śródlądowe drogi wodne w ogóle się nie wspomina. Dla przeciętnego Polaka będzie to rok walki o przetrwanie w obecnym systemie służby zdrowia, balansowanie na chwiejnym rynku pracy oraz wysłuchiwania politycznego jazgotu. A o tym, że świat już dawno próbowano postawić na głowie niechaj świadczy sposób interpretacji mapy Odry z 1925 r. I kto tu ma rację? Przecież rzeki płyną w dół a nie w górę. Logika wskazuje na prawidłowość z niemieckiego punktu widzenia, tyko w takim razie jak płyną w ówczesnej Czechosłowacji.
Zawiłość tego problemu i odnalezienie prawidłowej ścieżki rozumowania może zaowocować użyciem zwiększonej dawki środków wspomagających. Tak to uczynił pewien znany wrocławski bałwan i skutkiem tego został zmuszony do rozwiązania problemu już z pozycji horyzontalnej.
Na koniec zwyczajowo chciałbym jak zwykle pokazać parę migawek z Odry. Niestety, końcówka roku i początek nowego to jedna wielka pogodowa szarość. Nie pamiętam roku, w którym słońce byłoby tak reglamentowane jak w końcówce ubiegłego roku. Musiałem się zmagać z codzienną szarością i automatyką mojego "Olka", który pewnych warunków świetlnych po prostu nie toleruje. Pomimo tego udało się co nieco zarejestrować i do publicznej oceny "odrzańską szarość" przedstawić.
Udostępnij:
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies