O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.
Artykuły

To tutaj...

Każdy z nas, obecnych i byłych marynarzy, lubi sobie powspominać lata minione, a szczególnie młodość, która już bezpowrotnie minęła...

Każdy z nas, obecnych i byłych marynarzy, lubi sobie powspominać lata minione, a szczególnie młodość, która już bezpowrotnie minęła...

Właśnie dzisiaj pozwoliłem sobie na wspominki (chociaż czynię to bardzo często) i pojechałem do Portu Miejskiego we Wrocławiu. Postanowiłem uwiecznić coś, co jeszcze zostało z lat świetności "P.P. Żegluga na Odrze we Wrocławiu".

To właśnie tutaj niejeden z nas zaczynał swoją pierwszą pracę i swoje dorosłe życie - życie na swój własny rachunek.

To tutaj zaczęły się spełniać nasze młodzieńcze marzenia zostania prawdziwym marynarzem słodkich, a w dalszej perspektywie słonych wód. Byli również tacy koledzy, którzy przyszli tutaj tylko z powodu możliwości odroczania wtedy obowiązkowej służby wojskowej. Dzięki firmie "Żegluga" było to możliwe, ale i tak wiekszość z nich po przejściu do rezerwy dalej uprawiało zawód łodziarza.

To tutaj, zdobywaliśmy swoją wiedzę o pracy marynarza, która pozwoliła nam na otrzymanie swoich pierwszych patentów.

To tutaj, uczyliśmy się pokory i poszanowania tego, co nam powierzono. Powierzano nam wtedy dość nowoczesne jednostki z pełnym zaufaniem, że ich nie zniszczymy i poradzimy sobie jako młodzi ludzie na wodach śródlądowych Polski i Europy.

Nasi chlebodawcy, nie zawiedli się na nas - wręcz przeciwnie: myślę, że byli dumni iż tak młodzi ludzie spełniali Ich oczekiwania dotyczące zawodu przez nas wybranego.

Chciałbym tylko dodać, że pod koniec lat 60-tych nas, młodych chłopaków po "naszej" szkole była w "Żegludze" zdecydowana większość - liczebnie górowała już nad starszymi łodziarzami pochodzącymi ze Śląska. Wiele załóg składało się z chłopaków w wieku 20 - 26 lat. Nie ubliżając dzisiejszej młodzieży, kończącej naszą szkołę (teoretycznie, bo jej już nie ma) - czy obecnie powierzyłby ktoś taki majątek takim młodym ludziom ? Osobiście mam wątpliwości...

Powracając do mojej wizyty w Porcie Miejskim we Wrocławiu i korzystając z przepięknej pogody, spędziłem tutaj wraz z żoną trochę czasu, który poświęciliśmy na wspominki lat minionych, połączonych z robieniem zdjęć naszego portu.

Żona moja była tu bardzo dawno temu tylko raz, wysiadając z BM - 5048 w 1971 roku po podróży poślubnej z Koźla do Wrocławia. Tylko taką Jej podróż mogłem zafundować, gdyż byłem załadowany złomem na zachód. Była raz jeszcze podczas długiej mojej nieobecność w kraju w kasie firmy po moją wypłatę.

Mimo to po zobaczeniu dzisiaj naszego portu była zdegustowana widokiem, jaki się przed Nią rozpościerał. Ja tym bardziej nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem na własne oczy. To nie jest już dawniejszy port i jego otoczenie. My Wrocławianie, nie mamy już prawdziwego, tętniącego życiem Portu. To wszystko popadło w ruinę i już nikt tego nie odtworzy i to jest bardzo smutne dla mnie i dla wielu naszych kolegów.

NASZA KOLEBKA SIĘ ROZPADŁA. Sami to koledzy zobaczcie - oceńcie i tylko możecie powspominać, tak jak ja dzisiaj to uczyniłem. Pozdrawiam BRAĆ MARYNARSKĄ.

Janusz Tyburcy



Udostępnij:

Apis 28.08.2009 5831 wyświetleń 21 komentarzy 3 ocena Drukuj



21 komentarzy


  • Bosman Jozef
    Bosman Jozef
    Panie Januszu.Kilka dni temu odbyliśmy rejs z Cigacic do Wrocawia i z powrotem stateczkiem MS Cigacice..Co prawda nie jesteśmy zawodowcami ,ale nam też bardzo żal tego co sie stało. Tak piękny kiedyś środmiejski węzeł Wrocławia i porty wrocławskie ,nie ujmując nic fantastycznym mieszkańcom Wrocławia, " woła o pomstę do nieba".O całej trasię ,poza fajnymi napotykanymi ludżmi, też nic dobrego nie da się powiedzieć.Panie Ministrze od wody ,a raczej od wykończania szlaków żeglownych, przecież to dobrze zagospodarowane akweny wodne , wykorzystane drogi wodne zarówno do transportu , turystyki jak i wypoczynku,najlepiej ochronią nasze środowisko naturalne.Bardzo mnie, i nie tylko ,ciekawi za co się weżmiecie jak już zrobicie "porządek z wodą"???Kilka spostrzeżeń z naszej podróży opublikuje "Wrocławianin".Myślę że tekst będzie wart umieszczenia na naszym wirtualnym "Okręcię" walki o lepsze jutro dla POLSKIEJ ŻEGLUGI ŚRÓDLĄDOWEJ.Panie Januszu /Przepraszam za poufałość, ale tak po imieniu jakoś lepij brzmi/!!!Może jeszcze nie wszystko stracone!!!Serdecznie pozdrawiam .Józek Feliga
    - 28.08.2009 20:16
    • Janusz Tyburcy
      Janusz Tyburcy
      Kolego Józku - pozwól, że tak się do Ciebie zwrócę, ale nie jestem zwyczajny " Panować ", a tym bardziej z kolegami z branży.
      Twoje spostrzeżenie i stwierdzenie, jest słuszne i wielu naszych kolegów podnosiło i podnosi ten temat na tym forum. Wszyscy związani w różny sposób z żeglugą w naszym kraju, wyrażają żal, że doszło do degradacji szlaków wodnych, jak również, tak wielkiego taboru pływającego po naszych rzekach, w latach świetności naszej żeglugi śródlądowej.
      Nie będę się już wymądrzał, bo o tym wszyscy tutaj wiedzą, tylko nie wiedzą - nie chcą wiedzieć, nasi decydenci, którzy są głusi i ślepi. Nawet nie mają zamiaru, brać przykładu z innych państw Europy, gdzie to nawet przedszkolak, by zauważył, że żegluga śródlądowa jest znakomitym i opłacalnym pod każdym względem, środkiem transportu. Oczywiście, jest jasne, że zaniedbania związane z żeglugą, nie mają swego początku w ostatnich latach, ale są pokłosiem lat 80-90-2000-nych. Czas najwyższy, aby dzisiaj naprawdę coś zacząć robić w tym temacie, a nie tylko gadać i gadać, a z tej gadki i tak nic nie wynika, a co gorsze, nie ma żadnych efektów.
      Cieszę się, że masz jeszcze w sobie Józku, trochę optymizmu, co do tego, że nie wszystko stracone. Natomiast ja, z żalem muszę przyznać, już straciłem taką nadzieję i wiem jedno - za mojego życia, nigdy to się nie odbuduje. Mogę jedynie teraz żyć tylko wspomnieniami, marzeniami, bo nic innego mi nie pozostało. Mam jedynie nadzieję, że może moje wnuki, doczekają się ponownego rozkwitu żeglugi śródlądowej w Polsce.

      Również serdecznie pozdrawiam - życzę pięknych i bezpiecznych rejsów, po tym, co jeszcze u nas pozostało.
      Janusz Tyburcy.
      - 29.08.2009 10:05
      • x5
        x5
        Dla mnie to było też TUTAJ....
        Hej Janusz!
        Polska żegluga śródlądowa przeżywała swoje największe lata rozkwitu w czasach komuny czyli socjalizmu.
        Wielu naszych rodaków opluło ten okres zapominając, że właśnie wtedy państwo dawało im "chleb grubo posmarowany masłem".
        Tak za moich czasów mówiliśmy o P.P. "Żegluga na Odrze".
        Praca była dla wszystkich, którzy jej chcieli i nawet dla tych, którzy nie chcieli.
        Było wesoło i wcale nie "goło".Ja pierweszą swoją wypłatą przynosząc do rodzinnego domu zaskoczyłem nawet ojca, który był kierownikiem zakładu ceramicznego.....Zarobiłem więcej niż on na tym stanowisku.Nie pamiętym ile to było pieniędzy, ale było więcej.
        Ta brama portowa pozostanie symbolem dobrobytu i samozadowolenia.
        Masz rację, że mieliśmy ogromną szansę startu zawodowego i rozrywkowego.
        "....bo nie zna życia kto nie służył w marynarce, te nocne harce na BM-barce..."
        Panienki....no właśnie, ileż to pozostało opowieści dla tych co w d... byli i g.... widzieli, a my marynarze szuwrowo-bagienni byliśmy i widzieliśmy i jeszcze coś na życie zostało...dobre życie.
        Czas szybko mija i smutno patrzeć na ruinę jaka pozostała po tamtych czasach.
        Komuna? I komu to przeszkadzało...?

        Miło, że pokazałeś nie tylko Port, ale też ulicę prowadzącą do niego.Zapomniałeś dodać, że na zdjęciu nr.2 po jego prawej stronie mieścił i mieści się dalej areszt (pierdel) do którego powinni trafić ci co doprowadzili do ruiny polską żeglugę śródlądową i nie tylko to.
        W Polsce jednak za doprowadzenie gospodraki do stanu widocznego na zdjęciach nikogo jeszcze do pierdla nie posdzono, a szkoda.

        Dzięki Janusz za fajny foto-reportaż.
        Pozdrawiam z kraju wodą i żeglugą stojącym jak to drzewniej u nas bywało.
        Józek
        - 30.08.2009 09:58
        • Janusz Tyburcy
          Janusz Tyburcy
          Wspominków - część dalsza :

          Trudno jest z Tobą Józku się nie zgodzić. Taka była prawda, dotycząca naszej pracy w żegludze w tamtych czasach. Ten chleb, był bardzo grubo posmarowany masłem. Średnia krajowa zarobków naszego społeczeństwa, chyba wynosiła około 1600 - 2000 zł.??. My zarabialiśmy bardzo dużo -
          w sezonie - kapitan, mechanik - od 3000 zł do 6000 zł.w zależności od tono-kilometrów. Dodatkowe profity, były z pływania na zachód - diety + biznes hi,hi. Jak widać, nie było powodu do narzekania i biadolenia. Mogliśmy godnie żyć, ponad przeciętną, jak również, mogliśmy prowadzić
          " nocne harce " hi,hi. Dla kolegów z lądu, byliśmy bardzo hojni, więc i Oni przy nas, mogli zakosztować trochę rozrywki i przyjemności życia doczesnego.
          W odróżnieniu od Ciebie Józku, pamiętam swoją pierwszą wypłatę - mam ją do dzisiaj udokumentowaną w książeczce wypłat. Za okres od 22.06.67 do 30.06.67r., jako 19-to letni asystent, otrzymałem 978 zł. Cała moja wypłata poszła oczywiście z dymem w damsko- męskim towarzystwie w " Sezamie " - " Stylowej " i " Klubie Kolejarza we Wrocławiu. Muszę jednak przyznać, że nie szanowaliśmy tej kasy. Rozpuszczaliśmy ją na prawo i lewo. Osobiście tego nie żałuję, bo uciech i radości było, co nie miara. W związku z tym, było też tak, że niejednokrotnie płynęliśmy w kraju, mając w swoich zapasach żywnościowych, tylko chleb, makaron, cebulę, czosnek i herbatę. Z utęsknieniem wyczekiwaliśmy na dopłynięcie do Gliwic - Koźla - Wrocławia - Nowej Soli - Szczecina, aby móc pobrać zaliczkę, lub wypłatę. Wesołe to były czasy w naszej żegludze i trudno dzisiaj młodym ludziom zrozumieć to, że często do nich powracamy, prowadząc " nocne rozmowy Polaków ". Nie byliśmy nastawieni na chęć posiadania wielkich dóbr materialnych. Takie były realia tamtych czasów - czasów naszej młodości.
          Ty Józku, ja i wielu naszych kolegów po T.Ż. Ś.- pracujących w " marynarce szuwarowo - bagiennej ", potrafiło rozsądnie wykorzystać to wszystko, " co nam matka żegluga " dała, a dała bardzo dużo i jestem Jej za to wdzięczny. Są jednak i tacy, których już z nami nie ma, gdyż przedwcześnie rozstali się z życiem, prowadząc taki tryb życia, jaki my wszyscy prowadziliśmy w tamtych czasach. Musimy pochylić się nad Ich nieszczęściem i nigdy o Nich nie zapomnieć, bo to nasi, niejednokrotnie bardzo dobrzy koledzy, którym nie udało się doczekać dzisiejszych czasów.
          Tym smutnym akcentem, zakończę dzisiejsze krótkie wspomnienia z lat, których my starsi już ludzie, nie potrafimy i nie możemy zapomnieć.
          Pozdrawiam Kolegów.
          Janusz Tyburcy.
          - 30.08.2009 13:28
          • miroslaw rajski
            miroslaw rajski
            Hallo Janusz
            Ale zebrało Ci się na sentymenty! Nie mniej z radością obejrzałem Twoje zdjęcia. Pofotografowałeś wszystkie kąty znane mi z zamierzchłych czasów. Piękna robotę odstawiłeś. Co prawda związany byłem raczej z portem w Koźlu (kompletnie w tej chwili zrujnowanym), ale Wrocław był naszą wspólną centralą.
            Tętniący życiem Port Miejski pamiętam szczególnie z lat 1972-73. W ciągu tych dwóch lat obróciłem 11 razy z Wrocławia do Berlina Zachodniego z węglem, solo czy czy pchając przed sobą kontener (raz czy dwa była to nawet zaadaptowana barka bez napędu). Pamiętam, że egzotycznym ładunkiem była pewnego razu legnicka miedź na Gartenfeld do zakładów kablowych Siemensa. Dlaczego było tego tylko 108 ton, już sobie nie przypominam.
            Odra w tych latach naszpikowana była pogłębiarkami, na które klęliśmy bo trzeba było zwalniać, ale szlak był doskonale utrzymany. Pomijając paskudny ustrój, żegluga w nim funkcjonowała!
            Janusz, jeszcze raz gratuluję dobrego pomysłu i jego wykonania. Jakość zdjęć bez zarzutu!
            Pozdrawiam, Mirek (oczywiście z Alinką).l
            - 30.08.2009 19:50
            • Tadeusz 44
              Tadeusz 44
              Januszu,
              ogromnie się cieszę,że mogę dopisać cokolwiek pod Twoim żalem:
              NIE TYLKO TUTAJ:
              -olbrzymi Port Koźle-katastrofa.
              -maleńki Port Metalchem Opole-wykorzystywany od wielkiego święta.
              -Port Opole-gdyby nie wędkarze i przeladunek kruszywa,byłby bez życia.
              Serdeczne dzięki Januszu,za ten Twój"powiew"z naszego ongiś Wroclawia,za zdjęcia,komentarz i za ten Twój smutek i tęsknotę,pozdrawiam,tadeusz.Smile
              - 30.08.2009 22:41
              • yourek
                yourek
                Dziekuje Ci Janusz za ten reportaz.Ja tez tu zaczynalem pierwsza moja prace w lipcu 69 .Byla to BM-5160.Potem byly Tury i Bizony.Byl tez przez jakis czas holownik Warta ,ktory asystowal przejscie pod nowo budowanym moscie w Lubiazu.Po holowniku Bizon-59 calodobowy (experyment-Bizon)w polowie lat siedemdziesiatych.Byl w tym czasie duzy ruch .Teraz na Twoich fotografiach port wyglada pustawo ale mi sie podoba jak zawsze ,struktualnie ni widac zasadniczych zmian.Zobaczylem to czego nie widzialem dlugo a naprawde potrzebowalem zobaczyc.Od kilku dni cierpimy z powodu wielu pozarow w naszej okolicy .Przez ostatni tydzien mielismy temperatury powyzej czterdziestu stopni Cels.i bardzo niska wilgotnosc powietrza.Twoj artykul zmobilizowal mnie i moja malzonke do wyjazdu z naszej doliny nad ocean.Odjechalismy ponad 100 kilometrow od domu i ku naszemu zdziwieniu slup jasnego dymu byl nadal widoczny.Wrocilismy do domu,pozar bedzie trwal przez kilka nastepnych dni.Przesylam pozdrowienia dla wszystkich kolezanek i kolegow tym razem naprawde bardzo gorace(nie mam innego wyjscia)
                Do uslyszenia Jurek Lech
                - 31.08.2009 00:35
                • Janusz Tyburcy
                  Janusz Tyburcy
                  Dziękuję kolegom za komentarze.
                  Moim celem było pokazanie, jak wygląda dzisiaj " Port Miejski " - tym, co tutaj od lat nie byli, a pamiętają go z przeszłości. Przy okazji możemy trochę umieścić swoich wspomnień, dla tych, co przyszli po nas i nie znają świetności naszej żeglugi na Odrze, jak i naszego wrocławskiego portu.
                  Napisał do mnie Michael Tokay, opisując swoje wspomnienie z tego portu, ale myślę, że sam to tutaj nam wszystkim przekaże ??
                  Mirku - prawdą jest, że zebrało mi się na sentymenty, ale chyba wiesz, co to oznacza hi,hi ???? Kiedyś przecież trzeba zacząć wspominki.
                  To właśnie między innymi dla takich, jak Ty, pokazałem, wygląd naszego portu, znających to miejsce z przeszłości.
                  Tadeusz - czyli łączmy się wszyscy w smutku i tęsknocie, po tym, co było, a dzisiaj się już skończyło.
                  Jurku - pamiętam budowę mostu w Lubiążu i radość tamtych mieszkańców z jego otwarcia. Holownik " Warta, „ na którym pracowałeś, również pamiętam. W 1972 r. płynęliśmy z Belgii do Gliwic z koncentratem cynku / około 200 t. /. Żegluga na Odrze była wstrzymana ze względu na niski stan wody. Nasi ówcześni decydenci z P.P.Żegluga na Odrze ", kazali nam koniecznie płynąć do Gliwic i dla asysty, przysłali holownik " Watra ". / może Ty w tym czasie na nim byłeś ?? /. Asystował on nam od Ścinawy do Brzegu Dolnego. Nie obyło się oczywiście od wzięcia nas na hol, gdyż ani w Malczycach po dębach, ani w Brzegu na promie, nie mieliśmy szans, na samodzielne przejście. Cud, że nic się nie stało i szczęśliwie dopłynęliśmy do śluzy.
                  Cieszę się Jurku, że mogłem przypomnieć coś, co pozwoliło Tobie wrócić wspomnieniami do lat minionych.
                  Na pożary uważajcie, albo wracajcie do nas, bo tutaj, aż takich pożarów nie ma hi,hi./ żartuje Jurku /.
                  Pozdrawiam Koleżankę Alinkę Rajski, oraz Wszystkie Panie obecne na tej stronie i Kolegów więcej, lub mniej, zainteresowanych tą wspaniałą stroną Andrzeja P. a przy tym i naszą wspólną, na której to możemy się spotykać - chociaż wirtualnie.

                  Janusz Tyburcy.
                  - 31.08.2009 09:10
                  • M
                    Misiek Vb71
                    Na pocieszenie Tadeusza, spieszę z informacją, że nie tylko w Polsce porty zamierają, czyli umierają. Magdeburski Port Przemysłowy jest wiele większy od wrocławskiego i przez to, jeszcze bardziej wydaje się pusty. Pozostałe akweny tego miasta, takoż. To, co ludzie odebrali kiedyś swoim "mniejszym braciom", dziś one w Magdeburgu odzyskują. W rogu basenu portowego baraszkują bobry, z wody wynurzają się wielkie oczy wydry (z głową, oczywiście) a nabrzeżem przemyka lis-przechera. Nad nimi szybują piękne, wielkie jastrzębie. Całymi rodzinami. Z gniazd zbudowanych na drzewach, rosnących na cyplu, między portem a Łabą. Pchacze czy barki, co najwyżej tu nocują, lub czekają na palnik.
                    - 31.08.2009 20:50
                    • Adam Reszka
                      Adam Reszka
                      Januszowi Tyburcemu gratulacje w kwestii nietuzinkowych "wspominków", które natchnęły mnie chęcią napisania kilku wspomnień "wiślanych". Być może nasz Kapitan spojrzy na nie łaskawym okiem, dzięki czemu znajdą one miejsce na naszym pokładzie. Bywam niekiedy w warszawskim Porcie Handlowym i z nieukrywaną nostalgią patrzę na nabrzeże Basenu nr 2, gdzie w r. 1949 po raz pierwszy zamustrowałem na pasażerski parowiec bocznokołowy, chodzący na linii Warszawa-Gdańsk. I na okna budynku biurowego wychodzące na to samo miejsce, gdzie przez 15 lat do emerytury w r. 1995 urzędowałem Inspektoracie Żeglugi Śródlądowej. Dziś tu zupełnie pusto! Pozdrawiam - ARes.
                      - 31.08.2009 20:55
                      • Janusz Tyburcy
                        Janusz Tyburcy
                        " Misiek " - zaskoczyłeś mnie tą wieścią o porcie w Magdeburgu. Byłem tam i rzeczywiście jest on dużo większy od naszego wrocławskiego. Nigdy bym nie przypuszczał, że i tam, na zachód od Odry, porty upadają i niszczeją. Nasuwa się wniosek, że nie jesteśmy w tym temacie odosobnieni.
                        Józek W., tak pięknie mi o nich opowiadał, jednak pominął chyba Magdeburg ??? Józiu, popraw się i wzywany jesteś do tablicy.
                        Nie mniej jednak, w tej sytuacji, to nasi " bracia mniejsi " mają uciechę i mogą sobie baraszkować. Oni na nieszczęściu łodziarzy, zyskali.
                        U nas takiego widoku w rogu basenu, nie zobaczysz. Zobaczysz natomiast szambo i śmietnik. Udokumentowałem to na zdjęciach, które są w posiadaniu naszego KAPITANA. Może je kiedyś pokaże na stronie, to sami koledzy zobaczycie - tylko się nie załamcie tym widokiem.

                        Panie Adamie.
                        Moje nietuzinkowe " wspominki " - troszkę przemyciłem tutaj celowo, aby rozruszać kolegów i wprowadzić w wesoło - wspomnieniowy nastrój. Moje niektóre luzackie, frywolne opisy, proszę potraktować, jako powrót do młodzieńczych lat i naszego codziennego życia na wodzie. Myślę, że Andrzej nas nie pogoni i będzie łaskawy dla naszych " wspominek " ???. Nasz KAPITAN, ma również wiele wspomnień, po tak wielu latach spędzonych na wodzie, to może coś nam napisze, a pisać to On potrafiiiiiiiiiiiiiii.?????
                        Trochę uśmiechu, radości i " wspominek " z naszych, oraz zachodnich portów, jak i rejsów, nam nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie - pomoże wprowadzić w dobry nastrój życia codziennego.
                        Mam więc nadzieję Panie Adamie, że i Pan napisze nam swoje wspomnienia " wiślane ", które nie jeden z nas, przeczyta je z wielką przyjemnością.

                        Tym czasem - pozdrawiam Wszystkich tutaj obecnych.

                        Janusz T.
                        - 31.08.2009 22:36
                        • x5
                          x5
                          Hej!Dzisiaj jadę do Hamburga, a jutro do Magdeburga (autem na zmianę).Misiek mówił o starym Industiehafen czyli "Porcie Przemysłowym" znajdującym się na Łabie ( zależnym od stanów wody ) powyżej portu "Kanalhafen" gdzie znajdują się "Trennungsdammhafen" i nowoczesny zbudowany nie tak dawno "Hanse-Terminal (KV-/Containerterminal)", które zwane są też "Hansehafens" ( również nowoczesny port przeładunków paliw), ale oficjalna nazwa będzie używana po skończeniu budowy w 2012 roku śluzy odzielającej od Łaby i jej niskostanów.Właśnie tam odbywają się za-wyładunki większości masy towarowej.
                          Jest jeszcze jeden port "Stadthafen" jak sama nazwa mówi Port Miejski przypominający Port Koźle, a raczej jeden z jego basenów, ale też bez znaczenia towarowego.

                          http://www.magdeb...dhafen.htm

                          Pozdrawiam Józek
                          - 01.09.2009 05:50
                          • Adam Reszka
                            Adam Reszka
                            Dziękuję Panie Januszu za zachętę. Nie opiszę naszych "luzackich" wyczynów, bo na wiślanych parowcach służyło się jak w zakonie. Bufet obficie zaopatrzony, na zakąseczkę cudowne minogi - ale bufetowa miała zakaz nalewania marynarzom. Po pokładzie snuły się roznegliżowane panienki podszczypujące marynarzy - ale kapitan surowo zakazywał wszelkich flirtów z pasażerkami. Kto się nie dostosowywał, mógł być zmustrowany. A okazji było bez liku! Roboty też było nie mało, bo utrzymać parowego brudasa w czystości było trudno. Pomimo tego lśnił zawsze wyszorowaną bielą. U Was nieliczne, młode, zżyte załogi mogły sobie na luzy pozwolić. A u nas liczne załogi musiały być trzymane w dyscyplinie. Zazwyczaj na dużym parowcu w górnej załodze był kapitan, sternik, dwóch bosmanów i czterech marynarzy, a w dolnej majster, pomocnik mechanika, dwóch smarowników i trzech palaczy. Poza tym bufetowa, dwie kucharki i dwie kelnerki, do których należały też sprawy hotelowo-kabinowe. Często jechała też z nami trzyosobowa orkiestra, zwana "darmozjadami". Jedynym plusem było świetne wyżywienie, o jakim na lądzie nie jeden mógł tylko pomarzyć. Ale to wszystko minęło bezpowrotnie i zostały tylko wspomnienia. Pozdrawiam - ARes.
                            - 01.09.2009 22:39
                            • Piotrek1471
                              Piotrek1471
                              Znamy wszyscy z historii człowieka, który zdobył sławę tym ,że "zastał Polskę drewnianą a zostawił murowaną" Dziś odwrotnie bo najwięcej mówi się o tym, który więcej popsuje i zburzy.Krew mnie zalewa gdy pomyślę, że prawie codziennie zbiera się ponad 400 osobowa banda destruktorów by radzić co by tu jeszcze spieprzyć i zaistnieć.Ja już tego nie dożyję ale będąc z natury optymistą pocieszam się wizją, że w przyszłym pokoleniu znajdzie się Wódz,który winnych wyśle na Kleczkowską w zgoła innym niż turystyczne celu.Fotoreportaż uważam za wspaniały tym bardziej, że ma wartość dokumentalną.Pozdrawiam Załogę.
                              - 02.09.2009 05:16
                              • Janusz Tyburcy
                                Janusz Tyburcy
                                Sprostowanie.
                                Był dzisiaj u mnie, obecny Kierownik Portu Miejskiego we Wrocławiu, nasz kolega absolwent / 74. Oglądał moje zdjęcia z portu i zwrócił uwagę na opis baraku - " tu za moich czasów, załatwialiśmy dokumenty związane z pobieraniem paliwa " -
                                Okazało się, że się pomyliłem w opisie tego zdjęcia. Barak drewniany w którym załatwialiśmy dokumenty związane z pobieraniem paliwa, był za pokazanym barakiem. Nie ma dzisiaj już tego baraku w tym miejscu. Za swoją pomyłkę i sklerozę - przepraszam kolegów.

                                P.S.
                                Historia kołem się toczy - od dwóch lat, utrzymują kontakt z naszym portem, po przez robienie części zamiennych do pozostałych tam jeszcze dźwigów i koparek. Jednym słowem, w minimalnym stopniu, podtrzymuję życie tego sprzętu, który rozładowuje już tylko kruszywo.
                                JAK TO DŁUGO POTRWA ?????????????

                                Pozdrawiam Kolegów
                                Janusz Tyburcy.
                                - 02.09.2009 08:14
                                • mjwrzosek
                                  mjwrzosek
                                  Był moim portem macierzystym w latach 1967-72 kiedy pracowałem P.P Żegluga na Odrze. Z tego portu najczęściej wychodziliśmy w rejsy i tu wracali jak do domu.Ostatni raz byłem w porcie byłem w roku 1975 z okazji pobytu we Wrocławiu z wycieczką mojego Zakładu,którą to pilotowałem.Wtedy port miejski tętnił pełnią życia a dzisiaj jak widać na filmie Janusza jakoś tam pusto-a szkoda.Januszku dzięki za reportaż .
                                  Pozdrawiam kolegów i znajomych.Mietek Wrzosek/abs.1967r/
                                  - 02.09.2009 15:16
                                  • M
                                    Marek Zawadka
                                    "Polska żegluga śródlądowa przeżywała swoje największe lata rozkwitu w czasach komuny czyli socjalizmu.
                                    Wielu naszych rodaków opluło ten okres zapominając, że właśnie wtedy państwo dawało im "chleb grubo posmarowany masłem""

                                    To tekst skipera. Dla mnie pachnie demagogia. Po prostu demagogia. Żegluga śródlądowa w Polsce zgineła w połowie lat 80. A żegluga odrzańska została skazana na zapomnienie poprzez plan Wisła. Troche dystansu i może przeczytanie kilka publikacji z historii gospodarczej...
                                    - 02.09.2009 19:32
                                    • x5
                                      x5
                                      Kolego Marku!
                                      Ja jestem praktykiem i piszę to co przeżyłem i widziałem na własne oczy, a wzrok jako navigator mam bdb do dzisiaj.
                                      Śmieszą mnie artykuły i prace naukowe czystych teoretyków polskiej żeglugi śródlądowej.
                                      Powtarzam jeszcze raz w poprzedniej epoce polska żegluga śródlądowa ( przynajmniej ta na Odrze ) odniosła swoje największe sukcesy i była chlubą i "matką" dla absowentów wrocławskich szkół żeglugi i nie tylko absolwentów.
                                      Pod dyrekcją tak doskonałych managerów jak Panowie Ś.P. Emil Trojnacki i Andrzej Szafrański pływało w tej flocie kilka tysięcy ludzi.
                                      Byłem zatrudniony w P.P.Żegluga na Odrze w latach 1976-87 i mogę o tym okresie wyrazić tylko pozytywne zdanie.
                                      Wspaniała organizacja pracy i logistyka na europejskim poziomie i dobrze przygotowany każdego roku do navigacji szlak żeglowny.
                                      Co stało się później ?..... wszyscy wiemy.
                                      Mamy demokrację i upadek polskich dróg wodnych i żeglugi po nich.
                                      To nie demagogia to szczera prawda koląca w oczy zaklinaczy "węży".
                                      Pozdrawiam
                                      - 03.09.2009 10:50
                                      • M
                                        Marek Zawadka
                                        Może powiesz co jest śmiesznego w moich tekstach? Jakos tam jest wszystko oparte na bazie materiałów. Wszystkich wyprodukowanych przez Ministerstwo Żeglugi, Zjednoczenia, PŻnO. itd. Będąc absolwentem TZS odróżniam typy barek, znam historie portow i jego zaplecza, plywalem po Odrze. Oczywiscie mało i krótko.
                                        I nie zamierzam polemizować z Twoimi wspomnieniami, - wystarczy, że przeczytałbyś raport o stanie przedsiębiorstwa z 1981 r. tam jest o stanie technicznym ZnO. Wystarczy, że przeczytałbys dane o ruchu żeglugowym po krytycznym 1982 r. Może raport NIKU o stoczniach z 1989 r. To są Twoje wspomnienia. Subiektywne. Nie zastanawiasz się nad przyczynami takiego stanu rzeczy. Nie zastanawiasz się dlaczego ten piękny ustrój który tak wychwalasz doprowadził do wybudowania 1 stopnia wodnego. I doprowadził do ruiny porty. Ba. Nie naprawił ich po grabieżach sowieckich.
                                        I jeszcze jeżeli o teorii... To jednak w dokumentach jest więcej niż we wspomnieniach... te oddają już tylko klimat. Tak to jest z naszą pamięcią. A upadek Odry i żeglugi odrzańśkiej to bardzo skomplikowany problem. Ba lata siedemdziesiąte to nadmuchany balon... Niczym nie uzasadniony.
                                        PS. I nie jestem żadnym zaklinaczem węzy.
                                        - 03.09.2009 21:17
                                        • x5
                                          x5
                                          Marek!
                                          Poczytaj to:


                                          Artykuły: 01.1 Statki, żegluga, armatorzy, stocznie


                                          http://www.zeglug...cle_id=233

                                          http://www.zeglug...cle_id=239

                                          http://www.zeglug...cle_id=250

                                          http://www.zeglug...cle_id=274

                                          http://www.zeglug...cle_id=296

                                          Pozdrawiam z europejskich dróg wodnych do których obecne polskie już się nie nadają.
                                          Józek

                                          PS.
                                          mamy 20 lat po komunie i "kaplica".Obecni decydenci mają
                                          żeglugę tak morską jak i rzeczną w głębokim poważaniu.
                                          Będąc w ubiegłym roku w Strasburgu ( reprezentowałem Związek Polskich Armatorów Śródlądowych ) na posiedzeniu Centralnej Komisji Reńskiej było mi wstyd za obecną Polskę, ale to też możesz tutaj poczytać.
                                          - 04.09.2009 06:51
                                          • M
                                            Marek Zawadka
                                            Wiesz, podsyłając linki do człowieka o którym wiesz, że od 1990 do 2009 zajmuje sie problematyką odrzańską jako jednym z głownych nurtów badań to trochę śmieszne. Na tej stronie są artykuły moje - i o taborze odrzańśkim i o armi sowieckiej - sprytnie je opuściłeś. Artykuły które cytujesz, są naprawdę bardzo dobrze zrobione, ale zrobione na bazie tylko danych żeglugowych. Nie odnoszą się do szerzego kontekstu gospodarki Polski, ani gospodarki na tle europejskim. Zapomniałeś pewnie dodać, iż sieć autostrad, dróg ekspresowych a także sieć szybkich kolei to też była za komuny?
                                            Znane Ci są dane o stanie drogi wodnej z 1981 r - gdzie Rada Kapitanów pisała o jej dramatycznycm stanie? Chcesz. Mogę Ci cały raport zeskanować i podesłać w pdf. Chcesz przeczytać o patologiach w stoczniach polskich w latach osiemdziesiątych? Zeskanować Ci raport NIK z czasów PRL?
                                            Może powiesz, co uczyniono z portem Koźle by przywrócić jego przedwojenną świetność? Dlaczego nie zamontowano nowych dźwigów i wywrotów.
                                            Niebawem ukaże się materiały poświęcone inżynierowi Kuszewskiemu - także dyrektorowi ŻnO. Może zechcesz przecxzytać? Może zechcesz przeczytać artykuły Mariana Miłkowskiego z Gospodarki Wodnej i Przeglądu Komunikacyjnego - teoretyka? Ciekawe - bo praktyka - pracującego w różnych ODGW a później w BPTiSRz.
                                            A może powiesz coś na temat wspaniałej myśli technicznej PRL w dziedzinie statków rzecznych? Oczywiście były znakomite. Tylko jak pasowały do szlaków wodnych? Wiadomo było, że zestawy są za długie do zakoli. Wiadomo było, że Muflon był nieekonomiczny na Odrę poza jej dolną częścią. Dlaczego nie modernizowano kanałowych pchaczy? DDlaczego nie modernizowano BM 500? Polski system dróg wodnych został ukształtowany w czasach niemieckich i jest ograniczony z jednej strony wielkością śluz a z drugiej wielkością przepływów.
                                            Może powiesz o systemie retencyjnym? Brak Raciborza i zbiorników na Nysie. Brak nowoczesnego sterowania wodą.
                                            I co z tego, że w latach siedemdziesiatych ruch na Odrze był tak znaczny. Co z tego!!! Jak był to objaw krótkotrwały. Bo kto zadecydował, że węgiel do Opola będzie transportowany koleją? Kto zadecydował, że węgiel do Gryfina będzie transportowany koleją? W jakich latach? Możesz odpowiedzieć? W historii liczą się PRZYCZYNY - PRZEBIEG - SKUTKI - Ty opierasz się tylko i wyłącznie na subiektywnych własnych odczuciach.
                                            Tak samo ja mogę twierdzić mieszkając i pracujac w LGOM, że Polska to kraj miodem i boczkiem płynący. I jedynym problemem jest ile będzie darmowych koncertów w roku.

                                            PS. I uwierz, że decydenci PRL mieli tez w nosie żeglugę śródlądową. O tym przeczytasz we wspomnieniach Zbigniewa Kuszewskiego.
                                            - 04.09.2009 10:04

                                            Dodaj lub popraw komentarz

                                            Zaloguj się, aby napisać komentarz.

                                            Ocena zawartości jest dostępna tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
                                            Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
                                            Niesamowite! (3)100 %
                                            Bardzo dobre (0)0 %
                                            Dobre (0)0 %
                                            Średnie (0)0 %
                                            Słabe (0)0 %
                                            Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
                                            Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies