Konsultacje społeczne
W czerwcu kończy się kolejna tura konsultacji społecznych w sprawach związanych z gospodarką wodną w obszarach dorzeczy naszych rzek. Nie pozwólmy, aby odbywały sie one bez naszej obecności i bez naszych argumentów.
Niedostatek wiedzy jest dla wielu ludzi niesłychanie uciążliwym faktem. Zgłębiają więc wszelkie dostępne źródła w celu usunięcia tej niedogodności i jest to cecha, z którą się rodzimy. Wielu jednak wraz z wiekiem i osiągnięta pozycją, stanowiskiem traci przyrodzoną ciekawość nowej wiedzy. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że tak wielu potem usiłuje narzucać innym swój pogląd oparty na fragmentarycznej, powierzchownej wiedzy w jakiejś dziedzinie. Nie jest to atak na autorytety, ale aby autorytetem być - trzeba nauczyć się poszerzać swoje horyzonty, a nie kręcić się jak dziecinny bąk tkwiąc stale nad jednym punktem jakiegoś problemu. Taki bąk gdy ustanie dostarczona mu siła obrotowa (czytaj: obalona zostanie jakaś nośna czy chwytliwa ale fałszywa teza, z której ten bąk czerpie pionową postawę i brzęczenie) - zatrzymuje się, upada na bok a resztki energii odrzucają go daleko poza zajmowaną dotychczas pozycję...
Rozpatrywanie problemów związanych z szeroko pojętym sposobem gospodarowania człowieka wodami i na wodach śródlądowych bez poszerzenia swej wiedzy jest niestety powszechnym zjawiskiem w Polsce. Różne społeczne rady do spraw żywotnych dla wodnej gospodarki człowieka takich jak energetyka wodna, retencja, ochrona przeciwpowodziowa i żegluga - zdominowane zostały przez takich właśnie zasklepionych w swoich ciasnych poglądach ludzi. Mylą pojęcia (niektórym się wydaje, że Warta leży w dorzeczu Wisły), zaprzeczają sami sobie w wywodach (burzyć tamy, ale zabezpieczyć retencję w zbiornikach) , nie potrafią zarzutów kierowanych pod adresem żeglugi na rzekach podeprzeć ani jednym udokumentowanym argumentem. Poza rzucaniem "zielonymi sloganami" nic konstruktywnego nie potrafią powiedzieć bez właściwego im "zielonego zacietrzewienia". To raczej kojarzy się z brakiem "zielonego pojęcia" lub faktem "bycia zielonym" w tych sprawach. Wybrano ich do tych rad, bo reszta społeczeństwa zna się jeszcze mniej od nich na omawianych problemach. Nie sposób jest z nimi "walczyć", bo w zadufaniu nie przyjmują już żadnych argumentów, uważając siebie za wybitne autorytety. Postanowiliśmy więc dla zrównoważenia wpływu ich destrukcyjnych idei tak edukować społeczeństwo w sprawach związanych z rzekami i problemami wokół nich, aby przestało wybierać na swoich reprezentantów ludzi o których wyżej, czyli "niedouczonych na własną prośbę"... aby w końcu przestała nas zalewać powódź absurdu wywołana "zielonym owczym pędem".
Pierwszym artykułem na naszej stronie, który okazał się bardzo w tym celu przydatnym, był temat "Regulacja rzeki". Wielu dowiedziało się, że regulacja to nie zamiana rzeki w "betonowy kanał odprowadzający wodę", jak to z uporem godnym lepszej sprawy twierdzi spora część tzw. "ekologów". Widocznie hydrotechnika i hydrologia to dla nich to samo co melioracja.... Dzieje sie tak dlatego, że zamiast hydrologów, hydrografów, hydrotechników, fachowców od hydrodynamiki, energetyki wodnej i żeglugi - na stanowiskach kierowniczych w branży gospodarki wodnej zasiada wielu meliorantów i dla nich rzeka żeglowna czy kanał nawigacyjny to po prostu rów z wodą. Propagują renaturalizację rzek poprzez rozebranie wałów przeciwpowodziowych i budowli hydrotechnicznych, ale sami nie chcą zrenaturalizować swoich wygodnych mieszkanek i zamienić ich na szałas zbudowany nad zrenaturalizowaną rzeką. Nie chcą też na te wszystkie konferencje poświęcone "renaturalizacji" jeździć wozem konnym po bezdrożach lecz wypasioną furą po autostradzie, a wypłacanych im za te wszystkie obstrukcyjne działania pieniążków też nie chcą zamienić na miską owsianki... Nie chcą też zdobywać pokarmu polując z dzidą i w przepasce na biodrach zimą czy latem. Ponieważ sami mało się znają na komputerach, drukarkach i e-mailach - opłacają hojnie wojowniczą młodzież aby zasypywała urzędy petycjami, e-mailami, protestami i posługiwała się innymi - jakoś mało zrenaturalizowanymi metodami nacisku.
Mamy serdecznie dość obarczania żeglugi śródlądowej winą za błędy popełnione w dziedzinie gospodarowania zasobami wodnymi i szlakami żeglownymi przez pokolenia niedouczonych, ale za to "dobrze ustawionych meliorantów i hydraulików". Tak jak postępu technicznego i rozwoju cywilizacji nie da się powstrzymać, cofnąć - tak raz podjętej ingerencji człowieka w rzekę nie można bez katastrofalnych skutków zaniechać. Problemem jest jedynie znalezienie rozsądnych i najmniej destrukcyjnych choć niekoniecznie najtańszych rozwiązań, a do tego potrzebna jest wola przyswajania wiedzy przez wszystkie dyskutujące strony.
Jak wielokrotnie dajemy temu wyraz - jesteśmy otwarci na taką dyskusję. Wielu z "naszych" obcuje z rzeką niemal cały rok przez całą dobę... Obserwuje zjawiska, florę i faunę tego ekosystemu na co dzień, a nie od przypadku do przypadku podczas niedzielnej wycieczki. Nie czerpie więc wiedzy o rzece z haseł i sloganów rozpowszechnianych w mediach, ale z autopsji i czynnego uprawiania zawodu. Potrafimy nasze argumenty poprzeć dowodami i przykładami rozwiązań z krajów, które przez "zielone piekło" na rzekach już przeszły. Chcemy ramię w ramię z ekologami szukać rozwiązań przede wszystkim dobrych oraz skutkujących poprawą stanu środowiska i świadomości społecznej w jego chronieniu bez cofania się w rozwoju cywilizacyjnym do średniowiecza. Nie znaczy to jednak, że mamy ulegać demagogom, którzy na poparcie swoich tez nie potrafią przedstawić rzeczowych argumentów. Żegluga w porównaniu z takim trucicielem i "betoniarzem ziemi" jakim jest transport samochodowy to "ideał zieleni"! Energia elektryczna pochodząca ze źródeł odnawialnych (także z hydroelektrowni) jest oczekiwaną alternatywą dla zanieczyszczających środowisko oraz emitujących olbrzymie ilości gazów cieplarnianych i siarki siłowni węglowych. Cena energii elektrycznej w Polsce - pomimo wywalczenia kolejnych unijnych ulg na emisję CO2 - stale wzrasta, więc jakie jest ekonomiczne uzasadnienie zaniechania poszukiwania innych jej źródeł? Gdzie tu troska o społeczeństwo i jego byt?
W czerwcu kończy się kolejna tura konsultacji społecznych w sprawach związanych z gospodarką wodną w obszarach dorzeczy naszych rzek. Nie pozwólmy, aby odbywały sie one bez naszej obecności i bez naszych argumentów. To samopopierające się lobby meliorantów i hydraulików do spółki z zielonymi gotowe jest przeforsować najbardziej idiotyczne pomysły, jeśli się nie wyjaśni społeczeństwu, że robią to jedynie w celu zrealizowania swoich chorobliwych ambicji, a nie dla pożytku tegoż społeczeństwa czy środowiska. Gdy po rozebraniu przez nich tam i wałów przeciwpowodziowych nastąpi apokalipsa - powiedzą: "myśmy chcieli dobrze...". Dobrymi chęciami jest - jak mówi przysłowie - wybrukowane piekło.
Woda jest sprawą każdego z nas. Współpracować muszą ze sobą nie tylko poszczególne kraje, czy przedstawiciele różnych sektorów ale przede wszystkim całe społeczeństwo. Ponieważ każdy z nas na co dzień ma kontakt z wodą, ważne jest abyśmy wszyscy mieli wkład w osiągnięcie celów Ramowej Dyrektywy Wodnej. Z tego względu chcemy zachęcić wszystkich do aktywnego uczestniczenia w gospodarowaniu wodami. Okazją staje się, rozpoczęty w 2006 roku, proces udziału społeczeństwa we wdrażaniu Ramowej Dyrektywy Wodnej. Poprzez konsultacje każdy z nas może wypowiedzieć się na temat działań zmierzających do poprawy stanu naszych wód. Im więcej będziemy wiedzieć na temat ilości i jakości wody, tym bardziej przyczynimy się do ochrony jej cennych zasobów.
Wszystkie informacje i dodatkowe materiały są na stronie KZGW - (link) , ale jeśli ktoś ma jakiekolwiek problemy z pobraniem ich - chętnie pomożemy. Zwracam się z prośbą do wszystkich naszych użytkowników, aby aktywnie w konsultacjach uczestniczyć i zgłaszać swoje uwagi, propozycje do planów gospodarki wodnej w ramach społecznych konsultacji. Nie muszą być związane z żeglugą: konsultacje dotyczą także budowy infrastruktury przeciwpowodziowej, zapór i energetyki wodnej, budowy przystani i innych urządzeń sprzyjających wypoczynkowi i rekreacji okołowodnej. Można je wysyłać na adres e-mail - Sekretariat.DPiZW@kzgw.gov.pl. Można je też przysyłać do nas. Gdy zbierzemy je w głos naszego środowiska - zostaną oficjalnie przekazane odpowiednim Radom Dorzecza.
Udostępnij:
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.