Trochę o dziewczynach....4.
Kobiety nikt nie zrozumie,jestem o tym przekonany.
Zagadką do dziś pozostaje dla mnie tajemnicze zniknięcie dziewczyny w Catia La Mar w Wenezueli. To bylo tak: poszedłem upalnym popołudniem do miasta kupić kilka drobnostek. papierosy, których brakło w statkowej kantynie, butelkę czegoś mocniejszego na smutne, samotne wieczory i trochę "chemii". To znaczy krem do golenia, wodę toaletową oraz szampon. Był to okres niebywałych upałów w rejonie Caracas (Catia La Mar graniczy z Caracas)., więc nie widziałem specjalnie potrzeby włóczenia się, po prawie zupełnie o tej porze dnia, wyludnionych ulicach miasta. Wszedłem do pierwszego większego sklepu, zobaczywszy przez szybę, że jest tam także stoisko kosmetyczne. Zakupy zrobiłem w kilka minut i zostały do kupienia jeszcze kosmetyki. Za ladą czekała na mnie, z uśmiechem, piękna dziewczyna. Rok wcześniej Miss World została Wenezuelka ale ten tytuł z pewnością należał się nie jej a tej zza lady. Podała mi to o co poprosiłem i sama zaczęła rozmowę o wszystkim i o niczym. Żartowaliśmy przez chwilę, żywo reagowała na dowcipy śmiejąc się serdecznie, więc pomyslałem, że jeśli byłaby chętna pokazać mi swoje miasto, to wolałbym umówić się z nią niż z kolegami ze statku. Spytałem czy nie moglibyśmy spotkać się po skończeniu pracy? Ku mojemu zdziwieniu oraz zadowoleniu, przystała na to z ochotą i oświadczyła mi, że będzie na mnie czekać o 19.00 pod swym sklepem. Wychodząc spytałem jeszcze, czy pora nie jest zbyt późna, bo ostrzegano nas w porcie, że po 17.00 lepiej nie wychodzić do miasta, ze względu na szalejący bandytyzm? Roześmiała się i powiedziała, że z nią mi nic nie grozi. Skoro tak, będę o 19.00 - rzuciłem wychodząc a w drodze na łajbę pomyślałem, że zabiorę ze sobą obstawę. Tak na wszelki wypadek. Strzyżonego Pan Bóg strzyże. Dwaj koledzy towarzyszący mi w drodze na to spotkanie, zatrzymali się 50 m od sklepu a ja pomaszerowałem po dziewczynę. Czekaliśmy do 19.20. Nie przyszła, więc z powrotem, żeby przelot nie był pusty, wstąpiliśmy do paru knajpek ugasić pragnienie lodowatym piwem "Polar". Nazajutrz znowu byłem w mieście po południu, bo musiałem odebrać od fotografa zdjęcia. Wstąpiłem do sklepu z kosmetykami, zapytać dziewczyny, dlaczego nie przyszła? Na jej miejscu pracowała starsza pani. Spytałem ją o tamtą. Bardzo się zdziwiła, twierdząc, że nigdy nie pracowała tu młoda dziewczyna, że ona sama od wóch lat na tym stoisku.....zreszta mogę zapytać właściciela jak jej nie wierzę. Poszedłem do tego człowieka i spytałem co się stało z Matyldą? Był nie mniej zdziwiony niż starsza pani. Zapewniał mnie, że musiałem pomylić sklepy, i że żadna młoda dziewczyna nigdy u niego nie pracowała a już napewno żadna Matylda. Akurat. Pomyliłem sklepy. Ten był jedynym dużym w promieniu dwóch kilometrów. I o co chodziło tym ludziom? Co stało się z dziewczyną? Dlaczego łgali w żywe oczy? Nie mam pojęcia. Dobrze, że chociaż koledzy mi uwierzyli bo zaczynałem się bać, że mam odchyły.
Staszek Szczepański.
Udostępnij:
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
Żadne komentarze nie zostały dodane.