Kij w mrowisko
Koleją, statkiem czy samochodem?
Koleją, statkiem czy samochodem?
Sprowokowany komentarzami pod artykułem 'Statek śródlądowy a środowisko" postanowiłem "włożyć kij w mrowisko" ...
Wygoda, szybkość i terminowość oraz pewnego rodzaju niezależność od pór roku sprawiają, że wszyscy uważają transport samochodowy za najwłaściwsze rozwiązanie przy niemal wszystkich typach ładunków. Podaje się przykłady USA i wielkich ciężarówek pracowicie przemierzających kontynent z południa na północ i ze wschodu na zachód. Również znakomita sieć autostrad w Zachodniej Europie zdaje się potwierdzać te opinie. Transportowanie wszelkich towarów - zwłaszcza wymagających super-terminowego dostarczenia, przewożenia w specjalnych warunkach (np. chłodnie) czy też zwykła wygoda dotarcia do odbiorcy siecią dróg i ulic jest zapewne bardzo opłacalne dla wybierających taką formę spedycji. Wstrzymywałbym się jednak z automatycznym przeszczepianiem takiego poglądu na nasze podwórko.
Po pierwsze - USA to kraj zasobny w surowce energetyczne a paliwo jest tam relatywnie tańsze niż u nas.
Po wtóre - najpierw zbudowano tam autostrady, a dopiero potem zrezygnowano z kolei, którą niegdyś kolonizowano ten wielki kraj
Po trzecie - sporo towarów przewozi się tam w kontenerach, co nie wyklucza tworzenia multimodalnych połączeń drogowo-kolejowo-rzecznych
Ograniczenie opisów kolonizacji kontynentu północnoamerykańskiego jedynie do takich, jakimi zdobywano Dziki Zachód jest kolejnym uproszczeniem. Kolonizację rozpoczęto od wschodnich wybrzeży i Zatoki Meksykańskiej, gdzie uchodzą dogodne do żeglugi rzeki - przede wszystkim Mississipi. Zanim osadnicy zbudowali drogi i koleje docierali w głąb kraju statkami.
Żyjemy jednak w Europie i jesteśmy krajem-członkiem Unii. Mamy europejskie uwarunkowania surowcowe i geograficzne. Mamy w końcu pewną spuściznę techniczną z Europy Zachodniej pochodzącą. W Europie Zachodniej również najpierw zbudowano autostrady a potem zaczęto zmniejszać przewozy koleją. Niezależnie jednak od rozwoju autostrad rozwijano koleje choćby dla potrzeb ruchu pasażerskiego. Przykład kolei francuskich, holenderskich, niemieckich jest chyba aż nadto dobitny. Nade wszystko jednak nie poprzestano na tym i poszukiwano możliwości zrównoważenia rosnącego zagęszczenia dróg alternatywnymi sposobami transportu zwłaszcza towarów masowych, kontenerów i ładunków ciekłych.
U nas nie ma właściwie poza A4 żadnej autostrady strategicznej (kawałków nie liczę) zapewniającej połączenia takie do jakich chcemy się porównać, a już złomiarze rozebrali torowiska, zlikwidowano lub oddano lobby samochodowemu stacje towarowe i placówki spedycji kolejowo-drogowej. Nie upieram się przy transporcie rzecznym, bo przecież zdewastowano już porty śródlądowe zasypując baseny gruzem, zatopiono i pocięto flotę, ale....
Gdyby w świetle ostatnich kontroli drogowych przewoźników nagle zaczęto nakładać wysokie (ale naprawdę wysokie!) kary za permanentne łamanie przepisów a zwłaszcza:
- przeładowanie samochodów i niszczenie dróg nie przewidzianych do ruchu pojazdów o większym nacisku osi ("na skróty")
- nie przestrzeganie czasu pracy kierowców i czasów jazdy non-stop (fałszowanie wykresów tachografów)
- ukrywanie faktycznych przebiegów i stanu technicznego pojazdów
rychło okazałoby się, że przewoźnikom zacznie się palić grunt pod kołami, zaczną podnosić ceny na poczet strat a zleceniodawcom przestałoby się opłacać wysyłanie ładunku tą drogą.
Ponadto przewoźnicy, którzy chcieliby dowieźć towar tak "terminowo" jak dziś - musieliby zatrudniać trzech kierowców na jeden pojazd. Jakoś nikt w rozważaniach o ekonomiczności tego lub innego sposobu transportu nie uwzględnia pensji, podatków od nich takich jak ZUS itd. Pamiętajmy, że pociąg prowadzi jeden człowiek, maszyniści i lokomotywy zmieniają się na stacjach pośrednich, nie ma możliwości zafałszowania czasów pracy czy stanów technicznych. Statek śródlądowy prowadzić może dwóch - trzech ludzi, przewożąc (w ciągu tego samego czasu pracy co kierowcy samochodów) - wielokrotnie więcej ton przy mniejszym nakładzie energii.
Nie chcę być złym prorokiem, ale Unia Europejska w ciągu najbliższych lat zmusi kraje członkowskie do poszukiwania oszczędności źródeł energii nieodnawialnej i dla potencjalnych klientów firm przewozowych - dziś wygodnie i szybko (a też relatywnie tanio) przewożących swoje towary samochodami skończy się transportowe eldorado. Jeśli najbardziej energochłonne i zanieczyszczające środowisko sposoby transportu zostaną obłożone wysokimi opłatami unijnymi - wtedy kolorowe obrazki z artykułu "Statek śródlądowy a środowisko" nabiorą edukacyjnego znaczenia. Nikt ich nie nazwie półprawdami i ekonomicznym fałszem. Unia nawet przewiduje odpowiednie fundusze na wdrażanie rozwiązań nowoczesnego transportu wodnego - cóż z tego, jeśli z Polski nikt nie pofatygował się na odpowiednie posiedzenia Wspólnot Europejskich, które tymi funduszami dysponują....
W Szwajcarii samochody ciężarowe jadące przez ten kraj tranzytem przewozi się pociągami, aby nie niszczyły dróg i nie truły alpejskiego środowiska. Pytam więc, co stoi dziś na przeszkodzie, aby TIR-y (a ściślej same naczepy) jadące tranzytem z Niemiec na Ukrainę czy Białoruś, Z Austrii i Włoch do Skandynawii - wozić Polskimi Kolejami Państwowymi? Odnieślibyśmy same korzyści: brak zanieczyszczeń i tłoku na kiepskich, polskich drogach a kolej jakoś zarobiłaby na utrzymanie także tych nierentownych dziś linii i przewozów...
Zamiast spierać się o Rospudę wystarczy skonstatować, że znakomita większość jadących przez Augustów TIR-ów jedzie przez całą Polskę tranzytem, a już z całą pewnością większość z nich wiezie ładunek nie polski i nie do Polski.... Śmiało więc może zostać przewieziona na kolejowych platformach....
Zamiast szukać półśrodków - zlikwidować przyczynę. Do takich rozwiązań konieczne jest więc dobre ustawodawstwo (czytaj: rząd), a nie kwestia logistyki, wygody czy też interesów lobby takiego lub innego.... Tolerowanie mafii - paliwowych czy węglowych - niech przestanie być naszą polską specjalnością.
A teraz wracam na "nasze podwórko".
Pada niejednokrotnie stwierdzenie: "no tak, ale przecież nas nie stać na pogłębianie rzek, budowę nowych kanałów lateralnych o parametrach pozwalających na opłacalną żeglugę, wzniesienie niezbędnych budowli hydrotechnicznych i stworzenie odpowiedniej infrastruktury.."
Denerwuje mnie w tych stwierdzeniach dziwna amnezja powodująca zapominanie, że otrzymaliśmy w przeszłości gotową infrastrukturę żeglugową (przynajmniej na Odrze) i wystarczyło..... jej nie niszczyć, aby całe te gadki można było włożyć między bajki. Bo przecież tym bardziej nas nie stać na to co wyprawiamy na drogach.
Czy ktoś spróbował przejechać Polskę np. z Krakowa do Gdańska dowolnie wybraną przez siebie trasą i zgodnie z przepisami w czasie krótszym niż 10 godzin? Przecież to tylko 500 km ! Ale jeśli nawet mu się to uda - ciekaw byłbym jego wrażeń z tej trasy: jaka nawierzchnia, ile smrodzących ciężarówek, ile wleczących się ciągników rolniczych, ile robót drogowych i objazdów itd....Nie chcę nawet mówić co się dzieje, gdy koleiny napełnią się deszczówką....
I jeszcze jedno: ilu pędzących "samobójców" czyli właśnie kurierów, merchandiserów, przedstawicieli handlowych i innych "mistrzów kierownicy" wynagradzanych od ilości odwiedzonych czy też załatwionych spraw w ciągu dnia.... Oni są najgorsi, bo nie mają tachografów, poruszają się zwykle samochodami osobowymi i są przez pracodawców traktowani jak mięso armatnie: "Szybko i dużo jeździsz - dobrze zarobisz".
Znamiennym jest w Europie fakt, że im wyższy poziom "cywilizacji transportowej" tym większą wagę przywiązuje się do rozwiązań alternatywnych dla dróg kołowych. Kraje naddunajskie pracują nad systemem przewozu naczep TIR-ów specjalnie zbudowanymi katamaranami pomimo iż wzdłuż Renu, Menu i Dunaju ciągną się autostrady. Stale unowocześniane są drogi wodne wybudowane w ubiegłych wiekach. Zwłaszcza najbogatszy kraj - Niemcy - szuka oszczędności na źródłach energii i dąży do obniżania poziomu zanieczyszczeń i hałasu jaki generuje transport samochodowy mimo, iż ma najlepsze autostrady na świecie! O przewożeniu ciężarówek koleją pisałem wyżej. "Oszczędzają bogaci - nam się też opłaci..."
Dlaczego my, Polacy, za wszelką cenę chcemy zawsze szukać rozwiązań gorszych - byle były nasze, rodzime.... "Polak potrafi.." To nie wstyd brać przykład z lepszych od nas i nie wstyd przyznać się, że są od nas lepsi.
Udostępnij:
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies