O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.
Artykuły

Kij w mrowisko

Koleją, statkiem czy samochodem?

Koleją, statkiem czy samochodem?

Sprowokowany komentarzami pod artykułem 'Statek śródlądowy a środowisko" postanowiłem "włożyć kij w mrowisko" ...

Wygoda, szybkość i terminowość oraz pewnego rodzaju niezależność od pór roku sprawiają, że wszyscy uważają transport samochodowy za najwłaściwsze rozwiązanie przy niemal wszystkich typach ładunków. Podaje się przykłady USA i wielkich ciężarówek pracowicie przemierzających kontynent z południa na północ i ze wschodu na zachód. Również znakomita sieć autostrad w Zachodniej Europie zdaje się potwierdzać te opinie. Transportowanie wszelkich towarów - zwłaszcza wymagających super-terminowego dostarczenia, przewożenia w specjalnych warunkach (np. chłodnie) czy też zwykła wygoda dotarcia do odbiorcy siecią dróg i ulic jest zapewne bardzo opłacalne dla wybierających taką formę spedycji. Wstrzymywałbym się jednak z automatycznym przeszczepianiem takiego poglądu na nasze podwórko.

Po pierwsze - USA to kraj zasobny w surowce energetyczne a paliwo jest tam relatywnie tańsze niż u nas.

Po wtóre - najpierw zbudowano tam autostrady, a dopiero potem zrezygnowano z kolei, którą niegdyś kolonizowano ten wielki kraj

Po trzecie - sporo towarów przewozi się tam w kontenerach, co nie wyklucza tworzenia multimodalnych połączeń drogowo-kolejowo-rzecznych



Ograniczenie opisów kolonizacji kontynentu północnoamerykańskiego jedynie do takich, jakimi zdobywano Dziki Zachód jest kolejnym uproszczeniem. Kolonizację rozpoczęto od wschodnich wybrzeży i Zatoki Meksykańskiej, gdzie uchodzą dogodne do żeglugi rzeki - przede wszystkim Mississipi. Zanim osadnicy zbudowali drogi i koleje docierali w głąb kraju statkami.

Żyjemy jednak w Europie i jesteśmy krajem-członkiem Unii. Mamy europejskie uwarunkowania surowcowe i geograficzne. Mamy w końcu pewną spuściznę techniczną z Europy Zachodniej pochodzącą. W Europie Zachodniej również najpierw zbudowano autostrady a potem zaczęto zmniejszać przewozy koleją. Niezależnie jednak od rozwoju autostrad rozwijano koleje choćby dla potrzeb ruchu pasażerskiego. Przykład kolei francuskich, holenderskich, niemieckich jest chyba aż nadto dobitny. Nade wszystko jednak nie poprzestano na tym i poszukiwano możliwości zrównoważenia rosnącego zagęszczenia dróg alternatywnymi sposobami transportu zwłaszcza towarów masowych, kontenerów i ładunków ciekłych.

U nas nie ma właściwie poza A4 żadnej autostrady strategicznej (kawałków nie liczę) zapewniającej połączenia takie do jakich chcemy się porównać, a już złomiarze rozebrali torowiska, zlikwidowano lub oddano lobby samochodowemu stacje towarowe i placówki spedycji kolejowo-drogowej. Nie upieram się przy transporcie rzecznym, bo przecież zdewastowano już porty śródlądowe zasypując baseny gruzem, zatopiono i pocięto flotę, ale....

Gdyby w świetle ostatnich kontroli drogowych przewoźników nagle zaczęto nakładać wysokie (ale naprawdę wysokie!) kary za permanentne łamanie przepisów a zwłaszcza:

- przeładowanie samochodów i niszczenie dróg nie przewidzianych do ruchu pojazdów o większym nacisku osi ("na skróty")
- nie przestrzeganie czasu pracy kierowców i czasów jazdy non-stop (fałszowanie wykresów tachografów)
- ukrywanie faktycznych przebiegów i stanu technicznego pojazdów

rychło okazałoby się, że przewoźnikom zacznie się palić grunt pod kołami, zaczną podnosić ceny na poczet strat a zleceniodawcom przestałoby się opłacać wysyłanie ładunku tą drogą.

Ponadto przewoźnicy, którzy chcieliby dowieźć towar tak "terminowo" jak dziś - musieliby zatrudniać trzech kierowców na jeden pojazd. Jakoś nikt w rozważaniach o ekonomiczności tego lub innego sposobu transportu nie uwzględnia pensji, podatków od nich takich jak ZUS itd. Pamiętajmy, że pociąg prowadzi jeden człowiek, maszyniści i lokomotywy zmieniają się na stacjach pośrednich, nie ma możliwości zafałszowania czasów pracy czy stanów technicznych. Statek śródlądowy prowadzić może dwóch - trzech ludzi, przewożąc (w ciągu tego samego czasu pracy co kierowcy samochodów) - wielokrotnie więcej ton przy mniejszym nakładzie energii.

Nie chcę być złym prorokiem, ale Unia Europejska w ciągu najbliższych lat zmusi kraje członkowskie do poszukiwania oszczędności źródeł energii nieodnawialnej i dla potencjalnych klientów firm przewozowych - dziś wygodnie i szybko (a też relatywnie tanio) przewożących swoje towary samochodami skończy się transportowe eldorado. Jeśli najbardziej energochłonne i zanieczyszczające środowisko sposoby transportu zostaną obłożone wysokimi opłatami unijnymi - wtedy kolorowe obrazki z artykułu "Statek śródlądowy a środowisko" nabiorą edukacyjnego znaczenia. Nikt ich nie nazwie półprawdami i ekonomicznym fałszem. Unia nawet przewiduje odpowiednie fundusze na wdrażanie rozwiązań nowoczesnego transportu wodnego - cóż z tego, jeśli z Polski nikt nie pofatygował się na odpowiednie posiedzenia Wspólnot Europejskich, które tymi funduszami dysponują....

W Szwajcarii samochody ciężarowe jadące przez ten kraj tranzytem przewozi się pociągami, aby nie niszczyły dróg i nie truły alpejskiego środowiska. Pytam więc, co stoi dziś na przeszkodzie, aby TIR-y (a ściślej same naczepy) jadące tranzytem z Niemiec na Ukrainę czy Białoruś, Z Austrii i Włoch do Skandynawii - wozić Polskimi Kolejami Państwowymi? Odnieślibyśmy same korzyści: brak zanieczyszczeń i tłoku na kiepskich, polskich drogach a kolej jakoś zarobiłaby na utrzymanie także tych nierentownych dziś linii i przewozów...

Zamiast spierać się o Rospudę wystarczy skonstatować, że znakomita większość jadących przez Augustów TIR-ów jedzie przez całą Polskę tranzytem, a już z całą pewnością większość z nich wiezie ładunek nie polski i nie do Polski.... Śmiało więc może zostać przewieziona na kolejowych platformach....

Zamiast szukać półśrodków - zlikwidować przyczynę. Do takich rozwiązań konieczne jest więc dobre ustawodawstwo (czytaj: rząd), a nie kwestia logistyki, wygody czy też interesów lobby takiego lub innego.... Tolerowanie mafii - paliwowych czy węglowych - niech przestanie być naszą polską specjalnością.

A teraz wracam na "nasze podwórko".
Pada niejednokrotnie stwierdzenie: "no tak, ale przecież nas nie stać na pogłębianie rzek, budowę nowych kanałów lateralnych o parametrach pozwalających na opłacalną żeglugę, wzniesienie niezbędnych budowli hydrotechnicznych i stworzenie odpowiedniej infrastruktury.."

Denerwuje mnie w tych stwierdzeniach dziwna amnezja powodująca zapominanie, że otrzymaliśmy w przeszłości gotową infrastrukturę żeglugową (przynajmniej na Odrze) i wystarczyło..... jej nie niszczyć, aby całe te gadki można było włożyć między bajki. Bo przecież tym bardziej nas nie stać na to co wyprawiamy na drogach.

Czy ktoś spróbował przejechać Polskę np. z Krakowa do Gdańska dowolnie wybraną przez siebie trasą i zgodnie z przepisami w czasie krótszym niż 10 godzin? Przecież to tylko 500 km ! Ale jeśli nawet mu się to uda - ciekaw byłbym jego wrażeń z tej trasy: jaka nawierzchnia, ile smrodzących ciężarówek, ile wleczących się ciągników rolniczych, ile robót drogowych i objazdów itd....Nie chcę nawet mówić co się dzieje, gdy koleiny napełnią się deszczówką....

I jeszcze jedno: ilu pędzących "samobójców" czyli właśnie kurierów, merchandiserów, przedstawicieli handlowych i innych "mistrzów kierownicy" wynagradzanych od ilości odwiedzonych czy też załatwionych spraw w ciągu dnia.... Oni są najgorsi, bo nie mają tachografów, poruszają się zwykle samochodami osobowymi i są przez pracodawców traktowani jak mięso armatnie: "Szybko i dużo jeździsz - dobrze zarobisz".

Znamiennym jest w Europie fakt, że im wyższy poziom "cywilizacji transportowej" tym większą wagę przywiązuje się do rozwiązań alternatywnych dla dróg kołowych. Kraje naddunajskie pracują nad systemem przewozu naczep TIR-ów specjalnie zbudowanymi katamaranami pomimo iż wzdłuż Renu, Menu i Dunaju ciągną się autostrady. Stale unowocześniane są drogi wodne wybudowane w ubiegłych wiekach. Zwłaszcza najbogatszy kraj - Niemcy - szuka oszczędności na źródłach energii i dąży do obniżania poziomu zanieczyszczeń i hałasu jaki generuje transport samochodowy mimo, iż ma najlepsze autostrady na świecie! O przewożeniu ciężarówek koleją pisałem wyżej. "Oszczędzają bogaci - nam się też opłaci..."

Dlaczego my, Polacy, za wszelką cenę chcemy zawsze szukać rozwiązań gorszych - byle były nasze, rodzime.... "Polak potrafi.." To nie wstyd brać przykład z lepszych od nas i nie wstyd przyznać się, że są od nas lepsi.

kpt. żegl. śródl. Andrzej Podgórski


Udostępnij:

Apis 06.08.2007 21322 wyświetleń 7 komentarzy 0 ocena Drukuj



7 komentarzy


  • koj
    koj
    Wiadomo
    dróg budować nie wolno - ważne stanowiska czterolistka europejskiego,
    lotnisk budować nie wolno - susły nie będą mogły spać
    stopni wodnych budować nie wolno - nie mogą migrować ryby - podstawa diety codziennej Polaków
    kolei modernizować nie wolno - itd.
    Tak na poważnie jeśli chodzi o USA, zapomina się o tym ,że głównym środkiem transportu kolonistów były parowce grasujące na wielkich amerykańskich rzekach. W połowie XIX wieku chodziło ich tam ok 11000 - tak mnie też ta liczba zdziwiła. Co tu dużo pisać nie ma nowoczesnego państwa bez rozwiniętej infrastruktury składającej się z uzupełniających się części.
    Budowa stopni wodnych nie służy tylko żegludze, ciekawe jak ma się rozwijać rolnictwo w kraju o stałym deficycie wody o energetyce nie wspominam.
    Koncepcja budowy kaskady dolnej Wisły chyba już ostatecznie została pogrzebana.
    Pozdrawiam
    - 07.08.2007 07:57
    • M
      multinet2000
      Witam Andrzeju!Dobrze napisane!I już nawet bym się "zgodził" z Tobą,gdyby nie puenta....
      Nic takiego nie ma miejsca,że "za wszelką cenę chcemy zwasze szukać rozwiązań gorszych - byle były nasze, rodzime.... "My Polacy uczymy się szybko,jesteśmy otwarci na nowości i nie mamy kompeksów/ja napewno/,jesteśmy zaradni i przedsiębiorczy, ale nie zapominaj.Jesteśmy krajem /niestety/ jeszcze biednym,na dorobku, z cywilizacyjnymi zapóźnieniami.Widać to wyraźnie na tle bogatych państw jak RFN,Holandia czy Belgia.Jasne,że właśnie dlatego nie stać nas na kiepskie i tanie rozwiązania lecz nie wszystko na raz.
      Zasada /jeśli się nie ma pieniędzy/ jest prosta:
      Robi się bilans,"tnie" wydatki w kosztach utrzymania firmy,wykonuje się przeliczenia kiedy się inwestycja zwróci,wlicza się margines błędu i ryzyka...itd.Mówiąc wprost:liczy,liczy.
      Inwestycja w żeglugę śródlądową jest wysoce niepewnym przedsięzięciem,wynagająca dużych nakładów a czas zwrotu inwestycji jest bliżej nieokreślony.
      "Koj".Głównym środkiem transportu kolonistów nie były parowce,tylko wozy konne przemierzające prerie na "zachód'/tak dla spostowania/.To jeszcze jeden przykład "naginania" historii do rzeczywistości.
      Jasne,że należy znaleść "złoty środek" na życie ze zdobyczmi cywilizacyjnymi i środowiskiem naturalnym w którym żyjemy.A przy dobrej woli /zakładam,że tak jest/ jesteśmy w stanie uwzględnić stanowisko ekologów i technokraktów.Dla wspólnego naszego dobra.
      Mniej emocji,więcej wyrozumiałości.I,warto słuchć innych,nawet jeśli z pozoru mówią niedorzecznie.W końcu nawet najwybitniejsze umysły tego świata też na początku były traktowane jak dziwadztwo.
      Pozdrawiam wszystkich i zapraszam do dyskusji.
      - 07.08.2007 18:25
      • koj
        koj
        Widzę,że zostałem wywołany do tablicy, zgadza się wozy konne dokonały podboju Ameryki, ale tam gdzie nie można już było dopłynąć statkiem i to nie jest naginanie historii. Dla filmowców ładniej wygląda napad Indian na karawanę osadników którym na odsiecz nadciąga 7 pułk kawalerii. Kto tam będzie filmował monotonną pracę statku na rzece?
        Nikt z nas nie chce "betonowania" rzeki, ale tak jej zagospodarowanie by przynosiła wreszcie zyski. Jakoś dziwnie za "Niemca" Odra była czysta i pełna ryb mimo dużego ruchu barek. Dlaczego RFN, Holandia, Belgia i inne bogate państwa inwestują w infrastrukturę żeglugową? czy oni nie potrafią liczyć i nie wiedzą,że" inwestycja w żeglugę śródlądową jest wysoce niepewnym przedsięwzięciem,wynagająca dużych nakładów a czas zwrotu inwestycji jest bliżej nieokreślony"...
        Pozdrawiam
        koj
        - 08.08.2007 08:24
        • x5
          x5
          Czy w Europie Zachodniej wszystko / odnośnie żeglugi śródlądowej / jest takie łatwe jak to z daleka wygląda......?
          Miałem w załodze ukraińskiego młodszego marynarza.Wszyscy nazywali go ruskim, ale jego duma narodowa była obrażona i oczywiście protestował.
          Jednak nie o tym chciałem napisać.
          Czym dalej wysunięci na Wschód nasi sąsiedzi tym większe i zakłamane jest spojrzenie na ten "złoty Zachód".
          Wlodyja.... bo tak miał na imię moj kolega miał właśnie taki pogląd zaczynając pracę w Niemczech.Dopiero po kilku miesiącach pobytu tutaj stwierdził, że to image bezproblemowego "Zachodu" jest fałszywe.
          Tak jest właśnie z tutejszą żeglugą śródlądową.Oczywiście jej poziom przewyższa o jakieś 50 lat polską żeglugę w sprzęcie na, którym pracujemy a system dróg wodnych to już chyba 100 lat bo wtedy właśnie Niemcy modernizowali Odrę.
          Jednak ukraińska żegluga i ich drogi wodne są w całkiem innym stanie.
          Spotkałem na kursie ADNR w Duisburgu trzech ukraińskich kapitanów mówiących bdb po niemiecku i pływających na jednostkach ponad 1000 ton ładowności.
          Po otwarciu kanału Ren-Men-Dunaj mogą oni swoimi statkami dopłynąć do Szczecina.
          Problem polega jednak na tym, że tak długie rejsy nie są ekonomicznie uzasadnione.
          Oczywiście jest to wspaniała atrakcja turystyczna, ale kto ma tyle urlopu i pieniędzy żeby ją sfinalizować ?
          Ukraiński spedytor jeżeli będzie musiał wysłać np. ze Lwowa do Drezna jakąś niedużą partię towaru to wybierze TIR-a i przejedzie nim po polskich kiepskich drogach i autostradzie A4.
          Niemcy leżą w centrum Europy i tutaj krzyżują sie drogi lądowe i wodne wschód-zachód i północ-południe.Inwestuje się w nie ogromne pieniądze i ....
          lobby samochodowe wygrywa jak do tej pory ze wszystkimi.
          Jeżeli ktoś ma możliwość częstego podróżowania autem po autostradzie A10 i A2 w obu jej kierunkach to może się o tym przekonać.
          Sznur ciężarówek ze wszystkimi europejskimi tablicami rejestracyjnymi ciągną sią nieprzerwanie przez setki kilometrów.
          Kilka lat temu Niemcy wprowadzili / widząc dewastację swoich lądowych połączeń / dla nich obowiązkowe i dość drogie opłaty / myto / i .... nic się nie zmieniło na autostradach oprócz milionowych wpływów do Bundeskasy.
          Między innymi te pieniądze przeznacza się na rozbudowę śródlądowych dróg wodnych.Są to inwestycje kapitałochłonne i ich amortyzacja to minimum 30 lat.
          Dla przykładu kanał Elbeseiten zaczął zarabiać na siebie dopiero po 25 latach funkcjonowania.
          Polski nie stać na takie ryzykowne przedsięwzięcia.Za "komuny" wielkie budowle socjalizmu były modnym tematem i właśnie wtedy powstały przepiękne plany polskiego system dróg wodnych.Uczyliśmy się o tym we wrocławskiej i nie tylko szkole żeglugi.
          Na destach Poltegoru powstawała kaskada Wisły a Navicentrum projektowała pchacze "Bawoły", które miały transportować po niej 2000 - tonowe i większe zestawy pchane.To były już lata 70-te, ale przecież wcześniej w 50-tych kiedy powstawało wielkie TŻŚ było jeszcze bardziej optymistycznie.
          Wierzyliśmy, że polska żegluga śródlądowa ma przyszłość.Kiedy w 1975 r. ukończyłem wrocławską szkołę o jej absolwantów ubiegały się wszystkie przedsiębiorstwa żeglugowe kraju.
          Transport wodny był w swoim szczytowym punkcie.Po Odrze pływały zestawy pchane typu "TUR", "BIZON" i "MUFLON" w systemie całodobowym.
          Ludzie byli dobrze wynagradzani za swoją pracę.Ja mówię o legalnych zarobkach bo oczywiście uczestnicy tzw. przewozów zagranicznych, które były wówczas możliwe na barkach motorowych "BM" tylko z diet osiągali / ze względów na wysoki czarnorynkowy kurs / wielokrotnie wyższe dochody.
          To co dorabiali przedsiębiorczy koledzy zostanie na zawsze tajemnicą ich "czarnych kont".
          Dlaczego więc upadła polska żegluga śródlądowa bo to co zostało trudno , żeby było konkurencją dla transportu drogowego czy szynowego ?
          Upadła z prozaicznego powodu...skończył się socjalizm i mit o wielkich jego budowach.
          Kiedy byłem jeszcze na studiach prof.ekonomii Cezery Józefiak opowiadał nam anegdotę o gospodarce planowej, w której czym bardziej kapitałochłonne inwestycje tym bardziej były "opłacalne" dla.... panującego wówczas ustroju.
          Tej właśnie szansy polskie lobby śródlądowego transportu wodnego nie wykorzystało.
          Nie jestem pesymistą, ale twardo stojącym na obu nogach facetem żyjącym w rozwiniętym "niemieckim socjaliźmie" bo kapitalizm ma tutaj "ludzką twarz".
          Uważam, że czas profesjonalnej i konkurencyjnej dla innych środków transportu polskiej żeglugi śródlądowej minął bezpowrotnie.
          Co do tego wszystkiego ma mój ukraiński kolega o którym napisałem w na samym początku ?
          Otóż europejska a przede wszystki niemiecka żegluga ma podobne problemy rynkowe jak wszyscy.
          Wysokie koszty paliwa, wysokie koszty personelu / płaczą - jednak dobrze płacą / niskie frachty, opłaty kanałowe, podatki, itd. nie pozwala wielu małym przedsiębiorstwom i prywtnym armatorom na wymagane inwestycje.
          Tutaj również łamie się nagminnie przepisy.Przekracza dopuszczalny czas pracy, przeładowywuje się statki i wykorzystuje się naiwnych a przede wszystkim obcokrajowców.Pomagałem kilkakrotnie w odzyskiwaniu niewypłaconych pensji i pomocy prawnej / znam adwokatów zajmujących się takimi przestępstawmi / dla zwalnianych bezpodstawnie z pracy naszych polskich kolegów.
          I tego nie mógł zrozumieć Wolodyja bo dla niego "Zachód" był symbolem uczciwości i dobrobytu we wspaniałej żegludze śródlądowej.
          To se już ne wrati jak mawiał Miro mój czeski sternik, bo tak naprawdę mity zaczynają odchodzić wraz z ludźmi i istniejącymi jeszcze granicami.
          Pozdrawiam z wyspy Rügen patrząc na wspaniałą turystykę wodną tego kraju, ale o tym po urlopie w następnym felietonie....
          Skipper Cool
          PS.
          "a jednak się kręci" ta europejska żegluga i ludziom żyje sią dostatniej bo kapitał zgromadzony na kontach jest tak ogromny, że stać ich na ryzyko....
          - 08.08.2007 10:28
          • M
            multinet2000
            "Skipper",z ust mi to jakby wyjąłeś.Jak zwykle prawda leży gdzieś po środku.Jasne,że szkoda "odziedziczonego"majątku w postaci szlaku żeglownego Odry.Krew może zalać jak się to wszystko "rozłazi",że nawet nie stać nas na utrzymanie tego wszystkiego.A "nasi wodzowie" podsłuchują się,nagrywają,odwołują,powołują.Sprawdza się stare przekleństwo Bismarcka."Polaków nikt nie jest w stanie pokonać w walce,ale dajcie im sobą rządzić"Cholera!/przepraszam/,długo będziemy takimi europejskim dziadami.Bez "kasy"nic tu nie da żadne "gadanie".Samym entuzjazmem tego nie zbudujemy,żeby był największy.Czy zawsze biednemu wiatr w oczy....Widać tak.Nasz zapał jak żywo przypomia dowcip."Polski lotnik mimo,że nie ma na czym latać jak trzeba poleci na dźwiach od stodoły".
            Niestety,w czasach profesjonalizmu i specjalizacji,w gospodarce rynkowej gdzie liczy się ekonomiczny efekt, tę umiejętność można powiesić na "gwoździu w sławojce".Mamy ludzi wykształconych z dośwaidczeniem i wykonywać ten zawód musimy u innych.A nasze rzeki zarasta tatarak..Wink Idę wypić schłodzonego w lodówce Carlsberga
            Pozdrawiam
            - 08.08.2007 18:43
            • koj
              koj
              Dla ciekawostki podam z książki "Dwa wieki napędu mechanicznego statków" Przemysława Urbańskiego:
              W 1902r. w USA wybudowano pchacz parowiec z napędem tylnokołowym SPRAGUE. Rekordowym osiągnięciem tej jednostki było pchanie w 1904 roku w dół rzeki Missisipi zestawu 56 drewnianych barek jednorazowego użytku oraz dwóch bunkierek, zawierających łącznie 61 060 ton węgla. Powierzchnia tego pchanego zestawu, tworzącego pływającą wyspę, wynosiła ponad 2,5 ha, długość całego zestawu wynosiła 344m, a szerokość 95,2m. Pchacz był eksploatowany do roku 1948 i obecnie służy jako muzeum, ośrodek rekreacji i przystań jachtowa w Vicksburgu w stanie Missisipi u brzegu rzeki Yazoo.

              W dniu 30 czerwca 1870 roku odbył się wyścig w górę rzeki Missisipi, na liczącej 1930 km trasie Nowy Orlean-St.Luis, dwóch największych rzecznych parowców pasażerskich z napędem kołowym ROBERT LEE i NATCHEZ. Wyścig wygrał ROBERT LEE przebywająć trasę w 90 godzin i 14 minut, wyprzedzając konkurenta o 6 i pół godziny. Emocje związane z tym wyścigiem były tak wielkie, że w wielu miejscowościach wzdłuż Missisipi zamknięto szkoły i sklepy, a przejazdowi statków towarzyszyły nieustające wiwaty tłumów.

              Od udanego pierwszego rejsu CLERMONTA datuje się szybki rozwój żeglugi parowej. Już w 1809 roku popłynął pierwszy parowiec z Montrealu do Quebeck i pojawiły się parowce na Missisipi koło Ohio oraz na jej dopływach, powodując rozwój osadnictwa w dotąd nie zamieszkałych rejonach. Jest rzeczą bezporną, że dzięki parostatkom został przyspieszony o dziesiątki lat rozkwit takich stanów , jak Ohio, Missouri, Illinois i Indiana.

              Co do budowli hydrotechnicznych - zgadza się są one drogie i długi jest czas ich zwrotu, jednak "na zachodzie" cały czas podejmowany jest trud ich budowy. Może tam wiedzą,że narody rozwijają się na twórczej pracy przeszłych pokoleń, a nie od wyborów do wyborów...
              Pozdrawiam
              koj
              - 20.08.2007 09:28
              • przylodz
                przylodz
                Popieram Koja.
                - 24.05.2008 20:45

                Dodaj lub popraw komentarz

                Zaloguj się, aby napisać komentarz.

                Ocena zawartości jest dostępna tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
                Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
                Niesamowite! (0)0 %
                Bardzo dobre (0)0 %
                Dobre (0)0 %
                Średnie (0)0 %
                Słabe (0)0 %
                Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
                Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies