Witam
Pracując kilka lat jako operator dźwigu pływajacego DP - 3 w Szczecinie o udźwigu 200 ton, wiem conieco na temat dóżych jednostkowych ładunków. Następnie kilka lat przepracowałem jako bosman na holowniku morskim i często brałem udział w pracach holowniczych tzw. sztuk ciężkich.
Sprawa przedstawia się w ten sposób, że w fazie projektowania planuje się miejsce zbudowania konstrukcji pod kątem możliwości transportu na miejsce docelowe. Projekt zawiera sposób załadunku, sposób zamocowania z wyliczeniami statecznościowymi i trasę transportu na miejsce. Bez takich wyliczeń i planów żaden ubezpieczyciel nie podejmie sie ubezpieczenia ładunku, a żaden administrator drogi wodnej bez ubezpieczenia nie zezwoli na transport. Oczywiście należy dodać, że wszystkie plany i wyliczenia są skrupulatnie sprawdzane przez ubezpieczyciela, i z reguły nie może być odstępstw od ogólnie obowiązujących norm, ponadto w trakcie realizacji załadunku, a czasami i podczas transportu ładunek jest bezpośrednio dozorowany przez przedstawiciela firmy ubezpieczeniowej, którym jest człowiek mający wielkie doświadczenie w tej dziedzinie.Tyle teori, w praktyce to wygląda tak, że bardzo duże ładunki jednostkowe, jeśli nie mogą być podniesione dźwigiem, to są poprostu wciągane na ponton.
Konstrukcja po zbudowaniu jest opuszczana na wózki jezdne i po szynach jest wciągana na ponton. Oczywiście na pontonie też są szyny, a sam ponton jest zabalastowany do wysokości nabrzeża i precyzyjnie zacumowany do keji, tak, aby szyny wózków były zgrane. Wciąganie odbywa się w tępie umożliwiającym wypąpowywanie wody z pontonu, tak aby był zachowany poziom i stateczność.
Po wciągnięciu konstrukcji na ponton, następuje mocowanie do pokładu, poprzez spawanie tzw. węzłówek, a także uchwytów do których mocowane są liny łączące z ładunkiem poprzez ściągacze - po umocowaniu liny są naprężane ściągaczami, czasami zamiast lin i ściągaczy spawane są stałe dźwigary (kątowniki lub inne kształtowniki). Następnie ponton jest balastowany ponownie do ustalonych wartości, aby była zachowana wyliczona stateczność.
http://www.moje-m...swin/1.jpg
Samo holowanie odbywa się w ustalonych przez dozór (PRS lub inny urząd klasyfikacyjny )warunkach atmosferycznych (siła wiatru, stan morza) a ubezpieczyciel skrupulatnie kontroluje spełnianie tych warunków - czyli nie ma pogody to się czeka. Sądę że i na rzekach odbywa to się w podobny sposób.