Był taki artykuł "Kij w mrowisko"
http://www.zeglug...cle_id=118
I komentarz Skippera, m. in.
"Dlaczego więc upadła polska żegluga śródlądowa bo to co zostało trudno , żeby było konkurencją dla transportu drogowego czy szynowego ?
Upadła z prozaicznego powodu...skończył się socjalizm i mit o wielkich jego budowach."
"Uważam, że czas profesjonalnej i konkurencyjnej dla innych środków transportu polskiej żeglugi śródlądowej minął bezpowrotnie."
Nie zgadzam się z ta opinią. Prawda jest taka, że nie tylko socjalizm opiera się na wielkich budowach, wielkich inwestycjach w infrastrukturę. O to opiera się po prostu cywilizacja! Również III RP z takimi inwestycjami wiąże nadzieje. Czymże innym jest np program budowy autostrad, czy poroniony pomysł budowy kolei wysokich szybkości?
W moim przekonaniu problem leży gdzie indziej. Jest nim bezwład intelektualny, finansowy, niekompetencja, różne lobby, wiara w zabobony zamiast twarde, kompleksowe wyliczenia ekonomiczne.
Ta moja opinia, nie jest poparta oczywiście wyliczeniami ;). Jest wynikiem intuicji i pewnej ogólnej znajomości zagadnień transportowych.
Moim zdaniem największym i zupełnie bezsensownym, a nawet szkodliwym beneficjentem w dziedzinie komunikacji jest ciężarowy transport samochodowy. Fakt ten jest źródłem wielu bardzo szkodliwych zjawisk społecznych, gospodarczych, środowiskowych. Dopłaty na rzecz transportu TIR-owego są ogromne. Proszę zwrócić uwagę, iż samochody osobowe dróg nie niszczą. Drogi, mosty buduje się pod samochody ciężarowe i one są źródłem największych kosztów budowlanych, utrzymaniowych. A kto za to płaci? Firmy transportowe? W znikomym procencie. Fakt ten najlepiej uwidocznił się, gdy minister infrastruktury alarmował, iż koszta rekompensat za korzystanie przez TIR-y z autostrad prawie w całości pochłaniają wpływy z winiet. A ile KM mamy tych autostrad?!
Prawda jest taka, że nikt nie liczy strat wynikłych z obecnej struktury transportu w Polsce.
Nikt nie liczy wydawanych miliardów dotacji do ciężarowego transportu samochodowego i nikt nie rozlicza marnotrawstwa w postaci ciągle koleinujących się i kruszących nawierzchni drogowych. Kto uwzględnia takie koszta jak wypadki, zatrucie środowiska, renty, wcześniejsze emerytury kierowców TIR-ów (bardzo aktualna kwestia)?
Policzmy to wszystko. I co będzie się bardziej opłacać? Przewieść towar przez Polskę (500 km), przy 10-cio krotnym mniejszym zużyciu energii pociągiem i przy pomocy jednego maszynisty, czy uruchomić 40 TIR-ów?
Oczywiście to o czym ja pisze wymaga całkowitego przedefiniowania kierunku działań naszej administracji, dużych nakładów inwestycyjnych. Tylko dlaczego nasze państwo może zadłużać się na grube miliardy w postaci absurdalnego deficytu, gdzie pieniądze rozpływają się nie wiadomo na co, a na bardzo sensowne inwestycje infrastrukturalne pożyczać nie może?
Podsumowując.
Moim zdaniem transport śródlądowy i kolejowy jest potwornie zaniedbany i jest ofiarą chaosu w centralnym planowaniu gospodarczym IIIRP, ofiarą niekompetencji (złej woli), lenistwa, nieodpowiedzialności decydentów.
P.S.
Dwa lata przerwy w temacie :). mam nadzieję, że ja nie będę musiał czekać 2 lata na odp. :D