Przeczytałem takiego oto archiwalnego newsa i przyznaję, że od razu zmotywował mnie on do napisania tego postu.
http://www.um.warszawa.pl/aktualnosci...m-nad-rzek
Stowarzyszenia, kluby, bractwa, klastry, które w misji macie promowanie gospodarczego wykorzystania rzek.
Dlaczego ekolodzy mają brać ludzi za rękę i pokazywać im ptaszki, myszki, łęgi za pieniądze UE oraz NFOŚ, a łodziarze nie mogą pokazać jak wygląda gospodarcze wykorzystane rzeki, jak choćby ostatni transport zbiorników z Sandomierza?
Bez takich działań obawiam się, że lepiej dotrze do ludzi obraz żeglugi jako pływających młynów z XIX wieku.
http://www.kurierlubelski.pl/artykul/...,id,t.html
Powątpiewanie w możliwość zainteresowania tematem?
Ile ludzi czekało na pierwsze lądowanie Dreamlinera? Jakie tłumy pchały się, żeby dotknąć nowego Pendolino? Nie przyjdą, z dziećmi, na wieść o "największym transporcie na Wiśle (roku)"? Nawet jeśli będzie to tylko chwytliwe hasło...
Pieniądze?
Tutaj, województwo mazowieckie zupełnie przykładowo, programy takie prowadzone są na terenie całej Polski, a nabór wniosków powtarzany rokrocznie:
http://www.funduszeeuropejskie.gov.pl...arcza.aspx