Szanowny panie Piotrze. Według pana, Wisła była i jest dziką rzeką. Zapewne tak było dziesiątki lat wstecz, ale jako ten który się nad nią urodził i dorastał a potem przez 45 lat pracował na wiślanych barkach i statkach pasażerskich parowcach i pasażerskich motorowcach, (lata60-2008), kategorycznie się z Panem nie zgadzam. Jak można uznawać za dziką rzekę Wisłę, skoro tak przed wojną, jak i po wojnie, tętniło na Wiśle życie. Tysiące ludzi dzieliło los tej wspaniałej rzeki, czerpiąc z niej korzyści, np praca na statkach, pogłębiarkach, kafarach i barkach.
Wisła była rzeką spławną i żeglowną. Odbywał się na niej ruch pasażersko-towarowy. Setki wiślanych batów i kryp, transportowały wszelkiego rodzaju towary od sypkich począwszy, na owocach i płodach rolnych skończywszy. Nad brzegami tej rzeki, rybacy,baciarze, krypiarze, szkutnicy kręcili swój interes. Duże 60 metrowe statki pasażerskie, kursowały non stop od Warszawy do Puław i w dół do Płocka, Włocławka, Torunia, Grudziądza, Tczewa i Gdańska czy nawet Elbląga.
Panie Piotrze, nigdy dotąd na forum nie napisałem, że Wisła jest dziką rzeką a jeśli to tylko, że Wisła dziczeje, na niektórych odcinkach jej biegu, tak P.Piotrze, właśnie dziczeje! Pomiędzy Płockiem a Warszawą dziczeje a dzieje się tak dlatego, że niema mądrego gospodarza.
Do lat 80-tych ubiegłego wieku, gospodarzem Wisły były Okręgowe Zarządy Gospodarki Wodnej , a w ich strukturach Rejony Dróg Wodnych,później nie wiem dlaczego nazwano je Przedsiębiorstwo Budownictwa Wodnego były to specjalistyczne przedsiębiorstwa, zajmujące się drożnością Wisły, utrzymaniem szlaku żeglownego, regulacją i zabezpieczaniem brzegów, usuwaniem zalegających szlak żeglowny wszelkiego rodzaju prądowin, takich jak niekiedy i kilku tonowe dęby czy stępale, jak też usuwaniem takich zjawisk jak zatory lodowe.
R.D.W.później P.B.W.zajmowały się budową tam, ostróg wodnych, opasek brzegowych, budowały porty i nabrzeża oraz rampy przeładunkowe. Przedsiębiorstwa te posiadały wszelki niezbędny im sprzęt taki jak, statki, pogłębiarki, prądówki, kafary i lodołamacze itp. A nade wszystko, te przedsiębiorstwa dysponowały mądrymi posiadającymi specjalistyczną hydrotechniczną wiedzę. Ludzie ci byli praktykami.
Po roku 80 tym rolę dotychczasowych O.Z.G.W. przejęły nowo powstałe struktury organizacyjne jakimi do dziś są Regionalne Zarządy Gospodarki Wodnej, których władze nie potrafiły się oprzeć, władzom na szczeblu rządowym w likwidacji w/w P.B.W. notabene nie tylko na Wiśle.
Te struktury organizacyjne tzn R.Z.G.W. warszawskie, krakowskie, poznańskie i gdańskie, jeśli chodzi o rz. Wisłę,zamiast działać na wiśle i powstrzymywać degradację brzegów i jej koryta, zajęły się budowaniem sobie kosztownych budynków np w Warszawie czy w Włocławku, zapominając o swym przeznaczeniu, za które pobierają niezłe wynagrodzenia, tak więc po co im P.B.W. po co im pogłębiarki, lodołamacze i ekipy regulacyjne itp. Lepiej siedzieć w wygodnych fotelach, a praca ich bazuje na debatach i wszelkiego rodzaju konferencjach.
Pytam więc po co takie koszty ponosi nasze państwo? Pożytek z tego żaden. Według mnie to R.Z.G.W. w przeciwieństwie do O.Z.G.W, doprowadziło do aktualnego stanu naszych rzek w tym i naszą największą rzekę Wisłę. Wisła na odcinku Warszawa - Płock dziczeje.
Panie Piotrze, Czy nadal jest Pan przekonany, że Wisła to dzika rzeka? Ja widzę różnicę w tych dwóch terminach, tzn. "dziczeje" i "dzika", ponieważ coś dziczeje, bo się nie kontynuuje ani nie konserwuje, tego, co po wojnie od Warszawy do Płocka wybudowało, tzn. tamy, ostrogi wodne, przetamowania opaski brzegowe, zabezpieczające brzegi itd i tp. To właśnie takie budowle wodne koncentrują główny nurt rzeki do oznakowanego znakami żeglugowymi - szlaku żeglownego.
Dzisiaj te budowle są poniżej lustra wody, nawet przy niskich stanach, i już nie mogą koncentrować wody spławnej ,po prostu mówiąc wiślanym slangiem są pozatapiane, w ten sposób Wisła toczy swe wody całą jej szerokością, co powoduje jej wypłycanie, a zatem niekiedy przestaje być rzeką żeglowną.
W wielu przypadkach płynie tam gdzie dotąd nie płynęła, a tam gdzie płynęła, wyrosły piaszczyste łachy, a na nich po latach tworzą się kępeczki potem duże kępy, których przed trzydziestoma laty nie było. Ja nazywam to dziczeniem naszej Wisły.
Panie Piotrze, proszę powiedzieć, jeśli w/g pana Wisła jest dzika, to dlaczego armatorzy zobowiązani są do opłat śluzowych, różnego rodzaju podatków za działalność żeglugową i wyimaginowanego przez zarządzających naszymi wodnymi drogami t.z.w podatkiem dennym.
Ciekaw jestem czy gdzieś jest taki kraj, gdzie na dzikiej rzece, państwo pobiera podobne podatki. W mojej młodości , na szczęście nie było ekologów, i to właśnie Wiślacy mogli mogli ujarzmiać Wisłę, tak jak wskazywała ich wiedza o rzece w tamtych latach. To wtedy od 45r do 80, na Wiśle wybudowano śluzę i duży port na Żeraniu, port handlowy w Płocku, Włocławku i Bydgoszczy.
Tak, że p. Piotrze radzę na Wisłę i tematy ją dotyczące, spojrzeć szerzej i obiektywniej, zachęcam do lektury "Monografia Wisły".
Kraj który był zrujnowany i spalony przez Hitlerowskie Niemcy a z drugiej strony naszych "wyzwolicieli" ze wschodu trzymających łapę, na polskim karku, z wielkim wysiłkiem podnosił się z ruin i robił to na co było go stać, a mimo to Wisła była żeglowna i w miarę bezpieczna od Krakowa do Gdańska.
To dzisiaj i za dzisiejszych czasów i tych z przed 30 lat Wisła dziczeje, ale póki co nie jest dzika! Jak na razie nasze rządy potrafią się tylko chwalić, choć tak naprawdę nie mają do tego powodu i jak dotychczas za wszelką cenę trzymają się koryta i pogłębiają dno gospodarcze, zadłużając kraj na dziesiątki lat. Niech czekają dłużej aż któregoś dnia transport lądowy się zablokuje, może wówczas przyjdą po rozum do głowy i przypomną sobie, jak zawsze o cierpliwej Wiśle.
P.Piotrze proszę mi wybaczyć za ten nieco dłuższy wywód.
pozdrawiam serdecznie kpt żeg.śr.
St. Fidelis z Płocka.