Odp: Szukam kontaktów
Tak a propo wyjazdu do Holandii.W pierwszej mojej wyprawie się
nadziałem.Prace ustawiłem sobie przez internet,Her Dyrektor miły
gość,ustawił rozmowe na telefon,miałem pierwszy etap za sobą.
Dostałem e-maila aby przyjechać do pasażerki w Deventer,zostawiłem
familje z 200 zł.(troje dzieci) Pojechałem ze stówą w kieszeni ,byłem
jak w transie w środe na punktualną godzinę.Zaanonsowałem się u
pani sekretarki ,było ok,Her dr.patrzył na moje patenty jak na wykopa-
liska nie z tej epoki.Dobrze że wziołem od bosmana w góre przy poruczniku
pytał co to takiego,patent kapitański rozumiiał bo pisało Kapitan 2 kl.
patent mechanika przełknął.Dyplomu ze szkoły nie tłumaczyłem,poważny błąd.
Radzę tłumaczyć wszystko tł.przysięgłym przynaimniej na niemiecki to ważne.
Lepiej na holenderski jak jest tłumacz.No mature dostrzegł.Zaś nowa książczka
żeglarska i paszport mnie pogrążyły.Jak to tak mało praktyki,sytuacje ratowałem
starą książeczką dla niego nieczytelną,a paszport pyta dlaczego nie niemiecki.
Ja mu na to że moi rodzice byli Polakami,inie przysługuje mi takowy.A on na to
że wielu Polaków ma niemiecki paszport,myślał że i ja mam taki.Wyłuszczył mi swoją teorię że myślałem paść ze śmiechu.Twierdził że myślał iż Polacy otrzymują takowe w ramach repasacji wojennych,aby mogli pracować na zachodzie swobodnie.W końcu pytam czy mnie przyjmie , może na niższe stanowisko.A Her Dr. mi mówi że nie potwierdził o tym w e-mailu ostatnim.
No faktycznie kiedy napisałem o potwierdzenie nie dostałem odpowiedzi.
Nie było o co się czepnąć,pozostał nocleg pod mostem i determinacja
w trzy dni później zamustrowałem na duwboot(pchacz) jako stuurman.
Adres firmy znalazłem w gazecie żeglugowej kochanej
Binnenvaart krant
dostałem ją za darmo w TOS od miłej pani która kierowała mnie na Don.
te pismo jest dostępne na każdej sznującej się śluzie
oraz druga gazeta
Scheepvaartkrant (na śluzach za darmo)
Tak że pamiętaj jeśli holender potwierdzi twój wakat
to Cię przyimie napewno,jesli mówi że zadzwoni,
to nie ma tam czego szkukać.