Odp: Traugutt
Odpowiadając Panu Markowi Szymańskiemu zastrzegam, że z uwagi na jego młody wiek nie posądzam go o manipulatywną taktykę kreowania w białych kolorach Firmy klasyfikacyjnej w której pracuje, bez pokrycia z nagą i powszechnie znaną prawdą. Mam nadzieję, że czyni to w najlepszej wierze w dowód lojalności wobec pracodawcy, będąc w zgodzie z "INSTRUKCJĄ dla inspektorów", Gdańsk 1961, s. 25, ppkt 1 01 - "Lojalność".
ad 1. Rząd rzeczywiście powierzył PRS nadzór techniczny nad statkami polskimi, czyniąc tę Firmę - być może wówczas nieświadomie - monopolistą kwalifikacyjnym, który w pierwszych latach obowiązywania cytowanej "Instrukcji" tuczył się na nadzorowaniu licznych, zamożnych flotylli, jak PLO czy PŻM, traktując armatorów śródlądowych jak biednych, bosych flisaczków. A mówiąc, że PRS - cyt.: "(...) nie ma, nie miał i raczej nie będzie miał możliwości zrzeczenia się nadzoru ...", daje Pan dowód nieznajomości historii funkcjonowania swej Firmy. W celu wyrwania Pana z odrętwiającego błogostanu, radzę sięgnąć po informację któregoś zaufanego, starszego kolegi, od którego dowie sie Pan o monopolistycznych manipulacjach mających na celu (z pomocą urzędników Ministerium władnego w tej kwestii) wyeliminowanie wrocławskiej konkurencji, noszącej się z zamiarem otworzenia po roku 1990 nowej, taniej odrzańskiej firmy klasyfikacyjnej. Pisząc, że do PRS, cyt.: "(...) zawsze należał nadzór techniczny nad śródlądowymi statkami pasażerskimi o napędzie mechanicznym..." i w dalszym ciągu "... po prostu ma wykonywać te zadania ..." zapytam: Co stanowiło podstawę zrzeczenia się na śródlądziu nadzoru technicznego nad kadłubami nitowanymi i maszynami parowymi, będącego przyczyną odstawienia i kasacji "białej floty", dysponującej statkami "na najlepszym chodzie"? Przez okres trzydziestu kilku lat przyjaźniłem się z kierownikiem placówki PRS, profesjonalistą starej generacji, wybitnym znawcą i miłosnikiem maszyn parowych, wespół z którym opłakiwałem każdy cięty na złom parowiec (zwłaszcza te, na których niegdyś pływałem). Dzięki niemu pojąłem tajemnicę pracy unikatowej maszyny parowej t.zw. "bujanej", na promie "Wodnik". Na moich oczach w ciągu kilku lat zaszlachtowana została zabytkowa pasażerska flotylla bocznokołowców parowych, nadzorowanie której wymagało ciężkiej pracy kompetentnych inspektorów-profesjonalistów, których wielu corocznie w naturalny sposób ubywało.
ad 2. Potwierdzam, że istotnie można napotkać jeszcze statki o kadłubach nitowanych nadzorowane przez PRS, jak np. dawny Dworzec Wodny Żeglugi Warszawskiej cumujący jako restauracja w km 514 rz. Wisły (Podzamcze), będący przed r. 1947 prywatną barką szypra Brandta z Włocławka (o czym mało kto wie). Ale statku parowego "w klasie PRS" już nie znajdziemy.
ad 3. Wyrażam żal z powodu sprawienia Panu moim komentarzem poczucia krzywdy i niesprawiedliwości. Proszę jednak o głębszą autoanalizę poruszonych w komentarzach kwestii.
Pozdrawiam - kpt.ż.ś. Adam Reszka