Zainspirowany artykułem kmdr Adama Reszki "Łodziarskie jadło" założyłem dział forum, w którym każdy może swój ulubiony przepis zamieścić. Mile widziane będą kulinarne wspomnienia lub anegdotki - koniecznie z pokładu, a nie portowej restauracji
Zaczynam więc ja....
Kiedy rozpocząłem pływanie na Odrze zamustrowałem na pchacza TUR-O-24 do załogi złożonej z rdzennych Ślązaków posługujących się barwnym językiem, wesołych i dowcipnych, ale też rzetelnych fachowców - "łodzorzy" z krwi i kości... Na ówczesnym pchaczu Tur - jak na większości odrzańskich statków poza nowoczesnymi Bizonami - w kuchni stał węglowy piec i do porannych obowiązków marynarza czy jego odpowiednika (asystenta nawigacyjnego - ) należało wyczyszczenie, a następnie rozpalenie pieca, aby załoga mogła przygotować sobie śniadanie a potem rozpocząć ceremonię gotowania obiadu. Piec taki palił się więc z różną intensywnością cały dzień. Ugotowana czy usmażona potrawa często odsuwana była na bok płyty kuchennej - czasem będąc również kolacją. Stały więc często w kąciku różne garnki i patelnie przykryte pokrywkami. Poza właścicielem nikt do nich nie zaglądał i nie wiedział, czy są puste czy pełne. W jakim celu to opisuję? Ano po to, by zrozumieć uwagę sternika - Josefa C., który przy okazji różnych "kulinarnych przechwałek załogi" zwykle mawiał:
- Nojlepszy kuchorz u nas to je Hainza! ... (kpt. statku)
- On czternouście dni kotleta prażył i nazadku go wyciepł, bo jeszcze twardy był....
Łatwo się domyślić, że Kapitan odsunął na bok płyty patelnię z kotletem schabowym i.... zapomniał o nim. Kotlet wysechł na wiór i poszedł na posiłek węgorzom.
Flaczki z żołądków drobiowych.
Pół kilograma żołądków, kostka bulionowa, jedna średnia marchewka, korzeń i natka pietruszki, majeranek, mała cebula lub połówka większej, przyprawy.
Można kupić małą porcję wołowiny na rosół (żeberka) - flaki będą smaczniejsze. Żarcia na dwa dni dla jednej osoby!
Żołądki wypłukać i wyczyścić. Pokroić w paski - każdy żołądek np. na trzy części. Wołowinkę wstawiamy do garnka wraz z pokrojonymi żołądkami, zalewamy wodą tak, aby uzyskać pożądany stosunek: niektórzy wolą więcej "flaków we flakach" - inni więcej "zupki". Wrzucamy kostkę bulionu, włączamy mały "gaz" lub "prąd", przykrywamy, ale lekko uchylamy pokrywkę i na kilka godzin możemy zająć się obowiązkami na statku, zaglądając od czasu do czasu, czy nie ubyło zbyt dużo wody... Próbujemy w trakcie, czy wywar nie jest za mało słony i ewentualnie dodajemy soli lub - jeśli ktoś woli - Vegety czy maggi.
Kiedy żołądki będą już prawie miękkie - kroimy wyczyszczoną marchewkę i korzeń pietruszki w drobną kostkę. Cebulę przed wrzuceniem w całości polecam sposobem Babuni przypalić - jeśli mamy gaz i nie pływamy na tankowcu. Kładziemy ją po prostu na chwilkę na palnik i przypalamy wierzchnią warstwę. Zabijcie mnie - nie mam pojęcia po co, ale gwarantuję, że w tym coś jest, bo także smak normalnego rosołu z tak spreparowaną cebulą jest również całkiem inny. Kto gotuje na kuchni elektrycznej - musi być bardziej tradycyjny, albo przypalić cebulę zapalniczką.... Żartowałem. Dodajemy jedną, całą, wypłukaną gałązkę natki pietruszki.
Żołądki wraz z jarzynami na wolnym ogniu muszą się pogotować tak długo, aż warzywa zmiękną. Wówczas przystępujemy do przyprawiania. wsypujemy pierwszą część majeranku, do woli pieprzu, papryki i co kto lubi jeszcze. Ja na przykład daję łyżeczkę przyprawy do gyrosa, bo jest to mieszanka ziół i przypraw nadająca flaczkom fajny kolor i smak. Wrzucam też kilka całych ziarenek zielonego pieprzu. Nie lubię liścia laurowego, ale kto chce - może dać. Flaki przykrywamy i kilka minut jeszcze muszą z przyprawami się pogotować.
Wyjmujemy cebulę (ja ją zjadam) i gałązkę pietruszki aby nie psuły estetyki. Kto chce - może tę wołowinę rosołową wyjąć i pokroić w paski, aby zwiększyć ilość "flaczków". Wsypujemy jeszcze troszkę majeranku, ale już nie gotujemy tylko przykrywamy dla nabrania aromatu. Podajemy sobie z pieczywem i posypujemy (kto lubi) zieloną pietruszką.
Edytowany przez Apis dnia 19.03.2008
Andrzej 'Apis' Podgórski
---
Jeśli wydaje ci się, że wiesz wszystko - masz rację: wydaje ci się...
Podobnie jak Kapitan stosowałem żołądki indycze ale na GULASZ, smakujący wybornie nawet mojej suce-jamniczce, która jak i jej Pan przepadała za tą potrawą. Ale nie o tym chcę opowiedzieć.
LIN W ŚMIETANIE
W drodze do Różana nocowaliśmy niegdyś na Narwi w ujściu rz. Orzyc km 83. Okazało się rankiem, że do kotwicy przyczepiło się osiem ponadkilogramowych linów. Ja linów nie skrobię, przecierając je tylko w soli w celu usunięcia z łusek śluzu, patroszę, ćwiartuję, solę i po godzinie smażę na smalcu (koniecznie!) na ostrym ogniu. Wtedy łuski zamienią się w chrupiącą skórkę. Zesmażonego lina wkładam do brytfanny, podlewam kwaśną śmietaną i na dwóch palnikach gazowych doduszam pod przykryciem. Śmietany dostarczył nam strażnik wodny z Różana km 117. Po pewnym czasie samochodem dojechała z Warszawy "Komisja" i naszym statkiem udaliśmy się do Dyszobaby km 120, w celu dokonania wizji lokalnej w kwestii likwidacji przemiału km 120-122 przez budowę ostróg. W trakcie oględzin tego trudnego przejścia było śniadanie z linem w śmietanie nie licząc ... Członkowie Komisji jedli takiego lina po raz pierwszy w życiu, nie mogąc wyjść z podziwu nad jego walorami smakowymi. Wybudowane w tym miejscu ostrogi trzymają tam wodę żeglowną do dziś.
Dostałem ten przepis wraz z życzeniami świątecznymi od naszego znanego Kolegi.Pozdrawiam i życzę smacznego :
PYSZNY PRZEPIS NA ŚWIĄTECZNEGO KURCZAKA !!!
Kurczaka, starannie umytego układamy na dnie naczynia,
najlepiej szklanego.
Dodajemy goździki, cynamon, a następnie skrapiamy cytryną. Tak
przygotowanego kurczaka zalewamy jedną szklanka wina białego i jedną
szklanka wina czerwonego. Dodajemy 100 ml ginu, 100 ml koniaku, 200 ml
Smirnoffa i 50 ml białego rumu. Potrawy nie musimy poddawać obróbce
cieplnej, a kurczaka możliwie szybko wyrzucamy - bo jest do d..., ...
natomiast sos ... sos? Soooss! Paluszki lizać!!
Aha, kurczaka najpierw należy zabić, bo bydlak wychleje co tylko się da
...
Uśmiałem sie strasznie z tego świątecznego kurczaka i zaraz pobiegłem do szwagra przekazać mu najnowszy przepis, ale był po chrzcinach u znajomych i sos nie przypadł mu do gustu. Widać przejadł się trochę takimi kurczakami...
Przyszedł mi do głowy dobry przepis na fasolkę po Bretońsku ( podobno Francuzi nie mają o tym pojęcia, że jest taka fasolka!). Podaję poniżej przepis oryginalny, ale można go też zmodyfikować do potrzeb turystycznych ( gdzie np. nie można pozwolić sobie na moczenie fasoli) i wykorzystać taką z puszki, konserwową. Wówczas pozostaje do przygotowania tylko część sosowa ( jak w tym kurczaku).
Oto przepis:
Fasolka po Bretońsku
Produkty:
30 lub 40 dag mięsa z piersi drobiowych
15 dag boczku lub podgardla wędzonego
2 średnie cebule
1/2 kg fasoli "Jaś"
olej
1/4 kostki masła
kostka rosołowa
przecier pomidorowy - 1,5 łyżki do zupy
pieprz ziołowy, pieprz czarny, sól papryka słodka (proszek), papryka ostra (proszek)
sól, majeranek, zioła prowansalskie, bazylia. 2 łyżki mąki.
Wykonanie:
Fasolę zalać na 12 godzin przed planowanym gotowaniem wodą i moczyć.
Po 12 godzinach zlać wodę, fasolę wsypać do garnka, zalać świeżą wodą, dodać kostkę rosołową i gotować ok. 40 min. W tym czasie pokroić mięso w sporą kostkę, a boczek w drobną. Obrać cebulę i posiekać w kostkę. Cebulę zeszklić na maśle, mięso obsmażyć na oleju i tłuszczu powstałym z wytopienia boczku. Kiedy fasolka jest na wpół miękka, wrzucić cebulę i mięso do garnka. Dodać przecier pomidorowy i przyprawy. Gotować do miękkości.
Zasmażka:
Na rozgrzany olej wrzucić 2 łyżki mąki nieustannie mieszając. Po uzyskaniu "złotego koloru" wrzucić do garnka. Zamieszać i jeść.
Smacznego!
A może ktoś ma smaka na rybkę po grecku.
Pływałem swego czasu na "greku" ( gdzie byłem jedynym białym na deck'u ) i okazało się że najstarsi Grecy nie znają takiej potrawy.
Do mikstury potrzeba:
ryba wszelaka
marchew
pietruszka
por
cebula
seler
musztarda
goździki
cynamon (kora)
sól
pieprz
olej
bulion warzywny
Wszystkie warzywka pokroić w paski, lub zetrzeć na grubej tarce, przesmażyć na małej ilości oleju. Dodać około 0,5 l bulionu, kilka goździków, kawałek cynamonu i dusić do miękkości.
Po uduszeniu warzyw, wyjąć goździki i cynamon, doprawić solą i pieprzem do smaku, a jak ostygnie, dodać łyżkę musztardy i wymieszać dokładnie.
W międzyczasie usmażyć rybkę i układać warstwami warzywa/ryba/warzywa itd.
Przystroić plasterkami cytryny i zieloną pietruszką.
Potrawa nadaje się wyśmienicie na deck party, lub inne ymynyny
Smacznego.
Prosty przepis na rybę "a'la Chief"
Składniki:
ryba/y, cebula, ząbek czosnku, liść laurowy, ziele angielskie - 2-3 kulki, olej.
Sprzęt:
kuchenbka, patelnia i jakieś naczynie z przykryciem.
Rybę (filety lub dzwonka) przyprawić pieprzem i solą.
Mozna obtoczyć w mące, panierce lub bułce tartej - co kto lubi.
Następnie smaży się rybę i wrzuca ją do np. naczynia żaroodpornego (najlepiej wcześniej je podgrzać) wyłożonego pokrojoną w plastry cebulą. Z wierzchu też warstwa cebuli i znów ryba i tak na zmianę.
Oczywiście naczynie należy zamknąć przykrywką.
Po pierwszej warstwie można dodać liść laurowy i ziarna ziela angielskiego. Do kolejnych warstw dodawać drobnopokrojony ząbekczosnku (nie za dużo)
Przed ułożeniem kolejnej warstwy ryb cebulę można podlać 1 łyżką gorącego oleju.
Cała tajemnica tkwi w dodaniu kulek ziela i liścia laurowego oraz "ścięciu" się cebuli bez smażenia jej.
Po ułożeniu ostatniej warstwy można zamknięte naczynie wstawić na 1-2 minuty do pikarnika, ale niekoniecznie.
Ten przepis stosowałem również do wieprzowiny czy wołowiny. Z drobiem jeszcze nie eksperymentowałem.
Smacznego!
PS.
Nazwa moja, bo nauczyłem się tego sposobu od jednego mechanika wywalonego z rybaków dalekomorskich z powodu ... no, tego nigdy nie dowiedziałem się.
Właściwie większość podanych tu przepisów jest mi obca za wyjątkiem "lina w śmietanie".
Oczywiście w stu procentach potwierdzam walory smakowe owego dania.
Do tego stopnia, że od dziesięciu już lat, karp wigilijny jest podawany na stół w tej właśnie postaci i to tylko dla tego, że w Częstochowie - gdzie mieszkam, Lin jest rybą egzotyczną jak by.
Dla ciekawości dodam, że w ten sposób można przyrządzać również karasie czy szczupaka.
Nie wiem jak z rybami morskimi ale słodkowodne chyba wszystkie dadzą się tak przyprawić.
Pozdrawiam,
Andzrej P.
W czasach kiedy na półkach był tyko przysłowiowy ocet często na łódce gotowałem sobie taką zupkę.
Składniki: - kostki rosołowe, przecier pomidorowy, zielony groszek w puszce.
Do wrzącej wody wrzucałem kostki rosołowe, a nastepnie przecier pomidorowy. Gdy już się gotowało dodawałem groszek /w zastępstwie makaronu lub ryżu/, po chwili zupa była gotowa. Proporcji nie pamietam.
Wtedy mi ta zupa smakowała.
Tylko uwaga na "wiatry"
Przejdź do forum
Pliki cookie - Serwis POLSKA ŻEGLUGA ŚRÓDLĄDOWA wykorzystuje pliki cookies (ciasteczka) oraz podobne technologie do przechowywania informacji na twoim komputerze.