A propos technicznych wynalazków.
Na potrzeby żeglarskie nawigacyjne kupiłem kiedyś na eBay-u używanego toughbooka - wszystkoodpornego notebooka/tablet spełniającego normy militarne Pentagonu, z wbudowanym GPS-em. Będzie jak znalazł dla sternika.
Odnośnie holowania - skontaktowałem się z Navigarem (dzięki Rysiu). Mają w Amsterdamie pchacz, który będzie wracał w maju do Polski... Ustalamy szczegóły.
Tak więc muszę jeszcze "tylko" znaleźć cumowanie Molendiepa do maja...
Robert
drrw a masz gdzieś aktualne zdjęcia tego cuda na pochylni lub zęzy?
Pytam bo .... znam statek gdzie średnia grubość poszycia z pomiarów wychodziła 3-5 mm (rok bud. 1903) , po czym po przepchaniu na stocznię, po opadnięciu ślimaków statek wymagał stałego pompowania... Nie było jednej dziury tylko setki przesiąków.
Nie daj Bóg żeby coś takiego zdarzyło ci się gdzieś na szlaku... Więc wyposaż się nie tylko w kotwicę, ale i w pompę + agregat. A z kotwicą to przy tym gabarycie powinna ci wystarczyć kotwica ok 30-40 kg z odpowiednio długą liną i bojrepem do jej wyrwania w razie problemów.
Dzięki,
Średnia grubość poszycia w ostatnim przeglądzie:
najmniejsza 4.6 mm, ale generalnie ponad 5 mm.
Co do zęzy.. no niestety - zapuszczona jest jak barani ogon. Kadłub z zewnątrz jest czysty, ale w środku rdzy jest od groma... Niemniej jest taka ogólna zasada, że jeden cm rdzy w zęzie to 1 mm poszycia.
W dniach 12-16.04 statek będzie w stoczni na przeglądzie, odmalowaniu, itp. Jak trzeba będzie to się wstawi łatę i "git majonez"!!
Odnośnie pompy - namierzyłem już taką o minimalnej głębokości wysysania ok. 5 mm i wydajności ok. 7000 l/h. Agregat - koniecznie.
Kotwica - mam czterołopatową, trochę wg. mnie za małą. Poza tym przydałaby mi się stara ręczna winda kotwiczna.
Pomyślnych,
Robert
Witam!
Żeglowałem na jachtach, lecz po rejsie kanałami Holandi i Niemiec , rejs Amsterdam-Hanower, zmienił mój pogląd na turystykę wodniacką. Widząc barki mieszkalne i pływające"haussboty" z rodzinami, wzbudziły u mnie "zazdrość". Po powrocie z rejsu zaczęłem marzyć o domku na wodzie, hoćby na lato.
Jestem w dobrej sytuacji, bo prowadzę firmę laminatów poliestrowoszklanych. Usiadłem,narysowałem i buduję "barkę", która będzie moim drugim domem, za dwa lata emerytura.
Konstrukcję omyśłiłem jako coś co może zbudować każdy wodniak mający zcięcie szkutnicze, Jeżeli Was to interesuje można obejrzeć jach wraz z opisem na stronie www.firmabuster.pl.
Zapraszam do dyskusji oraz przyjmę uwagi.
Skorupy będą już w tym roku do kupienia.
Witam.
Bardzo interesujący temat.
Wydaje mi się, że dopóki w naszym kraju mieszkanie na wodzie nie będzie czymś często spotykanym, jest najlepszy moment aby się osiedlić na jakiejś barce - lub podjąć wyzwanie i zbudować DNW jak już przytaczany w tym temacie Wrocławianin.
Przemawia, za tym ( jak mi się wydaje) dość duża ilość ciekawych miejsc do zacumowania - a w momencie rozwoju tej formy mieszkania - takich miejsc ubędzie. Drugą kwestią jest co prawda, z jednej strony brak większej ilości barek z możliwością zamieszkania, z drugiej jednak jest możliwość kupienia barki i jej przerobienia na dom mieszkalny - a w momencie gdyby popyt na nie wzrósł, można się spodziewać "napływu" inwestorów/deweloperów wykupujących każdą jednostkę zdatną do przystosowania do celów mieszkaniowych.
W chwili obecnej, dochodzi tu jeszcze kwestia "postrzegania tej formy zamieszkania przez społeczeństwo" - gdzie ( moim zdaniem) wygląd barki ma przeogromny wpływ na jej postrzeganie. Wiadomo jak barka zardzewiała - to pewnie mieszka w niej jakiś biedny, jak barka ładnie zrobiona to mieszka w niej ktoś "lepszy" - myślę, że każdy rozumie do czego zmierzam.
Niewątpliwie na dzień dzisiejszy jest to forma mieszkania dla "pionierów".
Pozwolę sobie przytoczyć w tym momencie link do pewnego artykułu: http://www.zw.com.pl/artykul/2,281246...dunku.html
oraz polecałbym przejrzeć artykuły na tej stronie: http://domnawodzie.pl/aktualnosci_nap...isali.html
Ponieważ nie mam żadnego doświadczenia z jednostkami pływającymi jakimi są barki, prosiłbym kolegów mających odpowiednią wiedzę na ten temat, do odpowiedzenia na poniższe pytania:
Najpopularniejsze są barki koszarki o wymiarach ok. 20x6m - jak sprawdzić jak długo taka barka nam posłuży. Wyczytałem gdzieś w sieci, że wymiana poszycia kadłuba na takiej barce to koszt przeszło 70000zł. Z tego tematu udało mi się wyczytać, ze samo wyciągniecie na brzeg wraz z malowaniem wyniesie ok. 10000zł. Więc jak stwierdzić, czy barka wymaga wymiany blachy czy malowania??
Wyczytałem w sieci również, że praktycznie co 5 lat należy się liczyć, z koniecznością wyciągnięcia z wody i odmalowaniem.
Teraz pytanie, z jakimi jeszcze (większymi) wydatkami należy się liczyć??
Zadaje te pytania, ponieważ wydaje mi się, że odpowiedzi na nie są punktem wyjścia do przemyślenia kwestii mieszkania na wodzie.
Pozdrawiam Marek
Punktem wyjścia do decyzji zamieszkania na barce jest odpowiedź na pytanie gdzie taką barkę chcesz postawić....
Wbrew pozorom to kluczowe zagadnienie i z tym związane są pozostałem - mniejsze lub większe - problemy. Wymienię tych kilka podstawowych: woda pitna, ścieki, prąd.
Nie trzeba być obeznanym z barkami aby wiedzieć, że przez większą część roku nasze domy trzeba ogrzewać. Te pływające też - tym bardziej, że nie da się ich ocieplić styropianem od zewnątrz jak budynki. Straty ciepła przez ściany barki są więc wielokrotnie większe niż w przypadku budynków z cegły. Potrzebna jest więc energia czyli prąd. Można mieć własny agregat, ale wówczas konieczne są zbiorniki na paliwo i mozliwość jego dowozu pojazdem (statkiem). Potrzebna jest też woda pitna (dostęp do przyłącza z wodomierzem), a ścieków nie "wydala się" za burtę - muszą być oddane na ląd - bądź do kanalizacji bądź odebrane przez pojazd (statek). We wszystkich przypadkach musi być więc wybrane odpowiednie miejsce cumowania "domu na barce". Gdzieś w krzaki nie przyjedzie cysterna z paliwem ani szambowóz nie wspominając już o wodzie i prądzie.
"Cała reszta" to koszty identyczne z tymi jakie ponoszą właściciele barek (statków), które "normalnie" pływają. Każdy obiekt pływający musi posiadać odpowiednie "papiery", a ich uzyskanie łączy się z dokonaniem przeglądów przez odpowiednie instytucje. Analogia z przeglądem rejestracyjnym samochodu czy przyczepy jest tu uprawniona. Barka zbudowana w stoczni otrzymuje tzw. świadectwo klasyfikacyjne wydane np. przez PRS (Polski Rejestr Statków) i można to porównać z homologacją samochodu. Otrzymuje też tzw. świadectwo zdolności żeglugowej i dokument rejestracji w Urzędzie Żeglugi Śródlądowej właściwym dla portu macierzystego (jak dowód rejestracyjny samochodu). Potem musi spełniać określone kryteria (grubość poszycia, wyposażenie, konserwacja itp.) aby ważność wydanych dokumentów mogła zostać przedłużona w odpowiednich cyklach kilkuletnich - podobnie jak przegląd rejestracyjny auta przedłuża ważność dowodu rejestracyjnego.
Wybór miejsca postoju barki mieszkalnej to także bezpieczeństwo powodziowe, komunikacja z lądem w razie ekstremalnie wysokich czy ekstremalnie niskich stanów wody. Polecam lekturę naszych newsów - ot, chocby tego: http://www.zeglug...admore=770
Jesli myslisz, że bezpiecznych miejsc na postój jest w Polsce od groma to się mylisz, a polityka likwidowania żeglugi śródlądowej i jej infrastruktury (we Wrocławiu zburzono Port Popowice i prawdopodobnie to samo spotka Port Miejski na Kleczkowskiej) ten stan pogarsza. Barki nie postawisz tam gdzie chcesz a tam, gdzie ci pozwolą. Ponadto postój w miejscach bezpiecznych będzie na pewno wiązał się z opłatami (tak jak za parking strzeżony dla samochodu, którym nie jeździsz). A zapewne miejsce na samochód obok barki mieszkalnej też chciałbyś mieć więc ponownie odpadają przysłowiowe "krzaki" na postój pływającego domu.
Edytowany przez Apis dnia 20.06.2010
Andrzej 'Apis' Podgórski
---
Jeśli wydaje ci się, że wiesz wszystko - masz rację: wydaje ci się...
Nie tyle chodzi mi o dyskusję o tym gdzie postawić barkę, bo to jak się domyślam może stanowić pewien problem, ale do rozwiązania. Z kosztami związanymi z obsługą mediów, także zdaję sobie sprawę ( także z problemami wynikającymi ze specyfiki takiego przedsięwzięcia). Chodzi mi bardziej właśnie o stan techniczny braki i koszty związane z utrzymaniem jej w stanie należytym - czyli ile wynoszą koszty jakie ponosi każdy właściciel barki. No i jak rozpoznać, że barka nie zatonie z powodu rdzy za rok czasu. Pozdrawiam Marek
Chyba źle zostałem zrozumiany. To nie jest dyskusja. Trzeba sobie samemu odpowiedzieć na pytanie, czy jesteśmy gotowi ponieść niemałe koszty (zakup barki, sprowadzenie jej z miejsca zakupu na stocznię, wynajęcie pochylni i robotników, badanie ultradźwiękami grubości poszycia po wyciągnięciu barki na pochylnię, dokonanie koniecznych napraw poszycia lub jego wymiana, piaskowanie i malowanie poszycia farbami odpornymi na działanie wody, czyszczenie z rdzy i konserwacja środkami antykorozyjnymi wewnętrznej części poszycia w przestrzeniach międzywręgowych (zenza) oraz samych wręgów, podłużników, denników, remont pomieszczeń i tzw. szalunków czyli konstrukcji osłony ścian od wewnątrz, ocieplenie, wyposażenie w meble i armaturę, montaż lub naprawa/wymiana instalacji elektrycznej, hydraulicznej, ściekowej (montaż zbiornika na fekalia), paliwowej, dokonanie następnie odbiorów przez odpowiednie instytucje, zakup wyposażenia ratunkowego, gaśniczego itd. itp.) gdy potem okaże się, ze wyremontowanej barki nie pozwolą nam postawić tam gdzie chcemy, nie ma tam mediów, nabrzeża czy dalb postojowych.
Nikt nie jest w stanie wycenić prac i nakładów jesli nie ma jeszcze konkretnej barki. To nie są ceny stałe - są zależne od stanu i wielkości obiektu. Wszystkiego można się dowiedzieć w stoczni, którą się wybierze, ale oni tez muszą wiedzieć o jaki obiekt chodzi (zdjęcia, dokumentacja techniczna itp)
jeśli mnie pamięć nie myli to statki poniżej 24m nie muszą posiadać świadectwa zdolności żeglugowej - wydanego na podstawie świadectwa klasyfikacji (wydaje np PRS, Loyd)
nie zmienia to faktu, że Polska to nie Holandia, ani tym bardziej Anglia. Klimat powoduje duże komplikacje. Przepisy się też zmieniają. Więc tak naprawdę nie wiadomo jak będzie klasyfikowane coś co aktualnie jest obiektem pływającym - i wg mnie tu jest największe ryzyko - oczywiście do ominięcia - można je obejść nosząc inną niż Polską banderę... co na jakiś czas może być rozwiązaniem.
A możesz kolego umieścić kilka zdjęć lub link do strony gdzie można by ten "domek na wodzie" zobaczyć ?
I jeszcze jedno podane zanurzenie chyba nie uwzględnia zanurzenia "napędu" ?
Końcem roku zamierzam wrócić do kraju z UK, jestem z Mazur, mam tam kawałek działki po ojcu przy wodzie i bardzo mi się spodobał pomysł z sezonowym biwakowaniem na wodzie, może nawet lepiej niż z agroturystyką, w sumie pewnie i takie coś bym mógł wynajmować, nie wiecie jak to jest formalnie? Jakie trzeba zgody i papiery a potem jak wygląda rozliczenie z fiskusem? Bo przy agroturystyce pod pewnymi warunkami wszystko jest zwolnione.
----------
Marecki
Pliki cookie - Serwis POLSKA ŻEGLUGA ŚRÓDLĄDOWA wykorzystuje pliki cookies (ciasteczka) oraz podobne technologie do przechowywania informacji na twoim komputerze.