Ja dodam ze Holendrzy niechca polaków zato ze chleja w czasie pracy tak samo jak i czesi...niestety...moi rodacy ale tak samo bym postapila.ok...piwko czy dwa po pracy niema problemu,ale nie w czasie ...popierwsze niebezpieczne dla siebie samego a podrógie...niesklonny do pracy.
polacy,Czesi czy inni nie maja równiez ochoty uczyc sie jezyka co juz w moich innych linkach wspominalam...oprócz wiedzy to jest bardzo wazne...
Ja naprzyklad potrzebuje na nasz siostrzany statek Kapitana dzierzawce...ale to ptrwa zanim znajde...bo alkoholika niepotrzebuje.brzmi troche twardo ,ale ja wiem oczym pisze bo mam juz swój opis o polskich kapitanach(skipper to niedotyczy ciebie oczywiscie mój drogi)poprostu zawiodlam sie..przykro mi...Nienarzekajcie na brak pracy,,,,wezcie sie w garsc....a bedzie lepiej niz dobrze.pozdrawiam...Ela
ELzbietka marynarz>a/b Ms Bayerischer Wald<....pozdrowionka..
no ogolnie na podstawie doswiadczen z pracy na ladzie, w usa jeszcze np, a i tez na morskich statkach w latach 90tych, trudno mi sie nie zgodzic. natomiast na pokladach w srodladowce sie z tym osobiscie nie spotkalem. ale przewaznie jest tak, ze polak na pokladzie naraz jest jeden, czyli ja, ale bywalem tez z innymi polakami, i jakos sie nie spotkalem z tym problemem osobiscie tutaj.
Jak juz mowimy o narodowych przywarach... Wiecie, dlaczego szukam pracy obecnie? Sytuacja byla taka:6 miesiecy temu wszedlem na ten statek, jeden z kapitanow zupelnie normalny czlowiek, a drugi nie rozmawia prawie wcale. Introwertyk, milczek, zwal jak chcial. Jak juz zamienial 2 slowa, to nie patrzyl nigdy na rozmowce, tylko w okno np. Przez pierwsze dwa tygodnie probowalem zagajac, co slychac, jak leci, gdze na wakacje itp, ale po wlasnie 14 dniach odpowiedzi "nie wiem", "nie", "tak" mi sie odechcialo. No ok, mysle sobie, taki charakter, wiec nie bede sie na sile rozgadywal. I znienacka w ostatnia srode, gosc schodz, bo kapitanowie sie zmieniaja tu co tydzien, mowi "see you next week", wczodzi drugi, ten normalny. Z nastepnym kontraktem dla mnie, podpisanym juz przez wlasciciela. Podpisalem tez, i za pol godziny dzwoni wlasciciel, ze tamten kapitan do niego dzwonil z samochodu, i powiedzial, ze nie moze ze mna wspolpracowac poniewaz sie nie moze ze mna dogadac, i ze albo on nie wraca na statek, albo ja. Wlasciciel przeprasza, przykro mu, ale tamten jest kapitanem Holenderskim ze stazem 6 lat u niego, a ja Polskim sternikiem ze stazem 6 miesiecy, wiec wybor jest raczej oczywisty... Dodam, ze ten tzw milczek jest znany z takiego charakteru na innych statkach wlasciciela, (on ma 3 tankowce), ale w takiej sytuacji - no coz, szybciej znajda tu Polskiego sternika niz Holenderskiego kapitana. Najciekawsze w tym jest, ze gosc nigdy w zyciu mi nie powiedzial bezposrednio, o co chodzi, tylko znienacka zupelnie stawia tak sprawe u wlasciciela... No coz, osobiscie moge powiedziec - what goes around - comes around. I tego mu osobiscie zycze.
Witam!W grudniu bylem na zastepstwie 4tyg.jako matroos gdzie oprocz mnie bylo jeszcze 2 filipinskich lichtmatroosow.Praca z nimi ok bezproblemowo. Kontrakty maja 8mies+2m z SchipCrew potem miesiac wolnego i powrot,ale czasem zostaja dluzej bo wlasnie ja zmienilem goscia ktory zszedl po 3latach!Ale do rzeczy kazdy z nich zaczynajac prace na srodladowce dostaje lichtmatroosa bo sa to goscie ktorzy przychodza z praktyka morska i maja szkole morska co oznacza ze juz po roku zostaja matroosami,a potem to juz tylko kwestia czasu do stuurmana.Rozmawialem ze starym pytajac sie czemu zdecydowal sie siegac az po flapków,to powiedzial mi iz majac juz doswiadczenie z polakami czechami i holendrami gdzie przewaznie nie byl zadowolony/alkohol,CHĘĆ do pracy,narkotyki/postawil na nich i nie zaluje.Agencji placi ponad 3tys euro wiec wcale tacy tani nie sa.Filipkow przybywa z kazdym rokiem coraz wiecej co na tym rynku moze po jakims czasie zagescic i utrudnic znalezienie pracy,bo seamanow to maja oni wiecej niz chinczycy ryżu.Ale wedlug mnie jesli czlowiek bedzie wykonywal swa prace sumiennie a pokuse wypicia zachowa do domu bo 3-4tyg.to zadne wyrzeczenie to watpie aby wtedy stary zaczal myslec o jakichs egzotycznych marynarzach a i opinia o polskich wzrosnie co kazdemu z nas bedzie na reke.Pozdrawiam!
danek78 - jak pisalem wyzej, moze i alkohol to jest problem, ja tego nie doswiadczylem, natomiast koszty to jest glowny powod zatrudniania ich. Popatrz - sam piszesz, ze standardowo oni siedza 8 miesiecy, na moim statku tez. I popatrz - ma takich dwoch na burcie, i placi tylko im dwom, a Polaka ma jednego, a placi za dwoch, bo zmiennikowi w domu tyle samo, co gosciowi na statku. Nawet jak placi im tyle samo, co nam, to za ta sama kase ma 2 ludzi zamiast jednego...
Lichtmatroos ma od nich 1250euro,matroos 200 wiecej nie wiem tylko czy brutto czy netto,ale jak pisalem stary placi ich agencji jakos 3tys za kazdego miesiecznie jedyne co,to nie maja placonego w domu ale to chyba dla nich nie jest az tak duzy problem bo to raptem 1miesiac w roku.Tak wiec w sumie jesli stary da np:1500 jednemu polakowi nie z agencji na burcie i w tym samym czasie 1500 drugiemu w domu to i tak mniej wiecej wyjdzie to samo.Pozdro!
skopiowalbym Ci ich liste plac za pierwszym kontraktem z gyron dostaja niecale 1000 na miesiac, i to dolarow... maja bodajze tzw gwarantowane chyba 85 godzin overtime-ow miesiecznie, i praktycznie tego nie przeskakuja, wiec maja wlasnie tyle - niecale 1000$...
popatrz na ogloszenia w binnenvaartkrant chociazby. nie pamietam dokladnie, ale zdaje sie, ze gyron sie oglasza, ze daje filipinow od 75 euro dziennie chyba, czyli armator placi 2325 miesiecznie maxymalnie...
http://www.binnen...6_2112.pdf prosze bardzo, strona 10 - 73,47 euro za dzien, czyli za najdluzszy miesiac 2.277,57 euro, oceanrivercontractors. z czego Filip dostaje jakies 770 euro...
Tak Gyron ale oni sa z ShipCrew i tez cos wspominali ze ich rodacy z Gyrona dostaja o wiele mniej.Nie chce tu za bardzo sie licytowac bo te info co mam jest od nich,nie widzialem ich kontraktow a takze byc moze sa inne niuanse ukryte o ktorych nie mam pojecia.Prawda jest tylko to ze rosna w sile i za jakis tam czas moze sie okazac ze tak jak teraz na morzu filipki opanowaly miejsca pracy jak szarancza kiedys moze to spotkac srodladowke.Wiem bo sam pracowalem na morzu i jak kiedys jedynym problemem byla dlugosc kontraktu bo pracy bylo pod dostatkiem tak teraz dla zalog szeregowych jest wielka lipa.Na chwile obecna ciezko jest znalezc statek gdzie nie ma filipkow.
Zgadza sie. Tez pracowalem na morzu w latach '90tych. No ale co zrobic, sa tansi, dla nich to jest spora kasa relatywnie do wydatkow na Filipinach. Jeden z moich mowil np, ze wynajmuje bodajze 2 pokojowe mieszkanie w Manili z zona, i srednio placi okolo 80 dolarow miesiecznie za to. Sprobujmy znalezc w Warszawie np 40 metrowe dwa pokoje za 240 PLN...
Panie Józefie...Wystarczy kliknąc w mój nick,a pozna Pan moje imię i nazwisko.Aż tyle i tylko tyle.Złość piękności szkodzi.A to,że pan mniema,iż wszelkie żeglugowe rozumy Pan pozjadał...Mój ojciec przepracował w żegludze 48 lat,był moim prawdziwym nauczycielem...I nigdy,ale to nigdy nie wywyższał się ponad innych.Niech Pan nie myśli,że był Pan wszędzie i wszystko widział.Woda uczy pokory.Jeśli jeszcze Pan tego nie pojął,ta wielka chwila nadejdzie.Pycha przez Pana przemawia...
Kolego @Skipper, zastanowilem sie, i odpowiadam: pierwsza prace w holandii, po plywaniu w zegludze morskiej w latach 90tych i ponad 4 letnim pobycie w us., zalatwilem sobie sam, z ogloszenia w Binnenvaartkrant. Zagladam tez do swoich umow o prace zawsze przed ich podpisaniem, i sa to umowy z reguly po raz pierwszy na 6 miesiecy z 1 miesiacem okresu probnego, natomiast nastepna jest na czas nieokreslony, czyli inaczej mowiac stala. Nie mowmy wiec o systemie zatrudniania, tylko o ludziach, z ktorymi trzeba pracowac.
Heksenketel! Andrzej, dzięki za ciekawy dla mnie temat i szereg interesujących wpisów. Jestem wodniakiem amatorem - turystą i o rzeczach które opisałeś nie mógłbym nigdzie indziej się dowiedzieć. Proszę o następne ciekawe spostrzeżenia z życia zawodowego polskich marynarzy za granicą.
P.s. - na Twoim awatarze widzę twarz kapitana piratów. Gdzie on grasuje?
witam tez pracowalm kiedys na tankowcach na morzu w dunskiej firmie Uni Tankers i tez podmienili nas tzn. Polakow filipki w 2007 roku,w 2001-2002 z filipkami pracowalem na tanku i powiem ,ze sa b.solidni w pracy ,ktora wykonuja,a wieczorkiem bylo zawsze karaoke ,piwko,brendy ktora bardzo lubia,z niektorymi filipkami mam kontakt do dzis ogolnie fajni ludzie ,no ale niestety zabieraja nam miejsca pracy bo jak mi sie wydaje sa o prawie polowe tansi niz np:ja i tak sobie mysle ,a wrecz jestem pewny koledzy musimy uczyc sie niemieckiego ,a bedziemy miec nad nimi przynajmniej tutaj przewage.Jak moja firma kupila statek od norwega z filipinska zaloga i zmienila im kontrakty z 12 mies na 6 to byli bardzo niezadowoleni,a tu na barkach tez siedza po wiele miesiecy i jak kiedys bylem przy tanku Chopin w Roterdamie , byl tam filipek i jakis polak sie go spytal jaki dzis dzien to nawet nie wiedzial tak byl zajezdzony i wrecz jakis otumaniony,ogolnie to mi ich szkoda bo to nie jest normalne zeby miec takie dlugie kontrakty zwlaszcza na barkach,bo na morzu jest inaczej wiadomo kilka kilkanascie osob inne zycie.Kiedys stalem na stoczni w Werkendam to jak sie ich zebralo 3 zaczeli pic ,spiewac i jeden drugiego odprowadzal na statek to jeden wpadl do wody,a drugi rozbil glowe jak sie przewrocil,takze tez oni nie sa tacy swieci,a jak na morskim bylismy tez im sie zdazylo popic i nie isc do pracy,jeden jak w Kaliningradzie z rosjanami popil to 2 dni do pracy nie chcial isc i za kolka dni musial jechac do domu.Dzieki temu ,ze podmienili mnie w 2007 na morskim jestem w srodladowce,a nie chcialbym ,zeby mnie teraz wygryzli znowu,ale zycie pokaze co bedzie,walczmy o miejsca pracy solidnosciai wspomagajmy sie tak jak oni to robia,no i jak pisalem niemiecki tez musze sie uczyc,a z alkoholem na srodladziu to mysle ,ze nie jest to az tak wielki problem wśród polakow i czechow tu chodzi o kase.Pozdrawiam
Problem "wygryzania" jednej nacji przez drugą istnieje nie od dzić.
Na morzu- kiedyś królowali Portugalczycy i Hiszpanie, wygryźli ich mieszkancy b. Jugoslawi, pozniej przyszli Polacy, Rosjanie, Ukraincy. Teraz przyszedl czas na Filipinczykow, Kiribatow itp A przyszlość należy do Chinczyków!
Proces jest nieuchronny- bo swiatowy rynek transportowy jest liberalny. Tani transport to tanie towary...
I tu decyduje SIŁA NABYWCZA PIENIĄDZA w danym kraju. Kiedyś się Polakowi opłacało pływać za 500 USD i siedzieć do tego 10 mies na statku...
Tak samo będzie na śródlądziu- za pewien czas (10-15 lat) naszym rodakom przestanie się opłacać praca na śródlądziu na najniższych stanowiskach (zarówno w kraju jak i za granicą). Pozostaną praktycznie tylko kapitanowie (szybka ścieżka kariery). Krótko mówiąc ochroniarz w supermarkecie będzie zarabiał tyle samo co marynarz...
Czytam chłopaki te wasze dywagacje o filipkach i powiem, że w pewnych okolicznościach nie stanowią oni dla nas, Polaków zagrożenia..Holender czy Niemiec przynajmniej na sternika zawsze jednak wybierze dziś Polaka ,niż filipka! Nooo... chyba,że zdecydowanie na oszczędnościach mu zależy. Pomijając fakt alkoholu z którym...należy sobie dać przez te 3,4 tyg. spokój..Polak znany jest jednak tu z solidności, ogólnej wiedzy z zakresu mechaniki, hydrauliki, nawet elektryki statkowej..Miałem rok temu w załodze marynarza z Filipin i..on był dla mnie próbką ich umiejętności..Ok..Robił załadunki, czy rozładunki na tanku, ale czasami i ja i mój stary nawet..postrzegaliśmy go jako..taką maszynkę do pracy napędzaną ryżem, bez kompletnego zaskoku..Dam przykład...Bunkrowalismy maszynę! Mimo,ze robił to juz ze mną nie raz..Zostawiłem go samego. Stary kazał zalać dwie strony po 8 kubików..Wiadomo, że na szkle, czy mesłacie...wyjdzie..kilkanascie kubików z tym co było..Jak tylko mój filipin zobaczył 8 000 mm na mesłacie..narobił takiego rabanu..poleciał na bukierkę machajac rekoma z hasłem by wszystko wyłączyć!!..Wszyscy stali w konsternacji...Innym razem..Zima..Siedzę w sterówce a filipek by..dzień zleciał w pełnym wymiarze godzin na deku..odśnieża dek czerpakiem z łódki ratunkowej..Panowie..Sorki, ale czasami wstyd było stanąć do boku innej barki by coś nie wywinął..Dopóki Polacy będą sami dbali o swój wizerunek, punktualność, to jak wygladają na deku, jak pracują, czy sie porozumiewaja ze sztajgowym..Beda otwarci wobec np..szefa szefowej..- tak długo...dużo nadal nas tam potrzeba!! Darek, mts Nerodia
Edytowany przez dmlody1065 dnia 20.02.2011
Z kobietą - jak z motocyklem..Chwila nieuwagi i lądujesz w rowie..
Uwazam,ze nie jest tak kiepsko z praca.Jest mnostwo ofert,jak zaczyna sie sezon i rzeczywiscie schodzi ze stoczni mnostwo statkow,przewaznie tankierow.Mi udalo sie dostac bez doswiadczenia na tanka i po krotkim czasie pojalem zaladunki i rozladunki,bo tu niczego nie nauczysz sie na pamiec.Musisz po prostu wiedziec po co otwierasz lub zamykasz dany zawor i jak biegnie instalacja.Na tankowcach znajdziesz zawsze prace.My jezdzimy w kolko Ludwigshafen,Chalampe-Rotterdam lub Antwerpia i to rzadko na pustoPozdro.
O 2 lipca szukam pracy. Mój były statek niestety kończy działalność (niemiecki szef, firma zarejestrowana w Luksemburgu). Od tygodnia szukam czegoś nowego i jestem zszokowany. Ponad 13 lat pływam na tankowcach, niejeden statek już zmieniałem i takiej posuchy na rynku nie widziałem nigdy. Co prawda patentu nie udało się do tej pory zrobić, wiek już grupo po 40-stce, ale ogromne doświadczenie, dobry niemiecki, sporo prywatnych kontaktów i nic.
Napiszcie, jakie są Wasze refleksje na temat obecnego rynku, bo kiepsko to wygląda.
Pliki cookie - Serwis POLSKA ŻEGLUGA ŚRÓDLĄDOWA wykorzystuje pliki cookies (ciasteczka) oraz podobne technologie do przechowywania informacji na twoim komputerze.