Tak sie wlasnie zastanawiam, plynac na pusto z Rotterdamu do Iffesheim po kamienie czy jeszcze dlugo to potrwa. Jak okiem siegnac statki na pusto sie wlocza w jedna strone. Wegiel zalega w EMO. Mannheim juz wiecej nie moze przyjac, Karlsruhe w sierpniu nie dziala. Kurcze to sa duze elktrownie. No ale jak przemysl w Niemcach siedl to i pradu mniej trzeba. A efekty? Wczoraj nasz Capo zwolnil jednego czlonka zalogi - Belga i to takiego co najmniej zarabial. To tez dobrze swiadczy o nas, Polakach. Dopoki robimy swoja robote dobrze kryzys nam nie straszny. Powodzenia i trzymajmy glowy nad woda. Pozdrawiam.
Bez przesady, nie jest tak źle, rano startowaliśmy z 471 km Renu, jedziemy w dół do Duisburga, rozglądałem się specjalnie i widzę większość barek ładownych. Mam wrażenie że kryzys to trochę tak jak ptasia czy świńska grypa - temat bardzo medialny. Oczywiście mój szef też bardzo narzeka na kryzys, a ja mu na to że w Niemczech kryzys objawia się tym że zmieni samochód raz na 6 lat a nie raz na 5 ;-) Poza tym w czasie kryzysu wszyscy szukają oszczędności, o co jest najtańszym środkiem transportu ????
Freelancer - mógłbyś się pochwalić na czym pływasz, pewnie się nieraz mijaliśmy. Ja pływam na "B.Litmeyer" najczęściej pomiędzy 200 a 800 km Renu.
Pozdrowienia z Remagen.
Teos napisał/a:
Freelancer - mógłbyś się pochwalić na czym pływasz, pewnie się nieraz mijaliśmy. Ja pływam na "B.Litmeyer" najczęściej pomiędzy 200 a 800 km Renu.
Teos na 100% sie mijalismy. Ja pl;ywam juz trzeci rok na kvb Roxy. Mozna ja sobie poogladac na www.koppelverband...
Pozdrowienia z 543 km
u nas na tankach w kanalach duzo mniej do wozenia, ale to tak co roku, ale pdchacze z kontenerami znowu sluzy zatykaja i barek masa, fakt duzo na pusto, ale jeszcze plywaja pozdrowienia z Braunschweigu
Freelancer jestem właśnie w Mannheim i się mijaliśmy z Roxy,
my wzięliśmy pilota i płyniemy w górę a Roxy w dół z ładunkiem piachu.
Niestety na pokładzie nikogo nie przyuważyłem ;-(
Pozwole sobie odnowic temat
Wiec kryzys u nas na kvb Roxy objawil sie tak, ze zostalem sam. Zostalo zwolnionych 2 marynarzy (jako ze bylo nas trzech na zmianie). Na burcie jest kapitan, jego dziewczyna (starszy marynarz), kapitan mama i kapitan tata. Wiec stan osobowy sie zgadza. Tyle ze do pracy tylko ja jestem No ale wlasnie robie sobie wyliczenie godzin pracy i w porownaniu z poprzednimi miesiacami gdzie bylismy w pelnym skladzie wychodzi na to ze nalezy mi sie podwyzka Ciekawe jak zaopiniuje ja kapitano. Dodam ze juz od kilku miesiecy nie dostajemy kasy za jedzenie. Taki to kryzys. A kursujemy non stop.
pracuje w holandi od 99r. ale nie tylko w zegludze i mam spore doswiadczenie jesli chodzi o ten kraj ogolnie lipa jest straszna teraz tam duzo sie zmienilo od otworzenia granic w 2007 roku ale bylo to do przewidzenia firmy oszukują biednych nieznających prawa ani języka ludzi sam za swoja wiedze i jako taką znajomoscią języka musialem zrezygnowac z pracy poniewaz bylem zakumaty a takich tam niepotrzebuja , jezyka sie zaczolem uczyc na powaznie to jest moim zdaniem jedyne wyjscie z kryzysu.
witaj harpun jezyk to nie problem w moim przypadku. Ale razem z marynarzami polecial takze sternik patentowy z holandii. Wiec tu na wodzie raczej to skad jestes nie ma znaczenia. No oczywiscie jesli jestes tak jak powiedziales "kumaty" Tutaj wlasnie takich trzeba. A kryzys sie skonczy. Bynajmniej dla kontenerow i suchego transportu. Za kilka lat 3-5 dotknie on tankery. Wystarczy spojzec na gazety co 2 tygodnie nowe 4 tanki schodza na wode. 4 lata temu bylo tak wlasnie z kvb. Teraz jest za duzo statkow a za malo towaru do przewiezienia. No zobaczymy, nie che byc czarnowidzem bo sam chce sie przesiasc na tankera
powiem Ci ze zaskoczyles mnie tym ze zwolnil holendra oczywiscie tylko ze wzgledów finansowych zakladam ,jesli gadasz dobrze po holendersku prace zawsze dostaniesz z doswiadczenia wiem ja narazie poplywam troche w Polsce brakuje mi 40 dni do bosmana a do Holandi pojade na 2 moze 3 miesięczne kontrakty bo dodatek ubezpieczeniowy dostaje i musze popracowac tam ale ogolnie to wedlug mnie konczy sie juz zarobek zagranica dla nas a staly kontrakt dostac to graniczy z cudem pozdro ps. jestem z K-Kozla
eeee z tymi cudami to przesadzasz. holenderski znam klein betije wole sie porozumiewac po angielsku badz niemiecku. holendra zwolnili ze wzgledow finansowych. a ze stala praca nadal nie jest tak zle, moze place sie troche obnizyly ale to na jakis moment. a na dowod powiem ze kumple z burty szukali pracy niecaly tydzien a jednego to nawet praca sama znalazla jeden na tankerach (bez znajomosci niemieckiego) drugi na masowcu. wiec nie jest zle. no ale trzeba przyznac ze mamy po 4 lata doswiadczenia na kvb i w papierach sternika wiec jestesmy poszukiwani na rynku pracy Masters of the Rhein
ps. ja tez kiedys bylem z K-Kozla ale wyszedlem za zone i mieszkam w Bytomiu
no coz z naszej relacji widac ze róznie w zyciu bywa moze sie kiedys spotkamy na trasie poki co zostaje w polsce do podniesienia patentu a jesli masz holenderskie konto polecam toterslage czyli doplata do ubezpieczenia zalatwia to mój brat mieszka w Dordrechcie od 15 lat a nr podalem w rubryce "wypadki"no i trzym ta sie !!!!!!
Witam. Tak z ciekawosci, chcialbym poznac Wasze opinie. Jestem zmuszony zmienic prace, i wlasnie szukam nowej. I widze, ze sytuacja jest zupelnie inna niz np dwa lata temu, rynek holenderski jest duzo ubozszy w oferty dla sternikow niz byl. Poprzednio i stawki byly bardziej negocjowalne, i ogolnie bylo wiecej ofert jednak. Mam wrazenie, ze Filipini powoli zaczynaja nas wypierac, poki co na stanowiskach marynarzy, ale oni kiedys tez dojda do stopni stuurmanow... Nie mam nic przeciwko, pracuje z nimi teraz i sa ok, ale rynek sie zaczyna robic ciasny... co o tym myslicie...? POzdrawiam.
Z mojej wiedzy to dosyć obiektywny artykuł. Dosyć często jestem w Holandii. Mam tam dobrych znajomych. I fakty tu podane są przez nich potwierdzane (dotyczy to także innych krajów gdzie są nasi obywatele).
1. Niechęć do nauki języka kraju gdzie się jest, po cześci wynika z uwarunkowań, że pracuje się w gronie Polaków, czy też Słoweńców, Ukraińców
2. Brak wiedzy o historii i kulturze kraju oraz o ich zwyczajach
3. Temat pośrednictwa Agencji to temat na ileś tysięcy przypadków. Normalna działalność niewolniczo - mafijna
Ponadto:
Sytuacja jest dosyć skomplikowana bo i winni są nasi obywatele z powodów powyżej jak i Holendrzy (Anglicy etc.) bowiem chcą mieć najtańszą siłę roboczą i jak najmniej problemów.
Zagadnienie nie dotyczy fachowców i ludzi zatrudnianych bezpośrednio przez firmy bądź właścicieli. Natomiast my się musimy przyzwyczaić do tego, iż w wielu krajach zatrudnia się do prac sezonowych bądź do wykonywania określonych robót. Dalej żyjemy w świecie etatów.
Niestety kolejna władza w Polsce nie jest w stanie zapobiegać zjawisku emigracji. W dalszym ciągu podnoszone są podatki zarówno te ogólne (VAT) jak i podatki zwiększające koszty zatrudnienia (różne ZUSy składki )
Brak jest programu dużych robót a te które są - są powoli likwidowane.
To sie zgadza wszystko z tym, co widze na ulicach miast w Holandii. Ale jednak rynek pracy srodladowki jest nieco inny, na szczescie. To znaczy Holendrzy traktuja nas tu inaczej, z mojego doswiadczenia wynika, ze maja nas za dobrych fachowcow zeglugi, oczywiscie zdarzaja sie przypadki innego podejscia, ze tak to nazwe, ale na szczescie to jest mniejszosc. Niemniej pozostaja wzgledy czysto ekonomiczne, ktore coraz czesciej kaza im zatrudniac Filipinow. I do tego tematu chcialbym wrocic - czy juz zdarzylo Wam sie to odczuc w jakikolwiek sposob, posrednio albo bezposrednio...?
nawet nie to, ze wola, czasami chyba musza... obsadzaja statki zaloga jak najtansza, ale pozwalajaca statkowi pracowac jak najdluzej wg regulacji prawnych. w tej chwili jeszcze jestem na tankowcu 135X11,40, no i jest 2 Filipinskich lichtmatroosow, ja, czyli polski stuurman i Holenderski kapitan. Najtansza mozliwosc ruchu statku przez bodajze 16 czy 18 godzin na dobe.... Jak pisalem poprzednio, problem dotykac zaczyna polskich matroose, poki co sternicy raczej nie maja sie czego obawiac, ale to kwestia czasu i skladowej kryzysu na rynku i kosztow zatrudnienia...
O Filipinczyków nie należy się obawiać. Ren jest dla wszystkich, bez względu na narodowość.
Ważne,żebyśmy byli w stanie się porozumieć. W Niemczech jak się nie mówi po niemiecku, to się nie rozładuje ani załaduje statku.Liczenie na to,że Steigermeister będzie się z nami porozumiewał na migi nie ma sensu. Każdy kto był w Lu i na przykład podłączał się do pontonu na K50 albo Nordhafen dobrze wie,że jak się nie rozumie co się do niego mówi, to można dać sobie spokój. Byłem świadkiem jak przypłynęła 135 do Nordhafenu
Najpierw usiadła w główkach na mieliźnie, a potem 2 Filipińczyków próbowało się podłączyć.Skończyło się na tym,że ich dwóch kręciło a holender był ich tłumaczem.
Tak więc moim zdaniem, dla każdego jest miejsce na Renie.
A żeby się nie bać o pracę to trzeba mówić również po niemiecku.
Pozdrawiam
Grzegorz
Pliki cookie - Serwis POLSKA ŻEGLUGA ŚRÓDLĄDOWA wykorzystuje pliki cookies (ciasteczka) oraz podobne technologie do przechowywania informacji na twoim komputerze.